Rozdział 8 'Urwisko'
Obudziły mnie promienie słoneczne, które bezczelnie wdzierały się przez okno.
No tak zapomniałam zasłonić wczoraj okno..
Spojrzałam na zegarek, który znajduje się na mojej szafce nocnej i aż się przeraziłam. Przetarłam twarz dłonią i nie mogłam uwierzyć, w to, co zobaczyłam.
Jest 12, a ja dopiero wstałam....
Niech to szlag...
Jak ja mogłam spać tyle czasu, a najgorsze jest to, że wcale nie chce mi się wstawać...
Wstałam z łóżka od niechcenia, przeciągnęłam się i leniwym krokiem przeszłam do garderoby. Nałożyłam dresy, które były na widoku. Po czym sięgnęłam po koszulkę, którą miałam pod ręką. Założyłam skarpetki. Ubrana wyszłam z garderoby i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kawy i jak z buta strzelił, wczorajsze wydarzenia zalały moją głowę. Z tego wszystkiego zrobiło mi się słabo. Wsparłam się rękami o blat. Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów. Po piętnastu minutach poczułam się lepiej. Odsunęłam się od blatu i podeszłam do czajnika i nastawiłam wodę na kawę. Przygotowałam wszystko i kiedy woda się zagotowała, zalałam kubek. Wzięłam kawę i usiadłam przy stole.
Coś mi tu nie pasuje. Dlaczego nagle wszyscy się tutaj wczoraj pojawili? Z tego, co mi wiadomo to Landon'owi kazałam odwieźć psiaka - nie pamiętam, jak ją nazwał, ale mniejsza o to. Był wtedy sam. Skoro przyjechali razem, to coś musieli wiedzieć/widzieć? Sam nie wiem. Może to któreś z nich próbuje robić sobie ze mnie jakieś żarty, w co wątpię. Już sama nie wiem. Chyba powoli zaczynam wariować. A może właśnie o to chodzi? Może chodzić o to, abym myślała, że zwariowałam?
To tylko zalana łazienka! Czym ty się do cholery przejmujesz??
Tylko? No trzymajcie mnie. Sama się przecież nie zalała. Ktoś musiał tu być! A ty mówisz tylko?
To tylko woda. A zresztą trzeba było całkowicie zamknąć okno, a nie tylko przymknąć! Nawet klamki nie przekręciłaś, więc się nie dziw!
Mów co chcesz, ale okna to ja nawet nie otwieram! Przeważnie jest uchylone, ale ostatnio nawet tego nie robiłam! Zresztą ciebie o zdanie się nie pytałam, więc z łaski swojej ZAMKNIJ SIĘ!!
- Zwariowałam! Jak nic zwariowałam! Sama ze sobą gadam. Czy to jest normalne? - złapałam się za skronie, które po chwili zaczęłam masować.
- Nawet kawy nie mogę wypić na spokojnie - mruknęłam sama do siebie. Coś mi w tym wszystkim nie pasuje. Pierwszy Luke mówi, żebym uważała, bo jestem w niebezpieczeństwie i jego niechęć powiedzenia mi, o co chodzi.
Wypuściłam spięty oddech. Upiłam kawę. Starałam się nie myśleć o ostatnich wydarzeniach, ale nawet to mi nie wychodzi. Muszę zadzwonić do Simona. Może już coś wie. Skoro mam dziś wolne to zamierzam to wykorzystać i to bardzo intensywnie, ale na razie muszę zastanowić się, od czego zacząć. Wiem, że nie powinnam, ale jak dla mnie najlepiej zastanawia się podczas palenia, przy okazji trochę się uspokoję.
Wstałam od stołu i ruszyłam do salonu. Wygrzebałam z torebki paczkę papierosów. Vogue. To jedyne, które mi się spodobały, nie tylko pod względem smakowym, ale i pod względem że potrafię się uspokoić i skupić. Tak wiem, palenie szkodzi, mogę nabawić się pieprzonego raka płuc itd. Znam tę śpiewkę, ale nie jestem nałogowym palaczem. A paczkę Vogue zawsze mam przy sobie taki już nawyk.
Otworzyłam szklane drzwi prowadzące do ogrodu i opuściłam salon. Nałożyłam stare Vansy przeznaczone do chodzenia za domem, które stały na tarasie. Moim oczom ukazał się ogród z dużą ilością przeróżnych kwiatów otoczony do okoła murowanym ogrodzeniem. Do okoła muru rosną tuje. Pośrodku ogrodu stoi altana, a dokoła niej są posadzone róże różnego koloru. Znajdują się też kilka niewielkich placyków z różnymi rodzajami kwiatów. W jednym są tulipany, w drugim cynie, w trzecim eustoma, w następnym lilie, znajdują się też irysy, flamenco, trojeść i kilka innych. Z zewnętrznej strony to może trochę wygląda jak więzienie, ale podoba mi się, bo uniemożliwia sąsiadom i ciekawskim przechodniom zaglądanie do mojego ogrodu. Nie zmieniałam jego wyglądu. Postanowiłam, że zostanie on taki jaki był, zanim się tutaj wprowadziłam. Jedynie co zrobiłam to, odnowiłam wygląd altany i muru.
Wolnym krokiem przeszłam do altany, usiadłam na jednym z drewnianych krzeseł. Wyjęłam jednego papierosa z paczki i odpaliłam go zapalniczką. Zaciągnęłam się. Dym papierosa wypełnił moje wnętrze. Po chwili wypuściłam go. Ponowiłam tą czynność kilka razy i czułam jak, moje wszystkie mięśnie się rozluźniają.
Siedziałam tak przez jakiś czas, mając totalną pustkę w głowie. Nie mogłam zebrać, jakich kolwiek myśli. I podobało mi się to. Przez chwilę moje problemy całkowicie zniknęły tak jak by, ich wcale nie było. Wzrokiem błądziłam po każdym zakątku ogrodu.
Skoro mam dziś wolne to skorzystam z tego i już wiem jak. Uśmiechnęłam się mimowolnie na tą myśl. Zaciągnęłam się, istnieje raz dymem z papierosa i zgasiłam go w popielniczce. Wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę domu.
Po wejściu do domu ruszyłam w stronę schodów, uprzednio ściągając buty na tarasie. Wybiegłam do garderoby i zrzuciłam z siebie ubranie. Rozejrzałam się po garderobie i chwyciłam czarne rurki i białą koszulkę i założyłam to. Po ubraniu skarpetek założyłam adidasy. Włosy zebrałam w koka i zrobiłam lekki makijaż, czyli podkład, tusz do rzęs, czyli mój stały makijaż niekiedy użyję brązu na policzki i to wszystko. Prysnęłam się jeszcze perfumą jak to ja. I opuściłam pomieszczenie. Weszłam do łazienki, załatwiam potrzebę fizjologiczną i umyłam ręce, a następnie zęby, po czym opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół. Chwyciłam szybko swój telefon, portfel, klucze od domu i samochodu oraz kurtkę. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik, po czym włączyłam się do ruchu. Włączyłam radio i nałożyłam okulary przeciwsłoneczne słoneczne. W głośnikach samochodu rozbrzmiał dźwięk jakiejś piosenki, co średnio mnie obchodziło, ale mimo to wystukiwałam rytm na kierownicy. Zatrzymałam się na światłach. Postanowiłam wykorzystać ten moment na napisanie SMS-a do Simona.
Do: Simon
Będę u ciebie za max. 15 minut.
Nie oczekiwałam na wiadomość powrotną, bo wiedziałam, że i tak mi raczej nie odpisze. Nikomu nie odpisuje, ale jakie było moje zdziwienie, kiedy jednak odpisał.
Od: Simon
Urwisko!
Zmarszczyłam brwi. I jeszcze raz przeczytałam wiadomość, nie rozumiejąc jej. Urwisko!..
Urwisko!..
O kurwa!
Usłyszałam z tyłu, że ktoś na mnie trąbi, więc spojrzałam się na sygnalizację świetlną, na której paliło się zielone światło. Nie czekając ni sekundy dłużej, ruszyłam przed siebie.
****
Zatrzymałam samochód na jednej z ulic i zgasiłam silnik. Po chwili zobaczyłam mężczyznę wychodzącego z jednego z domów, który zaczął kierować się w moją stronę. Zatrzymał się przy samochodzie i otworzył drzwi. Wsiadł do środka. Odpaliłam silnik i włączyłam się ponownie do ruchu.
Jechaliśmy w ciszy. W pewnym momencie postanowiłam się odezwać.
- Masz? - spojrzałam na chwilę na mężczyznę siedzącego obok. Po czym z powrotem przeniosłam wzrok na drogę.
- Mam - przytaknął. Ponownie zapanowała cisza, więc podgłośniłam radio. Usłyszałam ponownie tą samą piosenkę co wcześniej. Po chwili usłyszałam głos, który był mi dziwnie znany. Tylko nie wiedziałam skąd.
Nim się zorientowałam, piosenka się skończyła, a w mojej głowie nadal pozostał ten głos.
Zjechałam z głównej drogi na leśną drogę. Jechałam jeszcze przez jakieś dwadzieścia minut, po czym zatrzymałam samochód.
- Idziesz? - zapytałam, wysiadając.
- Pytanie - również wysiadł z samochodu.
Razem z mężczyzną oparłam się o maskę samochodu i wyciągnęłam paczkę Vogue. Wyjęłam jednego i wyciągnęłam paczkę w stronę mężczyzny, ale odmówił i wyjął własną paczkę Pall Mall. Odpaliłam i zaciągnęłam się dymem. Mężczyzna ponowił moje ruchy i za chwilę, wypuściliśmy dym w tym samym momencie.
- Nie znalazłem wiele, ale myślę, że to powinno cię zainteresować - mężczyzna wyciągnął z kieszeni bluzy czarnego pendrive'a i podał mi go.
Obróciłam go kilka razy w palcach, a następnie schowałam do kieszeni moich czarnych rurek.
- Mam nadzieję, że to nie będzie strata czasu. - wyrzuciłam nie dopałek peta.
°°°°
Melduję się na posterunku!
Jak myślicie, co znajduje się na tym pendrive?
#FMZMN
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro