Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdzial 3 - Noc 1

Wbiegłem do domu I natychmiast zadzwoniłem na numer, ktory był w gazecie.
-Halo? Chciałbym sie zatrudnić w pizzeri Freddy Fazbears Pizza. Tak, skonczyłem 18 lat... Dobrze, do widzenia.
Skonczyłem rozmowę. Zdziwiłem się. Nie potrzebowali dużo do wymagania.
Będę musiał przyjść, dziś wieczorem na instruktaż z doświadczonym pracownikiem. Ale jak na razie sprobuję nic nie mowić rodzicom. Będą przecież mowić, że stać mnie na więcej.
Dowiedziałem się że, ta praca zaczyna się w okolicy godziny 24.
Więc musiałem się wyspać.
Już o 18 godzinie polożyłem się spać.

Obudziłem się w dziwnym miejscu.

Wyglądało jak jakieś biuro. Zdziwiłem się. Po pierwsze, nie wiedziałem gdzie ja jestem, a po drugie nie wiedziałem co to za miejsce. Na biurku zauważyłem ze 3 monitory, creepy wyglądającą babeczkę, plakat przedstawiające troje zwierząt, wiatrak I tablet. Nie wiedziałem do czego on slużył.
Włączyłem go.

Lecz w tej samej chwili się obudziłem. Spojrzałem na zegar. Dwudziesta trzecia czterdzieści.
Za chwilę się spoznię!! Zerwałem się z łóżka I pobiegłem na złamanie karku do pizzeri.
Gdybym przybył pod pizzerie, parę minut później miałbym nielada problem z wytłumaczeniem się. Że zaspałem?! To by było do nie pomyślenia że 19 latek zaspał do pracy. WSTYD!!!
Spojrzałem na logo pizzeri.

Był tam niedźwiedź, królik, kurczak i lis. Nie zachwycało nie wiadomo jak, ale chyba dzieciom odpowiada. Wszedłem do środka. Było to duże pomieszczenie z jadalnią i z sceną. Na scenie były rzekome zwierzęta, które były na logo. Tylko lisa nie było. Przed show stage'm czekał na mnie facet w fioletowym stroju z odznaką.
-Nareszcie przyszedłeś, martwilem się o ciebie. - w jego głosie było słychać sarkazm.
- Mam na imię Vincent. A ty?
- Na imię mi Wiktor Schmidt.
- A więc Wiktor, tak? Idź się przebrać w strój i będziemy zaczynać.

Mówiąc to wręczył mi strój nocnego stróża. Poszedłem się przebrać w toalecie. W toalecie zauważyłem w niektórych miejscach było coś w rodzaju czerwonej farby. Gotowy, poszedłem za Vincentem. Nie mogłem uwierzyć. To było identyczne biuro jak w moim śnie.

-No cóż... - powiedział Vincent - Powiem Ci o co chodzi w tej pracy. Ta pizzeria, jak pewnie się domyślasz służy do organizowania imprez i urodzin dla dzieci. Służą do tego
roboty-zwierzęta, czyli animatroniki. Występują na scenie, śpiewają i grają. Lecz w nocy mają włączony tryb nocnej wędrówki, ponieważ ich silniki się blokują, kiedy nie są używane przez długi czas. Dlatego po to jest potrzebny nocny stróż. Ma pilnować, by nic sobie nie zrobiły. Musisz je obserwować przez kamery i nie pozwolić do tego, by weszły do twojego biura.
Po twojej lewej i prawej stronie masz drzwi. Możesz je zamykać i otwierać, lecz uważaj nie trzymaj ich zbyt długo zamkniętych ponieważ, mamy ograniczoną ilość energii w pizzeri. Mamy obcięty budżet, odkąd stała się ta afera z dzieckiem.
-Z czym?! - odpowiedziałem przestraszony.
-Opowiem Ci później jeśli spodoba Ci się ta praca.- powiedział z uśmiechem, mrugnął jednym okiem i poszedł na tyły patrzeć jak mi idzie.
Stresowałem się.
Jeśli mi się nie uda, będę bez roboty i wtedy rodzina mnie wywali na próg. Dobra zacząłem sprawdzać kamery tak jak powiedział Vincent. Patrzyłem na wszystkie pokolei.
Zamarłem.
Na scenie był tylko niedźwiedź, a zza kurtyny Pirates Cove lis spoglądał prosto na kamerę.
Przestraszony sprawdzałem światła przy drzwiach. Vincent się tylko uśmiechnął.
- No dalej. Boisz się, siusiumajtku? - kpił Vincent.
Nie. Nie mogłem się bać. Nabijał się ze mnie.
Sprawdziłem prawe drzwi. Stał w nich kurczak. Usłyszałem coś w rodzaju jęku z szeptem.
-PoMóŻ nAm - wyjęczał kurczak.
W czym pomóc? Tego nie wiedziałem. Byłem zbyt przestraszony i bez zbędnego myślenia, zamknąłem drzwi.
Popatrzyłem na Vincenta.
-Słyszałeś to?! - spytałem.
-Co?
-No ten jęk!
-Ja nie słyszałem żadnego jęku, po prostu tak się boisz, że wyobraźnia Ci buzuje- śmiał się Vincent. Nie wiedziałem czy ten szept był czy też nie. Spojrzałem na zegar. 6.00 godzina!
-Brawo młody -powiedział Vincent - Dałeś radę. Widzimy się jutro.
Skinąłem tylko głową i poszedłem się przebrać.
Co mógł znaczyć ten szept i czemu animatroniki chcą go dopaść? Tego jeszcze nie wiedział. Nie mógł sobie tego wyimaginować. Animatronik do niego najzwyczajniej do niego przemówił!!
Gdy się przebrałem wyszedłem zamyślony z pizzeri prosto do domu i do rodziny.

------------------------------------------------------

Podobało się? Dłuższy jest ten rozdział niż poprzedni, tak jak obiecałem i przepraszam za dluuuuugą nieobecność. Miałem dużo kartkówek i sprawdzianów.
Pamiętajcie jeśli się podobało to gwiazdkujcie i komentujcie! ;)

700 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro