14 {W głowie}
Lola Kinney
Siedzę na jego kolanach w jego samochodzie, no znaczy nie jego, ale on go prowadzi i nie chcę iść, ale wiem, że muszę się uczyć. Odrywam od niego usta, a on chce pocałować mnie po raz kolejny. Zasłaniam jego usta dłonią.
– Muszę iść, całuśny typie.
Odsuwa moją dłoń, ale nie próbuje mnie już pocałować.
– Przepraszam, że nie zdążyliśmy zamówić pizzy – jest taki dobry, za dobry, jak na chłopaka do łóżka. Jego dziewczyna byłaby największą szczęściarą, ja nie mam czasu nią być.
– Jesteś taki słodki – poprawiam czapkę na jego głowie – Niedługo się zobaczymy, będę tęsknić za tym dzikim zwierzęciem w tobie.
Gryzie mnie w palce na potwierdzenie jednego z przezwisk, jakie mu nadałam.
– Leć się uczyć.
Nie wiem, co powinnam zrobić. Obiecać mu, że odezwę się, gdy skończę? To wykracza po za wszystko, co wiedziałam o seksie bez zobowiązań.
Mogłam wrócić taksówką.
– Dzięki za odwiezienie – całuję go pośpiesznie w policzek i wysiadam.
Robert odjeżdża z piskiem opon, wywołując mój śmiech, a także przykuwając uwagę innych studentów.
Chciałabym...
Czy to nie dziwne, że nie mam pojęcia, czego bym chciała?
Opadam na łóżko w moim pokoju w akademiku. Jest cholernie małe w porównaniu z łóżkiem Roberta. Nie mogę o nim myśleć, mam się uczuć.
– Cześć, laska – Andy wchodzi do pokoju – Gdzie byłaś?
– Tu i tam – odpowiadam wymijająco — Teraz muszę się uczuć, a ty?
— Sypiasz z kimś, prawda? – Andy moja najlepsza przyjaciółka.
Chcę jej powiedzieć, ale to wydaje się o wiele bardziej skomplikowane.
– No – sięgam pod łóżko po zeszyty – Jest dobry nie tylko w pieprzeniu, ale i w dbaniu o mnie – to komplement dla mnie i chcę o tym mówić. Nie chcę być jedną z tych, która gardzi takimi małymi rzeczami.
– To może czas, żebyś pozwoliła sobie na coś więcej, skoro odrywasz się od faceta, żeby się uczyć.
– Andy, nie przeszkadzaj mi – uśmiecham się od ucha do ucha – A jak tam ty i twój mięśniak?
– Jest tym, który o mnie dba, ale i tym, który nie chce się do tego przyznać – widzę zdenerwowanie na jej twarzy – Jest... zamknięty w sobie.
Robert mimo wszystko też się taki wydaje.
– Wiesz, na co zasługujesz? – patrzę na nią – Żeby ktoś cię kochał tak, żebyś nie musiała się bać jutra, że odejdzie. Pamiętaj o tym, Andy.
– Chcę dać mu przestrzeń, ale tęsknię za nim – Andy jest bardzo uczuciowa, cholera, ja też, ale ona przestała to ukrywać.
– Jesteś w nim zakochana.
Bez zawahania kiwa głową.
Wtedy ktoś puka do naszych drzwi. Andy podnosi się z łóżka, a obok mnie dzwoni mój telefon, który od razu odbieram.
– Halo? – nawet nie spojrzałam kto to.
– Zamawiałaś pizzę? – pyta Andy.
– Czyli już jest, zamówiłem ci jedzenie, bo nie zdążyliśmy zjeść u mnie. Ucz się pilnie i smacznego.
Andy patrzy na mnie, jakbym oszalała. Ja też nie mogę w to uwierzyć.
– Przysłałeś mi pizzę? – pytam zaskoczona.
– Skoro nie mogłaś zostać na noc, chciałem zadbać o... – powstrzymuje się przed nadaniem etykietki, wiem to.
Dziewczynie do łóżka kupuje się jedzenie po to, żeby miała energię na kolejną rundę. Nie po to, żeby miała siłę się uczyć.
— Dziękuję – patrzę na Andy, która otwiera pudełko – Moja współlokatorka już zaczyna jeść. Dziękuję.
– Cholera, mam przysłać drugą? – chciałam go pocałować, chciałam go przytulić, chciałam się z nim śmiać, teraz..
– Chciałabym, żebyś tu był – szepczę cicho, mając nadzieję, że Andy mnie nie usłyszy.
– Jutro cię gdzieś zabiorę.
Jutro wydawało się być za milion lat.
Andy kładzie karton na moim łóżku.
— Podziękuj mu – kiwam głową.
– Andy mówi dziękuje, Andy to moja współlokatorka. Ja też dziękuję – tym razem to mówię – Zadzwonię, gdy skończę się uczyć – nagle czuję się głupio – Chcesz? – znowu szepczę.
– Zawsze, a teraz bierz się do nauki – chichoczę, jak mała dziewczynka. Czuję, jak Andy mi się przygląda, jakbym oszalała. Może ma racje.
Kończę rozmowę z Robertem.
– Mój nigdy nie przysłał mi jedzenia.
– To nie konkurs, Andy.
Luke Robert Hemmings
Mam za dużo energii.
Cholera.
Nie wiem, co ze sobą zrobić.
Napisałem już trzy piosenki i dalej jestem wzburzony.
To chyba znak, że powinienem pobiegać.
Nie mogę cały czas myśleć o tej dziewczynie, to niezdrowe.
Nigdy się tak nie czułem, nawet gdy spotykałem się z Amandą i wyjeżdżałem... to jest takie inne. Zawsze mi mało, zawsze czuję, jakbym tracił z nią małe rzeczy, gdy nie jesteśmy razem.
Seks nie może być aż taki dobry bez powodu.
Tylko, co jest tym powodem?
Muszę do cholery oczyścić umysł.
Wkładam do uszu słuchawki i zamykam za sobą drzwi. Zaczynam biec już od domu, bo czuję, że muszę się zmęczyć, żeby w końcu przestać o niej myśleć. Simple Plan w moich słuchawkach nie pomaga, powinienem wybrać coś innego, ale nagle mój umysł nie potrafi zdecydować się, na co miałby ochotę. Good Charlotte? Tak, może to pomoże.
****
5SOS Gosipp
Luke Hemmings biegający ulicami LA.
Popatrzcie na te mięśnie!
Dołączam zdjęcia.
****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro