Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.▪︎Minho ▪︎

Proszę przyznać się kogo nabrałam.

Obudziłem się w środku nocy bo poczułem mocnego kopniaka na biodrze.
Odwrociłem się w stronę Brad'a bo on naogól spi przytulony do mnie.Dzięki blasku księżyca ujrzałem jego mokrą twarz od łez.

-Brad-szepnalem i lekko potrzaslem chłopakiem. Nie obudził się więc powtorzylem czynność.-Brad obudz się to tylko zły sen.

Szarpnalem mocniej chłopakiem.

-Dlaczego!-wykrzyczal i podniósł się do siadu szybko oddychając.

Przytulilem go od razu i zacząłem masować chłopaka po plecach .

-D-Dlaczego on musiał u-umrzeć!?-wytarl łzy O swoje rękawy.

-Kto umarl?-oparlem brode o jego glowe.

-B-brett.

-Słońce spójrz na mnie.-ujalem jego drobna twarzyczke w dlonie.-Brett zycie. Mike wyjal mu kule a jutro bedzie srzywac rane.

-Naprawdę?-chlopak od razu sie usmiechnal a ja pokiwalem twierdzaca głową.- mozemy do niego pojsc?

-No dobrze chodź.-Brad wstał szybko z łóżka i pobiegł do pokoju Bretta A ja za nim.

Gdy Brad nie pewnie otworzyl drzwi do pokoju Bratta zlapalem go za reke aby dodac mu otuchy.
Weslismy do pokoju w którym leżał Brett. Był cały blady A jego mokrą od potu włosy przyklejaly się do czoła.

Brad delikatnie usiadł na jednej połowie łóżka i złapał rękę brata.

-Czy on Nie umrze?-chlopka spojrzał na mnie A ja w jego oczach mogłem dostrzec smutek.

- Nie.-odpowiedzialem mimo że to nie była prawda. Brett stracił bardzo dużo krwi Ale jeśli wszystko by dobrze poszło to niedługo będzie normalnie funkcjonował. Brett jest silny i już nie pierwszy raz został postrzelony. Ale w tedy jechaliśmy do szpitala A kula trafiała w nogę bądź rękę A nie w brzuch.

-A gdzie Liam?

-Śpij na kanapie. Zasnął i Mike zostawił to w salonie i poszedł pomóc Brettowi. Chodź już do pokoju on musi odpocząć.- odwrocilem sie na piecie i kierowalem sie w stronę drzwi. Brad również po chwili wyszedł i poszliśmy razem do naszego pokoju.

-Dziekuje.-Brad przytulił mnie mocno w pasie A ja oddałem uscisk i oparłem brodę o jego głowę.

- Nie masz za co.

- Jest. Cały czas jesteś przy mnie A to dla mnie dużo znaczy. -spojrzał na mnie oparł głowę o moja klatkę piersiową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro