Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~First Travel~

Auto zatrzymało się przed dość dużym budynkiem. Na pierwszy rzut oka przypominał Daehyunowi magazyn, więc chłopak zmierzył Youngjae dziwnym spojrzeniem.

-Jesteś pewien...

-Tak. Wejście jest z drugiej strony - wyjaśnił Yoo, zapinając kurtkę, którą rozpiął na czas podróży.

-To jak? Poczekać na was? - spytał kierowca, odwracając się przez ramię.

-Gdyby pan mógł - poprosił Yoo. - Raczej nie zejdzie nam się długo.

-No dobra. Nie spieszcie się za bardzo, spokojnie na was zaczekam. Dzięki temu to inni zajmą się odwożeniem do domu pijanych dzieciaków. - Rozgadał się Chińczyk, sprawdzając godzinę na telefonie. - Nie uwierzycie, ale w zeszłym tygodniu taki jeden puścił mi pawia na tapicerkę. Musiałem się przez dwie godziny tłumaczyć przełożonemu! Dobrze, że dali mi inne autko.

Dwójka chłopaków uśmiechnęła się do przyjaznego kierowcy.

-Szczerze mówiąc to cieszę się, że ma pan inny samochód - odpowiedział grzecznie Daehyun.

-No. I dobrze, że my nie jesteśmy aż tak pijani. Prawda, Daeeee? - Yoo przeciągnął imię starszego, opierając się o jego ramię.

-Ty chyba jesteś - zaśmiał się fortepianista.

-Eee tam, woziłem bardziej spite dzieciaki - stwierdził kierowca. - No, to wysiadajcie. Ja się stąd nie ruszam i czekam na was.

Po krótkim podziękowaniu gadatliwemu mężczyźnie, Youngjae i Jung wyszli z taksówki, ruszając w stronę budynku. Ich oddechy zmieniały się w obłoczki pary, a buty cicho chrzęściły na zamarniętym śniegu, pokrywającym parking. Było dość ciemno; na granicy padającego z budynku światła tworzyły się drgające cienie.

-Youngjae, co to za miejsce? - spytał Daehyun, starając się utrzymać równowagę na śliskim podłożu.

-Zaraz zobaczyyysz...! - obiecał czarnowłosy śpiewnym tonem.

Nagle chłopak trafił na oblodzony fragment parkingu i się poślizgnął. Widząc to, muzyk szybko rzucił się, łapiąc go za ramię i pomagając odzyskać równowagę.

-Youngjae-ah, mógłbyś na siebie troszkę uważać! - ochrzanił go.

-Po co, skoro mam ciebie? - zachichotał Yoo, delikatnie wtulając się w materiał płaszcza czarnowłosego.

Starszy westchnął. Chociaż poważnie martwił się o drugiego Azjatę, to przez jego słowa w sercu brązowowłosego rozlało się przyjemne ciepło. Niewiele myśląc lekko objął Youngjae, czując, jak kącik jego ust minimalnie wędruje w górę.

-Nie zawsze będę obok - zauważył, chociaż sam miał nadzieję, że się myli.

-Czemu? - Yoo spojrzał na niego błyszczącymi w półmroku oczami. Jego czarne włosy były lekko roztrzepane, a policzki zarumienione od mrozu i alkoholu. - Chciałbym, abyś zawsze przy mnie był.

Jung poczuł przechodzący po plecach dreszcz, a jego myśli same jakoś powoli zaczęły zmierzać w zbyt śmiałym kierunku. Chłopak przełknął ślinę, odsuwając od siebie Yoo. Chociaż nie miał nic przeciwko bliskości czarnowłosego, to obawiał się, że chłopak usłyszy jego trochę zbyt szybkie bicie serca.

-Może już chodźmy. Jest trochę zimno - powiedział Jung, chociaż wcale aż tak bardzo nie odczuwał tego, że temperatura spadła poniżej zera. Nie kiedy przed chwilą trzymał w swoich ramionach Youngjae.

-W porządku. - Zgodził się młodszy. Na jego ustach wciąż widniał szczęśliwy, niewinny uśmiech, a oczy dziwnie błyszczały.

Najwyraźniej alkohol dodaje mu nie tylko odwagi, ale i beztroski - pomyślał Daehyun, tak na wszelki wypadek chwytając dłoń Yoo, gdyby ten znowu miał stracić równowagę.

Dwójka Koreańczyków ruszyła przed siebie, powoli obchodząc budynek. Jung z ciekawością przypatrywał się wejściu do budowli, zastanawiając się, co takiego może być w środku. Aż nagle dostrzegł oświetlony szyld, a jego serce na moment się zatrzymało.

To było lodowisko. To było cholerne lodowisko.

-Co tak stoisz, Dae-ah? Chodźmy do środka! - zawołał radośnie Yoo, pociągając brązowowłosego za rękę.

Jednak Jung się nie ruszył, tępo wpatrując się w cel ich podróży.

-Youngjae-ah, ja... ugh. Nie sądzisz, że jest już późno? Obawiam się, że jest spora szansa, iż już zamknęli...

-Spokojnie, znam się z dozorcą! Często przyjeżdżam tu pojeździć po godzinach, więc nawet pokazał mi, gdzie znajdę klucze - powiedział beztrosko młodszy, praktycznie siłą ciągnąc brata Soohyun w stronę budynku. - No co jest? Chodź, Dae-ah!

Azjata spojrzał niepewnie na łyżwiarza, przełykając ślinę. Jak miał mu powiedzieć, że boi się wejść na lód, skoro chłopak był tak szczęśliwy, że razem pojeżdżą na łyżwach?

-Nie, nic. Tylko... Youngjae-ah, ja... nie umiem jeździć - wyznał cicho, odwracając wzrok. Gdzieś w jego umyśle tliła się malusieńka istkierka nadziei, że ten fakt sprawi, że czarnowłosy zmieni zdanie. Jednak sam wiedział, że szanse są marne.

-Nie szkodzi! Nauczę cię! - zawołał szczęśliwy młodszy chłopak, stając na szczycie schodów. Lampa zamontowana nad wejściem rzucała na dwójkę Koreańczyków mroczną poświatę. W jej niezbyt mocnym świetle można było dostrzec drzwi i jasnoszarą powierzchnię ściany wokół nich.

-Poczekaj sekundkę - poprosił Daehyuna Yoo, puszczając jego dłoń i odchodząc kawałek w bok.

W ścianie znajdowała się mała skrzynka, przypominająca taką na listy i to ona okazała się celem Koreańczyka. Wyglądała niepozornie i Jung wcześniej nawet nie zwrócił na nią uwagi, a to z jej środka łyżwiarz wyciągnął klucze.

-I już? - zdziwił się brązowowłosy, spoglądając na chłopaka Soohyun.

-No wiesz... to wszystko nie jest jakoś bardzo dobrze strzeżone. Raczej nikt nie włamuje się na lodowiska. - Młodszy wzruszył ramionami, wysuwają klucz do zamka.

Gdy drzwi się uchyliły, Daehyun poczuł, że oblewa go zimny pot. Naprawdę obawiał się wejścia na lód; był pewien, że gdyby nie gładka dłoń Yoo po prostu by stamtąd zwiał.

Później wszystko potoczyło się dość szybko. Muzyk nawet się nie zorientował kiedy Youngjae podszedł do niego z parą łyżew, sam już przebrany. Pamiętał, że gdy już je założył, to z nerwów nie był w stanie ich poprawnie zawiązać; na szczęście czarnowłosy Azjata postanowił mu pomóc, klękając przed nim i wykonując tę prostą czynność z ogromną wprawą.

I w chwili, gdy Yoo spojrzał na niego z dołu, Jung poczuł, że ta sytuacja zaczyna zmierzać w złym kierunku. A może to tylko jego bezpodstawne podejrzenia? Bo przecież to, że młodszy właśnie przed nim klęczy, opierając dłoń o jego udo i patrząc w oczy wcale o niczym nie świadczy. Niczym, więc czemu jego policzki były tak bardzo gorące?

Wcześniej lekko rozchylone wargi Yoo rozciągnęły się w delikatnym uśmieszku.

I w tym momencie muzyk już był całkowicie pewny, że Youngjae go prowokuje.

A co gorsze... to skutecznie mu się to udawało.

Łyżwiarz zignorował zszokowaną minę Junga i mruknął, wreszcie cofając dłoń z uda brata Soohyun i próbując się podnieść. Jednak przez to, że łyżwa nie była zbyt stabilna, młodszy poleciał w przód, uderzając w stojącego przed nim Daehyuna.

Brązowowłosy prawie od razu stracił równowagę, nieprzyzwyczajony do chodzenia w tym rodzaju obuwia. Cofnął się o krok, aż podcięła go stojąca tam ławka. Azjata wylądował na niskim meblu, czując, że to nie może się skończyć bez żenującej sytuacji.

No i się nie pomylił, bo Youngjae znów znalazł się między jego nogami, opierając dłonie o kolana starszego Koreańczyka. I tak, jak Daehyun przeżywał zawał, czarnowłosy po prostu się zaśmiał, przepraszając za swoją nieuwagę.

-Nic... nic się nie stało - skłamał brat Soohyun, przełykając ślinę i nerwowo się uśmiechając.

Yoo odwzajemnił gest, wstając i podając brązowowłosemu rękę, którą ten od razu przyjął. Wstał chwiejnie, podpierając się o ramię Youngjae.

Oboje powoli ruszyli w stronę drzwi, starając się nie wywalić, bo Daehyun naprawdę miał spore problemy ze złapaniem równowagi. I tak jak wcześniej przez Youngjae muzyk zapomniał o swoim strachu przed lodem, tak teraz, gdy drzwi prowadzące na lodowisko się otworzyły, cały niepokój momentalnie powrócił.

Sama idealnie gładka, wyrównana przez specjalną maszynę powierzchnia zamarzniętej wody nie była specjalnie przerażająca. Tak samo jak wyłożona czarną matą droga do niej, czy szare ściany budynku, jednak to nie odganiało złych przeczuć Junga.

Brązowowłosy poczuł gładką dłoń Yoo na swojej, a jej ciepło w jakiś sposób dodało mu odwagi.

-Wiesz, jak zrobimy, Dae-ah? Poczekaj za barierką. Chciałbym... chciałbym ci coś pokazać. - Łyżwiarz tak szybko jak chwycił, tak puścił dłoń brata Soohyun, ruszając w stronę stojącego na jednej z ławek magnetofonu. Był własnością lodowiska, ale pozwalano mu do woli z niego korzystać. Nic dziwnego - Youngjae spędzał tu tyle czasu, że traktował to miejsce jak drugi dom.

Fortepianista przyglądał się jak młodszy Koreańczyk ściąga kurtkę, zostając w samej koszuli, w której wcześniej był na imprezie. Czarnowłosy powiesił ubranie na barierce, bez zachwiania wchodząc na lód i od razu ustawiając się na środku lodowiska.

Zanim starszy Azjata zdążył zrozumieć, co ma zamiar robić student, muzyka zaczęła grać, a Yoo rozpoczął przedstawienie.

 
 
 

 
 
 
~★~

 
 
 

 

Przepraszam, że przerywam w tym momencie, ale muszę to wszystko rozdzielić na dwa rozdziały X'D więc wybaczcie plz

No i dodaję kolejny rozdział dość szybko bo... bo kto mi zabroni? XD

PS. Podoba Wam się okładka, czy powinnam pomyśleć nad jej zmianą? ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro