Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 |Nowy Jork|

Luke

Czasem trudno jest mi uwierzyć, że jestem w tym miejscu, źe żyję, posuwam się na przód i nie niszczę niczyjego życia. Nowy Jork zawsze wydawał się marzeniem, a teraz jest prawdą.

Moja dziewczyna trzyma mnie za rękę. Jest przeciwieństwem małomównej i twardo stąpającej po ziemi Mary Jane. Jest wszystkim od czego wiele z was powie, że powinienem się trzymać z daleka, ale to nie prawda. Jest dobrym człowiekiem, tylko miała gówniane życie. Może dlatego jest mi tak bliska.

– Dlaczego do cholery oni się spóźniają? Mówiłeś, żebym nie paliła, ale przysięgam, ze zaraz się nie powstrzymam. Kto przetrzymuje ludzi tak długo? Czy ci twoi znajomi nie wiedzą, co to znaczy ósma w klubie? – sięga do kieszeni mojej kurtki po papierosa, ale zatrzymuję jej rękę w połowie drogi i unoszę wyżej.

– Co mam z nią zrobić, co?

– Wsadzić sobie do dupy – wyrywa mi się i z grymasem na ustach, opiera na dłoni brodę.

– Mówiłem ci, jak uwielbiam te humorki? To mnie nakręca.

Gdy obraca głowę w moim kierunku próbuje ukryć uśmiech, ale marnie jej to wychodzi.

– Nakręca cię na tyle, żeby bzykać się w łazience w klubie? Mówiłeś...

Jednej nocy przyznałem jej się, jak wiele mnie ominęło przez alkoholizm. Nie wiem, dlaczego myśli, że ominęły mnie takie wydarzenia.

Przyciągam ją do siebie, a ona znowu chce to wykorzystać do wyjęcia paczki, ale szybko reaguję. Całuję ją, tak żeby się zamknęła, tak jak pokazała mi że lubi. Przez pewien czas nie byłem, co do tego przekonany.

Opiera głowę o moje ramie.

– Sok pomarańczowy czy woda?

Oboje nie pijemy.

Szybko okazało się, że muszę zastąpić alkohol innymi wrażeniami. Może nie równie niebezpiecznymi, właściwie to są po prostu, kurwa, fajniejsze.

– Jacy z nas buntownicy, kurwa.

Holly zaczyna chichotać.

– Uwielbiasz to, Hemmings.

Mary Jane

Nowy Jork miasto wielkich artystów.

Podczas jednego z naszych dni w łóżku, tak mi powiedział.

Dlatego ilekroć jestem w Nowym Jorku szukam go w tłumie ludzie, gdy teraz siedzę w barze, także to robię. Potem uświadamiam sobie, że przecież jest trzeźwy, co miałby tutaj robić?

Mój obecny chłopak siedzi obok mnie.

Trzyma dłoń na moim kolanie i nerwowo stuka w nie palcem. Mamy się tu spotkać z jego przyjacielem, który chce, żebym urządziła mu mieszkanie.

Spełniłam to marzenie.

Jednak zupełnie inaczej, niż planowałam.

– Pojutrze muszę być w Kalifornii rano mam samolot.

– Zaraz przyjdzie, obiecuję – jak może składać taką obietnice za kogoś? Już chcę go pocałować, żeby przypomnieć sobie, dlaczego tu z nim jestem.

Rozglądam się.

Nie powinnam się rozglądać.

W szczególności, gdy dostrzegam..

– Co znaczą twoje tatuaże? – pyta mnie mój chłopak, gdy ja skupiam się na zbyt wytatuowanym mężczyźnie.

To nie może być on. Co by tutaj robił? Wróciłby do picia? Przecież jest trzeźwy. Musi być trzeźwy.

Nie jest sam..

Czy to Maria?

Nie, Maria nie pozwoliłaby mu pić.

Luke

– Zamówmy coś w końcu, kurwa.

Nie wiem, który raz powstrzymuję Holly przed wyjęciem papierosów.

– Jak nie przyjdą..

– To co zrobisz? – gryzę ją w bark, a ona odpycha mnie od siebie.

Wola barmankę, która...

– Czy możemy złożyć zamówienie?

Obraca się do nas przodem. Ściskam barki Holly chyba nieco za mocno.

– Co ty tu, kurwa, robisz?

– Pijesz? – no i proszę, w pierwszych pięciu sekundach oboje jesteśmy zdziwieni swoją obecnością w tym miejscu.

Holly lata wzrokiem pomiędzy nami. Otwiera szeroko usta, gdy wymachuje palcem w jej stronę, żeby powiedzieć.. właściwie to nic nie daję jej powiedzieć, bo zasłaniam jej pieprzone usta ręką.

– Pracujesz tu?

Mary Jane

Zapłaciłam barmance pięćset dolarów, żeby wpuściła mnie za bar, jakaś naiwna część mnie, myślała, że mnie nie rozpozna, a jednak stało się inaczej.

Jest tu z dziewczyną, z taką z jaką go sobie wyobrażałam.

Jak mam mu powiedzieć, że tu nie pracuję?

Dlatego tego nie robię.

– Tak.

– Co, kurwa?! – nie rozumiem, dlaczego jest zły – Jak to się stało...

– Pijesz? – jesteśmy, jak zdarta płyta.

Dziewczyna odrywa jego rękę od swoich ust i z dumnym uśmiechem mówi.

– Dwa soki pomarańczowe.

Ciekawe, gdzie tu, kurwa, je mają.

Luke nie odrywa wzroku ode mnie, ja nie odrywam wzroku od niego.

– Co tu robisz? – pytamy oboje w tym samym momencie.

Luke

Chcę przeskoczyć przez blat i zabrać ją stąd. Jak to się stało, że tu skończyła? Co tu się, kurwa, dzieje?

Holly ściska moje kolano, próbując zwrócić moją uwagę.

– Nie mogę znaleźć soku pomarańczowego, muszę iść na zaplecze.

Gdy znika mi z oczu.. zauważam sok pomarańczowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro