Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 |Nasze życia|

Luke

Wszystko, co zawsze czuję w tym mieszkaniu to zapach papierosów i jedzenia. Dzisiaj czuję tylko to pierwsze. Staram się rzucić, ale Holly mi to utrudnia, w szczególności, gdy chowam jej papierosy do swoich pieprzonych kieszeni. Dlatego po wyjściu Mary Jane to pierwsze, co robię.

Drzwi od mieszkania otwierają się chwile później.

- Coś tak czułam, że ją tu przyprowadzisz - Holly zna mnie lepiej, niż ktokolwiek. Może dlatego, że w odróżnieniu od Mary Jane rozumiemy swoje milczenie.

- Ja tego nie wiedziałem, kurwa.

- Znam cię lepiej, niż ty sam samego siebie - skacze na miejsce obok mnie na kanapie i owija się moim ramieniem, kładąc głowę ja mojej piersi. Zabiera mi z dłoni papierosa - Myślałam, że rzucasz.

- Myślałem, że mnie znasz - odwarkuję - Byłaś przez ten cały czas obok?

- Ściany są cienkie, wpadłabym gdybyście się zaczęli bzykać.

Terapia wymagała ode mnie tego, żebym opowiedział o Mary Jane, ale ona wie o mnie więcej, niż te historie z grupy wsparcia.

- Pracowała tam w ogóle?

Kręcę głową.

Holly nie oddaje mi papierosa, co najwyżej go gasi. Szybko zmienia też miejsce i teraz siedzi na szklanym stoliku przede mną. Kładzie dłonie na moich kolanach i patrzy mi w oczy. Nie chce, żebym ją zwodził.

- Więc, co dalej?

Myśli, że ją rzucę i pobiegnę za Mary Jane.

Wzruszam ramionami, a ona powtarza po mnie i nieco się uśmiecha.

- Chciałeś z nią być, więc dlaczego...

- Widzisz to miejsce? Moje życie?

Kiwa głową.

- Nie odnalazłaby się tutaj.

- Wiesz, jaka jestem wściekła, gdy decydujesz za mnie. Jak mogłeś zadecydować za nią, do chuja?

- Czy ty mi mówisz, żebym cię rzucił i za nią pobiegł? Bo nie mieści mi się to, kurwa, w głowie.

Wzrusza ramionami.

- Nie zatrzymam cię siłą.

Wyciągam do niej ręce, wciągając ją na swoje kolana. Siada na mnie okrakiem. Chowam głowę w zagłębieniu jej szyi, gdy ona z zaskakującą dla niej delikatnością przeczesuje włosy na moim karku.

- Może coś ugotujemy? - proponuje - A potem zabierzemy od Marii Callie i damy tej dziewczynie trochę wolnego.

To kolejna rzecz, która różni te dwie dziewczyny. Mary Jane może tolerowała Marie, ale te dwie są zdecydowanie przyjaciółkami.

- Co mi ugotujesz?

- Ja? - prycham - To ty chcesz gotować - gryzę ją w bark.

- O nie, po tym zdarzeniu z twoją byłą dziewczyną, to ty ugotujesz coś mi. Należy mi się coś za bycie taką kurewsko cudowną dziewczyną!

- Mówiłaś coś o seksie?

Holly wybucha śmiechem.

- Myślałam, że ci odbije, gdy ją w końcu spotkasz.

- Szczerze, kurwa? Nie mam cholernego pojęcia, co czuję. Bałem się ją kochać, nie umiałem z nią być szczęśliwy. Cholernie ją zraniłem i myślę, że dzisiaj zrobiłem to samo. Nie wiem, Holly, co czuję.

- Ja też nie wiem, Luke.

Mary Jane

Gdy wpadam do mojego pokoju hotelowego widzę mojego wściekłego chłopaka.

- Gdzieś ty do cholery poszła? - to nie jest troskliwe ‚cholera' - Zostawiłaś mnie tam i musiałem się za ciebie tłumaczyć!

- Nieważne, to koniec - zrywałam z tyloma facetami, że to dla mnie jedno z najbardziej bezosobowych zdań na świecie.

- Co?

- To koniec - powtarzam jeszcze raz - Nie chcę robić tego głupiego projektu w Nowym Jorku, chcę stąd wyjechać. Ciebie też już nie chcę.

Patrzy na mnie, jakby widział zupełnie obcą osobą. Dla niego zawsze nią byłam. To, że uprawialiśmy seks i dużo się całowaliśmy nic nie znaczyło.

- Pokój jest opłacony do jutra, ale już zamknęłam rachunek - zbieram w pośpiechu moje rzeczy - Dobrze całujesz, mieścisz się w pierwszej dziesiątce.

- Co, kurwa?

Pocałowałabym go na dowodzenia, ale boję się, co zobaczę, gdy zamknę oczy, dlatego zbieram tylko moje rzeczy i stamtąd wychodzę.

Przez te trzy lata oszalałam.

Gdybym mogła złapałabym jeszcze dzisiaj samolot do Los Angeles.

On znalazł swoje miejsce beze mnie, ja nie mogę dbając swojego miejsca bez niego.

Co za pieprzona ironia życia.

Jego mieszkanie..

Jest wszystkim, czym sobie wyobrażałam, że on jest. Zabałaganione, przepełnione jego rzeczami, które kocha, jakby nigdy nie chciał zapomnieć kim jestem.

Kochałam to w nim.

Ale on nie kochał mnie.

Nie słuchałam moich rodziców, jego rodziców; którzy mówili o tym, jaki jest samolubny. Zabrał ze mnie to, co najlepsze, wspiął się na szczyt, gdy ja zostałam daleko w tyle z balastem u nogi w postaci wspomnień o nim. Rozumiem już, jak się czuł w stosunku do Chrisa. Idealizował go, bo to wszystko, co mu zostało i tak samo jest teraz ze mną.

Nigdy nie zamierzał wrócić.

Nawet tego nie obiecywał.

Luke

- Spróbuj tego - to ona w ostateczności gotuje, ja siedzę przy stole i rysuje - Podsuwa mi łyżkę pod nos, a ja szybko zostawiam ją pustą - Dobre, co? - całuje mnie w głowę - Jestem lepszą kucharką od ciebie.

Stoi do mnie tyłem, ale wiem, że uśmiecha się z satysfakcją. Wyciągam rękę i daję jej klapsa, w ten jej uroczy tyłek.

- Mógłbyś na goły, proszę?

Już widzę, jak opuszcza spodnie, a nawet na nią nie patrzę. Obracam głowę, gdy wiem, że została w samym majtkach. Kocha gacie z napisami. Nie ważne, co na nich pisze, czy jest to ‚wow', czy są to majtki z ogonem, a nad pomiędzy nim jest napisane ‚kicia', ona i tak to kupi. Tym razem napis głosi, żebym ją ugryzł.

- Gotuj, kurwa.

- Jesteś pewny? - szuka mojej dłoni, a gdy nie jest w stanie po nią sięgnąć, cofa się i wsuwa ją pomiędzy swoje nogi.

Seks z każdą osobą jest inny.

Z Holly zawsze jest trochę bardziej gorący, niż sobie wyobrażałem. Nigdy nie kończą się jej pomysły na podniecanie mnie, tak jak teraz.

Klepię ją jeszcze raz po pośladku i zabieram dłoń.

- Ugh - warczy.

- Daj mi rysować, kobieto.

- Dobrze, już dobrze.

Uśmiecham się.

Wiem, że ona też to robi.

Zawsze brakuje mi słów, żeby opisać te relacje. Dlatego to dziwne, co powiem, ale ona sprawia, że lżej mi na sercu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro