Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 40 |

„Jimin, proszę," wysapał Yoongi, starając się nadążyć za taśmą bieżni, która uciekała mu spod nóg zdecydowanie za szybko, „nie dam już, ach, rady."
„Jeszcze biegniesz, czyli dajesz radę," wzruszył ramionami rudzielec. Oparł się o panel sterowania i posłał swojemu narzeczonemu przesłodzony uśmiech – dawno nie czuł takiej satysfakcji. „Zapomniałeś, jak brzmiała umowa?"
Chłopak pokręcił głową na boki, strzepując z zielonej grzywki kropelki potu.
„Pozwolisz mi znowu być na górze, kiedy... kurwa, nie dam rady."
„Kiedy twoje nogi przestaną być dwa razy chudsze od moich," dokończył za niego Jimin, przypadkowo zwiększając, zamiast zmniejszając prędkość. Zielonowłosy wyleciał do tyłu, w ostatniej chwili łapiąc równowagę na podłodze.
„Jeszcze dwie serie powtórzeń na uda i kończymy," stwierdził optymistycznie rudzielec. Zaszedł Yoongiego od tyłu, po czym klepnął w jego rozgrzane od ćwiczeń pośladki. Ach, jak słodka była zemsta za te wszystkie spiski i kłamstewka! Może i nie był urodzonym samcem alfa, ale drobna dupka jego narzeczonego otrzymała przez całe swoje istnienie zdecydowanie za mało uwagi. Poza tym Yoongi trochę wyolbrzymiał – przecież jemu również było przyjemnie. Inaczej nie krzyczałby chyba: „tak Jimin, mocniej" - prawda?
„Będę spocony jak świnia, a za dwie godziny mamy samolot," zaprotestował zielonowłosy, ale mimo wszystko usiadł do maszyny. Jimin od początku wiedział, że posiadanie kota musi iść w parze z ukrytym głęboko syndromem pantoflarza.
„Trzeba było spać dłużej."
„Przypomnij mi, co ja w tobie widzę," westchnął.
„Miłość swojego życia?"
„Kurde, racja."

***

„Spakowałeś kąpielówki? Nie mogę ich nigdzie znaleźć," westchnął Taehyung, przerzucając kolejną kupkę ubrań wysypaną na podłodze. Spakowanie się do jednej walizki było sporym wyzwaniem i trochę go przerastało.
„A na co mi kąpielówki? Zamierzam się kąpać bez," wzruszył ramionami Jungkook z szelmowskim uśmiechem na ustach, „chcesz, żebym miał taki blady tyłek? Bo ja nie chcę."
Taehyung wstał z podłogi i zdzielił go zwiniętym w rulon ręcznikiem.
„Po moim trupie! Tylko ja mogę cię oglądać nago," odpowiedział oburzony, zapobiegawczo celując w niego ręcznikiem jeszcze raz.
„Zluzuj porty, spakowałem," zaśmiał się, „mały zazdrośniku."

Po krótkich negocjacjach Taehyung namówił Jungkooka na słomiany kapelusz, w zamian godząc się na rezygnację z hawajskich kwiatów, które podekscytowany chciał założyć mu na szyję jeszcze w mieszkaniu.
„Jedziemy jeszcze po dmuchaną orkę do twojej mamy, naprawdę chcesz, żeby wszyscy sąsiedzi oglądali cię w tej tandecie?"
„Niech wiedzą, że jedziemy na wakacje," odpowiedział trochę naburmuszony, ale posłusznie schował girlandy na wierzch walizki.

***

„Witajcie," brunetka uśmiechnęła się delikatnie, wpuszczając ich do środka. Taehyung przywitał się z nią, przyglądając się jej uważnie. Wyglądała dobrze. Trochę skróciła włosy, a na jej policzkach gościły rumieńce. Miał wrażenie, że odżyła. „Wybaczcie ten bałagan, ale nie miałam czasu posprzątać," zaczęła się tłumaczyć, kiedy usiedli w salonie, „ostatnio zapisałam się do osiedlowego klubu, mam przez to trochę na głowie."
„Niech się pani nie przejmuje, to nic w porównaniu z bałaganem, który zostawiliśmy w mieszkaniu," Jungkook wyszczerzył się, łapiąc mocno za udo Taehyunga, „pani syn jest mistrzem w pakowaniu."
„Nie chcę mówić, kto ma taki bałagan w rzeczach, że ostatnio znalazłem jego podkoszulek w szafce z garnkami."
Matka Taehyunga prychnęła pod nosem, mierząc obu mężczyzn rozbawionym spojrzeniem.
„Chyba już zapomniałeś synku, jak sprzątałeś pokój wciskając wszystko pod łóżko. Pamiętam kilka zabawnych historii, chcesz posłuchać, Jungkook?"

„Wiem, że trochę już na to za późno, ale chciałem przeprosić panią w imieniu mojej matki," zwrócił się do kobiety, kiedy Taehyung zniknął na strychu w poszukiwaniu orki. „Jest mi naprawdę wstyd z jej powodu. Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciwko temu, bym spotykał się z Taehyungiem?"
Brunetka pokręciła głową, kładąc mu rękę na ramię.
„To nie twoja wina, twoja matka była dla mnie jak siostra. Puśćmy to wszystko w niepamięć."
„Czyli zgadza się pani, żebym-"
„No, znalazłem!" krzyknął Taehyung, zbiegając energicznie po schodach. „Zbierajmy się, bo ucieknie nam samolot." Blondyn pociągnął Jungkooka pod rękę, w locie całując matkę w policzek.
„Przypilnuj go, Jungkook, żeby zawsze smarował się kremem z filtrem i nosił czapkę."
„Osobiście go nasmaruję. Niech pani popatrzy, już jest cały czerwony!"

***

Matka Taehyunga zamknęła drzwi na zamek i podszedłszy do okna, lekko uchyliła firankę. Widząc uśmiechy na twarzach dwójki mężczyzn siedzących w samochodzie, uśmiechnęła się sama.

W życiu każdej matki przychodzi moment, kiedy pierwszy raz dostrzega, iż jej dziecko straciło już niewinność – w przypadku niektórych jest to moment, kiedy znajdują pod łóżkiem pociechy erotyczną gazetę, inne z kolei uświadamiają to sobie, gdy pełne wstydu siedzą naprzeciwko dyrektora szkoły. Ona uświadomiła to sobie bardziej dotkliwie i chociaż dziesięcioletni Taehyung nie spowodował pożaru umyślnie, strata przyjaciółki oraz świadomość, że jej syn będzie musiał żyć z tym piętnem już zawsze, po części zabił też ją samą.

Może gdyby nie zamknęła się wtedy w sobie, zauważyłaby to, że jej mąż również cierpiał, bynajmniej nie z powodu Taehyunga. Przez lata depresja stała się elementem codzienności – była jak ten brzydki ogrodowy krasnal, który nikomu się nie podoba, ale mimo to stoi zażarcie w ogrodzie, z czasem wręcz stając się niezauważony. Bez niego ogród byłby na pewno o wiele piękniejszy, ale każdy już się do niego przyzwyczaił – wrasta więc w trawę, śmiejąc się na wpół odartymi z farby ustami.

Kiedy jednak znalazła w biurku męża to okropne pudełko, coś w niej pękło. Świadomość, że całe jej małżeństwo, od samego początku, było fikcją, sprawiło, że zrozumiała jedną rzecz – szczęście jest ważniejsze, niż prawda. Być może zawsze była na drugim miejscu, ale kochała męża i wbrew temu, co można by sądzić, czuła się kochana. Czy chciałaby dowiedzieć się o jego romansie wcześniej? Na pewno nie.

Widok Taehyunga cierpiącego z powodu prawdy łamał jej serce. Teraz, mając przed oczami roześmiane oczy syna, wiedziała, że postąpiła słusznie.

Prawda nie miała znaczenia – zarówno mąż, jak i Hye-Sun od dawna byli martwi, Taehyung jednak żył, a ona jako matka chciała, by żył szczęśliwy. I jeśli grzechem było sfałszowanie jednego listu, to jakim grzechem musiało być okłamywanie jej przez te wszystkie lata?

Samochód wyjechał z podjazdu, a ona pomachała synowi na pożegnanie, czując, jak lipcowe promienie słońca przenikają prosto do jej na nowo bijącego serca.

***

„Spójrz na nich, są tacy uroczy!" zagruchał Taehyung, patrząc na Jimina siłującego się z Yoongim na ciepłym piasku. Zielonowłosy próbował wydostać się z uścisku żelaznych ud rudzielca, stosując najbardziej podstępną z metod i jedyną, jaką miał szansę na wygraną – łaskotki.

„Wyglądają jak para kociąt," odparł rozbawiony brunet. „Może się przejdziemy, co?" podał blondynowi rękę, pomagając mu wstać z jego leżaka. Przez pół dnia przeleżeli w klimatyzowanym, hotelowym pokoju, ponieważ słońce było nie do zniesienia. Teraz, wieczorem, było nieco lepiej – małe lampki umieszczone w piasku rozświetlały okolicę na spółkę z księżycem, palmy kołysały się w podmuchach południowego wiatru, a ocean kojąco szumiał.

Taehyung uczepił się ręki swojego chłopaka i zaczął iść obok niego wzdłuż wybrzeża w dalsze, mniej zaludnione rejony.

„Wiesz, nigdy nie sądziłem, że będę umiał się z kimś związać," powiedział blondyn, po kilku minutach milczenia. „Przez moje problemy ze sobą, w moim życiu nie było miejsca na nic innego." Jungkook zatrzymał się i usiadł na piasku. Wokół nie było nikogo. Woda podmywała mu stopy. „Ale jak poznałem ciebie, ani razu już o tym nie pomyślałem, to dziwne." Blondyn usiadł obok, przyciągając kolana pod brodę. „Ogłupiłeś mnie do reszty, Kook. Chciałem tylko ciebie."

„Ja chciałem, żebyś nie żył, a ty nie chciałeś żyć beze mnie," odpowiedział po chwili namysłu Jungkook. To była już przeszłość, w dodatku nieprawdziwa. Trochę czuł się tak, jakby zamiast opowiadać o swoim życiu, mówił o fabule powieści.

„Może gdyby to wszystko się nie wydarzyło, teraz nie siedzielibyśmy tutaj razem?"

Taehyung odnalazł w półmroku jego rękę, zamykając ją w uścisku. Wodził palcami po powierzchni jego dłoni.

„Gdybyśmy dorastali obok siebie, dalej nazywałbyś mnie marudą i się ze mną droczył, a ja bym cię znielubił", dodał pewnym głosem.
„I tak to robię, marudo."
„Masz rację," westchnął blondyn, zapatrując się w horyzont. Nagły powiew silniejszego wiatru przyniósł ze sobą drobne chmury, które zasłoniły księżyc. Jungkook puścił jego rękę, by po chwili wsunąć na jego palec coś zimnego. Taehyung wymacał dłonią metalowy krążek.
„Co to jest?"
„A na co ci to wygląda, co?" zaśmiał się Jungkook, obejmując go po omacku. Czuł jego słodki oddech na swoim policzku, czubek zimnego nosa raz za razem napotykający ten jego i swoje własne serce, które z jakiegoś powodu galopowało teraz jak stado koni. Pomimo, iż wokół panowała przeraźliwa ciemność, nie bał się, bo cały jego świat znajdował się tuż obok i trzymał go mocno. Zamknął oczy.

„Zostaniesz ze mną już na zawsze, Tae. To nie było pytanie," musnął wargami usta blondyna, „nie wypuszczę cię, już nigdy."
„Nie wypuścisz," szepnął, "a teraz mnie pocałuj."

THE END

a/n: chciałam podziękować wszystkim, którym to co piszę spodobało się na tyle, że dotrwali do samego końca, a w szczególności tym, którzy zostawiali gwiazdki i komentarze - to naprawdę cieszy i motywuje do dalszego pisania :)
Jeżeli macie jakiekolwiek przemyślenia, uwagi - co wam się podobało, co nie, co w przyszłości zmienić, to szczerze piszcie, tu albo na priv, nie gryzę i chętnie porozmawiam :D

Teraz na jakiś czas się rozstajemy, ponieważ sesja mnie wzywa, ale od pewnego czasu pracuję nad dwoma opowiadaniami, więc myślę że w okolicach końca lutego będzie się można ich spodziewać (dam znać poprzez to opowiadanie, ale można też mnie zaobserwować, do czego zachęcam). A teraz mały preview czy coś XD

Top Shelf Dregs
Jungkook, Hoseok, Yoongi i Jimin - margines społeczny, który całkiem nieźle sobie radzi, porywając młodych ludzi dla okupu. Wszystko idzie schematycznie, dopóki w ręce dresiarzy nie wpada Taehyung, przykładny student.
pairing:
vkook (głównie fluff + smut)
yoonseok (angst do potęgi)
+ okazyjny yoonmin

Gay School Musical
Jimin nie wie, kto jest ojcem jego dziecka.
Taehyung lubi nosić swetry, które robi mu na drutach jego babcia, mimo to zakłada się, że pójdzie na końcoworoczny bal z Jungkookiem, największym chamem w szkole.
Hoseok i Yoongi żywią do siebie prawdziwe uczucie, jakim jest nienawiść - czy zamienią wieczną rywalizację we współpracę, gdy będą musieli zagrać razem w spektaklu?
...No i kto jest ojcem?
gatunek: szkolny romans, telenowela, komedia
warning: mpreg
pairing: vkook, yoonseok, sto tysięcy pobocznych shipów

Także do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro