5
Przyśpieszony rytm bicia serca. Wrażenie, że na moment czas się zatrzymał, a wszystkie dźwięki z zewnątrz ucichły. Łzy w oczach. Drżąca ręka. Emocje rozrywające klatkę piersiową od środka. Głęboki oddech, aby się uspokoić. Gdy ktoś, kogo imienia nie znał, podawał mu gitarę, Dean nie był pewien czy oby na pewno da radę na niej zagrać.
Przeżywał już coś podobnego. Znał historie innych muzyków, którzy kończyli karierę koncertem. Nie sądził, że uderzy to w niego aż tak bardzo. Może dlatego, że wierzył w to, że powrót sprowokowany przez Erica będzie tym, który pozwoli mu zestarzeć się razem z muzyką. Wyszło inaczej. Musiał zakończyć karierę, jeśli chciał chociaż mieć szanse na to, aby dożyć wieku swojego ojca. Owszem, anioły pewnie nie pozwoliłyby mu umrzeć na zawał przed pięćdziesiątką, ale co to zmieniało? Obiecali sobie z Castielem, że będą żyli tak, jakby tej nadprzyrodzonej części świata nie było, jakby nie istniała. Zakończenie kariery przy takim obrocie spraw było decyzją, którą podjąłby każdy rozsądny człowiek, który nie miał styczności ze światem nadprzyrodzonym. Dean nie był pierwszym ani ostatnim, który decydował się na taki krok przez zmiany na rynku muzycznym.
Wytwórnia proponowała trasę pożegnalną, ale po zobaczeniu jak to miałoby wyglądać, Dean odmówił. Nie byłby w stanie występować praktycznie dzień w dzień przez siedem miesięcy. Dlatego zorganizowali tylko jeden koncert. W Los Angeles. W arenie mieszczącej ponad dziewięćdziesiąt dwa tysiące ludzi. Fakt, że zabrakło niespełna tysiąca biletów do pełnego obłożenia sprawił, że Dean początkowo nieco żałował tej decyzji. Od dziesięciu lat nikt nie przebił pułapu dwudziestu tysięcy fanów na koncercie. Może powinien pomęczyć się chociaż te kilka lat? Potem jednak zdał sobie sprawę, że to był ostatni koncert – jeden jedyny, bez trasy pożegnalnej, a to sprawiało, że bilety kupowali ludzie nie tylko z Los Angeles, nie tylko z Kalifornii, a nawet nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, a z całego świata. Dzisiaj na koncercie widział wiele różnych flag. Biorąc to pod uwagę, brak stuprocentowej sprzedaży biletów można było uznać za znak, że to jednak dobra decyzja. To było tylko dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi ze świata, na którym żyły miliardy ludzi. To było prawie nic. Był wdzięczny tym ludziom za to, że się tu pojawili, ale wiedział, że jeśli naprawdę przy nim zostaną, będzie mógł tworzyć dla nich po swojemu – bez opinii wytwórni i producentów. Nikt nie zabroni mu nagrywać raz na jakiś czas nowych piosenek w domu. Nawet jeśli to równało się temu, że ostatecznie straci szansę na jakąkolwiek prestiżową nagrodę.
Wziął kolejny głęboki oddech i zaczął grać. To była piosenka z pierwszej solowej płyty po ostatecznym rozpadzie Angelic Bees. Napisał ją po tym, jak zapadła decyzja, że będzie kontynuował solową karierę, bez Casa obok. Utwór o tym, aby pożegnać przeszłość, wciąż iść przed siebie i szukać dla siebie własnej drogi. Mimo, że była to piosenka zapowiadająca solową karierę, można było interpretować ją na wiele sposobów. Wielu ludzi łączyło tą piosenkę z rozstaniem w związku, w którym przestawało się układać, bo ludzie zdali sobie sprawę, że do siebie nie pasują. Dean nigdy nie oceniał tego, jak ludzie interpretują jego utwory – zdawał sobie sprawę, że niektórzy potrzebowali innej interpretacji niż ta, którą miał na myśli pisząc jakąś piosenkę. Dlatego pozwalał na przeróżne interpretacje i mówił głośno, że te piosenki są dla ludzi i oni mają prawo interpretować jego utwory tak, jak chcą.
— Jeśli znacie tekst, śpiewajcie ze mną — zachęcił publiczność.
Dean zaśpiewał tylko pierwsze dwa wersy pierwszej zwrotki – resztę zaśpiewał wielotysięczny tłum fanów. Poczuł jak łzy spływają mu po policzku. Wcześniej czuł na twarzy pot, ale teraz to zdecydowanie były łzy. Płakał. To był dla niego zbyt emocjonalny moment. Ludzie z całego świata śpiewali jego piosenkę. Dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi, nawet jeśli nie wszyscy śpiewali, znało ten tekst prawdopodobnie na pamięć. Nie czuł, aby zasługiwał na coś takiego. W dzieciństwie nawet nie marzył o tym, aby być piosenkarzem, a teraz stał tu, otoczony tysiącami ludzi i nie potrafił wydusić z siebie ani jednego wersu i zagrać na gitarze ani jednego akordu. W połowie refrenu ostatecznie odłożył instrument i po prostu patrzył na tych wszystkich ludzi, łapiąc się niedowierzająco za głowę.
Kilka lat temu ktoś powiedział mu, że jest zbyt wrażliwy jak na ten rynek. Teraz Dean wiedział, że ten ktoś miał rację, nawet jeśli nie pamiętał, kto dokładnie wypowiedział te słowa. Próbował śpiewać z ludźmi, ale i tak ledwie było go słychać – on śpiewał dość cicho, a tak duży tłum był naprawdę głośny.
To była jego ostatnia piosenka, jaką zamierzał zaśpiewać na tej scenie. Może dlatego emocje wzięły górę? Czuł je przez cały występ, ale przy tej piosence to wszystko go przerosło. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi śpiewających jego piosenkę razem z nim było czymś, co nie tylko uratowało ten utwór podczas koncertu, ale też uczyniło go wyjątkowym. Balladowy utwór zaśpiewany przez tyle osób u każdego wzbudziłby emocje. Coś takiego zawsze pokazywało siłę muzyki i jej znaczenie dla ludzi. Niestety z wykonawców, którzy pozostali na rynku, chyba już żaden nie mógł liczyć na coś takiego. Pojedyncze piosenki były słuchane dłużej niż dwa-trzy miesiące. Na koncertach ludzie nie pamiętali już poprzedniej płyty wykonawcy. To było przykre, ale właśnie tak wyglądał dziś świat muzycznego show biznesu. I był to główny powód, dla którego było tu dziś prawie sto tysięcy ludzi.
— Kocham was! — krzyknął i szybko odpowiedziały mu donośnie brawa i krzyki. Potrafił tylko się uśmiechać, patrząc na to, co się dzieje. W oczach wciąż miał łzy, ale starał się nie płakać. — Chciałbym, żebyście nagrodzili brawami wszystkich, dzięki którym tu dziś jesteśmy — zaczął, po czym wymienił z imienia i nazwiska każdego, kto był dziś z nim na scenie. Każdego perkusistę, gitarzystę, basistę, klawiszowca... krótko mówiąc: każdego muzyka, każdego chórzystę i każdego tancerza. Wszyscy dostali ogromne brawa od publiczności. — To była moja ostatnia piosenka, dziękuję! — krzyknął i wiedział, że wielu nabrało się na to, że to już koniec. Słyszał to po zmianie dźwięków i reakcji, jakie dopływały do niego od publiczności. — Zanim się pożegnamy, chcę zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę... — W tym momencie musiał przerwać, bo gdy kilkadziesiąt tysięcy ludzi zaczęło krzyczeć z podekscytowania, nie było głośników, które potrafiłyby to zwalczyć. — To nie moja piosenka, to cover ku uhonorowaniu dwóch legend muzyki. Ludzi, którzy zainspirowali jeden z moich albumów. To Elton John i Stevie Wonder. Panie i panowie, oto „Finish Line".
Światła przygasły praktycznie całkowicie i zapaliły się ponownie dopiero, gdy Dean zaczął śpiewać.
You, oh you
Are still a beauty to behold
You've been my muse
Every story that I've told
Oh, take me back some years
To when we were young without a fear
All along you have been the song that I wanna hear
To nie była jego piosenka, to nie były jego słowa, ale mimo to, śpiewając je, czuł, że idealnie oddają to, co czuł do Castiela – teraz i zawsze od momentu, w którym go poznał. Większość piosenek, mimo wszystko, była o Castielu, który był najważniejszą istotą w jego życiu.
I've been down the darkest alleys
Been to the bottom where the angels cry
Thought it had all been, all for nothing
Until I saw you at the finish line
Te słowa Dean mógł powiązać ze swoją ostatnią trasą, ale też do kilku innych wydarzeń z przeszłości. Wielokrotnie było źle, myślał, że nie da rady i że jego wysiłki były bez sensu. A potem, na końcu, zawsze był Cas i wtedy wszystko znów było w porządku.
Dean spojrzał na przyciemnioną część sceny, znajdującą się na czymś w rodzaju pomostu. Uśmiechnął się, bo wiedział, co za chwilę się wydarzy. Wiedział, kogo tam dostrzeże, gdy tylko zapalą się światła.
Forgive me — Tłum zaczął krzyczeć rozpoznając drugi głos. Po chwili światła na pomoście oświetliły Castiela, który powoli ruszył w stronę Deana. — for the ways I've let you down
Won't you give me, another chance to make you proud?
Oh, flash forward twenty years
Forever keep me young and my conscience clear
All along, you have been the song that I wanna hear
W tym momencie Castiel zatrzymał się może dwa metry od Deana. Wszystko było idealnie wyliczone przez Andrew i wyćwiczone na próbach. To był pomysł Deana, aby Castiel z nim zaśpiewał. To Dean znalazł tę piosenkę w czeluściach swojej muzycznej biblioteki. I mimo że Castiel mówił szczerze, gdy mówił, że nie tęskni za sceną, zgodził się wystąpić, bo wiedział, że to ważne dla Deana.
Mimo, że taki podział piosenki wymusił Andrew twierdząc, że Castiel powinien pojawić się dopiero w trakcie utworu, Castiel czuł, że te wersy w jakimś stopniu odnoszą się do jego błędów z przeszłości. Były momenty, gdy zawodził Deana. Ostatni nie tak dawno – okłamywał go, że wszystko w porządku, gdy Dean był w trasie i przyznał, że było inaczej dopiero wtedy, gdy został do tego niemalże zmuszony przez Josha. Dopiero wtedy poczuł się naprawdę winny. Żałował tego, ale czasu już nie cofnie. Pozostało mu tylko przepraszać.
I've been down the darkest alleys
Been to the bottom where the angels cry
Thought it had all been, all for nothing
Until I saw you at the finish line
Gdy wspólnie śpiewali ten refren obaj czuli, że to podsumowuje dosłownie całą ich relację i to, co przeżyli odkąd Castiel postanowił zmienić to, co zostało zaplanowane i uratować życie i duszę Deana. W momencie, w którym po raz pierwszy rozmawiali w szpitalu, żaden z nich nie podejrzewał, że ta historia potoczy się w taki sposób. Wielokrotnie przeszli piekło. Anielskie pochodzenie Castiela kilkukrotnie rujnowało im plany na spokojne życie. Od czasów historii z Asmodeuszem wszystko było takie, jakim tego chcieli. Dzisiejszy koncert był ostatecznym początkiem powrotu do spokojnego, wspólnego życia. Ta wizja przyszłości, po tych wszystkich latach, była czymś wręcz zbawiennym. Pieniędzy mieli tyle, że nie musieli martwić się o emeryturę – wystarczy, że zachowają zdrowy rozsądek z wydatkami. Mogli resztę doczesnego życia spędzić tylko na przyjemnościach. Bez pracy, bez wysiłku, bez wojen. Jason obiecał im to lata temu. Mieli nadzieję, że w końcu będą mogli żyć tak, jak im obiecano.
Ale czy na pewno wszystko było takie jakby tego chcieli? Tak naprawdę było takie tylko to, o czym wiedzieli, bo żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z tego, że Eric zamierzał łączyć dwa światy, które spotkały się dzięki obu swoim ojcom. To jednak wymaga już osobnej historii...
KONIEC.
A/N
Od jakiegoś czasu nie wklejam już tekstu piosenek do rozdziałów, ale uznałam, że dla zachowania stylu trylogii, jednak wkleję tu te wersy, szczególnie, że pewnie nikt z Was nie słyszał tej piosenki.
Gdy tylko pierwszy raz usłyszałam Finish Line, od razu wiedziałam, że pasuje do tej historii i zaczęłam żałować, że trylogia już się zakończyła. Szybko zdałam sobie sprawę, że można zrobić dodatkowe krótkie opowiadanie. Od tytułu piosenki wywodzi się zresztą nazwa Finish Line – dlatego wyjątkowo jest to angielski tytuł. Piosenkę możecie przesłuchać w mediach nad rozdziałem.
Dziękuję Wam za ten krótki powrót do tej wersji Casa i Deana. Chcę też podziękować za ponad 73.5 tysiąca wyświetleń pod „Aniołem Stróżem" – dzięki temu jest to już oficjalnie moja najczęściej wyświetlana historia na Wattpadzie i myślę, że na to zasługuje, bo mimo pewnych niedociągnięć, wciąż jest to chyba mój najlepszy Destiel, a już na pewno jedna z lepszych historii ogólnie. Myślę, że fakt, że są osoby, które na rok po skończeniu trylogii wciąż chcą do niej wracać tylko to potwierdza. Naprawdę bardzo Wam za to dziękuję!
Niestety to już koniec tej historii. Wiem, że ostatni akapit zapowiada, że napiszę coś o Ericu, ale to tylko taka furtka na przyszłość. Na razie tego nie planuję. Nie wykluczam jednak, że za 2 czy 3 lata będzie inaczej. Jednak nawet jeśli ta historia się pojawi, Destiela będzie tam tyle co nic (dosłownie).
Jeśli podoba Wam się klimat Anioła Stróża, poniżej przedstawiam 3 inne moje opowiadania w nieco zbliżonym klimacie/tematyce. Jeśli jeszcze nie czytaliście tych opowiadań, to może te krótkie opisy Was zachęcą.
- Chłopak [Destiel AU] – pierwszy tom innej trylogii Destiela (tom 2: Narzeczony [Destiel AU], tom 3: Mąż [Destiel AU]), która również porusza temat tego, że sława nie zawsze jest czymś tak fajnym, jak wciąż wielu próbuje to przedstawiać. Dean jest średnio znanym młodym aktorem, który rozpoczął karierę jako dziecko. Castiel to zwykły nastolatek z homofobicznej rodziny, która właśnie odtrąciła go przez jego orientację. Poznają się na lokalnym Comic Conie i szybko się zaprzyjaźniają. Gdy z czasem zostają parą, rodzi to lawinę problemów spowodowanych zarówno przez ludzi z show biznesu, jak i rodzinę Castiela, a sprawę potęguje rosnąca popularność Winchestera. Tom trzeci porusza również wątki z życia George'a Michaela.
- Między pożądaniem a powinnością (jest też kontynuacja: W siódmym niebie) – osadzona w latach 80. historia przedstawiająca przygody dwóch młodych i początkujących muzyków Nathaniela i Eddiego, którzy odkrywają, że darzą się uczuciem. Homofobiczny wówczas świat i początek epidemii AIDS zmusza ich do ukrywania uczucia, co w połączeniu z rosnącą sławą wcale nie jest takie proste. Świadomość, że nie są sami i że homoseksualni artyści przodują w większości notowań, pomaga im pozostawać w ukryciu, jednak gdy media zaczynają negować orientację seksualną Nathaniela, sprawy się komplikują.
- Być wolnym – historia grupy nastolatków mieszkających w małym miasteczku w Teksasie. Każdy z nich ma inne plany – Marvick chce zostać naukowcem, Alicia i Chris marzą o karierze sportowej, Calum podporządkował całe życie pod to, aby dostać się na Broadway, a Henry marzy o zostaniu wpływowym politykiem. Każdy z nich ma inne dylematy – Tommy, jako jedyny jawny gej, jest oficjalnym wrogiem publicznym, Jack zmaga się z nietolerancją przez swoje Meksykańskie pochodzenie, Mark ukrywa żydowsko-polskie korzenie, Felix przeżywa wewnętrzny dylemat na linii religia-orientacja, Charlie boi się odtrącenia przez swoją transpłciowość, więc ukrywa ten fakt nawet przed przyjaciółmi, Sean musi ukrywać swój homoseksualny związek, a Matt próbuje odnaleźć się w świecie, który nie do końca toleruje aseksualizm. Jest też Michael – dyrektor szkoły, który od lat ukrywa swoją homoseksualną orientację do tego stopnia, że ma żonę i dzieci. Wszystkich łączy to, że w Pago Cristi nie mogą być w pełni sobą bez cierpienia i odrzucenia przez lokalną społeczność. Opowiadanie zawiera sporo muzyki, podobnie jak Anioł Stróż.
Oczywiście zachęcam do zapoznania się z resztą mojej twórczości.
Trzymajcie się ciepło!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro