13 {Oszałamiająco}
Lola Kinney
– Chodź, kochanie – zazwyczaj nie pozwalam nazywać się pieszczotliwymi określeniami przez facetów, z którymi sypiam, ale tym razem miałam to gdzieś. Po za tym nie sądziłam, że byłam w stanie gdziekolwiek iść.
Ciągnę go znowu na siebie, chcąc jeszcze tak przez chwile poleżeć.
– Miałam długi dzień – mówię – Nie sądzę, że mogę gdzieś iść.
Śmieje się ze mnie.
Po prostu się ze mnie śmieje.
Całuje mnie w skroń i wstaje.
– Chodź, zaniosę cię – bierze mnie na ręce, co jest cholernie dobrym uczuciem. U mnie w małym akademickim pokoju nie ma warunków do noszenia na rękach, hotele też są do tego za małe, tutaj była przestrzeń.
– Masz może coś do jedzenia? Zawsze jestem głodna – i chyba zmęczona, bo zaczynam ziewać. Jestem w końcu u niego w domu! Nie chcę spać! Chcę się bzykać gdzie popadnie!
Rozglądam się, gdy Robert niesie mnie w swoich ramionach. Jest tu przytulnie, cała masa różnych bibelotów, to zdecydowanie zamieszkały dom, ale czy to ma znaczenie? To nie są jego rzeczy. Niesie mnie do kuchni, po czym sadza na blacie. Ona z kolei nie wygląda na przesadnie używaną.
– Gotujesz tu?
– Robię najpyszniejsze koktajle owocowe. Co ty na to? – chcę go poznać, mogę go poznać przez jego kucharskie zdolności.
– Każdy zastrzyk energii będzie dobry. Co ty na to, żebyśmy zamówili pizzę?
– Pewnie – do tej pory właściwie mi się nie sprzeciwił. Nie jest potulny, jak baranek, ale nie jest też zaczepny. To sprawia, że mam ochotę całować go bez końca. Jest dobrym facetem, a mi się to podoba – Zamówisz, a ja zapłacę?
– Mogę zapłacić.... – mówię.
– Nie pozwolę ci zapłacić, koniec kropka – ściska moje policzki w jednej dłoni i krótko całuje mnie w usta. To nie był pocałunek w stylu ‚bzyknijmy się', a ten jakim obdarzają się pary, gdy chcą przypieczętować jakaś decyzje.
Nazywam to całuśnymi obietnicami.
Zawsze naśmiewałam się z takich par. Oczywiście my nie jesteśmy parą, nie mam w swoim życiu miejsca na..
– Cholera – przypominam sobie – Muszę wrócić dzisiaj do domu wcześniej, mam dużo nauki.
– Co? – nagle wygląda na oburzonego.
– Nie wiem, co ty tam robisz, ale ja muszę się uczyć! – nie mam na to ochoty, ale to jest najważniejsze.
– Nie spędzisz ze mną nocy? – to nie tak, że jakąś już razem spędziliśmy. Brzmi na rozczarowanego.
– Nie mogę, Robert – i zazwyczaj nie przytulam się z nikim w łóżku, bo to cholernie osobiste i sprawia, że mruczę, jak kotka, gdy czyjeś ciało oplata mnie od tyłu lub gdy się na kogoś wspinam.
– Jesteś pewna? – nie chciałam go rozczarować – Chodzi o to, że cię okłamałem? No wiesz, co do tej całej kasy i reszty?
– Jesteś głupi – muszę ukrywać uśmiech – Myślisz, że wtedy w ogóle bym tu przyszła? Chodzi o szkołę, przysięgam.
– Pieprzyć szkołę – nie mogłam, to było moim życiem.
– Hej, chodź tu – robię mu miejsce pomiędzy moimi nogami, wyciągając do niego rękę. On ją łapie, w ja przyciągam go do siebie, podgryzając żartobliwie jego palce – Zabierz mnie do swojej sypialni – mam nadzieję, że zabrzmiało to uwodzicielsko – Nie traćmy ani chwili.
– Mogłabyś po prostu zostać – nie ufałam sobie z zostawaniem tutaj. Mogłabym się za bardzo przywiązać albo coś.
– Wynagrodzę ci to, panie całonocna ochota na seks.
Uśmiecha się, zdecydowanie trafiłam w sedno.
Moje usta muskają jego, a po chwili nie czuję już pod tyłkiem blatu, a jego dłonie.
– Hej, podobało mi się tam – mówię zadziornie – Dokąd mnie niesiesz?
– Mam dla ciebie cholernie lepsze miejsce – nie chciałam mu psuć zabawy – Skoro nie zostajesz na noc, zostaw mi chociaż swój zapach.
– Perwers – w jakiś sposób to było słodkie, on był słodki.
Po chwili jedna jego dłoń opuszcza mój tyłek, trzyma mnie jedną ręką, otwierając drzwi za moimi plecami. Jest tak silny, jak powinien być. Właśnie tą siłą rzuca mnie na swoje łóżko.
Jego oczy płoną, jakby rzeczywistość była lepsza od fantazji. Kładę się wyżej na poduszkach, nie spuszczając oczu z jego oczu. No dobrze, może to kłamstwo moje oczy na chwile uciekają do wybrzuszenia w jego spodniach.
Podoba mi się dokąd to zmierza.
Robert sięga do swojej koszuli i zdejmuje ją przez głowę. Jego oczy szybko wracają na moje, gdy zaczyna rozpinać swój pasek. Teraz jego dolne partie ciała robią się ciekawsze... opuszczam oczy znowu ja jego spodnie. Oblizuję usta, robię się niespokojna, lubię brać czynny udział w rozbieraniu, ale on postanowił zrobić show.
Lubię jego show.
Dlatego po mimo ciepła rozlewającego się po moim ciele i niespokojnym oddechu, nie dotykam, tylko się przyglądam.
Jego spodnie opadają do jego kostek, gdy jego dłoń znika w jego bokserkach. Sapię głośno, gdy widzę jego ruchy pod materiałem. Moje dłonie zaczynają błądzić po moim własnym ciele.. to takie gorące, takie dobre.. nie przestaję na niego patrzeć, gdy drugą dłonią opuszcza swoje bokserki, pokazując swoją pełną erekcje. Wychodzi ze spodni i majtek i wspina się na łóżko.
Jest seksowny, w sposób w jaki jego szczęka się zaciska, gdy rozszerza dłońmi moje nogi... gdy jego oczy spotykają moje, mówiąc mi, jak bardzo mnie pragnie...
O Boże..
Czuję, jakbym miała oszaleć.
Jak ktoś może na ciebie działać, aż tak?
Jego zarost ociera się o wnętrze mojego uda, gdy całuje mnie w kolano.
Nie mogę się ruszyć.
Chcę pozwolić zrobić mu ze sobą wszystko.
Wyciągam do niego ręce, chcąc mieć go bliżej. Gdy tylko mi się to udaje, czuję go przy moim wejściu. Jęczę w jego usta, wbijając paznokcie w jego plecy.
– Co chcesz, żebym ci zrobił?
Nie jestem w stanie mówić, jego ochrypły głos zabija resztki moich zdolności komunikacji.
Ociera się o mnie tylko raz, co jeszcze bardziej wzbudza moje pragnienie.
– Proszę – to wszystko, co jestem w stanie powiedzieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro