2 {Drugie, pierwsze imię}
Luke Robert Hemmings
To nie mogła być udana impreza. Może nie zrobiłem, do cholery wszystkiego, żeby uczynić te dziewczynę moją, ale wydawało mi się, że małe kroczki.. teraz wiem, że zostawiłem jej otwartą furtkę do spotkań z innymi, to rozczarowujące. Gdybym był na miejscu, gdybym żył innym życiem..
To byłbym w Australii.
Czasem zapominam, że to talent muzyczny dał mi w ogóle szanse do mieszkania tutaj i życia w ten sposób.
Wszystko ma jakąś cenę, prawda?
Lubię moje życie, nawet jeśli w tej chwili jestem trochę nim zmęczony.. staram się szukać pozytywów.
Wszyscy rozmawiają o głupotach, próbując nas włączyć w to, co się działo na miejscu. Na razie lekko się wycofujemy, przeskakiwanie pomiędzy dwoma światami jest trudne.
Zerkam kątem oka na Amandę, która jest w ramionach Chrisa jednego z naszych nieco dalszych znajomych, który najwidoczniej wie, jak się ustawić. Odsuwa Amandzie z szyi długie, niemal czarne włosy, chociaż dla mnie są granatowe i całuje w nagą skórę. Nasze spojrzenia się krzyżują. Nie umiem czytać w jej oczach, nie poznałem jej, aż na tyle.
Wszyscy poszli tańczyć, a przynajmniej spora część. Linda ciągnie mnie za ramie, żebym z nią zatańczył. Nie mam ochoty, wykręcam się iściem do łazienki.
Wpadam tam z hukiem, nie pukając do środka, skoro jest otwarte...
– Cholera! Co robisz! – to nie jest męski głos. Często natrafiam na przesadnie zainteresowane fanki, ale ta brzmi dosyć prawdziwie.
– To jest męska toaleta, a ty...
Tasuje mnie wzrokiem.
Super, kurwa.
Zaraz się zapowietrzy i będzie pisk..
Gdy jej oczy zatrzymują się na moich, zamiast czystego podekscytowania, widzę pożądanie. To też niezbyt nowy widok, ale.. cholera, jestem beznadziejny w odczytywaniu ludzi.
– To jest damska toaleta! – tupie nogą – Wyjdź! – wymachuje rękami w moją stronę, jakby chciała mnie wypędzić.
Ona nie ma pojęcia kim jestem.
Znowu mi się przygląda. Marszczę brwi, przyglądając się jej w odpowiedzi. Teraz już się gubię.
– To wcale nie damska toaleta.
Wyprowadza mnie na zewnątrz, żeby udowodnić mi, że to ja się mylę. Cholera, to przez Amandę. Mimo wszystko ponownie wchodzę z nią do środka. Dziewczyna zakłada długie, kasztanowe włosy za ucho, denerwuje się.
– Co robisz? – pyta cicho, w jej sytuacji raczej bym krzyczał.
– Nie wiem – wykorzystuję okazję, żeby się jej przyjrzeć. Ma na sobie brokatową, a może cekinową, a może te oba, suknie, która opina jej ledwo istniejące kształty. Na środku widać cholerną czerwoną plamę. Cholera – Powinieneś stąd wyjść albo zacznę krzyczeć.
– Ta, przepraszam.... – wcale nie mam ochoty tam wracać , coś musi zdawać sobie z tego sprawę, bo gdy chcę otworzyć drzwi, okazuje się, że są zatrzaśnięte – Chyba stąd nie wyjdziemy.. oboje.
– Co?!? – krzyczy i odsuwa się w najdalszy kąt łazienki – Cholera! To prawda, że seryjni zabójcy są przystojniakami! – wybucham śmiechem, niemal opadając na ziemie. Dlaczego dziewczyny zawsze widzą w nieznajomych morderców? I gdzie ta dziewczyna żyje, że nie wie kim jestem?
Gdy ja pękam ze śmiechu, ona ciągnie ze wszystkich sił za klamkę, która nie odpuszcza. Jej chude ciało, raczej także nie wyważy tych drzwi...
– Cholera! Cholera!
– Drzwi się zatrzasnęły – mówię.
– Nie! Nieprawda! Ty coś zrobiłeś, a teraz zamierzasz.. o Boże, zginę na tej imprezie! Zginę tutaj! Może ten ktoś specjalnie wylał na mnie wino, żebyś tutaj przyszedł i... martwiłam się zniszczoną sukienką, nie pomyślałam, że stracę tu życie!
Rozbawia mnie niemal do łez. Nieustannie się śmieję, gdy ona tupie nogą.
– To nie jest śmieszne! – zaczyna brać płytsze oddechy i opiera się o umywalkę. Zamyka oczy i mówi – Zabij mnie już.
Znowu wybucham śmiechem. Ona otwiera jedno oko, nie rozumiejąc, co się dzieje, ja też nie rozumiem, nie mam pojęcia skąd się biorą tacy ludzie. Robię jeden krok w jej stronę, ale potem staje. Ona dalej patrzy na mnie jednym okiem.
Pocieram moją zarośniętą szczękę, zastanawiając się, co powiedzieć. Naprawdę wyglądam tak groźnie? Faktycznie zapomniałem ułożyć włosów, ale...
– Utknęliśmy tu, a ty się śmiejesz! – szepcze, jakbym naprawdę miał jej coś zrobić.
– Myślałem, że zamierzam cię zabić.
Otwiera szeroko oczy i patrzy na mnie ze strachem, swoimi niebieskimi oczami. Są za duże do jej małej twarzy i sprawiają wrażenie, jakby wszystko przesadnie ją ekscytowało. Nie czekajcie, to nie tylko wrażenie...
– Masz wielkie oczy.
– O nie! Nie zrobisz ze mnie złego wilka! – wymachuje palcem w moją stronę, grożąc mi.
Jest najlepszą częścią tego wieczoru, zdecydowanie.
– No co? – patrzy na mnie, chyba bojąc się mnie już nieco mniej.
– Jestem złym wilkiem?
– Masz takie duże oczy... – teraz znowu widzę przerażenie w jej oczach.
– Wiesz kim jestem?
– Złym wilkiem?
Robię kolejny krok w jej stronę. Nie ma się gdzie odsunąć, gdy stoi pod umywalką.
– Wiesz, co mam ochotę zrobić?
– Zjeść mnie? – w innych okolicznościach, uznałbym to za flirt, jest tak z mojej strony, ale ona jest zbyt przerażona.
– Jak masz na imię?
To jest cholernie niewiarygodne, jesteśmy w pieprzonym LA, w naszym ulubionym klubie, a ona nie wie kim jestem.
– Robert – można skojarzyć fakty, ale ona tego nie robi.
– Jestem Lola – coś czuję, że zapamiętam to imię na długo.
– Lola, zły wilk cię zje.
Sapie, co ma być chyba protestem, strachem, a wtedy...
Całuję ją, chcąc poczuć się normalnym, nieznanym, sobą.
Wydaje z siebie dziwny dźwięk, otwierając szeroko oczy. Odpycha mnie od siebie, swoimi małymi dłońmi.
– Co ty robisz? – nie wiem, czy chce, żebym jej odpowiedział, bo po chwili przyciąga mnie do siebie i próbuje pocałować. Jest za niska, dlatego szybko sadzam ją na umywalce. Dziewczyna sama z siebie oplata mnie swoimi nogami w pasie – Och, lepiej.
Całuję ją.
Chcę, żeby widziała w tym pocałunku coś więcej, niż całującą ją sławę. Chcę, żeby to było bardziej prawdziwe, niż w rzeczywistości może być.
******
5SOS Gosipp
Luke Hemmings i Ashton Irwin dołączyli do swoich przyjaciół w klubie. Czy to wielkie zejście gwiazdy rocka i właścicielki sklepu odzieżowego?
Dołączam zdjęcia
******
Lola Kinney
Obcy.
Nieznajomy.
To to samo?
Całuje mnie.
Na dodatek jest mega przystojnym ciachem i o Boże.. wydaję z siebie długi jęk, gdy wsuwa język do moich ust, a jego dłoń ściska mój pośladek.
Zaplatam ręce wokół jego szyi, chcąc mieć go jeszcze bliżej.
Nieznajomy wilk mnie pożera.
Jego usta mocniej naciskają na moje, wywołując we mnie milion emocji, ciągnę za jego długie kosmyki...
Dyszę w jego usta, gdy on całuje kącik moich ust i przejeżdża dłonią po moim nagim udzie. Czuję gęsią skórkę, chcę go jeszcze raz pocałować..
A wtedy wpadam do umywalki, ciągnąć go na siebie.
Jego czoło uderza w moje.
Jego przedramiona opiera się na tyłach umywalki...
– Mokro! Mokro! – krzyczę – W środku jest mokro! – czy kiedykolwiek będę uwodzicielska?
Wyjmuje mnie pośpiesznie z umywalki, cholerny wstyd, przygwożdża mnie do ściany i znowu całuje.
Dlaczego to jest takie dobre?
Takie niebezpieczne?
Nieznajomy...
Nasze języki się splatają gdy on po raz kolejny oplata się moimi nogami.. czuję się w porównaniu z nim taka mała. Ile on ma wzrostu? Jego zarost drażni moją skórę...
Tym razem moja mokra sukienka, zsuwa się z cholernej ściany i opadamy na podłogę.
Siedzę pomiędzy jego nogami, gdy on kąsa zębami moją szyje, sunąc dużymi dłońmi po moich plecach, tak dobrze, jak dobrze.. Szukam jego ust, żeby jeszcze raz poczuć jego smak..
Przysuwam się bliżej niego, mocno na niego napierając.
– Cześć – mówi, odgarniając mi kosmyk włosów za ucho – Jak żyjesz z wilkiem?
– Już się nie boję – całuję go po szyi, a on ściska moje biodra.. ja wywieram biodrami nacisk na jego, a wtedy... ktoś dobija się do drzwi.
– Lola! Lola! Jesteś tam!
Zasłaniam mu usta dłonią.
– Utknęłam! – to nie kłamstwo, naprawdę utknęłam..
– Cholera, Lola! Już po kogoś idę!
Odsuwam moją dłoń od jego ust.
– Jeszcze raz na do widzenia? – chcę, żeby całował mnie bez końca.
Uśmiecha się i chcę zapamiętać ten uśmiech na długo.
To szaleństwo..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro