Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9 - Halucynacje i dziwne głosy...

Nadal z niedowierzeniem patrzyłem na drzwi.
- Zamknięte?! Jak to możliwe? Co się stało?! - pomyślałem.
Rozejrzałem się wokół, lecz niczego nie dojrzałem. Już wyciągałem telefon, by zadzwonić do właścicieli pizzerii, ale zobaczyłem coś co umknęło mojej uwadze. Karteczka leżąca na ziemi, pognieciona i lekko wsunięta pod drzwi. Kucnąłem, by chwycić karteczkę. Gdy ją wziąłem zacząłem czytać:

Do Wszystkich Pracowników!

Chcemy poinformować o niedogodnościach związanych z pizzerią. Na kilka dni pizzeria zostanie zamknięta z powodu działań policji, na temat...

Nie zobaczyłem ostatniego fragmentu. Był on zamazany markerem tak, że niedało się odczytać. Usłyszałem za mną kroki, więc intuicyjnie się odwróciłem. Lecz nikogo nie było. W tym samym momencie usłyszałem także głos dochodzący za plecami:

- Help us...
- Traitor...
- Masked...
- Purple...
- Liar...

Ponownie się odwróciłem. Znowu nikogo nie widziałem.
- Halo?! Jest tu ktoś?! - krzyknąłem.
Zero odpowiedzi. Wsunąłem karteczkę ponownie pod drzwi i sprawdziłem okna czy coś można zobaczyć. Odszedłem juz prawie każdą część budynku gdy w ostatniej okno było rozbite. Rozejrzałem się dookoła czy nikogo nie ma. Gdy już się upewniłem, wszedłem do środka. Było ciemno w środku, lecz moje oczy już wcześniej się przyzwyczaiły do ciemności. Pierwsze co zobaczyłem to brak animatroników na scenie. Błagałem, bym się na nie nie natknął. Zacząłem iść wolnym krokiem. Krok po kroku, rozglądałem się wokół. Doszedłem do jadalni, później do toalet, na korytarze i do biura. Popatrzyłem przez okno do biura. Nic się nie zmieniło odkąd tu byłem ostatni raz, tylko niektóre przedmioty zmieniły położenie jak tablet i monitory. Leżały na podłodze potłuczone. Wziąłem tablet z podłogi. Miał popękany ekran lecz wszystko działało. Więc, włączyłem ekran i przewijałem kamery. Lecz na jednej zamarłem. Siedział Freddy. ZŁOTY FREDDY z pustymi oczodołami, wpatrzonymi w kamerę. Ze strachu aż upuściłem tablet. Lecz gdy się popatrzyłem na przód, stał prze de mną. Krew przed moimi oczami... To ostatnie co widziałem...

Obudziłem się nagle. Wszystko mnie bolało. Przede mną jakoś  stał chłopczyk. Przez bolące gardło wypowiedziałem:
- Ojej, co ty tu robisz?
Popatrzyłem w korytarz za chłopcem. Wydawał się bardzo długi. Chłopiec bez słowa się odwrócił i poszedł w ten korytarz.
- Ej poczekaj! - szybko wstałem i poszedłem zanim szybkim krokiem.
Każdy krok sprawiał mi ból. Upadłem pod wpływem bólu. Gdy spojrzałem przed siebie zobaczyłem pracownika zakładający strój animatronika na innego. Pracownik nagle popatrzył się w moją stronę i wtedy było ciemno. Ciemniej niż zwykle. Przez dłuższy czas tylko to widziałem... Znowu się obudziłem, lecz nie mogłem się ruszać, gdyż każdy najdrobniejszy ruch sprawiał OGROMNY ból. Poruszyłem oczami by zobaczyć gdzie jestem. Nie widziałem nic. Zobaczyłem światło.
- Hej, zobaczcie co tu znalazłem! - ktoś zawołał. Nagle zobaczyłem więcej świateł. Gdy się zbliżyli ujrzałem że byli w policyjnych mundurach.
- O kurwa... - jeden wyglądał, jakby miał zwymiotować.
- Kurcze... Powiedzcie plutonowi, że znaleźliśmy stróża nocnego. - jeden powiedział do pozostałych.
Tym razem nie była ciemność tylko jasność. Zobaczyłem że leżę w P&S. Obok zapodziałych animatroników. Był Freddy, Bonnie, Foxy i Chica. Lecz po Złotym Freddy'm ani śladu. Poczułem ból z tyłu głowy. Dotknąłem bolące miejsce ręką lecz natychmiast ją zabrałem i na nią spojrzałem. Cała we krwi. Z jednej strony to niemożliwe i wręcz straszne mieć taką ranę ale z drugiej dobrze że ŻYJĘ. Wstałem, chwiejąc się na nogach. Spojrzałem raz jeszcze na animatroniki i wyszedłem tą samą drogą jaką wszedłem. 

-----------------------------------------------------

(Ja) Jednak wena wróciła! JEJ! WSZYSCY SIĘ CIESZYMY!

(Freddy) Już myśleliśmy że o nas zapomniałeś!
(Ja) No coś ty nie mógłbym...
(Foxy) ALE PRAWIE TO ZROBIŁEŚ MAŁA PI*PRZONA KU*WO!
(Ja) JAPA FOXY! WIDZOWIE NIE LUBIĄ WULGARYZMÓW.
(Foxy) MAM TO W DUPIE BTW GDZIE MOJE CYGARY!
(Bonnie) *gdzieś dalej* ć-PUN!
(Foxy) JAK JA CIE K*RWA DOPADNE TO POŻAŁUJESZ! *biegnie do Bonnie'go*
(Ja) No cóż Panowie i Panie do zoba!
(Chica) Devour my hot bird ass MLG Freddy...
(Ja) ಠ_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro