1 {Imprezowy ciąg}
Lola Kinney
– Pośpiesz się! Taksówka już czeka! – mówiłam, że jestem też spóźnialska? Po raz dziesiąty zmywam zły kolor z ust i pośpiesznie nakładam fioletową szminkę. Czerwony to nie mój kolor, a różowy wydaje się nie być odpowiedni do klubu.. pomimo to, spróbowałam wszystkich i teraz kierowca już na nas czeka.
Jest piątek, powinnam spędzić ten czas na udawaniu, że się uczę, gdy tak naprawdę leżałabym brzuchem do góry, zajadając się ciastkami.
Zabieram torebkę i wychodzimy z naszego klaustrofobicznego pokoju.
Andy pomimo wysokich szpilek, porusza się z gracją, niczym ja, póki nie potknęłabym się o własne nogi.
Chcę za szybko i za dużo na raz.
Wsiadamy do taksówki, kierując się dla mnie w bliżej nieznanym kierunku. Jedziemy tam pierwszy raz, pomimo że często chodzimy po różnych klubach, w poszukiwaniu sław lub przygód. Po drodze zbieramy jeszcze dwie koleżanki Sarę i Lucy, które są równie podekscytowane nowym miejscem, co my. Wszystkie jesteśmy przesadnie wystrojone i cały czas poprawiamy swoje włosy, jakbyśmy conajmniej miały spotkać księcia z bajki.
Wyglądam przez okno taksówki, przyglądając się ulicznemu ruchowi, a także zachodzącemu słońcu. To miasto ma swój klimat i jestem cholerną szczęściarą, że mieszkam w centrum Los Angeles.
– A ty Lola? Kogo chcesz wyrwać tym swoim chudym dupskiem? – gdybyśmy nie były w taksówce, poklepałby mnie po moim płaskim tyłku.
– Myślicie, że Tom Cruise chodzi do takich miejsc? Najlepiej trzydzieści lat młodszy...
– Oo tak! Młody Tom Cruise..
Zatapiam się w myślach o Tomie Cruise z ,Top Gun' albo z ‚Firmy', gdy one wymieniają kilka kolejnych gorących nazwisk.
Wyobrażam sobie, jak Maverick z ‚Top Gun' zabiera mnie na przejażdżkę swoim motocyklem....
– Lola, wysiadamy – cóż, niestety nie jestem z pilotem ze swych marzeń, a szkoda, to by była niezła przygoda.. – Lola! – cholera, zbyt szybko odpływam.
Poprawiam moją sukienkę, gdy stajemy przed klubem. Dookoła jest tłum ludzi, którzy także chcą się dostać do środka. Andy macha do ochroniarza, który uśmiecha się w odpowiedzi. Nie znam wszystkich jej znajomych, on właśnie należy do tego nieznajomego mi grona.
Andy na dwunastocentymetrowych szpilkach biegnie do ochroniarza. On wyciąga do niej ręce, łapiąc ją za biodra i mocno do siebie przyciąga, przynajmniej z mojej perspektywy jest to mocno. Nie mówiła, że coś ich łączy, a to raczej oczywiste, gdy łapie ją za tył głowy i całuje.
– Gorąco – mówi Sara, wachlując się dłonią – Przystojniak, ta to ma znajomosci.
Na pierwszym roku studiów, zawarłyśmy we cztery pakt, że będziemy się o siebie troszczyć i dużo bawić, a miłość zostawimy na potem. Przez ostatnie półtora roku, flirtowałyśmy na potęgę i nie znajdowałyśmy nikogo na dłużej. Żaden chłopak nie chciał nas zatrzymać, ale my także nie byłyśmy chętne. Dlatego nie wiem na ile to jest poważne. Może chodzi tylko o seks, jak kilka razy wcześniej.
Przywołuje nas machnięciem dłoni, a po chwili jesteśmy już w klubie. Muzyka krąży w moim bębenkach usznych, trudno mi w tym hałasie wyłapać słowa piosenek, słyszę tylko odbijające się o siebie basy. Andy prowadzi nas do baru, może jednak była tu już wcześniej, skoro tak świetnie radzi sobie w tłumie ludzi. Ona zawsze mnie zaskakuje.
Nie potrafię ustać w miejscu, gdy słyszę muzykę. Przebieram z nogi na nogę, ruszając biodrami w miejscu, gdy czekamy na nasze drinki, a barman uderza do Lucy. Nic dziwnego jest z nas najbardziej efektowna. Ma nie tyle, co urodę modelki, ale cholernej fotomodelki. Andy rusza swoimi biodrami obok mnie, także nie mogąc ustać w miejscu.
– Kim jest ten ochroniarz? – krzyczę jej do ucha.
– Poznaliśmy się na uczelni, jest na ostatnim roku i dorabia sobie tutaj.
– Będziesz podrywać?
Patrzy na mnie, jak na idiotkę.
– Chcę zostać do zamknięcia, żeby z nim wrócić, myślisz, że...
– Jasne – nie zostawiałbym jej tu samej. Jest moją przyjaciółką w zbrodni, nawet jeśli ukrywa, że ten chłopak podoba jej się bardziej niż powinien.
*****
5SOS Gosipp
Dwoje z czterech australijskich chłopaków było widzianych, gdy wchodzili do klubu. Gdzie pozostała dwójka? Czyżby podczas trasy doszło pomiędzy nimi do sprzeczek?
Widziano także Amandę właścicielkę butiki Glam. Tylko gdzie Luke?
*****
Luke Robert Hemmings
Jesteśmy spóźnieni. Zasnęliśmy na jednym z filmu i obudził nas dopiero w kółko dzwoniący telefon. Biegamy, jak oszalali po mieszkaniu, próbując znaleźć czyste ciuchy, ale jeszcze nikt się tym nie zajął. Cholera. Trzeba je też wyprasować?
– Pieprzyć to – mówi Ashton – Nie będę się śpieszył, zaczekają.
Zatrzymuję się.
– Ubierz, cokolwiek, Luke.
– Chcę dobrze wyglądać...
– Dla niej? – tworzenie związków w tym życiu jest jeszcze trudniejsze, niż gdybym pół roku, każdego roku nie był w trasie.
– Jeszcze się do niej nie odezwałem odkąd wróciła – to nie było nic poważnego, nim na dobre się zaczęło, ja wyjeżdżałem w trasę. Rozmawialiśmy, przyjeżdżała... ale to nie było to samo, w szczególności dla dziewczyny, która pracuje na miejscu, tworząc własną firmę odzieżową.
Spóźnieni, a raczej bardzo spóźnieni docieramy na imprezę. Nasi przyjaciele są już na miejscu od dobrych kilku godzin i bawią się w najlepsze. Szukam wzrokiem Amandy, która powinna gdzieś tu być.. to dobra okazja, żeby z nią porozmawiać.
– Jesteście! Mike i Calum są już od dawna, co was powstrzymało, do cholery?
– Sen – mówimy uczciwie, gdy sięgamy po alkohol, dalej szukam Amandy wzrokiem.
Ktoś klepie mnie w ramie i wskazuje kierunek, w którym powinnam spojrzeć.
– Tam jest – dodaje, jakbym nie był pewny o czym mówi, a raczej o kim.
Nasze spojrzenia się krzyżują. Macham do niej, jak kretyn, zamiast po prostu podejść i gdzieś zaprosić. Co nie jest cholernie proste w tym życiu. Proste rzeczy są poddawane nagraniom i zdjęciom, a to co da się ukryć wiążę się z samotnością i ukrywaniem.
Amanda odmachuje mi z pół uśmiechem na ustach, gdy u jej boku pojawia się facet, który całuje ją prosto w usta.
– Co do cholery? – to nie moja reakcja, a Ashtona – Myślałem, że macie... te małą rzecz, czy nie spaliście ze sobą w Orlando?
– To było cztery miesiące temu...
– Cholera, przykro mi, stary.
– Nieważne, do cholery.
Każda gwiazda rocka nie może się opędzić od dziewczyn? Jasne.
Jednak stworzenie związku graniczy z cudem. Wszyscy mamy za sobą nieudane związki i nie wiem, dlaczego myślałem, że tym razem mogłoby być inaczej.
W takich chwilach chciałbym być normalny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro