Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.▪︎Mike▪︎

-No to teraz to jest wasz nowy dom.-Powiedziałem podekscytowany.
Liam, Thomas, Brad i Scott spojrzeli na nas pytająco.

-Mike proszę Cię powiedz jakim kurwa cudem?!- Mój brat podszedł do mnie.

-Normalnym. Teraz to jest wasz dom. Nie możecie z niego wychodzić sami. Do szkoły już nie chodźcie.- Brett rozsiadł się wygodnie na kanapie.

Dom na ogół był bardzo dużo i nowocześnie urządzony. Przez wielkie okna wpadały promienie słoneczne. Salon łączył się z kuchnią oraz jadalnia. Obok schodów które prowadziły na góry była sporych rozmiarów łazienka. Na górze jest pięć sypialni, więc będziemy musieli spać w parach. Najlepsze jest to że nie ma pojedynczych łóżek. Tylko są łoża małżeńskie. Więc jak będę w parze z moja laleczką to będę mógł to w nocy zmacać. Ale nie przemyślałem tego że ktoś będzie musiał spać w pokoju z Liamem i to w jednym łóżku.

- Brett tylko jest jedna sprawa.- Zane uśmiechał się zadziornie.- Są łóżka małżeńskie i jest tylko pięć pokoi.

-Japierdole! Czy nie mogliście załatwić normalnych łóżek. Dobra to Brad śpisz że mną. A resztę se róbcie jak chcecie.- chłopak pokierował się W stronę schodów po czym wszedł na górę.

- Brett A nie mogę z Minho?- Brad krzyknął A Brett jedynie powiedział rób co chcesz.

Reszta zaczęła się wykłócać o to kto z kim i gdzie. Ja natomiast zauważyłem jak Theo wyszedł z domu. Pokierowalem się za nim.

-A Brett mówił że nie wychodzi nikt z domu.- usmiechnąłem się zadziornie na co ten przewrócił oczami.

-A ja nie mam zamiaru go słuchać.- Theo otworzył auto A z niego wyjął kota.

Skąd on się tu wziął?!

Lalka niósł na rękach małego kotka. Był on trój kolorowy z tego co widziałem miał jedno uszko czarne.
Drugie natomiast było pomieszane, cały wyglądał jakby pijany malarz miał trzy farby i pomalował kota.
Po prostu miał biały brzuszek i rude lub czarne laty na grzbiecie.
Wszedł do domu A ja prosto za nim. Wszyscy juz poszli do swoich pokoi. Znaczy tak wnioskuje bo nikogo nie było.

Theo wszedł po schodach i pokierował się do jakiegoś pokoju.

-A czyli mam rozumieć że ten jest nasz?- szedłem za nim jak wierny pies.

- Nie on jest mój.

-Lalka nie masz wyboru bo każdy już wybrał.

Theo znowu przewrócił oczami. Do pokoju wszedł Brett aby sprawdzić czy wszystko w porzadku.

Kot wtulał się w Theo jak w poduszkę i w tym momencie chciałam być kotem

- Poznajcie atene- chłopak uśmiechnął się do Bretta.- skoro już tutaj mieszkam to mogę chociaż zabrać swojego kota.

- Nie- brett ucioł temat i wyszedł z pokoju.

-Mikeyy - Theo z nadzieją spojrzał na mnie. Bądź silny nie patrz w jego oczy.

- Nie laleczko brett nie pozwala.

Przysunął się bliżej i nie mogłem uciec wzrokiem bo wyszedł bym na pizde. Więc patrzyliśmy sobie w oczy. Jezus Maria jakie on ma je cudne.

- Proszę proszę proszę- jego oczy zachodziły łzami. Albo mu serio tak bardzo zależy albo jest zajebistym aktorem.

-No dobra- się wjebałem, Theo momentalnie się uśmiechnął a po jego łzach nie było śladu.

Japierdole to się wjebałem
- Ej brett bo kot zostaje z nami.- na hama wszedlem do pokoju Bretta. Oczy chłopaka pociemniały ze złości.

-Powiedziałem że nie.

- No ale będzie- wzruszyłem ramionami.

- Ja jestem szefem i mówię co będzie a co nie- rozzłoszczony przygniótł mi do ściany i wysyczał- Nie będzie tu kota i ty to załatwisz.

Mimo że byłem starszy to mieliśmy podobną siłę więc dałem radę go od siebie odepchnąć.

- Ja jest starzy i mądrzejszy- założyłem ręce na piersi.

- I głupi.

- Pieprz sie z liamem a kot będzie tu mieszkał.- nie wiem czemu tak powiedziałem. Liam to moj brat i nie za bardzo mi się widzi żeby pieprzył się z szefem gangu.

To jeszcze bardziej wkurwilo chłopaka naszczescie do pokoju wchodził wspomniany Liam.
Szybko schowałem się za młodszym bratem mimo że był chudszy i niższy.

- Proszę zgwałc mnie i pozwól kotkowi tu mieszkać- mówiłem piskliwie udając liama. Chociaż mam nadzieje że miedzy nimi nigdy do niczego nie dojdzie. Ale bawiło mnie trochę naśladowanie chłopaka.

Chłopak był tak zdezorientowany że wykorzystałem to i zaczełem go przysuwac do Bretta.

- No pojebało- Liam w końcu  się ocknął i zaczął okładać mnie pięściami.Co musiało wyglądać komicznie że względu na wzrost chłopaka.

- Banda debili- skwitował przyglądający się temu wszystkiemu Brett.- Zrobimy tak Liam przestań  bić brata , Mike ogarnij się i zachowuj się jak na swój wiek.Kot może być tylko mam go nigdy na oczy nie widzieć bo za drzwi- westchnął poddając się i wypchnał mnie z pokoju.

Uśmiechnąłem się zwyciesko i poszedłem do swojego pokoju gdzie czekał na mnie Theo z kotem.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro