Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 {Bez wahania}

Lola Kinney

Nie chciałam, żeby myślał, że jest mi coś winien. Nie czułam się tak. Dlatego po prostu do rozwiązania.. mam nadzieję, że nie za dziewięć miesięcy, a za dwa tygodnie, chciałam mieć go w życiu trochę mniej.

Znałam go ledwo dwa tygodnie, a miałam czekać kolejne dwa, żeby wiedzieć, czy nasze życia będą splątane.

Denerwowałam się.

Właśnie dlatego chciałam na studiach unikać takich relacji. Przy niezobowiązującym seksie zawsze pamiętasz o prezerwatywach. Tutaj chodziło o coś więcej niż orgazm i dlatego tak bardzo nie chciałam, żeby coś poszło nie tak, a tym bardziej nie chciałam zostać mamą.

Może niektórzy by się tym nie przejęli, może nawet większość, ale ja pomimo bycia niezdarą i pełną życia dziewczyną, przejmowałam się takimi rzeczami.

On chyba też się denerwował albo po prostu skapitulował, bo nie odzywa się od wczoraj.

To było stresujące, a budzenie się w jego ramionach wcale nie okazało się przyjemne.

Tylko ja mogłam to spieprzyć, taką prostą rzecz, cholera.

Mój telefon dzwoni w kieszeni, jesteśmy z Andy na lunchu. Ona opowiada o swoich wielkich marzeniach, wymieniając kolejne to gwiazdy Broadwayu.

– Nie odbierzesz? – pyta w końcu – Dzwoni i dzwoni...

– Chcę odebrać.

Szturcha mnie pod stołem stopą.

– To co cię powstrzymuje?

Dlaczego się boję?

Nie będę w ciąży, koniec kropka. Mogę dalej świetnie się bawić z Robertem i nie myśleć o takich odpowiedzialnościach.

– Cześć, Robert, co tam?

– Co ty na to, żebyśmy wybrali się na plaże? – tak dobrze usłyszeć normalny ton jego głosu i dowiedzieć się, że dzwoni w całkiem zwyczajnej sprawie.

– Dzisiaj? – nie chcę, żeby mógł usłyszeć, jak bardzo jestem podekscytowana.

– Jasne, że dzisiaj, przecież widzieliśmy się, aż wczoraj – właśnie za to go lubię, za używanie sarkazmu, żeby sprawić, że czuję się luźniej.

– Przyjedziesz po mnie?

– Zawsze – może jest za dobry w gadaniu, a może js zbyt łatwowierna.

– Bądź o drugiej.

– Ubierz strój – gdybym nie była teraz w publicznym miejscu z wpatrującą się we mnie Andy, prawdopodobnie bym jęknęła, ponieważ on użył cholernego akcentu.

– Robert – mówię cicho.

– Lola – tak łatwo przy nim nie myśleć – Widzimy się o drugiej.

Rozłącza się, nie dając mi dojść do słowa.

– Myślisz, że się w nim zakochasz, tak jak ja w klubowym ochroniarzu? – mam na razie nadzieję, że nie zostanę matką jego dziecka.

– Zakochiwanie się jest takie niebezpieczne – próbuję powiedzieć to kpiąco, ale chyba mi nie wychodzi, ponieważ Andy się uśmiecha.

– Tak cholernie dobre – to też, ale to nie jest najważniejsze. Andy wybucha śmiechem – Poradzisz sobie nawet z bujaniem w obłokach, chociaż chyba już to robisz.

Rzucam w nią frytką, a ona przyjmuje cios z uśmiechem.

– Cześć, laski – Sara i Lucy dosiadają się do naszego stolika.

– Lola – słyszę chichot Lucy i Sary.

– Co?

– Chciałyśmy ostatnio cię gdzieś zabrać, więc zapukałyśmy do twojego pokoju... – o nie – I po chwili usłyszałyśmy rozrywający krzyk. Zaniepokoiłyśmy się przez chwile – chichoczą, a js mam ochotę je zabić. Rzucam w każdą z nich frytkami – Co to za ogier?

– Kto tak mówi, do cholery? – pomimo mojej defensywnej postawy, chyba się rumienię, bardzo się rumienię.

– Musimy po poznać! – piszczą.

– Próbowałam, dziewczyny. Lola go ukrywa.

– On jest strasznie nieśmiały...

Dziewczyny wybuchają śmiechem.

– Nie brzmiał na takiego – ile osób nas do cholery słyszało? Pieprzone cienkie ściany w akademikach.

– Naprawdę, jest cholernie nieśmiały. Nie lubi ludzi, a raczej tłumów ludzi. A wy – wymachuję paluchem w każdą z nich – Przytłoczycie go.

– Tylko w łóżku jest takim ogierem?

– Przestań używać tego słowa! – tym razem ja także nie mogę powstrzymać śmiechu.

– To coś poważnego?

Wzruszam ramionami.

– Okej, ty tajemnicza dziewczyno. Ośmiel go trochę, a potem nas z nim poznaj.

O drugiej wskakuję do jego samochodu. Właśnie przyjechał i jeszcze nie zdążył z niego wysiąść, dlatego jest zaskoczony, gdy jego drzwi się otwierają.

– Hej – mówię.

– Spoźniłem się, przepraszam, byłem na siłowni, potem musiałem wziąć prysznic i zrobiłem się jeszcze głodny – poprawia swoją czapkę, bardziej ukrywając pod nią swoją twarz – Masz strój? – dopiero teraz odwraca głowę w moją stronę. Pobiegłam do akademika, żeby się przebrać. Mam na sobie zwiewną sukienkę w kolorze butelkowej zieleni.

– Sprawdź sobie – całuję jego nagie ramie – Mmm — mówię – Te mięśnie były tu wcześniej? – ściskam jego biceps.

– Jesteś w lepszym humorze niż wczoraj.

Kładę dłoń na jego udzie i ściskam.

– Nie chcę o tym myśleć, okej?

– Wiem, ja też, to znaczy no.. nie wiem, jak to powiedzieć, żeby dobrze brzmiało, okej? Żebyś nie myślała, że umywam ręce.

– Po prostu nie musimy o tym gadać – mówię z pełnym przekonaniem.

– Też tak właśnie pomyślałem, dlatego musimy po drodze wstąpić w jedno miejsce.

Zdejmuje dłoń z kierownicy i ściska moją dłoń na swoim udzie.

– Muszę ci coś powiedzieć...

– Coś ważnego, czy możesz pokazać mi trochę tego stroju?

– Hej, nie bądź napaleńcem – uderzam w jego udo.

– Dobrze, już dobrze, więc co mi chcesz powiedzieć? Mam nadzieję, że to coś dobrego.

Teraz nie mam mu już ochoty mówić, a chcę się z nim podroczyć.

– Nic takiego – mówię w końcu – Chcesz zobaczyć mój strój? – unoszę nasze dłonie z jego uda i wsuwam w dekolt mojej sukienki.

– Lola – syczy przez zaciśnięte zęby.

Zamykam nasze dłonie na miseczce mojego stanika.

– Miałaś mi pokazać..

Zahacza palcem o miseczkę i wsuwa go pod materiał, do jednego palca dołącza jeszcze jeden, w boleśnie wolnym tempie przesuwają się po mojej skórze, aż dotykają mojego sutka i delikatnie go pocierają.

Nie jest nieśmiały.

To chyba było kłamstwo, że jest.

Ściska mój sutek pomiędzy palcami, a z moich ust ucieka sapnięcie.

– Chciałaś mi coś powiedzieć?

Nie rozumiem, dlaczego zamyka się gdy chodzi o innych ludzi, ze mną jest całkiem otwarty i bardzo odważny...

Zabieram jego dłoń z mojego stanika, co wywołuje jego śmiech i całuje mnie w skroń.

– Mam podzielną uwagę, mogę dotykać i rozmawiać, wiesz? – zmienia bieg i kładzie dłoń na moim udzie.

Jednak na tym nie poprzestaje.

Przesuwa dłonią wyżej i wyżej.. podciągając przy tym moją sukienkę. Widzę uśmiech na jego twarzy, gdy sukienka zawija się przy mojej biodrze.

– Czy to czerwone bikini?

Kiwam głową, a on wsuwa palce za wiązanie na biodrze.

– Czerwony Kapturku, co ty ze mną robisz? – ściska moje biodro, mocno – Czerwony to zdecydowanie mój ulubiony kolor. Rozgląda się dookoła, jakby sprawdzał, czy ktoś nas widzi, ale on ma tu takie luksusy, jak przyciemniane szyby – Rozszerz nogi, Kapturku.

Jego dłoń przesuwa się na mój brzuch, po czym wsuwa się od góry do majtek...

Luke Robert Hemmings

Czy ja, kurwa, postradałem rozum?

****

5SOS Gosipp

Luke Hemmings kupujący deski do surfowania.

Czyżby Australijczyk tęsknił za rodzinnymi stronami?

Potrzebujemy zdjęć!

****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro