~First Patron~
-To pewnie z nadmiaru emocji. Youngjae, mógłbyś być taki miły i przenieść go na kanapę?
Yoo podniósł głowę, spoglądając na panią Jung. Kobieta wyglądała na lekko roztrzęsioną, jednak jej głos pozostał tak samo wyprany z uczuć jak wcześniej.
-Jasne - oznajmił łyżwiarz, spoglądając na chłopaka, który teraz leżał w jego ramionach.
Daehyun był bledszy niż zazwyczaj, a jego twarz miała nieprzytomny wyraz. Gdy chłopak stracił przytomność, czarnowłosy Koreańczyk podtrzymał go w ostatniej chwili, zanim muzyk upadł na ziemię.
Youngjae chwycił swojego ukochanego i z pewnym trudem przeniósł go parę metrów dalej, kładąc jego bezwładne ciało na sofie. Sięgnął po poduszkę, umieszczając ją pod głową Azjaty, po czym rozejrzał się za kocem, który też na ogół znajdował się w okolicy mebla. Gdy tylko znalazł poszukiwany kawałek materiału przykrył nim Daehyuna, troskliwie spoglądając na jego bladą twarz.
Był świadomy tego, że matka chłopaka wciąż stoi i przygląda się jego ruchom. Jej uważny wzrok przypomniał mu o tym, że zapomniał o jednej rzeczy. Nie zdjął butów. Niby nie było to niewybaczalne przewinienie, jednak nie chciał zostać uznanym przez kobietę za nigrzecznego. Dlatego czarnowłosy na chwilę odsunął się od kanapy, wracając do holu i naprawiając swój błąd. Na szczęście chodził w takich na płaskiej podeszwie, więc nie naniósł do holu błota.
Zaraz po powrocie znów klęknął przy nieprzytomnym Daehyunie. Dopiero teraz zwrócił uwagę na to, że Soohyun niepostrzeżenie ulotniła się z pomieszczenia. Został więc sam z matką dziewczyny i jej bratem.
Wzrok Azjtaki wiercił mu dziury w plecach, a w pomieszczeniu zapadła uciążliwa cisza.
-T... to pierwszy raz, gdy stracił przytomność? - Łyżwiarz postanowił rozpocząć rozmowę, bo atmosferę panującą w pomieszczeniu można było kroić nożem.
-Nie. - Kobieta podeszła bliżej i stanęła obok niego, także spoglądając na bladą twarz syna. - Już parę razy mu się tak zdażyło.
Youngjae nie wiedział, co ma na to odpowiedzieć, więc w pokoju znów zapadła cisza.
Niespodziewanie to pani Jung postanowiła ją przerwać, kontynuując swoją poprzednią wypowiedź.
-Gdy Minyoo wyjechała, także stracił przytomność. A później zamknął się na kilka tygodni w pokoju. Wychodził tylko na posiłki...
Yoo przełknął ślinę. Niepokój o Daehyuna ponownie wypełnił jego drżące serce. Tymczasem Azjatka kontynuowała swoją wypowiedź.
-Jest po prostu wrażliwy... zbyt wrażliwy - oznajmiła, nagle odwracając się i ruszając w stronę kuchni. Yoo kątem oka zauważył, że czarnowłosa chwyta stojącą na stole filiżankę z herbatą i unosi ją do ust. - Zawsze taki był.
-To... źle?
-A jak myślisz? Jak był mały to potrafił się popłakać, bo ktoś mu nie chciał pożyczyć kredki. Wszystko zawsze brał do siebie.
-Czy mogę się o coś spytać? - powiedział nieśmiało student, spoglądając na matkę swojego ukochanego.
-Pytać zawsze możesz.
-Dlaczego jego ojciec... znaczy, pan Jung tak go traktował? To znaczy... Daehyun mi opowiadał, że kiedyś byli ze sobą blisko. Co się zmieniło? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć...
Kobieta odsunęła herbatę od ust. Spojrzała na łyżwiarza swoimi ciemnymi i chłodnymi oczami, jakby chciała wyczytać z jego twarzy odpowiedź na jakieś niezadane pytanie.
-Czemu aż tak cię to ciekawi?
-Po prostu się o niego martwię.
Koreanka uśmiechnęła się lekko, odwracając wzrok.
-Jesteś całkiem ciekawą osobą, Youngjae. Cieszę się, że to na ciebie trafił Daehyun.
Studenta zaskoczyły te słowa. Chłopak przygryzł lekko dolną wargę, spoglądając na leżącego obok niego Junga.
-Wracając do twojego pytania... pamiętam, że mocno się o to kłóciłam z mężem - wyznała nagle Koreanka. - Nie chcieliśmy rozpieścić naszych dzieci. Prawda była jednak taka, że Jooheon spełniał każdą zachciankę Daehyuna. Ja sama traktowałam Soohyun jak księżniczkę. To źle się na niej odbiło. Za to Daehyun przyzwyczaił się do tego, że wszyscy się nim zajmowali. W połączeniu z jego wrodzoną wrażliwością - którą, szczerze mówiąc, nie mam pojęcia po kim odziedziczył - dało to dość denerwujący efekt. - Azjatka wstchnęła, przerywając na chwilę historię. - Chłopak źle znosił samotność. Nie potrafił wytrzymać godziny samemu. Szczególnie kleił się do ojca, który przecież pracował. No i Jooheon stracił cierpliwość. Mówiłam mu, że odrzucanie Daehyuna nie będzie dobrym rozwiązaniem, ale cóż... on jest taki, jak Soohyun. Jak się przy czymś uprze, to w życiu go od tego nie odciągniesz.
W pomieszczeniu ponownie zapadła cisza, jednak tym razem już nie tak nieprzyjemna. Pani Jung w spokoju piła herbatę, a Youngjae wpatrywał się w zamknięte oczy swojego ukochanego. Student analizował słowa Koreanki, które powoli docierały do jego świadomości.
-Czyli był odrzucany, bo pragnął miłości? - powiedział w końcu Yoo, a ton jego głosu stał się strasznie oschły.
Azjatka wzruszyła ramionami.
-Nie byliśmy w stanie przebywać z nim przez cały czas. Musisz to zrozumieć, Youngjae.
-Nie rozumiem.
Nagle Daehyun lekko się poruszył. Cała uwaga Yoo momentalnie skupiła się na muzyku, który powoli odzyskiwał przytomność.
-Jae...? - mruknął starszy Azjata, kilka razy mrugając powiekami i starając się zorientować w otaczającym go świecie.
-Tu jestem, Daehyunnie. - Yoo położył dłoń na miękkich włosach chłopaka, delikatnie je głaszcząc. - Wszystko w porządku. Jak się czujesz?
-Ugh... chyba dobrze. Co się stało?
-Zemdlałeś. Po kłótni z-
-Ojcem. Tak. Już pamiętam. - Chłopak chciał podnieść się do siadu, jednak Youngjae przytrzymał jego klatkę piersiową, nie pozwalając mu tego zrobić.
-Nie wstawaj jeszcze.
-Nic mi nie jest-
-I dlatego straciłeś przytomność? Nie ma mowy, zostajesz na razie tutaj i nigdzie się nie ruszasz. - Ton łyżwiarza był zdecydowany, ale brzmiało w nim zmartwienie.
-Przepraszam, że sprawiam ci kłopot...
-Nie szkodzi. Najważniejsze, że nic ci się nie stało.
Daehyun spojrzał na Yoo, dostrzegając w jego oczach troskę. Ten widok delikatnie rozgrzał jego serce. Jung poczuł, że to chyba najlepsze pocieszenie po ostrych słowach jego ojca, jakie mógł otrzymać. Nie chciał, by Yoo się o niego martwił, jednak z drugiej strony to był dowód na to, że łyżwiarzowi na nim zależy.
Stracił ojca. Ale przecież miał swojego ukochanego Youngjae, który zawsze był gotowy by go wesprzeć.
Muzyk sam nie potrafił zrozumieć swojego zachowania, jednak nagle chwycił dłońmi twarz niższego Koreańczyka, przyciągając go do krótkiego, lecz na swój sposób niezwykłego pocałunku. Ich usta co prawda były złączone przez tylko kilka sekund, jednak wargi Junga tak mocno naparły na te należące do Youngjae, że to wystarczyło, by zawrócić młodszemu w głowie.
-Przepraszam. Nie chciałem cię zmartwić.
Wciąż zaskoczony Yoo tylko skinął głową, chwiejnie wstając z podłogi i chwytając dłoń fortepianisty. Brązowowłosy chwycił jego rękę, ściskając ją lekko.
-Co teraz zamierzacie zrobić?
Azjaci jak na komendę odwrócili się w stronę siedzącej przy stole pani Jung.
-Mamo?! To ty... to ty tu byłaś?! - zawołał Daehyun, a jego policzki nagle całe pokryły się krwistoczerwonym rumieńcem.
Kobieta niemalże się roześmiała, widząc reakcję swojego syna.
-Jak widzisz.
-Mamo, ja...
-W porzadku, Daehyun. Naprawdę, jestem w stanie pogodzić się z tym, że kochasz Youngjae. - Azjatka dopiła herbatę i wstała od stołu. - Co nie znaczy, że musicie od razu całować się w mojej obecności. Dajcie mi trochę czasu, co? Nie codziennie człowiek się dowiaduje, że jego syn kocha innego chłopaka.
Muzyk cicho się zaśmiał, a atmosfera w pomieszczeniu stała się trochę cieplejsza. Yoo splótł swoje palce razem z tymi należącymi do brata Soohyun, chcąc dodać mu otuchy.
-To co teraz zrobimy, Daehyun? - spytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Pomożesz mi w pakowaniu - oznajmił brązowowłosy chłopak. - W jednym moi rodzice mają rację. Nie mogę wiecznie na nich pasożytować. Pora dorosnąć i rozpocząć nowe życie. Razem z tobą, jeśli oczywiście się zgodzisz.
Szeroki uśmiech młodszego Azjaty mówił więcej, niż jakiekolwiek słowa.
~★~
Hejcia kochani! Wybaczcie lekkie opóźnienie w dodawaniu rozdziałów. Egzaminy, rekrutacja, majówkowe wyjazdy... ciężko mi znaleźć czas na pisanie c':
Mam dla Was jednak lekkie pocieszenie. Jeżeli ktoś ma wolną chwilkę i chciałby ją jakoś zagospodarować, to serdecznie Was zapraszam do mojego nowego one shota Pudełko zwane wyobraźnią. Jest krótki, powiedziałabym, że idealny by jakoś zabić nudę w czasie przerwy w pracy, czy nauce. Głównym bohaterem jest Jongup, pojawia się także Him.
Zdradzę Wam, że to jedna z bardzo nielicznych moich prac, które opierają się na innych wartościach niż miłość. Można powiedzieć, że to edycja limitowana mojej twórczości XD
Nie chcę by to wyglądało jak chamska reklama, mam nadzieję że tak tego nie odebraliście c':
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro