27.▪︎Zane▪︎
Chcę zaprosić do nowego opowiadania bo zbliżamy się do końca.
Fake pack
Dylan odwiózł nas do starego domu. Liam napisał do swoich przyjaciół aby tu na chwilę przyjechali. Niestety na chwilę to w naszym znaczeniu parę dni.
Czułem się nie zręcznie tutaj. Poznałem tutaj Scotta i powoli go zdobywałem A przez nasz jebany plan go straciłem.
-Będą niedługo.-Liam usiadł na kolancha Bretta i się w niego mocno wtulił.
Ten otulil go ramieniem i pocałował jego włosy.
-Scott też będzie?-Spytałem wciąż przyglądając się parze.
-Tak. Z tego co wiemy to z Alison.
-Dlaczego?- Dylan przyszedł do nas z kubkiem kawy.
- Może martwi się o nią, tak samo jak my O nich.-wtrąciłem spuszczajac wzrok w ziemię.
Nikt już nic mi odpowiedział. Po paru minutach w drzwiach stał Minho z Bradem.
- Brad!- Brett delikatnie odstawil Liama na bok i podbiegl do wspomnianego chłopaka. Przytulił go mocno. Brad również mocno przytulił się do brata.
-O mój Boże jakiś Ty wychudzony. Czym Cię tam karmili?- zaśmiał się Minho witajac się z Liamem.
Podniosłem się z kanapy aby przywitać się z resztą.
-Było tam tak wstrętne jedzenie że tego bym nawet psu nie dał.-Liam zaśmiał się pod nosem.
Dylan z Minho zrobili dla każdego herbatę. Czekaliśmy tylko na resztę.
Rozmyslalem nad tym co zrobię gdy zobaczę Scottego. Moja brunetke O ciemnych oczach. Miękkich włosach i gładka skórą.
Drzwi w pewnym momencie powoli się otworzyły a do środka wszedł Theo, Thomas i Scott. Oby dwoje patrzylismy sobie w oczy nie mogąc oderwać od siebie wzroku.
-No w końcu!-Liam podbiegl do nich i ich obu przytulil przez co ze Scottem zerwaliśmy kontakt.
-O my też się za Tobą steskniliśmy!-Thomas od razu zaczal wypytywac Liama o to jak mu sie udalo przezyc bez normalnego jedzenia.
Potem przywitał się z Brettem i Mikiem a na koncu ze mną. Scott po chwili zrobil to samo. Theo natomiast olał każdego jedynie mówiąc "miło że w końcu wybraliście z pudła".
-Część.- powiedział cicho nawet nie patrząc na moja twarz.
-Hej.- również cicho odpowiedziałem.
-No Scott gdzie zgubiłeś Alison?- Dylan usiadł na kanapie A ja zrobiłem to samo.
-A Ty gdzie zgubiłeś Teresę?- Thomas skrzyżował ręce na piersi.
Na Dylana twarzy można było zobaczy zaskoczenie jak i złość. Ale nie na Thomasa A na samego siebie.
Nikt już się nie odezwał tylko każdy wygodnie rozsiadł.
- To po co nas tu sprowadziliście.- Brad przytulał się mocno w bok Minha.
-Powtarzamy nasz plan z przed dwóch lat.- Brett wyjął z kieszeni spodni bilety na najbliższy lot.
- Nie ma mowy. Nigdzie nie będziemy jechać.- Scott próbował wstać Ale Dylan złapał go za rękę uniemożliwiając mu odejście.
- Nie musisz jechać wystarczy polecieć.-Dylan uśmiechnął się lobuziarkso patrząc na Thomasa.
- To nie zmienia faktu że my się nigdzie nie wybieramy.- Thomas również uśmiechnął się w ten sam sposób co Dylan.
-Nas to nie interesuje. To ostatnia część planu A potem będziecie wolni.-Mike zabrał głos w nie zbyt przyjemnej dyskusji.
-A wy?- Liam spojrzał na Bretta.
-No my nie do końca. Ale za duzo juz poswieciliśmy zeby teraz użerać sie z wami.- Brett pocalowal swojego chłopaka w czoło.
-Czekaj co wy poswiciliscie?-Thomas podniósł odrobinę głos.
-Nasze dwa lata wolności, twój związek, psychikę Dylana bo musiał się uzerac z Teresa, czas Minho bo opracowywał ucieczkę, mało?-Mike teatralnie zaczął rozmyślać.
-Nasz zwią..
- To nie rozmowa na tą chwilę.-Thomasowi nie było dane skończyć bo Dylan szybko mu przerwał.
-No dobra ale ja nadal się stąd nie ruszam.-Scott znów próbował wstać Ale nie było mu dane.
-Zane może coś mu powiesz? W końcu może się odezwiesz?-Theo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie chce lecieć to nie. Ułożył już sobie życie.- wstałem energicznie i pokierowalem się do dawnej sypialni mojej i Scotta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro