Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

09

Siedziałem przy blacie w kuchni w domu Zayna. Jego mama, Isobel, rozmawiała ze mną przygotowując herbatę. Był wieczór, miałem nocować dzisiaj u Zayna. Isobel jest pielęgniarką i idzie dzisiaj na nocną zmianę. Kobieta była bardzo miła, odnosiłem wrażenie że nie ma pojęcia co się dzieje z Zaynem gdy opowiadała mi o ulubionych potrawach mojego chłopaka. Mulat wszedł do kuchni i idąc do lodówki, cmoknął mnie w policzek. Zarumieniłem się.

- Ja już wychodzę chłopcy! - powiedziała zakładając kurtkę w przedpokoju - Bawcie się dobrze, ale grzecznie - pocałowała każdego z nas w policzek i wyszła. Nie ruszyliśmy się z miejsc póki samochód Isobel nie opuścił podjazdu.

- Pójdę wziąć prysznic - powiedział uśmiechając się lekko. Kiwnąłem głową - Wezmę twój laptop i wybiorę filmy, okay?

- Jasne.

Zayn

Wszedłem do łazienki. Rozebrałem się niechętnie spoglądając na swoje ciało.

Nienawidziłem się. Jadłem od ponad tygodnia normalnie, każde śniadanie, obiad..

Robiłem to tylko dla Nialla, nie chciałem go stracić.

Wszedłem pod prysznic, wykąpałem się niechętnie dotykając swojego obrzydliwego brzucha myjąc się. Wyszedłem z kabiny i wytarłem się spoglądając na swoje odbicie. Wiem że przytyłem. Spojrzałem na wagę i zrzuciłem ręcznik. Wszedłem na wagę i zacisnąłem oczy bojąc się spojrzeć na cyfry. Po moich policzkach spłynęły łzy gdy zobaczyłem że przytyłem cztery kilogramy. Objąłem się ramionami łkając cicho. Nie wiem jak to zrzucę, skoro Niall niepozwala mi się odchudzać. Zerkałem na swoje okropne odbicie. Wydałem z siebie zduszony krzyk i uderzyłem pięściamy w lustro nie mogąc już na siebie patrzeć. Osunąłem się na podłogę płacząc.

Niall

Usłyszałem hałas w łazience. Podszedłem szybko do drzwi.

- Zayn? - zapukałem do drzwi. Zza nich dobiegło tylko łkanie. Otworzyłem szybko drzwi i zamarłem widząc co się tam dzieje. Zayn leżący na kafelkach, ubrudzony od krwi. Szkło ze zbitego lusta walające się wszędzie. Podbiegłem do niego - Zayn - wyszeptałem a od odepchnął moje dłonie gdy chciałem go podnieść. Leżał nagi, sięgnąłem po ręcznik zakrywając jego dolne partie - Zayney proszę..

- Nie dotykaj mnie, jestem odrażający - krzyknął.

- Nie mów tak, jesteś piękny Zayn - usiadłem obok niego i przyciągnąłem go do siebie. Leżał na moich udach trzęsąc się w płaczu. Po raz pierwszy w życiu widziałem jak Zayn płacze. Obejmowałem go mocno - Jesteś piękny - szeptałem to niego całując delikatnie po mokrym po prysznicu czole - Jesteś moim pięknym chłopakiem..

- Jestem brzydki, gruby.. - krztusił się łzami.

- Przestań - przerwałem mu - Jesteś idealny - przytuliłem go znów. Po dłuższej chwili pomogłem mu wstać, oczyścilem rany na jego dłoniach - Chodź proszę - wyszeptałem okrywając go ręcznikiem. Zaprowadziłem go do jego pokoju i pomogłem mu się ubrać. Położyliśmy się na łóżku.

Postanowiłem że najpierw upewnię się że Zayn śpi i nie zrobi nic głupiego, dopiero posprzątam łazienkę. Tuliłem go do siebie, póki jego oddech się nie unormował. Głaskałem go delikatnie po głowie myśląc o tym co się stało. Zayn miał.. załamanie. Martwiłem się o niego, że zrobi coś głupiego. Bałem się zostawić go samego w pokoju ale musiałem ogarnąć łazienkę. Delikatnie wysunąłem się z łóżka, przykryłem go kołdrą. W łazience pozbierałem szkło, zmyłem ślady krwi. Bolało mnie serce wiedząc że to krew mojego chłopaka. Ale zrozumialem już jak musiała się czuć nie raz Amanda po moich załamaniach nerwowych. Coś w człowieku pęka gdy z bliską osobą dzieją się takie rzeczy. Zanim wróciłem do łóżka, wyjąłem baterie z wagi. Chwile potem leżałem już przytulając go, jednocześnie bojąc się co może przynieść jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro