22 {Ta chwila}
Lola Kinney
Właśnie w ten beznadziejny, samotny sposób mijają kolejne dwa tygodnie i trzy dni, tak liczyłam, ponieważ moja przyjaciółka ciocia, która jest utrapieniem mojego życia, nie pojawiła się.
Ciotka nie przyszła, a ja zajadam smutki czekoladą.
Bo on też się nie odezwał.
Tęsknienie to cholernie najgorsza rzecz na świecie.
W szczególności, jeśli prawdopodobnie jesteś w ciąży i nie masz odwagi zrobić testu.
To głupota.
To on mnie wpędził w tą sytuacje, znaczy po części, wierzę mu, gdy mówi, że wina leży po środku.
Musi mi w tym pomóc..
Nawet jeśli nie chce już się ze mną spotykać, czy uprawiać seksu, czy cokolwiek innego.
Chciał statusu dla nas.
Oto status.
Przypuszczalni rodzice dziecka, powstałego z najlepszego seksu w w życiu.
Wybieram jego numer.
Nie odbiera po pierwszym sygnale, może nie odbierze w ogóle, w końcu minęło dużo czasu, a on nie próbował się ze mną kontaktować.
Jestem już gotowa się rozłączyć, gdy jednak odbiera.
– Cześć, Lola – mówi cicho, bez przekonania – Co się dzieje?
– Myślisz, że możesz przyjechać i coś dla mnie kupić? – pytam równie cicho – Wiem, że nie odzywałam się od dwóch tygodni, ale ty też nie, przepraszam, jeśli jesteś zajęty.
– Cholera, Lola, nie jestem zajęty, musiałem to wszystko przemyśleć i ty też potrzebowałaś czasu, przepraszam, że tego nie wyjaśniłem. Nie wiem, co robię. Kurwa, czego potrzebujesz, kochanie?
– Jesteś niemożliwy – chcę krzyczeć, ale krzyk ze mnie nie wychodzi – Nie możesz tak po prostu...
– Wiem – mówi – Porozmawiamy, gdy przyjadę.
– Potrzebuję testów ciążowy, Robert.
Nic nie odpowiada.
Po prostu milczy.
– Spóźnia mi się....
Słyszę szmery w słuchawce. Potrzebuję, żeby coś powiedział, żeby mówił do mnie. Tęskniłam za nim, bardzo. Tęsknię dalej, może już zawsze będę.
– Już jadę, okej?
Dopada mnie fala ulgi.
– Potrzebujesz czegoś jeszcze?
– Myślisz, że możesz ze mną rozmawiać całą drogę? – pytam niepewnie – Tęsknię za tobą – nie za seksem z nim, a za samym nim, nawet jeśli nie znam go fenomenalnie.
– Wiem – jak może wiedzieć? I dlaczego nie odpowiada tym samym? – Myślisz, że urodzisz małego wilka?
To mnie rozbawia.
– Czy to źle, że mam nadzieję, że nie jestem w ciąży? – pytam cicho.
– Nie ma w tym nic złego, na dodatek, że prawdopodobnie urodziłabyś wilka, co wiąże się z tym, że mógłby cię od razu zjeść. Ty mówisz witamy na tym świecie, a on otwiera paszcze i cię zjada.
– Nie urodziłabym wilka! – protestuję.
– Jestem pewien, że urodziłabyś, patrząc na twoją obsesje na punkcie czerwonego, a moją na twoim. Zdecydowanie jesteśmy postaciami z tej bajki.
– Nie chcę być w ciąży, Robert – powtarzam jeszcze raz.
– Myślę, że rozegraliśmy to najgorzej na świecie i lubimy siebie męczyć. Myślę, że ta cała ciąża, jest powodem dlaczego się pomiędzy nami popsuło.
– Co ty mówisz? – nie rozumiem go.
– Nagle zaczęliśmy się zastanawiać, a co by było gdyby, co wtedy, czy tobie zależy wystarczająco, żeby zatrzymać moje dziecko lub czy mi zależy wystarczająco, żeby przy was być. Nie znamy się, aż tak dobrze, to normalne ludzie obawy. Jestem pewien, że nie jesteś w ciąży i nie bądź zła, że tak mówię. To cholera nie czas na dziecko.
– Ale gdyby był, to całkiem dobrze się ustawiłam, facet z Ferrari.. – zanim zdąży pomyśleć, że mówię serio, wybucham śmiechem.
– Od razu powinniśmy nazwać je Ferrari – jest równie rozbawiony, co ja – Boże, w ogóle nie traktujemy tego poważnie.
– Traktowaliśmy na tyle, żeby odsunąć się od siebie przez dwa tygodnie.
– Ta i to jest zdecydowany błąd. Jeśli to ludzie robią, gdy mają dzieci.. to to chujowe zachowanie. Nie można się oddalać od osoby, która jest w tym z tobą.
– Teraz to mówisz?
– Czekaj, wchodzę do sklepu – robi to dla mnie, kupuje dla mnie cholerne testy ciążowe i rozmawiamy, jakby nigdy nic.
– Jesteś na mnie zły, że musisz to robić?
– Każdy rodzaj po jednym? Będzie okej?
Kiwam głową, ale on przecież nie może tego zobaczyć.
– Chyba tak.
– Okej, idę do kasy – moje serce zaczyna walić, jak szalone – Nie jestem na ciebie zły, może gdybyśmy nie robili tego pierwszy raz, wiedzielibyśmy, co robić.
– Kochanie, muszę cię zmartwić, ale nie byłam wtedy dziewicą.
Słyszę jego śmiech w słuchawce, to wystarczy, żebym ja też się uśmiechnęła.
– Bardzo zabawne, Lola. Właśnie wyszedłem ze sklepu, będę za piętnaście minut.
– Nie chcę, żebyś zniknął z mojego życia – mówię nie wiem, dlaczego teraz – Zniknąłeś na dobre?
– Przepraszam, że się nie odzywałem – czy to wystarczy? – Ale ty też się nie odzywałaś.
– Byłam zagubiona – przyznaję.
– Ja też – znowu następuje to niezręczne milczenie – Miałem dzisiaj dzwonić, przysięgam. Tylko wczoraj imprezowałem z przyjaciółmi i dopiero wstałem, gdy zadzwoniłaś. Przepraszam.
– Och – bo co więcej mogę powiedzieć? – Poznałeś kogoś w jakieś łazience?
– Nie bądź zazdrosna, głuptasie – wyobrażam sobie jego uśmiech, który wygląda jakby w głowie przybijał sobie piątki za to, że jest taki zabójczy.
– Ja? Zazdrosna? No gdzie... – może tylko trochę..
– Za moment będę.
– Zostaniesz potem? – wolę zapytać od razu.
– Masz zajęcia, jest środa – cóż, wygląda na to, że zna mój plan.
– Och.
– Przestań z tym. Wysiadam z samochodu, będę biec, więc się rozłączam, okej?
Biegnie.
Do mnie.
Z testami ciążowymi.
Jak znalazłam się w tym miejscu?
*****
5SOS Gosipp
Luke Hemmings w aptece.
Dołączamy zdjęcia.
Są dosyć niewyraźne, ale co on trzyma w rękach?!??
******
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro