Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14.▪︎Brett▪︎

Drama Time

Siedziałem w pokoju i czekałem na Liama który siedział w łazience.
Zastanawiałem się czy słyszał to co powiedziałem w windzie. Nic nie odpowiedział czyli albo ja jemu się nie podobam albo po prostu nie słyszał.

-Już możesz iść do łazienki.- chłopak wyszedł wybierając ręcznikiem swoje mokre włosy. Miał na sobie mają bluzę i krótkie spodenki które dodawały mu uroku.

-Jeszcze nie idę spać, później pójdę.

- Brett czy to coś dla Ciebie znaczyło?

-Co?

-No czy dla Ciebie coś to znaczyło. To tydzień temu i dziś.

-Co to za głupie pytanie.-wstalem do niego i złapałem za rękę która po chwili zabrał.

-Odpowiedz. Powiedz że w jakiś sposób to dla Ciebie znaczyło A nie ze po prostu nie umiesz trzymać chuja w  spodniach.

Liam totalnie zatkal mnie swoja odpowiedzia. Nie mialem pojecia co mam mu odpowiedziec.

Chłopak wyszedł z pokoju i szybko schodził do salonu.

-Liam poczekaj!-pobiegłem za nim.

-Na co mam czekać! Aż znowu wsadzisz mi chuja w dupe! Tak jak w tedy pod prysznicem czy może dzisiaj w windzie Co! Tak bardzo chciałeś się zabawić mną!- chłopak zatrzymał się A ja ujrzałem w jego oczach łzy.

-Liam kurwa mać nie chciałem się zabawić Tobą. Kocham cie okej!?- przyblizylem się i pocalowalem chłopaka. Ten również oddał pocałunek i wpłatał rękę w moje włosy.

Pov.Liam

Gdy oderwaliśmy sie Od siebie Brett wylądował na ziemi A ja ujrzałem Mike która uderzył to mocno a twarz.

-Ty zjebany chuju zgwałciłes mojego brata! Zabije cię po prostu!- Mike chwycil za bluze Bretta i ponownie sie zamachnal.

- Ty jesteś zjebany zostaw go!- chcialem odepchnac brata ale nie dałem rady.

Dylan i Minho złapali Mike i chcieli go odciagnac od Bretta.

-Zabije Cię słyszysz! Jak mogłeś go skrzywdzić!

-Zamknij się on mnie nie zgwałcił ani nie skrzywdził! Sam tego chciałem rozumiesz!-podszedłem do Bretta który wstał z podłogi.

-Nigdy w życiu nie skrzywdził bym Liama...- Brett powiedziała i wytarł rękawem bluzy krwawiacy nos.

Chłopak pokierował się do drzwi i wyszedł zostawiając je otwarte.

- Ty jesteś nie poważny jak mogłeś go uderzyć!-szarpnalem bluzkę Mike który był cały czas wściekły.

- Jak on mógł Cię tknąć!?

-Mógł bo nie jestem już dzieckiem, zrozum to w końcu.

-Nie zrozumie póki nie przestaniesz z nim rozmawiać!

-To póki Ty nie zrozumiesz że ja go kocham to nie jesteś moim Bratem...

Mike uspokoił się. Minho i Dylan puścili go.

- Nie mów tak.

-Bede! Zrozum że nie ma pięciu lat i również zasługuje na szczęście.

Nagle usłyszeliśmy strzał. Odwrociłem się i spojrzałem drzwi które były otwarte. Widziałem jak Brett stał w miejscu A po chwili pada na kolana.

- Brett!-wybieglem z domu biegnąc w prost do chłopaka.

-Liam stój!- Mike krzyczał do mnie a ja to nie chciałem słuchać.

Dobiegłem do Bretta który już leżał na  ziemi. Położyłem jego głowę na kolana.

- B-Brett proszę nie zamykaj o-oczu.-Bylem cały zrozpaczony.-J-ja też Cię k-kocham. Błagam z-zostan ze mną.

Położyłem dłoń na jego policzku A on ja powoli chwycił.

-Zostane.-powiedzial ledwo słyszalnie.  Ujrzałem dwa odjeżdżające auta. W którym pewnie były osoby które zaatakowały Bretta.

Znów spojrzałem na chłopaka. Kciukiem pocieralem jego twarz.

Zane, Minho i Mike podbiegli chwilę później do nas. Brett zamknął oczy A ja się momentalnie przerazilem.

- Brett!- Mike złapał mnie za ramiona i odciągnął od chłopaka. Obrócił mnie  w swoją stronę i przytulił. Ja sie szarpałem i wyrywalem. Po chwili zacząłem się dlawic swoimi łzami. Powoli zsunałem się w dół aż upadłem na kolana.

Mike usiadł na ziemi i mocno mnie przytulił i zaczął kołysać. Nic nie widziałem przez łzy. Jedynie co to rozmazame plany kierująca się w kierunku domu. Wiedziałem że Zane I Minho zanosza Bretta do domu.

Chciałem wstać z ziemi Ale nie miałem siły. Wtuliłem się w brata mając nadzieję że zaraz się wzbudze ale nic takiego sie nie dzialo.

Mike wciągnął mnie na swoje kolana i znów zaczął delikatnie kołysać i masować moje plecy i mokre włosy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro