Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32 |co ja ci zrobiłem|

** wattpad nie powiadomił was o poprzednim rozdziale:)

Spotkanie z Nathanem mnie zmęczyło. Cały czas myślałam o Luke'u, zastanawiając się, czy wyjechał, czy został i czy Holly w ogóle wie gdzie on jest.

Dlatego udałam okropne zmęczenie i wyszłam.

Chciałam sprawdzić, co z nim.. czy jeszcze jest..

Nathan nie naciskał, ale mieszka tak blisko, że nigdy nie wie, czy nie postanowi wpaść, dlatego gdy tylko otwieram drzwi, biegnę do okien, żeby zasłonić rolety, a gdy to robię, w którymś momencie wyczuwam zapach alkoholu.

Biegnę do kuchni i dostrzegam kompletnie brudną podłogę, na której są rozlane i porozbijane butelki z winem.

Kurwa.

Napił się?

Ta myśl zaciska się w moim umyśle i nie pozwala mi myśleć o niczym innym.

– Luke! – krzyczę – Luke!

Zero odpowiedzi.

Ile wypił?

Dlaczego to zrobił?

Biegnę do góry i znajduję go leżącego na łóżku, rysującego.

– Dlaczego, kurwa, nie odpowiadasz, gdy cię wołam?! – wrzeszczę, a on dopiero unosi na mnie wzrok. Wyjmuje słuchawki z uszu.

– Co? – pyta ze wzrokiem utkwionym we mnie, a ja dostrzegam kolejną butelkę przy łóżku.

– Dlaczego pijesz? Dlaczego mi to robisz? Dlaczego sobie to robisz?! – krzyczę do niego, a on patrzy na butelkę przy łóżku.

– Tak nisko mnie, kurwa, cenisz? – podnosi się z łóżka i siada na jego brzegu – Tak, kurwa, nisko? Myślisz, że odszedłem od ciebie, po to, żeby dalej pić? A może po to, kurwa, wróciłem?

Bierze butelkę do ręki, a ja rzucam się na niego próbując mu ją wyrwać. Odsuwa się, a ja wyciągam ręce po butelkę.. a wtedy on unosi ją wyżej i rzuca o ścianę, niszcząc moją sypialnie.

Krzyczę ze złości i z frustracji.

– Nie potrafię zrozumieć, dlaczego odszedłeś! – biegnę do szafki i wyciągam list – Kochana, dziewczyno! Kochana, Mary Jane! Tak bardzo cię kochałem! Nie wiedziałem, jak poradzić sobie z tym uczuciem! Jak być wystarczająco dobrym dla samego siebie! Kocham ciebie, tylko ciebie. Wierzę, że byliśmy sobie przeznaczeni, ale kto powiedział, że przeznaczenie jest wieczne? Czuję się lepiej, dużo rozmawiam z ojcem, zmieniam się. Mam nadzieję, że ruszyłaś do przodu, tak jak ja każdego dnia się staram.. – zagniatam ten papier i wybucham śmiechem. Szybko z powrotem ją rozkładam i drę w drobny mak – Blablablabkabla. Gówno! To wszystko było gównem! Gdy ty ruszyłeś do przodu! Ja cię kochałam! Gdy ty wysyłałeś mi ten list, ja czekałam, aż wrócisz! Gdy ja czytałam kolejne książki o alkoholizmie i o toksycznych związkach, gdy ja stałam w miejscu, żeby z tobą ruszyć dalej... Kochałam cię! A ty złamałeś mi serce, gdy uznałeś, że będzie ci lepiej beze mnie! Lepiej, kurwa, beze mnie! Spotkałeś ją, swoją nową wieczność i swoje przeznaczenie, a ja co?! Wiesz dlaczego ludzie nie zakochują się łatwo? Bo potrafią kochać do śmierci! I ja tak cię właśnie kocham! Jakby ktoś każdego dnia odrywał mi kawałek skóry! Każdy dzień bez ciebie jest dniem bez celu! Nawet tutaj, nawet w tym domu, to nie ma sensu! A ty pojawiasz się i bawisz się w dobrego przyjaciela... nie to mi obiecywałeś, nie tak mnie traktowałeś.. mogłeś nie wiedzieć, kim jesteś, ale twoje serce wiedziało. Kim jesteś, kogo kochasz i przy kim chcesz być. Dlaczego zawsze musimy kierować się rozumem? – łzy spływają mi po policzkach, gardło boli od krzyczenia na niego – Byłabym zmęczona z tobą, tylko tego chciałam. Ciebie, ty dupku. A ty mnie zostawiłeś w imię wyższego dobra.

– Nigdy nie będę pieprzonym szczytem!

– Wiesz, czego się nauczyłam? Że szczyty nie istnieją! Życie jest, jakie jest, a szczytem jest pieprzona smierć! Dlatego nie chcę na nią czekać, chcę być nieskończenie na szlaku, jakkolwiek trudny by on nie był.. chcę na nim być.

On też płacze. Pociąga nosem, wierzchem dłoni ociera twarz.

Przyciąga mnie do swojej piersi i mocno przytula, jakby każde słowo do niego dotarło. Biję go po piersi, co raz mocniej płacząc.

– Co ja ci zrobiłem? – szepcze do mojego ucha – Co ja ci, kurwa, zrobiłem?!

– Niemal zabiłeś we mnie miłość.

– Jak mam to, kurwa, naprawić?

– Czy to się jeszcze da naprawić? – pytam cicho – Nie mogę kazać ci mnie kochać, nie mogę pragnąć twojej litości – Puść mnie – proszę cicho – Puść mnie.

Robi to.

Puszcza mnie.

– Chcę, żebyś na zawsze zniknął. Nie mogę cię mieć w połowie.

Wyciąga dłoń i łapie za moją rękę.

Za pieprzoną złotą rybkę.

– Chcę zostać, na zawsze.

Wybucham głośnym płaczem.

A może to śmiech, nie jestem pewna.

– Nie wiedziałam z nią przyszłości, ale z tobą.. mam tyle miejsce, które powinniśmy odwiedzić.

Sięga po kartki z łóżka.

– My w pieprzonym Paryżu – podaje mi kolejną – My w pieprzonej Australii – to nie koniec – My, gdziekolwiek będziesz chciała.

– Luke...

Sięgam po ostatnią kartkę.

– A to my i nasza rodzina.

Powinnam go pocałować, czy wyrzucić?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro