Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10 {Gdzie mnie nie ma}

Luke Robert Hemmings

Dalej nie podjąłem decyzji, gdzie chcę mieszkać. Nie wiem, czy mieszkanie będzie dla mnie dobre, czy może powinienem poszukać domu w tej dzielnicy, gdzie mieszkają moi przyjaciele. Nie byłem pewien, po co był mi dom, skoro przez większość czasu byłby pusty, a większość pokoi nieużywana. Z drugiej strony męczyła mnie ograniczona przestrzeń podczas trasy. Rozumiałem, dlaczego oni wybrali domy, jak cholera rozumiałem.

– Lecimy dzisiaj na imprezę – Ashton nigdy się nie zatrzymywał, zawsze biegł do przodu, a my wszyscy próbowaliśmy go dogonić. Trzymał nas w ryzach, ale teraz to mnie męczyło. On chciał imprezować, ja chciałem posiedzieć w domu, ewentualnie spotkać się z Lolą.

Nigdy nie robiłem tego na masce samochodu, gdzie każdy mógł mnie przyłapać.

Jednak, gdy jestem z nią, nie jestem Luke'm Hemmingsem.  Jestem Robertem, który spotkał swojego Czerwonego Kapturka, który namawia go do zejścia ze ścieżki. To ta niegrzeczna wersja, której nie czyta się dzieciom. Cholernie mi się podoba.

– Zostaję – nie spodoba mu się to.

– Nie wiedziałeś niektórych naszych przyjaciół od miesięcy. Znikasz niewiadomo gdzie. Co jest, stary?

– Nie mam ochoty na imprezy, czy tak trudno w to uwierzyć?

– Mówiliśmy, co będziemy robić, gdy wrócimy, a ty znikasz do cholery na całe dnie. Odrzucasz każdą cholerną propozycje, która ci daję.

– Oni się nawet do mnie nie odezwali – mówię wprost – Wiem, kurwa, to ja wróciłem, my wróciliśmy, ale meczy mnie to, okej? Dajcie mi jeszcze trochę czasu sam na sam.

– Zadam ci to pytanie raz – włącza się w nim ojcowski obowiązek, co doprowadza mnie czasem do szału – Sypiasz z Amandą za naszymi plecami?

To niemal sprawia, że wybucham śmiechem. Za kogo on mnie ma? Amanda ma faceta, a mi nie zależało, jak widać na tyle, żeby o nią walczyć. Jej także. Może za szybko się poddałem, a może po prostu tak miało być. Jednak nie jestem tym facetem, przynajmniej już nie.

– A jak myślisz? – to wyzwanie dla faceta, z którym spędzam kupę czasu. To test, co tak naprawdę o mnie myśli – Chociaż skoro zadajesz mi to pytanie...

– Nie wiem, Luke, dziwnie się zachowujesz..

– Nie odpowiem na twoje pytanie – nie muszę dowartościowywać swojego ego sypiając z zajętą dziewczyną. Myślę, że o tym wie, ale pozostawiam go w niepewności.

– Chodź z nami – słyszę rezygnację w jego głosie – Wszyscy wiedzą, że bez ciebie nie jest tak samo.

– Odpuść mi, ostatni raz, do cholery.

– Ostatni raz.

Nie jestem takim dobrym przyjacielem, jak powinienem, bo gdy tylko on wychodzi, ja zaczynam chować wszystkie rzeczy, które świadczą o tym, że jesteśmy sławni. Z jakiegoś powodu przyglądam im się od tygodni i doskonale wiem, co gdzie leży i już dawno wymyśliłem, gdzie to schować.

Jestem, kurwa, szalony.

Chociaż czy to nie podchodzi pod głupi?

Gdy wiem, że wszystko jest dobrze ukryte, dzwonię do Loli, która jest prawdopodobnie w pracy, więc powinienem wysłać esemesa, ale gdy tam jest nie odpisuje zbyt często, a ja nie mam czasu czekać.. cholera, nie będę dzwonił. Szybko się rozłączam, zanim usłyszę sygnał i po prostu po nią jadę.

Teraz pewnie macie mnie za napalonego gnojka, który wykorzystuje wolną chatę, ale szczerze dzisiaj wolę być nim, niż sławnym Luke'm.

Trudno jest być sobą.

Może dlatego jestem trochę szalony, nieodpowiedzialny...

Niemal zapomniałem o czapce.

Cofam się po nią szybko i biegnę do samochodu, może uda jej się wyjść wcześniej..

Zakładam okulary na nos, gdy dojeżdżam pod kawiarnie.  Nigdy tu nie byłem, podała mi adres, gdybym chciał dostać darmową kawę, ale tutaj było dużo ludzi, bardzo dużo ludzi, na małej powierzchni. Wysiadam z samochodu i po raz pierwszy odkąd ją poznałem, czuję, że przykuwam czyjąś uwagę. Kilka dziewczyn, nastolatek, mogą być niewiele młodsze ode mnie. Słyszę, jak szepczą

To on

To nie on

To on

Decydują się do mnie podejść. Nienawidzę tego, że będę musiał je okłamać i wykorzystać w tym moją beznadziejną grę aktorską. Opieram się o bok samochodu, żeby wyglądać na niższego. Staram się unikać moich zwyczajnych ciuchów, czy czapek. Naprawdę się, kurwa, ukrywam, ale z fanami jest tak, że dopatrzą się wszystkiego. Dzisiaj zamierzam zgrywać Australijczyka na wakacjach.

– Czy ty jesteś...

Odchrząkuję przypominając sobie mój akcent, a może nawet slang, którego nie używam, bo Amerykanie go nie rozumieją.

– Często mnie o to pytają – widzę, jak marszczą brwi, nie do końca rozumiejąc, co mówię. Nie powinno mnie to bawić. Jednak to jest urok życia w Ameryce i bycia sławnym. Mało kto wie i chce wiedzieć kim byłeś zanim zarobiłeś pierwszy milion. Fani chcą wiedzieć wszystko, ale nie sądzę, żeby wtedy rozumieli nas lepiej. Niejasności ich napędzają. Prawda zanudza. Nie chcą myśleć, że jesteśmy zwyczajni, kochają nas za naszą inność, wyjątkowość – Nie jestem tym całym Luke'm Hemmingsem, dziewczyny – wypieram się własnego ja, używając swojego niemal zapomnianego rodowitego akcentu. One przyglądają mi się z otwartą buzią.

– Możemy sobie zrobić zdjęcie? Jesteś jego sobowtórem!

– Ale nie jestem nim! – mówię trochę zbyt ostro i chyba je przerażam, dalej nie sądzę, żeby mnie rozumiały.

Zostawiają mnie w spokoju, a ja wraz z przypływem odwagi wchodzę do środka. Wiem, że to niegrzeczne nie zdejmować czapki, ale chcę tylko trochę prywatności, do cholery.

Szukam jej wzrokiem, ale o dziwo to ona pierwsza mnie znajduje. Uśmiecha się do mnie, jakby nie mogła uwierzyć, że tu jestem. Z drugiego końca kawiarni krzyczy:

– Cześć, przystojniaku! – nie chciałem przykuwać uwagi.

Lola wygląda na bardziej opaloną niż kilka dni temu, gdy ją widziałem, ale to mnie nie dziwi. Wysyła mi zdjęcia z plaży. Widzę kilka piegów na jej nosie, cholera...

Podchodzę do niej, a ona odsuwa się, aż po bar, gdzie przygniatam ją moim ciałem.

– Mam wolny dom. Ty, ja, moje łóżko.

Widzę, jak jej oczy zaczynaja się świecić.

– Jestem w pracy...

– Możesz chyba skończyć raz szybciej, prawda?

Pochylam się i całuję ją w szyje. Lola wplata palce w moje włosy, mocniej na mnie napierając.

– Robert – mówi ostro – Muszę...

Przygryzam jej skórę na szyi.

– No chodź, jeden raz.. możesz się zerwać z pracy, prawda?

Ściska moją koszulkę, po czym unosi głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.

– Nigdy nie zwalniałam się z pracy.. – rozgląda się dookoła, jakby ktoś miał ją podsłuchiwać – Na seks.

W tej chwili jest urocza.

Całuję ją w nos, nie mogąc się powstrzymać.

– Zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda?

Pochylam się? Żeby ją pocałować, ale ona przechodzi mi pod ramieniem.

– Nie stracę okazji, żeby zobaczyć twoje łóżko, zaczekaj na mnie przed kawiarnią. Jaką kawę ci przynieść?

– Tylko się pośpiesz.

Wybucha śmiechem, jakby myślała, że jestem, aż tak napalony.

Tak naprawdę nie chciałem, żeby jeszcze ktoś do mnie podszedł.

****

5SOS Gosipp

Czy Luke Hemmings ma sobowtóra?

Kilka dziewczyn spotkało go w dziwnej okolicy (nie zdradzamy miejsca) były pewne, że to on, ale nie mogły go zrozumieć...

Luke Hemmings ma sobowtóra.

Potrzebujemy zdjęć.

*****

Co o tym myślicie? Jakieś sugestie? Opinie? Dawajcie znać:) udanego weekendu:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro