Golden
❝As I open my eyes
Hold it, focus, hoping (...)
I’m hopeless, broken❝
Po tamtym dniu wszystko potoczyło się dość szybko, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie minęły nawet trzy tygodnie, gdy usłyszałam z jego ust pytanie, którego nigdy bym się nie spodziewała.
Pamiętam, że byliśmy wtedy w moim pokoju. On leżał na łóżku i jak zwykle wpatrywał się w sufit. Nie wiem, co było w nim aż tak interesującego, ale za każdym razem, gdy do mnie przychodził, wpatrywał się w niego z zainteresowaniem. Ja zaś siedziałam tuż przy nim, robiąc notatki na studia, ponieważ egzaminy zbliżały się wielkimi krokami, a ja jak zwykle zabrałam się za wszystko na ostatnią chwilę.
Między nami panowała cisza. Zaniepokoiło mnie to, ponieważ zdarzało się to bardzo rzadko. Ktoś mógłby powiedzieć, że to dlatego, iż Harry chciał pozwolić mi na spokojną naukę, ale problem tkwił w tym, iż on nigdy czegoś takiego nie robił. Między innymi to przez jego osobę narobiłam sobie takich zaległości. Za każdym razem, gdy się pojawiał, skutecznie odciągał mnie od obowiązków.
– Harry? – Mężczyzna spojrzał na mnie, a po wyrazie jego twarzy widziałam, że coś go gryzie. Może i znałam go krótko, ale zdążyłam się już nauczyć niektórych z zachować Stylesa. – Co cię tak męczy? Jesteś dzisiaj wyjątkowo cichy i markotny w sumie trochę też.
– Bo tak faktycznie jest, ale nie chcę o tym rozmawiać. – Pomachał głową, robiąc niewielki dziubek.
– Nie chcesz czy może nie potrafisz? – Uciekł gdzieś wzrokiem, a ja westchnęłam. Odłożyłam na bok notatki. Po chwili wisiałam nad Harrym. Jego twarz znajdowała się blisko mojej, dzięki czemu wiedziałam, że mnie nie zignoruje. – Wykrztuś to z siebie. Czego się boisz?
– Twojej reakcji, jeśli ma być szczery. Wiesz, że lubię spędzać z tobą czas i nie chciałbym, aby coś w tej kwestii się zmieniło.
– Chyba nie rozumiem, co masz na myśli, ale śmiem uważać, iż będzie lepiej, jeśli powiesz to na głos. Nie sądzę, aby mogło być nami bardziej niezręcznie niż jest obecnie i nie mam tu na myśl tego, że obecnie nad tobą wiszę, a dla niektórych mogłoby to być dość jednoznaczne. – Zaśmiałam się, próbując rozładować atmosferę, ale nie podziałało. – Harry, naprawdę się martwię. Nigdy tak się nie zachowywałeś. Owszem znamy się kró…
– Pójdziesz ze mną na randkę? – powiedział na jednym oddechu, wpatrując się w ścianę.
Milczałam, próbując zrozumieć to co powiedział, a właściwie czekając aż dotrze do mnie znaczenie jego słów. W tamtej chwili wydawało mi się, że przesłyszałam się, ponieważ może i pytanie Harry’ego tłumaczyło jego zachowanie, ale wydawało się być nierealne. Nie zadałby go przecież komuś takiemu jak ja. W jakim świetle to by go postawiło na forum publicznym? Bożyszcz nastolatek oraz niekiedy także ich matek umawia się ze zwykłą kobietą, o której nikt wcześniej nie słyszał? Przecież to się nawet człowiekowi w głowie nie mieściło. Stanowiło rzecz nie do pomyślenia.
– Wiedziałem, że nie powinien o tym wspominać. Twoje milczenie i wyraz twarzy jest dla mnie wystarczającą odpowiedzią – westchnął.
– Harry… – zaczęłam mówić, oddychając przy tym, aby uspokoić szalejące we mnie myśli. – Mówisz to całkiem na poważnie? To nie jest żaden żart?
– A czemu miałby nim być? – Miałam już zacząć mówić dalej, ale mężczyzna po chwili umiejętnie mnie uciszył. – I błagam cię nie wyjeżdżaj mi tu znowu ze swoim statusem społecznym, moja droga. – Ułożył dłonie na mojej talii.
– Nie chcę tego mówić, ale wiem, że ludzie będą gadać i będą to mało przychylne uwagi, a poza tym to… – Przygryzłam policzek, co było znakiem, że zaczęłam się denerwować. Harry musiał to zauważyć, ponieważ zaczął rysować palcem wzorki na moich plecach. Robił tak za każdym razem. – Chodzą plotki, że kogoś masz. Nie czytałam tego ani nie oglądałam zdjęć, ale… Ja po prostu nie chcę być tą drugą. Nie, czekaj… Nie zamierzam wchodzić w żadne trójkąty.
– Czy ja wyglądam ci na kogoś, kto bawi się w takie rzeczy? – Po pokoju rozniósł się wesoły śmiech Harry’ego.
– Jeśli mam być szczera to po tobie można się wszystkiego spodziewać. Jesteś niezwykle nieprzewidywalny, co mi już nie raz i nie dwa, udowodniłeś.
– No dobrze, muszę ci tu przyznać rację. Słuchaj, mam różne fantazje erotyczne, nie wykluczam, że wśród nich są także takie z tobą, ale trójkąt się do tego nie zalicza. – Jego policzki pokrył uroczy rumieniec. – Ludzie zawsze będą coś do ciebie mieli, a tabloidy będą rozsiewać plotki. Zacznijmy od tego, że nic mnie nie łączy z żadną kobietą na ten moment, ale jeśli się zgodzisz to może zacząć. Tylko na tobie mi w tej chwili zależy. Nie musisz się też obawiać i śmiało możesz mnie zamknąć w strefie przyjaźni, przyjmę to na klatę. Najwyżej spróbuję za jakiś czas, jeśli zauroczenie tobą mi nie przejdzie. Poza tym nikt nie będzie o nas wiedział oprócz naszej dwójki przez pewien czas.
– Co masz na myśli? Jak mam to rozumieć?
– Będziemy trzymać nas romans w tajemnicy. Już nie raz się z kimś umawiałem i nikt się o tym nie dowiedział. Jest to co prawda trudniejsze, ale nie niemożliwe. Nie wolno nam też założyć z góry, że na pewno się to uda, ponieważ nie będziemy mieli pewności, iż ktoś nas nie wyda albo nie przyłapie. Poza tym jest w tym nutka adrenaliny, a ja wyjątkowo ją lubię. – Uśmiechnął się, zakładając kosmyk moich włosów za ucho. – Nigdy nie rzuciłbym cię na głęboką wodę. Środowisko, w którym żyje jest niezwykle toksyczne oraz okrutne, więc chcę cię przygotować, zanim przyjdzie czas, aby powiedzieć o nas światu. Jednak o tym, kiedy będzie odpowiedni moment zadecydujesz tylko ty.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ostatnie słowa wypowiedziane z jego ust były kłamstwem. Chociaż może, gdy je mówił, naprawdę miał to na myśli, a dopiero później ludzie z otoczenia Harry’ego sprawiły, iż stały się pustą obietnicą. Styles był niezwykle podatny na cudze wpływy. Równie łatwo jak on manipulował innymi, inni mogli manipulować nim. Było to spowodowane jego systemem wartości, którego nie znałam w tamtej chwili. Wszystkim dookoła wydawało się, że na pierwszym miejscu zawsze stawia najbliższych oraz fanów. To jednak tylko złudzenie, które starał się pielęgnować, ponieważ dzięki temu mógł dostać to czego zapragnął. Dla niego od dawna liczyły się już jedynie pieniądze i sława, a do tego bardzo przydawał mu się nieskazitelny wizerunek.
***
Było to na dzień albo dwa przed wigilią. Wtedy poruszyłam po raz pierwszy temat naszego ujawnienia się.
Leżałam na brzuchu na łóżku Harry’ego, przyglądając się mu. Pakował się, ponieważ jeszcze tego samego dnia wyjeżdżał na święta do Holmes Chapel.
Lubiłam na niego patrzeć, na małe detale. Gdy był na czymś skupiony jego mięśnie napinały się nieznacznie. Czubkiem języka zaś co jakiś czas przejeżdżał po wargach. Uwielbiałam też to jak marszczył nos oraz to, że kiedy się do mnie uśmiechał, w kącikach jego oczu pojawiały się kurze łapki. Prezentował się wtedy niezwykle uroczo.
– Co jeszcze powinienem wziąć? Mam już wszystko? – Spojrzał na mnie.
– A skąd mam to wiedzieć? Widzę co zapakowałeś, ale nie mam pojęcia co posiadasz w rodzinnym domu. Jeśli wziąłeś prezenty to najważniejszą rzecz masz.
– Niesamowicie powtarzasz słowa, a podobno pisarze unikają takich rzeczy. – Podszedł do mnie, po czym przykucnął, kładąc ręce na łóżku.
– Trudno się z tobą nie zgodzić, ale… – przerwałam, aby złożyć krótki pocałunek na jego ustach. – Dotyczy to jednak jedynie sytuacji, gdy piszemy, a nie mowy potocznej. Poza tym powtórzenia są czasem stosowane specjalnie, gdy na przykład chcesz coś podkreślić. Rozumiesz czy może jesteś za głupi na coś takiego?
– Chyba jednak w minimalnym stopniu mój mózg jeszcze pracuje. – Zaśmiał się. – Spakowałem wszystkie prezenty z wyjątkiem jednego. – Uniosłam pytająco brew. – Tego dla ciebie, maleńka. – Pocałował mnie w nos.
– Mieliśmy przecież nic nie kupować. Sam tak powiedziałeś. W jakiej mnie to teraz stawia sytuacji? Nie mam nic dla ciebie. – Prawda przedstawiała się jednak zupełnie inaczej, ponieważ sama też posiadałam dla niego prezent, ale głupio było mi go podarować Harry'emu, ponieważ nie było to nic wyszukanego oraz kosztownego.
– W żadnej, bo już sama twoja obecność jest dla mnie prezentem. – Przewróciłam oczami. – Poza tym to groszowa sprawa, więc powinno mi być wstyd.
– Dla ciebie wszystko stanowi groszową sprawę.
– Nie do końca. Jakbym ci kupił willę za parę milionów to już by chodziło o grube pieniądze. – Zaśmiał się. – Po prostu zobaczyłem to w jednym sklepie i nie mogłem się powstrzymać. Zamknij oczy, mała.
– Nazwij mnie jeszcze raz mała albo maleńka, a obiecuję, że cię osobiście wykastruje – mówiąc to, wykonałam jego prośbę.
– Zapamiętam i dopiero po naszym pierwszym razie powiem tak po raz kolejny. Muszę się dowiedzieć, jakie to uczucie być w tobie. – Złączył nasze usta w długim pocałunki. W tym samym czasie zapiął mi coś na szyi.
Kiedy odsunął się ode mnie, otworzyłam oczy. Na twarzy Harry’ego malował się wielki uśmiech. Musnęłam najpierw delikatnie palcami zawieszkę, następnie biorąc ją. Na złotym łańcuszku znajdowało się niewielkie serduszko. W nim zaś znajdowało się kolejne, diamentowe, a tuż pod nim zostały wygrawerowane nasze inicjały.
– Zanim zaczniesz się bulwersować, to powiem ci, że to oczko to cyrkonia, a nie prawdziwy diament. Owszem kusiło mnie, aby kupić ten drugi, ale mazałabyś mi go zaraz oddać. Te inicjały to był jakiś impuls. Pan w sklepie mówił, że w razie czego zawsze można je zalać, czy coś takiego.
– Jest idealny, nie masz się o co martwić. – Odgarnęłam mu włosy za ucho. – Harry, ostatnio dużo myślałam o nas i doszłam do wniosku, że to już odpowiedni czas na to, aby świat się o nas dowiedział.
– Jeśli tak uważasz to dobrze, ale zastanów się nad tym jeszcze raz, ponieważ gdy to się stanie nie będziemy mogli już tego odwrócić. Będziesz miała na to kilka dni, bo zajmę się tym dopiero po świętach. Nie chcę w tym czasie zawracać komuś głowy swoimi prywatnymi sprawami. – Pocałował mnie w nos.
– Czekaj, bo nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu miałbyś komuś przeszkadzać? Myślałam, że to nasza prywatna sprawa. Zresztą sam tak to przed chwilą ująłeś.
– Wspominałem ci już, że życie ze mną nie będzie proste, skarbie – westchnął. – Muszę wtajemniczyć w to Jeffa, bo jest moim menedżerem i wie co jest dla mojej kariery najlepsze. Chcę z nim o tym wcześniej porozmawiać. żeby nie stawiać go przed faktem dokonanym, ale przede wszystkim chcę zrobić to dla ciebie. Jestem pewien, że pomoże nam to ogarnąć w taki sposób, aby obyło się bez skandali i sensacji, a przy okazji została uszanowana nasza prywatność. Zaufaj mi.
– Ufam ci, ale… Harry, mówimy o twoim życiu prywatnym. To ty powinieneś o nim decydować, a nie ktoś inny. Rozumiem, że twoja kariera to jego nieodłączna część i one oddziałują na siebie, ale jednocześnie sądzę, iż to ty wiesz najlepiej co będzie dla ciebie dobre, a nie Jeff.
– Zgadza się. Sęk w tym, że nie jest to tak proste jak ci się wydaje, o czym przekonałem się już kilka razy. Nikt wtedy nie był zadowolony z mojej samowolki, nawet ja sam. Tak wygląda moje życie i ja nie mam na to żadnego wpływu. Gdy w to wchodziłem nie do końca byłem świadomy tego wszystkiego. Znaczy zdawałem sobie sprawę z wielu rzeczy, ale nie wszystkich. Nigdy nie myślałem też, że z biegiem miesięcy stanie się to tak ciężkie. Z czasem jednak uświadomiłem sobie, iż nie jest aż tak źle.
– Harry, proszę cię tylko o jedno. Nie stań się pewnego dnia ich marionetką. Pamiętaj, że nawet najlepsi przyjaciele mogą poświęcić cię, gdy w grę wchodzą miliony dolarów.
Obiecał mi to, a potem całowaliśmy się długo i delikatnie. Wszystko wyglądało tak pięknie, a ja czułam się, jakbym wygrała życie na loterii. W moim sercu tliła się nadzieja, że w końcu pewne rzeczy się ułożą. Wierzyłam w to, że będzie tylko lepiej. To uczucie można jednak przyrównać do bańki mydlanej. Ono mieni się wszystkimi kolorami tęczy, ale po chwili pęka pozostawiając cię z niczym. To był ten krótki moment, w którym nie wiedziałam, że moje słowa będą prorocze.
***
Minęło Boże Narodzenie, które każde z nas spędzało ze swoimi rodzinami. Nie rozmawialiśmy ze sobą przez ten czas prócz kilku wiadomości, które udało nam się wymienić. Było to spowodowane faktem, że Styles nie chciał, aby wśród naszych bliskich rozniosła się wiadomość, iż jesteśmy ze sobą. Nie mogłam tego zrozumieć. Nie byłoby to przecież nic złego, a tymczasem przez to ja musiałam okłamywać najbliższe mi osoby. Miałam szczęście, że nikt nie zwrócił uwagi na to, iż nikomu nie patrzyłam w oczy, gdy odpowiadałam na pytania o moje życie uczuciowe.
Oboje wróciliśmy do Londynu tuż przed sylwestrem, o który się pokłóciliśmy, więc ostatecznie tem dzień też spędziliśmy osobno. Ja byłam z moimi przyjaciółmi z uczelni w jednym z akademików, a on ze swoimi sławnymi znajomymi w jakimś klubie. Chciałam pójść razem z nim, ale jego zdaniem nie potrafiłabym się zachować w takim towarzystwie. Jak się później jednak okazało i tak znaleźliśmy w jednym miejscu po tym jak impreza wyniosła się z akademika.
Tamtego wieczoru powinnam raz na zawsze skończyć mój związek, a nawet znajomość ze Stylesem, ale tak się nie stało. Nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego dalej w to brnęłam. Z biegiem lat zauważyłam jednak, że miałam skłonność do pchania się w toksyczne relacje. Mógł też wpłynąć na to fakt, iż Harry w końcu dawał mi coś, czego pragnęłam najbardziej, poczucie bliskości, złudzenie miłości. Zawsze zazdrościłam moim znajomym, że mieli drugą połówkę, ponieważ ja nigdy nie byłam w stanie jej znaleźć. Strach przed ponowną samotnością był znacznie większy od cierpienia i bólu, który zadawał mi mężczyzna.
Początkowo nie byłam świadoma przebywania z Harrym w jednym miejscu, ponieważ znajdowaliśmy się na głównej sali. Z czasem jednak przenieśliśmy się na tę dostępną jedynie dla najważniejszych klientów. Udało nam się to tylko, dzięki znajomością jednego z moich kolegów. W innym wypadku nigdy nie udałoby nam się tam wejść, bo w końcu, kto o zdrowych zmysłach wpuściłby bandę studentów między jedne z najwyżej postawionych osób w Londynie?
Bawiłam się świetnie z moimi znajomymi i wiedziałam, że ten wieczór na długo pozostanie w mojej głowie, ale nigdy bym nie pomyślała, że jednak dużą jego część będę pamiętać jak przez mgłę, o reszcie zaś zapomnę na zawsze, a to wszystko z powodu Stylesa. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że moje zachowanie było z lekka dziecinne, niedojrzałe. Wiem jednak, że za tym wszystkim stał impuls, to był taki odruch, który nie raz towarzyszył mi w chwilach takich jak tamta.
Siedziałam przy barze, sącząc drinka i bawiąc się słomką. Przyglądałam się ludziom dookoła, ale wszystko zlewało się jakby w jedno. Nie był to jednak efekt spowodowany alkoholem, który krążył w moich żyłach, bo jego było jeszcze zbyt mało, a tego, że prawie każdy tamtej nocy postawił na czerń. Skutkowało to tym, że w pomieszczeniu, w którym panował półmrok wszystko zlewało się w jednolitą masę. Musiałam przyznać, iż czułam się przez to z lekka niekomfortowo w swojej różowej sukience. Może i był to ciemny odcień, przez co nie rzucał się tak bardzo w oczy tak jak neon oraz sięgała mi ona prawie do kolan, ale mimo to miałam wrażenie, że przyciągam spojrzenia. Jednak jak się później miało okazać, ten róż miał się stać moim wybawieniem.
W całym klubie była jeszcze jedna osoba, która postawiła na ten kolor, ale w jasnej, niemalże pudrowej, jego wersji. Na co dzień znajdowała się w centrum uwagi, lecz tamtej nocy wydawała się być niewidzialna, przynajmniej dla mnie.
W pewnym momencie przysiadła się do mnie koleżanka z roku. Siedziałyśmy razem na jakiś zajęciach. Nie pamiętam już na jakich oraz jak miała na imię. Nie jest to jednak niczym ważnym, ponieważ nic nie wnosi do historii mojej i Harry'ego. Liczy się tylko to, że pojawiła się w tamtym momencie, zwracając moją uwagę na grupkę ludzi wśród, których był on.
– Masz ochotę na kolejkę shotów, a może nawet dwie? – zapytała, na co ja zaprzeczyłam ruchem głowy. Nie kręciły mnie takie rzeczy, a właściwie nie lubiłam się upijać na mieście, bo w gronie bliskich znajomych potrafiłam zapomnieć, co to znaczy umiar. – Czekaj, czy ja mam coś z oczami, czy rzeczywiście tam w loży siedzi Styles ze swoją świtą? – Podążyłam wzrokiem za dłonią kobiety.
Chciałabym, aby w tamtej chwili myliła się i to nie był on, ale rozpoznałam charakterystyczne dla niego ruchy. Do tego jeszcze dochodziła różowa, satynowa koszula, która była prezentem gwiazdkowym ode mnie. Było mi trochę wstyd mu ją dać, ponieważ nie była markowa, nawet nie kupiłam jej w jakiejś sieciówce. Natknęłam się na nią pewnego dnia w sklepie z używaną odzieżą. Pasowała mi idealnie do jego osoby, więc musiałam mu ją kupić. Pamiętam jak wielkie szczęście wymalowało się na jego twarzy, gdy ją zobaczył po raz pierwszy oraz to jak moje policzki pokryły się rumieńcem, kiedy powiedziałam mu gdzie została kupiona.
Liczy się gest, kochanie, a nie to ile za nią zapłaciłaś. To nie musi być żadne Gucci, ja się cieszę że po prostu kupiłaś mi coś z serca, z myślą o mnie i wiem, iż nikt nie będzie w stanie dać mi lepszego prezentu.
Te słowa utkwiły mi w pamięci. Po nich przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Ten obraz towarzyszył mi przez tamte dni, gdy mieliśmy słabszy kontakt. Jednak został on wyparty bardzo szybko przez to co miałam wtedy przed oczami, ponieważ Harry najwyraźniej bawił się świetnie w towarzystwie blondynki oraz rudowłosej, które obejmował. Jedna przytulała się do jego boku, drugą zaś trzymał na kolanach. Śmiał się do nich, co jakiś czas szepcząc im coś na ucho w ten swój uwodzicielski sposób.
Trudno jest mi opisać, co wtedy czułam, ponieważ było we mnie zbyt wiele emocji. W oczach zbierały się łzy, serce rozpadało się na kawałki. Miałam ochotę wyjść stamtąd i jak najprędzej wrócić do mieszkania. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego coś takiego robił, bo przecież pomijając tą jedną głupią kłótnie, wszystko między nami było w porządku. Układało się nam. Próbowałam go usprawiedliwiać, że może to wszystko wina alkoholu. Problem tkwi w tym, iż szybko doszłam do wniosku, że to nie ma znaczenia. Nie liczyło się, ile wypił, bo i tak nie powinien tego zrobić.
Jednocześnie też moje ciało opanowywał gniew. Dziwne jednak było to, że nie czułam go w stosunku do Harry'ego tylko do tych kobiet. Miałam ochotę pójść do nich, a następnie wyciągnąć je za włosy z klubu albo pobić. Problem tkwił w tym, że zdawałam sobie sprawę z tego, iż mogą być one całkiem nieświadome sytuacji w jakiej się znalazły. W końcu nikt nie wiedział o tym, co łączyło mnie i Stylesa. Odepchnęłam, więc od siebie ten głupi pomysł. Zamiast tego odwróciłam się do mojej koleżanki z roku, po czym, z uśmiechem na ustach, wypowiedziałam słowa, których miałam na drugi dzień pożałować:
– Chociaż wiesz co? Z chęcią wypiję kolejkę shotów, a może nawet i dwie.
Jak można było przewidzieć na dwóch kolejkach się nie skończyło. Początkowo miałam jeszcze jakieś opory, ale z kolejnymi kieliszkami zaczęły one ustępować, ponieważ alkohol zaczął przejmować nade mną kontrolę. Nigdy nie byłam za zapijaniem trudności życiowych. Wiedziałam, że z czasem może się to stać realnym problemem. Tamtej nocy działałam jednak pod wpływem impulsu, któremu nie byłam w stanie się oprzeć.
Z reszty wieczoru posiadałam już jedynie przebłyski obrazów. Pamiętałam, że w którymś momencie podeszło do nas dwóch mężczyzn. Zaczęłam filtrować z jednym innych, nie kryjąc się z tym. Doszłam do wniosku, że skoro Harry mógł sobie pozwolić na znacznie więcej, to mi też nie zaszkodzi mała rozrywka. Był to jeden z najgorszych toków myślenia, ale przez alkohol wydawał mi się jak najbardziej odpowiedni.
W którymś momencie przenieśliśmy się na parkiet. Do dziś zastanawiam się, jakim cudem byłam w stanie utrzymać się na nogach, tym bardziej w szpilkach. Ostatnią rzeczą, która zapadła mi w pamięć był dotyk jego dłoni oraz pocałunki na szyi. Czerpałam z tego chyba nie małą satysfakcję. Popełniłam wtedy jednak błąd. Taki sam jak Harry.
***
Nie wiedziałam, która była godzina, gdy się obudziłam, a tym bardziej gdzie byłam. Usiadłam na łóżku. Początkowo przestraszyłam się, ponieważ miałam na sobie jedynie koronkową bieliznę. Zaczęłam żałować decyzji, podjętych w ubiegłym roku i to niestety nie przez ból głowy, który rozrywał mi głowę.
Minęła chwila zanim zdałam sobie sprawę, że byłam w znajomej sypialni, jego sypialni. Pierwsza w oczy rzuciła mi się różowa satynowa koszula, zwisająca z fotela, a następnie do moich nozdrzy doszedł ledwo wyczuwalny zapach perfum. Reszta elementów ułożyła się już sama w spójną całość.
– Nareszcie się obudziłaś. Masz szczęście, że byłem w tym klubie. Zdecydowanie większe ode mnie. – Spojrzałam na Harry'ego. Pod jego okiem uformował się wyraźnie fioletowy siniak. – Nie sądziłem, że jest w tobie aż tyle siły.
Na ten widok oraz słowa zaczęły do mnie powracać wspomnienia z nocy, a przede wszystkim to, w którym Harry "zabawiał się" z dwiema kobietami. Domyśliłam się, że prawdopodobnie za to go uderzyłam, ale nie byłam w stanie przypomnieć sobie chwili, gdy to uczyniłam.
– Przypuszczam, że sobie na to zasłużyłeś. – Wzięłam od niego tabletki przeciwbólowe oraz szklankę wody.
– Wątpię, żeby tak było. Ja cię po prostu wyprowadziłem z klubu, zanim zrobiłabyś coś, czego byś żałowała. Co prawda chłopak, z którym tak świetnie się bawiłaś, nie miał raczej złych zamiarów, ale lepiej nie ryzykować. Dobrze spędziłaś z nim czas, skarbie? – Harry usiadł w fotelu. Wydawał się być dziwnie obojętny na tę sytuację.
– Na pewno nie tak dobrze jak ty ze swoimi ślicznotkami? Było ci z nimi znacznie lepiej niż ze mną prawda? – Zdziwienie i może lekki szok wymalowały się na twarzy mężczyzny. Oczywiście, że się nie spodziewał tego, iż o tym wiedziałam. – Harry, nie jestem ślepa, a właściwie moja znajoma. Jakimś cudem dojrzała cię w klubie i no cóż… Miło jednak, że do zabawy z nimi założyłeś koszulę ode mnie. Prezentuje się na tobie doskonale, a przy okazji wyróżniałeś się z tłumu, tak samo jak jedna z twoich przyjaciółek. Tak pięknie rudych włosów nie miał nikt inny w całym klubie. – Wstałam z łóżka i zaczęłam się rozglądać za swoimi ubraniami.
– To nie tak jak my…
– Czy nie ma innych wymówek w takich sytuacjach? Mam wrażenie, że zawsze każdego muszą oczy mylić. Wszystko wygląda zupełnie inaczej, czyż nie? – Nie będąc w stanie znaleźć swojej sukienki, otworzyłam szufladę, w której Harry trzymał dresy dla mnie oraz parę moich ulubionych koszulek.
– Skarbie, nie mogłem postąpić inaczej. Musiałem udawać, że nikogo nie mam i zachowywać się tak jak to miałem w zwyczaju na tego typu imprezach. – Styles podszedł do mnie. Objął mnie w talii, przyciągając bliżej, ale od razu go odepchnęłam.
– Chcesz mi powiedzieć, że zawsze zabawiasz się z kobietami na imprezach? Przez cały nasz związek to robiłeś? – Spojrzałam na niego. On jednak zaraz powędrował wzrokiem gdzieś indziej, co było dla mnie zbyt wymowną odpowiedzią. – Aż nie chce mi się w to wierzyć. Rozmawiałeś z Jeffem o nas, czy może było to tylko wymówką, żeby móc się dalej zabawiać z panienkami na imprezach?
– Proszę cię, nie zaczynaj tego stawiać w takim świetle. Dobrze wiesz, że nie chcę tego robić, ale muszę stwarzać pozory. Postępowałem tak dotychczas i dopóki się nie ujawnimy, nie mogę inaczej. Uwierz mi, gdybym tylko mógł to bym ich nie tknął. – Założył kosmyk moich włosów za ucho. Przez chwilę rozkoszowałam się delikatnym dotykiem jego palców, którymi muskał mój policzek. Zaraz jednak odepchnęłam dłoń Harry'ego, zdając sobie sprawę z tego, co robił. Pragnął omamić mnie, odwrócić uwagę od tematu. – Nie czuję się dobrze, bawiąc się z tymi wszystkimi kobietami, musisz mi uwierzyć.
– Zacznijmy od tego, że nic nie muszę, Styles. Owszem mogę to zrobić, ale nie muszę i tego nie zrobię. Nie zamierzam wierzyć w żadne twoje słowo, ponieważ wiem, co wczoraj widziałam. Nie wyglądałeś na osobę, której przeszkadza taka sytuacja, a wątpię, abyś był aż tak dobrym aktorem. – Skrzyżowałam dłonie na piersiach. – Rozmawiałeś z nim czy nie?
– Tak, ale możemy odłożyć ten temat na później? Nie chcę o tym z tobą rozmawiać, gdy jesteś zdenerwowana, bo tylko niepotrzebnie się pokłócimy.
– Ależ ja jestem bardzo spokojna. Nie krzyczę na ciebie, nawet nie podnoszę głosu. Rozmawiamy jak normalni ludzie. Ty po prostu najwidoczniej chcesz ominąć ten temat, więc domyślam się, co zaraz usłyszę. Nie możemy tego zrobić, ponieważ szanowny pan Harry Styles słucha się innych zamiast samemu zadecydować o swoim życiu. Jest ci to na rękę czyż nie? No wiesz śmiało działasz na dwa fronty. Chodzisz ze mną, a jednocześnie na boku obracasz inne laski. Żyć nie umierać – mówiłam to spokojnym głosem. Mogło się wydawać, że cała ta sytuacja była mi obojętna, ale w rzeczywistości w środku kłębiło się zbyt wiele emocji, nad którymi starałam się zapanować.
– A zdziwiłoby cię to? Myślę, że każdego innego człowieka nie, a wiesz dlaczego? Ponieważ moja własna dziewczyna ciągle odmawia mi seksu, bo niby jest dla niej jeszcze za wcześnie, nie czuje się gotowa. Szkoda tylko, że nie widziałaś siebie wczoraj. – Zaśmiał się, a mnie przeszedł dreszcz. Widziałam, że emocje przejmują nad Harrym kontrolę. – Jestem pewien, że gdybym nie zobaczył cię w tamtej chwili to dałabyś mu dupy, nie zważając na nic. Zachowałabyś się jak mała dziwka.
Po tych słowach nie pamiętam zbyt wiele, ale na wspomnienie tamtej chwili w mojej głowie pojawia się charakterystyczny dźwięk, towarzyszący spoliczkowaniu Harry'ego. Do dziś nie wiem jak mocne było uderzenie, ale to nie jest ważne. Zrobiłam to i tylko to się liczy oraz to, iż on na to nie zasługiwał. Nikt nie zasługuje na przemoc. Jednak w takich momentach jak tamten przestajemy być sobą, pozwalamy przejąć uczuciom kontrolę. Harry wypowiedział o kilka słów za dużo, a ja zrobiłam coś, czego nie powinnam.
Styles prawdopodobnie mówił po tym do mnie. Może nawet próbował mnie powstrzymać. Ja pamiętam już jednak jedynie zimny deszcz, który tuszował moje łzy. Nie chciałam płakać, ponieważ on nie zasługiwał na nie, ale jednocześnie jego słowa zraniły mnie zbyt dotkliwie, abym mogła je powstrzymać.
Szłam ulicami Londynu, mając w głowie pustkę. Chociaż nie, ponieważ nieustannie dźwięczało mi w niej te parę zdań. Czułam się jakbym znajdowała się w jakimś transie. Nie byłam w stanie nawet wsiąść do autobusu czy metra, ponieważ nie mogłam się skupić na rozkładzie. To cud, że udało mi się dojść do mieszkania. Nie wiem jednak, ile czasu mi to zajęło. Mogły to być minuty, ale też godziny. Słońce jeszcze świeciło, więc nie było aż tak źle.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, osunęłam się na podłogę. Czułam jak zimno opanowuje powoli moje ciało, jak powoli zaczynam tracić czucie w kończynach. Nie przypominam sobie sytuacji, kiedy byłabym aż do tego stopnia wykończona, że ledwo dawałam radę utrzymać się w pozycji siedzącej.
Cichy głos mojej przyjaciółki rozniósł się po przedpokoju. Musiałam wyglądać okropnie skoro była bliska wezwania pogotowia. Na całe szczęście nie zrobiła tego. Nie potrzebowałam zamieszania, nerwów moich rodziców oraz niekończących się tłumaczeń. Przede wszystkim nie chciałam okłamywać moich bliskich, którzy nie mieli pojęcia o istnieniu Harry'ego. Jedynie Jane dowiedziała się kiedyś o nim czystym przypadkiem, ale i tak nie znała jego imienia oraz nazwiska, a jedynie wiedziała, że kogoś mam.
Przyjaciółka zaciągnęła mnie z trudem do łazienki, a potem zdjęła moje ubrania i pomogła wejść do wanny. Jedną rękę trzymała na moich plecach, żebym nie położyła się, a w drugiej miała prysznic. Polewała mnie ciepłą wodą, stopniowo zwiększając jej temperaturę. Czułam jak powoli powraca moja świadomość oraz czucie. Obrazy przed oczami stawały się zaś wyraźniejsze.
Nie odzywałam się jednak aż do momentu, gdy Jane położyła się koło mnie w łóżku. Leżałam w dresach i bluzie. Patrzyłam na jej twarz przez krótką chwilę, ponieważ smutek, który się na niej malował, bolał znacznie bardziej niż słowa Harry'ego.
– To on cię tak zranił, prawda? To Styles doprowadził cię do takiego stanu? – Jej ciepła dłoń spoczęła na moim policzku, a palce zaczęły delikatnie gładzić skórę. Spojrzałam na nią, nie będąc w stanie zrozumieć skąd wiedziała, kim on był. – Nie widziałam go nigdy na oczy, ale… Podczas waszej ostatniej kłótni usłyszałam jego głos i wiedziałam, że skądś go kojarzę. Jakoś w tamtym czasie ktoś w pracy oglądał wywiad z nim, a wszystko w jednej chwili stało się jasne. Tym razem też poszło o to samo? Chodziło o seks, prawda?
Do mojej głowy powróciły obrazy z tamtego dnia przed jego wyjazdem. Harry, stojący przy mojej niewielkiej biblioteczce, jedną z książek trzymając w ręku z tym prześmiewczym uśmieszkiem na twarzy. To była mała, niewinna sprzeczka, którą zamiotłam pod dywan, ale czy powinnam? Czemu już w tamtej chwili nie zapaliła mi się czerwona lampka? Może dlatego, że wtedy odebrałam to zupełnie inaczej. Skupiłam się nie na tym, na czym powinnam.
– Tak, ale to nie do końca wygląda tak jak myślisz. Chodzi mi o to, że… Tamtego popołudnia nie poszło o seks. Tak naprawdę zabolało mnie to jak mnie postrzega, a właściwie mój gust czytelniczy. Na tych półkach stało tak wiele różnych gatunków. Reportaże, klasyki, fantastyka chociażby, ale on sięgnął do półki z erotykami i osądził wszystko przez ich pryzmat, rozumiesz? On wypowiedział jedno zdanie. Jak możesz nie chcieć uprawiać seksu skoro czytasz tyle tego szajsu zamiast czegoś pożytecznego. Ja nie patrzyłam na pierwszą część, a jedynie drugą, ponieważ sama wiesz jak nienawidzę być oceniana przez pryzmat tego jednego gatunku. Ludzie jednak kochają to robić. Nie patrzyć na resztę pozycji, mówić, że nie wymagasz niczego od literatury, bo czytasz to i to, gdy tak naprawdę nie jest. Skupiłam się na tym, a nie na najważniejszym. To był pierwszy raz, gdy mnie zranił. Nie bolało jednak tak bardzo, jak to co powiedział dzisiaj.
– Słucham tego, co o nim mówisz i zastanawia mnie jedna rzecz. – Jane odgarnęła mokre włosy, które przykleiły się do mojego policzka. – Znam cię nie od dziś. Najpierw pisałyśmy ze sobą przez tak długi czas, spotykałyśmy się od czasu do czasu, aż nadszedł ten moment, gdy po prostu razem zamieszkałyśmy i… Jedna rzecz nie chce mi dać spokoju od waszej ostatniej kłótni. Dlaczego pozwalasz się tak traktować, skarbie? Jesteś przecież osobą, która zawsze w jakimś stopniu stawiała na swoim, nie dawała sobie stawiać warunków. Mimo że cicha i nieśmiała to zawsze miałaś wiele do powiedzenia, ale przy nim… Mam wrażenie po prostu, że gdy Harry znajduje się gdzieś w pobliżu to tracisz swój głos, a może inaczej, zapominasz o jego istnieniu. Dlaczego? Powiedz mi dlaczego tak się dzieje, ponieważ nie jestem w stanie tego zrozumieć?
– Bo widzisz, Jane, ja chyba się w nim zakochałam i już nie potrafię inaczej.
Po tych słowach nastała cisza, w której było słychać jedynie mój płacz. Leżałam wtulona w przyjaciółkę. Łzy zlatywały po moich policzkach. Nie myślałam o niczym. Nawet o nim. Wszystko jakby straciło znaczenie, a może to po prostu ja nie potrafiłam już nic czuć, ponieważ w tamtym czasie odczuwałam zbyt wiele i musiał nastać temu kres. Nie ważne już było czy miały być one pozytywne, czy negatywne, ich miało po prostu nie być.
Chciałabym, aby stanowiło to jedynie moje pobożne życzenie, ale następne dni, a nawet tygodnie nie przyniosły niczego dobrego. Godzinami leżałam w łóżku pokonana przez egzaminy oraz zapalenie płuc, które stanowiło następstwo mojego spaceru w deszczu. Do dziś dnia nie wiem, jakim cudem udało mi się przetrwać ten okres, a co ważniejsze zatuszować to wszystko przed najbliższymi. Jedynie Jane wiedziała, co tak naprawdę się ze mną działo. Odzywała się mało, za co byłam jej niezmiernie wdzięczna. Nie potrzebowałam wtedy rozmów. Wolałam znacznie bardziej ciszę, co dla wielu może wydać się dziwne, ponieważ człowiek z przewagi nie chce zostawać sam na sam ze swoimi demonami. Ja zaś to uwielbiałam, nie ważne czy stawiałam im czoła, czy się poddawałam.
Harry dzwonił i pisał wytrwale każdego dnia. Wyczekiwałam chwili, w której się podda, ale ta nigdy nie nastąpiła. We mnie zaś narodziła się znowu ta myśl, nadzieja, że może faktycznie mu na mnie zależało. Odpychałam ją jednak jak najdalej siebie. Próbowałam walczyć z tym uczuciem o moją osobę, ponieważ wiedziałam, iż powrót do niego będzie stanowić mój koniec. W tamtej chwili nie widziałam innego wyjścia. Z biegiem czasu zaczęłam się jednak zastanawiać czy faktycznie jakieś było? Może tak, a może nie, tego wciąż nie wiem. Po prostu już wtedy byłam w pewnym sensie uzależniona od niego i pozbycie się Harry’ego Stylesa z mojego życia graniczyło z cudem.
Telefony od niego wciąż nie ustawały, mimo tego, że od naszej kłótni minął ponad miesiąc. Była już połowa lutego, gdy siedziałam w tej samej kawiarni, co tamtego pamiętnego popołudnia. Znajdowałam się nawet w tym samym miejscu, a przede mną leżał mój notes, a tuż obok niego kubek z czarną herbatą z cukrem. W mojej torbie zaś spoczywała niedokończona książka, której tytułu nie pamiętam. Po raz kolejny nie byłam w stanie się skupić na czytaniu. Znowu też padał deszcz. Może właśnie dlatego czułam, że coś się zdarzy, zmieni.
Pamiętam bardzo dobrze moment, w którym zaparkowało przede mną czarne audi, z którego wyszedł on. Od razu pobiegł do kawiarni. Tak samo jak poprzednim razem nie zwracałam na niego uwagi. Tym razem moje powody były zupełnie inne. Harry po jakimś czasie podszedł i tak samo jak wtedy zapytał, czy może się przysiąść. Nie byłam w stanie mu odmówić. Zajął, więc miejsce obok mnie, kładąc przed sobą niemal identyczny notes jak mój, a tuż koło niego kubek z czarną herbatą bez cukru, ale za to z mlekiem. W taki oto sposób historia zatoczyła błędne koło.
Była jednak jedna rzecz, która różniła te dwa popołudnia, a był to wygląd świata. Drzewa zostały pozbawione liści, a niebo wydawało się bardziej ponure. My zaś z Harrym byliśmy jedynie cieniami tamtych osób. Oboje zmęczeni życiem, które za bardzo nas przytłoczyło. Ubrani w szare oraz czarne ubrania z worami pod oczami, które były czerwone oraz zapuchnięte od łez. Wydawało się, że oboje postradaliśmy zmysły i chyba faktycznie tak było, ale żadne z nas się tym nie przejmowało.
– Kocham cię i nie chcę cię stracić.
To były słowa, które tak bardzo chciałam usłyszeć z jego ust. Marzyłam wręcz o tej chwili, ale gdy ona nadeszła pragnęłam, aby była jedynie wytworem mojej wyobraźni, ponieważ wtedy wszystko byłoby łatwiejsze. Tymczasem toczyłam ze sobą wewnętrzą walkę, nie wiedząc jak powinnam postąpić. Rozum podpowiadał jedno, a serce drugie. Niczego bardziej nie pragnęłam niż tego, żeby były zgodne, ale to było niemożliwe.
– Problem tkwi w tym, że chyba już to się stało. – Spojrzałam na niego, a moje serce rozpadło się na kawałki. Harry Styles chyba po raz pierwszy nie błyszczał. Nigdy nie widziałam, aby był aż tak bardzo człowieczy. W tamtym momencie był po prostu sobą, a to zdarzało się tak rzadko.
– Wiem, ale wypieram to każdego dnia. Dlatego właśnie nie daję ci spokoju. Mam nadzieję, że odbierzesz i okaże się, że nic tak naprawdę się nie zmieniło, a ten pierwszy dzień tego roku nie miał miejsca. Zawsze jednak się zawodzę, przypominając sobie jak wszystko zepsułem tymi paroma zdaniami. – Opuścił głowę, a ja zobaczyłam, ściekającą po jego policzku łzę. – Ja chyba nie potrafię bez ciebie żyć, wiesz?
– Trudno mi jednak w to uwierzyć po tym wszystkim. To wydaje się być takie surrealistyczne. – Przeniosłam wzrok na okno. Wolałam patrzeć na krople deszczu oraz ludzi, którzy biegali po ulicy. – Mam wrażenie, że naprawienie tego graniczy z cudem, ale… Chyba najpierw powinniśmy szczerze porozmawiać i to w tej chwili oraz miejscu. Nie odkładajmy tego, ponieważ to nie ma najmniejszego sensu, Harry.
Nie wiedziałam, dlaczego chciałam ratować naszą relację ani czemu ciągnęłam tę rozmowę, którą powinnam zakończyć na tym, że już mnie stracił i po prostu wyjść. Tylko, że gdybym naprawdę tego najbardziej pragnęła to nie dopuściłabym do tego, aby usiadł koło mnie, a wyszła od razu. Byłam prawdopodobnie wtedy najgłupszą osobą na świecie, ale nic mogłam z tym zrobić, ponieważ myśl, że ta piękna bajka, w której trwałam, się zakończy za bardzo bolała. Nie chciałam znowu być sama. Potrzebowałam mieć go przy sobie mimo wszystko.
– Jesteś tego pewna? – Przytaknęłam, biorąc łyk herbaty. – To nie jest dla mnie proste. Musisz wiedzieć, że ja naprawdę nic nie robiłem z tymi dziewczyny. W sylwestra trochę za bardzo mnie poniosło i ta śliwka pod okiem mi się należała. Zaś sytuację z tobą wyolbrzymiłem, ale… Nie wyobrażasz sobie jak się przestraszyłem, gdy zobaczyłem cię z tym mężczyzną. Bałem się, że może ci coś zrobić. Przepraszam, że naciskałem na ciebie tak bardzo z tym seksem. Nasza kłótnia uzmysłowiła mi… Doszedłem do wniosku, iż mam z nim mały problem. W sensie… Nie potrafiłem zapanować nad swoim ciałem, pragnieniem i dawałem się mu ponieść, ale zacząłem nad tym pracować. Rozmawiałem nawet o tym z moją terapeutką.
– Szkoda tylko, że musiało się wydarzyć coś takiego, aby w końcu to do ciebie dotarło – westchnęłam. – Skoro jednak nie dlatego tak bardzo zależy ci na tym, aby trzymać nas w sekrecie to dlaczego? Nie jestem w stanie tego pojąć, Harry.
– To nie tak, mała. Nie do końca, bo faktycznie, gdy Jeff mi powiedział, że to nie jest odpowiedni moment to bardzo mi ulżyło.
– Wstydzisz się mnie, prawda? – przerwałam mu, wypowiadając pytanie, na które nie chciałam znać odpowiedzi.
– Co? Jak w ogóle możesz myśleć, że mógłbym wstydzić się tak wartościowej oraz pięknej osoby jaką jesteś? – Złapał moją dłoń. Z początku jedynie delikatnie jej dotknął, pytając o pozwolenie, a potem ujął ją, chowając w swojej ogromnej. Wtedy przekonałam się jak bardzo brakowało mi jego dotyku. – Skarbie, ja po prostu nie chcę z całego serca, abyś stała się częścią tego okrutnego świata. Widzisz… – westchnął. – Momentami mam wrażenie, że jesteś tak bardzo kruchą osobą, że wystarczy chwila mojej nieuwagi, abyś rozleciała się na kawałki, których nie będę w stanie posklejać. Showbiznes to jedno wielkiego bagno. On zniszczył już nie jedną osobę i nie chcę, aby tak było z tobą. Tabloidy, szmatławce, a nawet fani, anonimowe osoby publikują czasem tak okropne słowa… Nikt nie chciałaby czegoś takiego o sobie przeczytać. Nie zasługujesz na coś takiego. Przechodziłem przez to nie raz i pewnie przejdę jeszcze nie dwa, więc tym bardziej pragnąłbym cię od tego uchronić.
– Rozumiem, ale… Co z twoją rodziną? Wszystkie te twoje sławne dziewczyny – zrobiłam cudzysłów w powietrzu – przedstawiałeś swoim bliskim, a mnie nie chcesz.
– Mogłabyś chociaż raz zapytać jak to wygląda z mojej perspektywy, a nie z góry osądzać? To, co teraz powiem pewnie zabrzmi głupio, ale mam nadzieję, że mimo to zrozumiesz to jak się czuję. Bardzo chciałbym, aby moja mama cię poznała i jestem pewien, że z miejsca by cię pokochała, tak samo jak Gemma. Problem tkwi jednak we mnie. Nie pamiętam już kiedy byłem w poważnym związku, a może i prawdziwym. Przez to odnoszę wrażenie, że to czasem mnie przerasta. Boję się straty ciebie… W sumie to do tego doszło i to były najgorsze tygodnie mojego życia. – Przejechał dłońmi wzdłuż twarzy. – W sumie to, gdyby nie ludzie, to przegapiłbym swoje urodziny. Chociaż tak szczerze i tak ich nie świętowałem. Widzisz, do tamtego dnia żyłem w pewnego rodzaju bańce. To co mieliśmy traktowałem na coś w rodzaju marzenia, snu na jawie. Nie chciałem cię przedstawić swoim bliskim, ponieważ obawiałem się, że wtedy to wszystko stanie się zbyt rzeczywiste. Stanie się realne do tego, iż kompletnie mnie przerośnie.
– Rozumiem to jak się czujesz, ponieważ w pewnym stopniu też tak miałam, ale zdajesz sobie sprawę, że nie możesz tego ciągnąć w nieskończoność? Musisz nad tym popracować, przegadać ze swoją terapeutką, a jeśli tylko będziesz chciał to może to zrobić razem.
– Wiem, ale potrzebuję po prostu trochę czasu. Oczywiście, jeśli zechcesz to dalej ciągnąć rzecz jasna.
– Co powiesz na to, abyśmy pojechali teraz do ciebie i obejrzeli razem Pamiętnik albo Titanica? Nie ważne, że widzieliśmy je wspólnie już tyle razy. – Posłałam mu niewielki uśmiech.
Potem wszystko potoczyło się w swoim tempie. Dopiliśmy nasze herbaty, rozmawiając na jakieś luźne tematy. To, co działo się przez ostatnie tygodnie zostawiliśmy za sobą. Żadne z nas nie chciało do tego wracać, ale nie widziało także w tym sensu. Harry wyjaśnił mi wszystko, a czy mówił w pełni szczerze wiedział jedynie on. Ja sama postanowiłam tego nie roztrząsać, ponieważ do niczego by mnie to nie doprowadziło. Nie mogłam się dalej martwić rzeczami, na które kompletnie nie miałam wpływu.
Pojechaliśmy do jego domu, będąc już w w wiele lepszym nastroju. Harry poszedł do kuchni po jakieś przekąski oraz coś do picia, a ja miałam w tym czasie włączyć film. Mimo że mężczyzna posiadał swoją własną mini salę kinową, woleliśmy oglądać w salonie albo sypialni. Oboje stwierdziliśmy, że ma to swój niepowtarzalny nastrój i czujemy się wtedy lepiej.
Minuty mijały, a my po prostu siedzieliśmy wtuleni w siebie na kanapie, poświęcając całą swoją uwagę filmowi. Żadne nas nie spodziewało się tego jak będzie to dla nas przełomowy wieczór, a ja nie myślałam o tym, że zachowam się aż tak głupio. Zauważyłam to dopiero z perspektywy czasu. Może nie był to błąd i gdyby to się stało później niczego by nie zmieniło, ale nigdy nie byłam w stanie przyznać się do tego na co się zdecydowałam.
Wszystko zaczęło się od całkiem niewinnego pocałunku, który miał nic nie znaczyć i może tak by było, gdyby nie fakt, że coś poczułam. Do dziś nie wiem jak mogłabym je określić. Jednak to właśnie ono pchnęło mnie do wszystkiego.
Za tym jednym pocałunkiem stały kolejne, trochę bardziej namiętne, ale wciąż delikatne. W którymś momencie usiadłam na nim okrakiem. Nie wiedziałam, w którym momencie Harry wstał i zaniósł mnie do sypialni, kiedy pozbyliśmy się swoich ubrań, następnie wślizgując się pod cienką kołdrę.
To wszystko działo się tak szybko, ale jednocześnie wolno. Wydawało mi się być tak wrażliwe oraz delikatne niczym piórko. Miałam wrażenie, że wystarczyło, aby ktoś lekko dmuchnął by ta chwila została rozwiana.
– Jesteś tego pewna? – Styles spojrzał mi prosto w oczy.
– A będziesz delikatny? – mój głos zadrżał.
Byłam pewna, że chciałam to zrobić, ale jednocześnie się bałam. Wiedziałam jednak, iż był to ludzki odruch, ponieważ strach przed nieznanym leży w naszej naturze. Przeczytałam wiele książek. Jednak byłam w pełni świadoma tego, że to są jedynie czyjeś fantazje, a rzeczywistość prezentuje się zupełnie inaczej. Nie nastawiałam się, więc na nic konkretnego, ale jednocześnie miałam nadzieję, iż będzie chociaż po części tak dobrze jak to opisywali moi ulubieni pisarze.
– Oczywiście, że będę, skarbie. – Pocałował mnie w czoło, odgarniając moje włosy. – Rozluźnij się, bo czuję jak bardzo jesteś spięta, a to tylko utrudni nam sprawę. – Czułam jak dłoń Harry’ego powoli zjeżdża w dół i zatrzymuje się na linii moich włosków łonowych. – Zrobimy to tak. Ja najpierw pokażę ci jak przyjemny może być seks, a ty mi później powiesz czy chcesz kontynuować, dobrze? – Przytaknęłam, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie nawet słowa.
Styles złożył pocałunek na moich ustach, rozchylając trochę bardziej moje nogi. Poczułam jak wsuwa we mnie jeden palec, a następnie zaczyna nim powoli poruszać. Z czasem dodał do niego drugi, a kciukiem zaczął pieścić moją łechtaczkę. Czułam jak moje ciało zaczęło powoli się rozluźniać, oddając się w pełni rozkoszy, jaką mi to dawało.
Nie miałam pojęcia, jak mogłabym określić stan, w którym się znalazłam. Nauczyłam się dopiero z czasem ubierać w słowa to, co Harry potrafił ze mną zrobić. Tamtego wieczoru było to dla mnie zbyt nowe. Wiedziałam jednak, że stanowiło to znacznie lepsze uczucie od tego, o którym do niedawna mogłam jedynie czytać. Nikt nie byłby w stanie go w pełni opisać. W mojej pamięci najbardziej wyrył się moment, gdy moje ciało zaczynało się coraz bardziej drżeć, a ja raz po raz wyjękiwałam imię mężczyzny. Aż w końcu je wykrzyczałam, będąc świadomą tego, że gdyby okna były otwarte to usłyszeliby mnie wszyscy sąsiedzi. Przynajmniej dla mnie brzmiało to aż tak głośno.
– Myślę, że na dzisiaj nam starczy – mówiąc to, Harry wyjął ze mnie palce i je oblizał. Po tym położył się obok, przyciągając mnie jak najbliżej swojego ciała.
– Ale…
– Na to jeszcze przyjdzie czas, skarbie. – Przerwał mi. – Nie musimy się z niczym śpieszyć. To mi dobrze zrobi. Poza tym po naszej kłótni, gdy zrozumiałem się jaki mam z tym problem, pozbyłem się z domu wszystkich prezerwatyw, a wolałbym nie ryzykować. Nawet nie chodzi mi o ciążę, a o to, że mógłbym cię czymś zarazić.
– Ale nie będę musiała na to długo czekać, prawda? – Na moje policzki wstąpił rumieniec.
– Coś tak czułem, że ci się spodoba. Najwyżej do mojego pójścia po bułki na śniadanie. – Zaśmiał się. – A teraz leć wziąć prysznic i nie zapomnij się przy okazji wysikać. To bardzo ważne.
– Wiem, ale to kochane z twojej strony. Nie chciał…
– Wybacz, że ci przerwę, ale wiem co ci chodzi po tej pięknej główce i nie tym razem. Czuję, iż nie byłbym w stanie utrzymać już wtedy rąk przy sobie, więc wolę go wziąć po tobie.
Ten wieczór zaskoczył mnie wieloma rzeczami. Dziś wiem, że to wszystko potoczyło się zdecydowanie za szybko. Czuję, że po raz kolejny dałam sobie zamydlić oczy. Do tego zdaję sobie sprawę, iż nie powinnam oddać się Harry’emu aż tak szybko z jednego prostego powodu. Obiecałam mu, że pomogę mu z jego problemem z seksem, a tymczasem tylko bardziej go pogłębiłam.
Rozdziału co prawda nie było dawno, ale za to ten jest wyjątkowy, bo publikowany znad Czarnego Stawu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro