Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37 |dobrze mi|

Nie mam pojęcia, jak to ma wyglądać.

Wiem tylko, że zabrała ze sobą wszystkie swoje rzeczy.

Jednak nie protestowała, gdy zapytałem ją o spotkanie.

Teraz czekam na nią w kawiarni, w której nigdy razem nie byliśmy.

Czekam na nią od dziesięciu minut, ale nie denerwuję się, wierzę, że przyjdzie.

Słyszę dzwonek nas drzwiami kawiarni. To ona. Wygląda całkiem zdrowo, nie wydaje mi się pijana. Kurwa, sam bym się napił, gdyby ona się napiła. Jednak trudno mi się coś wyczytać z jej twarzy, ja też nie pokazuję za dużo.

Siada naprzeciw mnie i czeka, aż to ja się odezwę.

– Może powinniśmy zamówić pieprzonego drinka? — pyta.

Czyli się nie napiła, teraz jestem pewien.

– Nie przeproszę za zdemolowanie mieszkania. Musiałam, gdzieś uwolnić mój gniew, a nie jestem si końca normalną osobą. Zniszczyłeś mi życie, a ja pare twoich rzeczy. Równowaga nie istnieje, ale ulga tak. Pomyśl, że ulżyło mi tak, jak tobie, gdy w końcu się ode mnie uwolniłeś.

– Wiesz, że to nie było tak, Holly.

– Kochałam cię, a ty nie widziałeś ze mną przeszłości. Co to za miłość? Miłość nie jest na chwile.

– Wiem.

– Czy aby na pewno? – pyta cicho – Chcę wyleczyć miłość do ciebie inną miłością, bo czuję, jakby to uczucie musiało zostać zastąpione, żebym mogła żyć i...

– Nie mogłem tam dużej stać – Ethan kładzie dłonie na jej ramionach, to gitarzysta z mojego, a raczej naszego zespołu. Co on to robi? – To zbyt mnie wkurwia.

– Co tu się dzieje?

– Zostawiłeś dziewczynę i zespół...

Czy to znaczy, że nie mam i dziewczyny i zespołu? Że zaczynam od zera?

– Nie jesteś niezastąpiony.

Jestem niezastąpiony.

Nikt nie powtórzy moich rysunków.

Nikt nie zajmie mojego miejsca w rodzinie.

Nikt nie zajmie mojego miejsca w sercu Marii i Callie.

Mary Jane mnie kocha i nic tego nie zmieni.

Znam swoją wartość.

Będzie trzeba to będę występował solo, może nawet przeniosę się na drugie wybrzeże.

Nic nie straciłem.

— Przepraszam, Holly. Naprawdę cię przepraszam, to wszystko nie miało być tak.

– Najgorsze jest to, że ci wierzę – mówi – Te zaręczyny były beznadziejne...

– Cholernie beznadziejne, powinienem zrobić to lepiej.

– Z właściwą dziewczyną zrobisz – i tak po prostu ciężar ucieka z mojej piersi – Ale nie zapraszaj nas na ślub, okej?

– Jestem wyrzucony z zespołu?

– Stary, olałeś nasze koncerty dla dziewczyny i zostawiłeś naszą przyjaciółkę. Nie ufamy ci.

Myślę, że Holly lepiej będzie się żyło ze świadomością, że coś mi zabrała, tak samo jak ja jej, dlatego zamierzam to przyjąć, bo muszę ponieść karę. Nie jestem w tej chwili cierpiętnikiem, nie mam siły o to walczyć. Może nawet nie zależy mi, aż tak. Wolę rysować.

– Przepraszam was.

Może on był w niej zakochany, ale ona na pewno nie jest w nim.

Nie mam już siły przejmować się innymi ludźmi. Chcę w końcu stworzyć przyszłość, a nie zrobię tego trzymając za ręki pieprzonego całego świata.

Dlatego wsiadam na motocykl i jadę do sklepu meblowego, w którym umówiłem się z Mary Jane.

To wydaje się tak cholernie zwyczajne, ale i takie dobre.

Będziemy kupować łóżko i inne gówna, do naszego mieszkania.

To cholernie niesamowite.

Gdy podjeżdżam pod sklep, ona już na mnie czeka, chociaż rozmawia przez telefon i nawet mnie nie zauważa. Owijam ramiona od tyłu dookoła niej, a ona obraca głowę, gdy widzi mój uśmiech, uśmiecha się także. Krótko ją całuję.

– Muszę kończyć, tato. Tak, przyjedziemy, tak wy też możecie przyjechać, ale dajcie nam się sobą nacieszyć. Nie, tato, nie dam ci go, nie zrani mnie. Dobrze, przekażę.

Rozłącza się i uśmiecha szerzej.

– Co masz mi przekazać?

– Żebyś kupił mi największy i najpiękniejszy pierścionek zaręczynowy.

– Teraz? – rozglądam się dookoła, udając, że się rozglądam.

– Może za dziesięć lat – mówi.

– Narysuję ci.

Wybucha śmiechem.

– Kocham cię – mówi cicho.

– Nie chcę się śpieszyć – zapewniam ją – Ale nie chcę, żebyś któregoś dnia mi powiedziała, że nie chciałem tego z tobą zrobić.

– Możemy nie gadać o ślubie, gdy jesteśmy razem kilka dni? I mamy dwadzieścia trzy lata? To nie jest w moim priorytecie.

– Dobrze – całuję ją, cementując naszą decyzje.

– Jak poszło?

– Nie mam zespołu, ona ma nowego chłopaka. Wybacza mi, ale nie przeprasza. Było dobrze, naprawdę dobrze.

– Wróciłbyś do niej?

– Nie – nie muszę się zastanawiać nad odpowiedzią.

– To dobrze, bo urwałabym ci chyba jaja.

– Możemy wejść do środka?

– Masz jakieś upodobania?

– Co do jaj? – pytam rozbawiony – Lubię, że są do pary, chociaż tak naprawdę nie są przydatne, no chyba, że do reprodukcji... czyli bardzo niezbędne.. czasem lubię, jak się je ściska, gdy....

Zasłania mi usta ręką, jednocześnie powstrzymując śmiech.

– Czyli twoje ulubione to na twardo.

– No inaczej są bezużyteczne, nie? – całuję ją w ucho – A ty jakie lubisz?

– Brakowało mi tego – opiera głowę o moje ramie dosłownie na chwile – Twoje ordynarne, nieśmieszne żarty, które przyprawiają mnie o ból głowy.

– Przepraszam bardzo, kurwa, ale ktoś tu był przed chwilą prawdziwie rozbawiony.

– Że ja? – wskazuje na siebie palcem.

– A może ja? Jajeczny chłopak?

– Przestań – chichocze.

– Teraz możemy porozmawiać o...

– Meblach, potrzebujemy mebli.

– Jak panienka sobie życzy.

Przy kasie dochodzi do małego nieporozumienia. Oboje wyjmujemy portfele, żeby zapłacić za zakupy.

– Będziemy się licytować, kto ma więcej pieniędzy, czy pozwolisz mi zapłacić?

Kładzie dłoń na mojej piersi i kciukiem zatacza kółka wokół mojego serca.

– W porządku – opiera głowę o moją pierś. Całuję ją w czubek głowy. Kasjerka uśmiecha się do nas, jakby nie widziała nigdy niczego słodszego, kurwa – Nauczę się dla ciebie gotować – szepcze – Bo nie sądzę, że pozwolisz mi płacić.

– Już nie muszę się martwić o pieniądze – zapewniam ją.

– Pokaż mi wyciągi z konta.

– Cholera, takie rzeczy to po ślubie – mówię z uśmiechem.

– Jak dużo? – dopytuje.

– Bardzo dużo – i to prawda.

– Okej – chce mi wierzyć i to znaczy dla mnie cholernie dużo.

Przytula się do mnie ciaśniej, wsuwając dłoń w kieszeń moich jeansów.

Odprężam się w sposób, który potrafię tylko przy niej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro