Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

Pov. Narrator

- Jak to co? - wydusił z siebie fioletowowłosy. - O wszystkim wiem więc daruj sobie Scott. - wywrócił oczami i znów wrócił do patrzenia na czarnowłosego. Chwilę potrwało jak czterooki zrozumiał o co chodzi Vincentowi.
- Vini. - zaśmiał się czym zyirytował Valentine'na. - To nie tak. Całkowicie nie tak. Wpuścisz mnie "drama queen"? -Białooki zmarszczył brwi i otworzył drzwi tak aby Scott wszedł w głąb mieszkania.
-Czekaj.. Jak nie tak? Tłumacz mi to w trymiga. - podreptał za nim.

Obydwaj zasiedli na czarnej kanapie. Okukarnik tłumaczył wszystko powoli i zrozumiale tostomaniakowi. Uśmiechnął się pod koniec promiennie.
- Pozatym wiem, że ona ci się podoba psycholu. I ty myślisz, że byłbym na tyle perfidny i ci ją "zabrał z przed nosa"?
- W sumie... To tak myślałem.- podrapał się po karku. Scott sprzedał mu zaczepnego pstryczka w czoło
- O tu się puknij. - obydwoje się zaśmiali.
- A wiesz co? Mam pomysł poczekaj chwilę. - Scott wyjął telefon z kieszeni granatowych, idealnie skrojonych  spodni i wykręcił numer do [T/I]. Po paru sygnałach odebrała, a zielonooki nakazał chłopakowi aby się nie odzywał i włączył tryb głośnomówiący.
- Ej lala - chłopak zaraz został wytrącony z rytmu. - Co ci tam chlupocze co?
-Ciesz się ,że odebrałam. W wannie siedzę.-obydwaj spojrzeli na siebie, Vini po chwili się uśmiechnął na co Scott wywrócił oczami.
- To szybko wychodź.
- Dlaczego? - dziewczyna jęknęła zmęczonym głosem.
- Bo chyba będziemy na kolacji mieli gościa - Zielonooki spojrzał na dalej szczerzącego się Vincenta. Jego uśmiech uznał za "Tak" .
- Co? Kogo? - było słychać jak dziewczyna szybko wstaje i wychodzi z wanny.
- Vincenta. Smutno mi jak siedzi tak sam w domu. - Dziewczyna zaczęła szybko się ubierać
-Ta! Jasne, jasne! Scott ja cie umorduje kiedyś.
- Tak, tak też cie kocham maluszku -rozłączył się i zaśmiał. - Damy jej się troszkę ogarnąć co?
- A gotujesz ty czy ona? - zapytał szybko chłopak. Scott tylko pokazał palcem na siebie
- Mm! Po pierwsze pycha. Po drugie jedziemy teraz! Tylko się ogarne!

Pov.Vincent
Zerwałem się szybko z kanapy. Usłyszałem tylko subtelny śmiech tego okularnika ale olałem to. Wszedłem najpierw do łazienki i "ochlapałem" szybko twarz. Po drodze wycierałem ją w koszule pracowniczą. Po szybkim biegu, i niewyrabianiu na zakrętach, byłem już w sypialni. Stanąłem przed wielką szafą i otworzyłem ją. Nawet niezauważyłem kiedy w drzwiach stanął nie kto inny jak Scott. Wyciągnąłem z szafy czarne spodnie z łańcuchem u boku i fioletowy t-shirt. Zdjąłem z siebie szybko mundur stróża i założyłem wymienione wcześniej rzeczy. Wyjąłem z drugiego skrzydła czarną bluze z kapturem. Narzuciłem przez głowe i podszedłem do szafki. Wyjąłem szczotkę do włosów i gumkę. Kiedy kończyłem rozczesywać ostatni kołtun odezwał się czarnowłosy.
- Może zostaw je raz rozpuszczone? Ona nie przyznała się oficjalnie ale uwielbia twoje włosy.
- Naprawdę? - spojrzałem na chłopaka. Odpowiedział mi tylko skinieniem głowy.
Z uśmiechem przeczesałem je jeszcze szybko ręką. Ułożyły się jak zwykle gdy są rozpuszczone.
- W takim razie gotowy do wyjścia! -złapałem telefon, portfel i klucze.

Ruszyłem za Scottem w stronę jego auta. Stwierdził, że ja dziś nie prowadzę bo zobaczył butelke po niedopitym piwie.
Usiadłem wywracając oczami na miejscu pasażera, tuż obok Czarnowłosego. Przetarł szybko okulary i odpalił swój czerwony samochód. Patrzyłem na wszystko co dzieje się za oknem, z uśmiechem myśląc o dzisiejszej kolacji. To prawie jak randka. Tyle, że Scottem u boku. Mały drobiazg.

Ale ja was rozpieszczam , co? Hihi~
Troszkę nudnawy ten rozdział ale następne będą trochę bardziej ciekawsze. Przynajmniej tak myślę. Miłej /ego dnia /nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro