Rozdział dziesiąty
Życie w szkole było dziwne ostatnimi czasami. Przyłapywałem Dazaia na przypadkowym patrzeniu się na mnie. Czasami, kiedy uczyliśmy się razem w bibliotece, nasze palce niby przypadkowo się stykały. Zazwyczaj ze speszeniem zabierałem rękę. Czasami, kiedy miałem złe sny o poprzednich życiach, Osamu zeskakiwał ze swojego łóżka i kładł się obok mnie. Ale rano udawaliśmy, że nic się nie stało.
Czułem się tak nieswojo w obecności chłopaka. Nieraz przyłapywałem się na tym, że myślami powracałem do naszego pocałunku. I chciałem, tak bardzo chciałem, żeby pocałował mnie znowu. Ale nie miałem odwagi o to prosić.
- Chibiko! - zawołał któregoś dnia, stając w progu naszego pokoju. - Mori musi wyjechać na weekend służbowo i poprosił, żebym przyjechał do domu, żaby zająć się Elise.
- Och - rzuciłem, nie widząc, co mam zrobić z tą informacją.
- Pojedziesz ze mną? - zapytał, podchodząc bliżej. - Ostatnim razem nie mieliśmy okazji popływać w naszym krytym basenie.
- Nie umiem pływać - mruknąłem niepewnie. - Ale mogę z tobą pojechać.
- Świetnie! - ucieszył się. - W takim razie zadzwonię do Moriego, żeby zostawił nam kolację dla dwóch osób.
Mówiąc to, zostawił mnie samego i wyszedł z pokoju, Bóg jeden wie, dokąd.
Odchyliłem się na krześle, wiedząc, że nie ma już szans, żebym był w stanie dalej skupiać się na historii Japonii.
Nie byłem też pewien, czy moja decyzja była słuszna. Czy powinienem jechać na weekend do rodzinnego domu Dazaia, gdzie będziemy kompletnie sami, jeśli nie liczyć jego młodszej siostry? Już teraz bywało między nami niezręcznie.
Przetarłem twarz i westchnąłem cicho.
Tak bardzo chciałem mieć go blisko... I tak bardzo bałem się, że jeśli tak będzie, skończy się jak zawsze. Nie mogłem dopuścić do tego, żeby Dazai został przeze mnie skrzywdzony. Nie w tym życiu.
***
- Elise zasnęła - oznajmił Dazai, wchodząc do kuchni ze szklanką wody.
Przyjechaliśmy tu zaraz po zajęciach i Elise nie dała nam nawet chwili na zajęcie się sobą, za co tak w sumie byłem jej wdzięczny. Ale w końcu oznajmiła, że jest zmęczona, a Osamu poszedł utulić siostrę do snu, zostawiając mnie z moimi nie zawsze wygodnymi myślami.
I teraz wrócił, taki beztroski jak zawsze, uśmiechnięty i zrelaksowany.
- Jesteś zmęczony? - zapytał, siadając naprzeciwko mnie.
- Nie bardzo - przyznałem.
- W takim razie proponuję popływać. Pomyśl tylko, podgrzewana woda i widok na ogród. Wiem, że nie umiesz pływać, ale w najpłytszym miejscu jest tylko metr głębokości, nic ci się nie stanie - zapewnił, wyciągając rękę w moją stronę.
Niepewnie złapałem ją, niemo zgadzając się na to, co mi proponował.
Przeszliśmy przez duży hol, trzymając się za ręce. Czułem napięcie w powietrzu i mrowienie w opuszkach palców.
Przez szklane, zaciemnione drzwi weszliśmy na teren całkiem sporego basenu. Tak jak obiecywał Osamu, przez wielką szybę rozpościerał się widok na subtelnie oświetlony ogród.
Dazai puścił moją rękę i jednym zwinnym ruchem zdjął z siebie swoją dużą, czarną bluzę z kapturem.
- Nie mam kąpielówek, ale możemy kąpać się w bokserkach, jesteśmy tu przecież tylko my - oznajmił, zsuwając spodnie z bioder.
Pokiwałem głową, przełykając gęstą ślinę, po czym sam zacząłem się rozbierać. Dazai rozwinął swoje bandaże i rzucił je na leżak pod ścianą.
- Śmiało, chodź - zachęcił chłopak, który już stał przy drabince. - Jestem pewien, że ci się spodoba.
Pociągnąłem za gumkę, związującą moje włosy w niskiego, luźnego kucyka i pozwoliłem moim włosom równo opaść mi na ramiona. Byłem trochę skrępowany, stojąc przed Dazaiem niemal nago. Jedyne, co mnie pocieszało, to fakt, że zaraz zanurzę się w wodzie.
Osamu zszedł po drabince i odszedł od niej kawałek, żeby zrobić mi miejsce.
Idąc w jego ślady, podszedłem kawałek dalej, tak, że woda sięgała mi pod pachy.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i posłał mi blogi uśmiech. Podpłynął bliżej mnie, tak blisko, że czułem jego oddech na swojej twarzy.
- Chcesz spróbować wejść głębiej? - zapytał, ogarniając moje włosy z twarzy swoją mokrą ręką. - Do niczego cię nie zmuszam, nie musimy od razu uczyć się pływać, Chuu.
Uśmiechnąłem się delikatnie na czuły dotyk Osamu.
- Tutaj jest w porządku. Możesz przepłynąć się dalej, jeśli chcesz.
- Zaraz wracam - obiecał, po czym musnął moje czoło swoimi wargami.
Patrzyłem, jak odpływa. Jego smukłe ciało wyglądało tak dobrze w wodzie i półmroku. Nie miałem nic przeciwko, żeby stać w miejscu i gapić się na niego.
Odwrócił się, kiedy dopłynął do końca basenu. Pomachał mi, a ja tylko się uśmiechnąłem.
Dazai mnie onieśmielał, a fakt, że zdjął przede mną bandaże, dodatkowo zapewniał mnie, że naprawdę mi ufa. Pokazał mi wszystkie swoje blizny i pozwolił pogodzić się z faktem, że ja jestem im winny.
- Czułem na sobie twoje spojrzenie - oznajmił dramatycznie, kiedy zbliżył się do mnie.
- Ciężko jest nie patrzeć na dzieło sztuki, kiedy masz je na wyciągnięcie ręki - odpowiedziałem, patrząc mu w oczy.
- Romantycznie - zaśmiał się, po czym stanął przede mną.
Pod wodą złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie, do czułego uścisku, który natychmiast oddałem.
Wtuliłam się w jego porysowane ciało i w wodzie byłem w stanie poczuć każdą nierówność na jego ciele.
Nie byłem pewien, co dzieje się wokół, nie wiedziałem, skąd nagle przybyło mi odwagi i nie rozumiałem, dlaczego chciało mi się płakać, ale czułem, że jeśli zaraz tego nie powiem, zwariuję.
- Kocham cię - szarpnąłem mu do ucha, walcząc z coraz szybszym biciem serca. - Wiem, że to szybko, jak na to życie, ale teraz wiem, że kochałem cię już wiele razy, od dawna. I zawsze będę, w stu następnych życiach.
- Chibi...
Nie pozwoliłem mu się odezwać, nie chciałem wiedzieć, co ma mi do powiedzenia. Zamiast tego oplotłem biodra chłopaka nogami, ułożyłem łokcie na jego ramionach i pocałowałem go mocno. Nie musiałem czekać, aż zareaguje, niemal natychmiast objął mnie w talii i przycisnął do siebie jeszcze bliżej. Jego usta poruszały się sprawnie na moich, a językiem postanowił chyba zbadać całe wnętrze mojej buzi.
- Chuuya, nie rób tak - jęknął po chwili. - Ja, huh, to mnie nakręca, a wiem, że ty...
- Przeleć mnie - przerwałem mu.
Wiedziałem, że to się stanie. Wchodząc do tego domu tego popołudnia, wiedziałem, że tak się to skończy.
Ale nie żałowałem.
***
Dzień dobry po dłuższym czasie.
Jeśli jesteście ciekawi, co działo się potem w basenie, jutro na mój profil wpadnie dodatek do tego fanfika, w którym będziecie mogli się przekonać ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro