Rozdział 11 'Czarny pendrive'
Jest tutaj jeszcze ktoś?
Jeśli tak to
Życzę miłego czytania miśki ❤️
Na dole notka!
#Niesprawdzony
Obudziłam się dość późno, bo o 10.
Kurwa!
Ja wiem, że w nocy trochę posiedziałam, ale nie do przesady.
Kto śpi do 10?
Nigdy nie obudziłam się o tej godzinie.
Przewróciłam się na plecy. Wpatrywałam się w sufit tak jakby nic innego nie istniało.
Zero, null.
Na szczęście albo i nie. Jestem dzisiaj wolna od pracy. Ciekawe co Simon znalazł dla mnie.
Otworzyłam szeroko oczy i gwałtownie siadłam. Cholera! Pendrive!
Wyskoczyłam z łóżka jak popierdolona i rzuciłam się w stronę komputera, którego oczywiście nie było. Kurwa! Wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Kiedy już miałam postawić gołą stopę na podłodze. Wpadłam na Zayna, który kurwa wyrósł mi dosłownie przed nogami. Spojrzał się na mnie jakoś dziwnie, ale nic się nie odezwał. Mimo, iż widziałam, że chce. Aktualnie miałam w dupie to co on teraz chce. Mam własne sprawy.
Wyminęłam go bez słowa i ruszyłam w stronę salonu za moim komputerem. Po przekroczeniu progu zaczęłam przeszukiwać pomieszczenie i jak na złość nie mogłam go znaleźć. No chuj by to! Zobaczyłam w szafce pod telewizorem, potem w komodzie, między książkami i przekopałam kanapę. I chuj krasnoludki zajebali. Usiadłam na kanapie by odsapnąć i przymknęłam oczy. Do moich uszu dobiegł dźwięk kroków, które zbliżały się w moją stronę. Następnie ktoś siadł, a raczej rzucił się na kanapę i zaczął się śmiać z czegoś. Otworzyłam prawe oko i się wkurwiłam. Na kanapie siedział Zayn z moim kurwa laptopem i oglądał jakieś pierdolone filmiki na YouTube! Zamknęłam prawe oko i odliczyłam od dziesięciu w dół. Wzięłam głęboki wdech. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Zayna.
- Dlaczego masz mój komputer? - zapytałam spokojnym głosem, a raczej próbowałam
- Cóż nudziło mi się - odpowiedział bez namiętnie dalej oglądając jakieś gówno
- Czy możesz na mnie patrzeć jak do ciebie mówię? - zapytałam zirytowana on jedynie mruknął, żebym była cicho.
- No cóż... próbowałam - mrugnęłam sama do siebie. Nie wiele myśląc zamknęłam laptopa i zabrałam go z kolan Zayna nim się zorientował i wyszłam z salonu.
Wbiegłam po schodach na górę i skierowałam się do swojego pokoju, w którym od razu skierowałam się do łóżka z laptopem. Chciałam przejrzeć pliki od Simona, ale No.
Gdzie do kurwy podział się pendrive?!
-ZAYN!! - rozdarłam się na całe gardło i wcale się nie zdziwię jeśli było mnie słychać w całej dzielnicy.
Wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam schodami na dół i omiotłam wzrokiem salon, kuchnie i pokój, który aktualnie zamieszkiwał, ale no. Gnoja nigdzie nie było. W kuchni nalałam sobie wody do szklanki, bo coś zachciało mi się pić. Ze szklanką wyszłam do ogrodu i co tam ujrzałam. Zgubę, której szukałam razem z psiną. Siedział sobie na trawie bokiem do mnie, z gitarą i brzdąkał coś, zapisując to. Viga spała sobie co mnie zdziwiło, bo ta mała ma tyle energii i cały czas biega w te i nazat. Przy nim jest spokojna, a zna go zaledwie od wczoraj.
E ty! Zrób sobie zdjęcie będzie na dłużej.
Spierdalaj!
Za wiele wymagasz księżniczko.
Nie księżniczkój mi tutaj!
To przestań się tak lampić, bo się jeszcze zakochasz.
Oj przestań Pierdolić głupoty. Obydwoje dobrze wiemy, że to nigdy nie nastąpi, a bynajmniej nie w nim.
Tak sobie mów, ja wiem swoje.
Przewróciłam oczami i podeszłam do szatyna.
- Nie widziałeś czarnego pendrive? - zapytałam kucając przy Vigi, którą zaczęłam głaskać.
- Nie - rzucił nie odrywając wzroku od gitary
- Był podłączony do laptopa - spojrzałam na niego
- Jak go brałem to go tam nie było - spojrzał się na mnie tymi wielkimi brązowymi oczami - Może go gdzieś położyłaś i zapomniałaś
- Nie odłączyłam go Zayn - powiedziałam poddenerwowana i podniosłam się
- Spokojnie znajdzie się - westchnął i również wstał
- Spokojnie? - warknęłam i chwyciłam się za włosy pociągając je do góry - Jak mogę być spokojna? Muszę go znaleźć! - wykrzyczałam ostatnie zdanie. I szybkim krokiem zaczęłam kierować się w stronę domu.
Po przekroczeniu progu podeszłam, a raczej skierowałam się do kanapy i zaczęłam ją przekopywać, zrzucając z niej wszystko co na niej było. Ale na marne. Zajrzałam pod kanapę. Pusto sprawdziłam fotel i pod nim. Pusto.
- Co na nim jest? - usłyszałam głos Zayna. Podeszłam do komody. Wymijająco go przy tym.
- Nie mam pojęcia, ale wiem tyle, że to jest dość ważne - powiedziałam przeglądając pułkę z książkami - pomóż mi go szukać - rzuciłam
- Skąd wiesz, że to coś ważnego, skoro nie wiesz co na nim jest? - zapytał i zaczął szukać w szufladach w kuchni. Odwróciłam się w jego stronę.
- Co ty się tak tym interesujesz? - zapytałam, spojrzał na mnie, zaprzestając swojej czynności.
- Skoro mam szukać czegoś co jest bardzo ważne. To raczej powinienem widzieć o co chodzi i co to takiego. - rzucił i wrócił do przekopywania kolejnych szafek w kuchni.
- Już ci mówiłam. Czarny pendrive - rzuciłam wychodząc z salonu - A to co na nim jest to nie twój interes. - krzyknęłam z pralni, którą aktualnie przekopywałam w celu znalezienia małego gówna.
Przejrzałam wszystko! Szafki, półki, pralkę i pod nią, kosz na pranie i co? I jajco! Nie ma!
- Pusto - krzyknęłam wychodząc z pralni i zamykając drzwi
- U mnie też - Oznajmił Zayn wychodząc z Łazienki - Jak to możliwe, że to chujostwo się zgubiło? Skoro żadne z nas tego nie odłączyło. - powiedział patrząc na mnie, a po chwili zniknął w swoim pokoju.
Wbiegłam na górę i weszłam do łazienki. Przeszukałam pomieszczenie i nic, w garderobie tak samo. Został mi tylko pokój. Przeszłam próg pomieszczenia i zatrzymałam się niemal, że natychmiast. W całym pokoju był bałagan. Pościel z łóżka zrzucona na podłogę wraz z laptopem, książki z półek porozrzucane, papiery z firmy fruwały jeszcze po pokoju. Biegiem rzuciłam się w stronę okna, które było otwarte, wychyliłam się i widziałam postać zaskakującą z mojego dachu. Nie wiele myśląc sama przerzuciłam nogi przez okno i biegiem ruszyłam za nią.
Nie odpuszczę! Nie tym razem!
Usłyszałam warkot silnika i już wiedziałam, że to musi być ta sama osoba na motorze co wtedy i nie myliłam się. Dobiegłam do krawędzi dachu i zobaczyłam ten sam motor, który odjeżdżał tyle, że tym razem była tylko jedna osoba, wiec gdzieś w okolicy musi być jeszcze druga. Takie mam przeczucie.
- Czy ty kurwa rozum postradałaś? - spojrzałam w stronę dochodzącego głosu. Spojrzałam na dół gdzie stał Zayn z Landonem i Lukiem? Co? Jak? Kurwa co?
- Mia! Zejdź stamtąd - podniosłam prawą brew do góry i założyłam ręce na piersi. Czy oni myśleli, że ja.. że.. oni są jebnięci - Mała nie rób głupot! - chciałam odejść od krawędzi i wrócić do środka, ale zobaczyłam w oddali coś co było zdecydowanie bardziej ciekawsze, a mianowicie drugi motor. Tylko gdzie jest ten drugi pacan. Postanowiłam to sprawdzić i zajrzałam do ogrodu sąsiada czy jest w domu. Na szczęście go nie było.
- Mia nie! - usłyszałam za sobą głos Luke, wiedziałam, że jest za mną i nie pozwoli mi zaraz, wiec skoczyłam
- NIEE! - usłyszałam całą trójkę jednocześnie.
Wypłynęłam na powierzchnię i podpłynęłam do brzegu basenu. Całe szczęście, że sąsiad ma dość głęboki i duży ten basen. Katem oka widziałam jak Luke oddycha z ulgą i uśmiecha się pod nosem. Wyszłam z wody a następnie z ogrodu i pobiegłam w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą był motor. Dobiegłam do parku, przy którym go widziałam z dachu, ale go nie było. Rozejrzałam się dookoła i przeczesałam włosy ręką.
-Kurwa, Kurwa, Kurwa - mruknęłam pod nosem. Usiadłam na krawężniku i zaczęłam zastanawiać się o co może chodzić. Kim są ci ludzie, czego ode mnie chcą.
Mogą chcieć wszystkiego, bo w końcu nadal należysz do gangu, a sama doskonale wiesz, że jeśli jest gang to wrogowie też są.
Tak, ale to nie zmienia faktu, że ja nadal nie wiem o co chodzi, przecież nie brałam udziału w ostatnich akcjach, a chłopaki nawet kiedyś jak mnie brali to tylko wtedy kiedy potrzebowali przynęty do grubej ryby.
Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych wdechów odprężając się. Otworzyłam oczy wstając i skierowałam się w stronę powrotną do domu. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w piżamie. Extra!
Nie ma to jak paradować w piżamie, a co! Niech ludzie wiedzą w czym śpi Nathalie Evans!
Powiem raz. Spierdalaj!
Nie spieszyłam się podczas powrotu do domu. Dlaczego?
To chyba oczywiste. Są tam trzy testosterony, które czekają na mój powrót, by prawić mi reprymendy jak wrócę. Cóż prędzej czy później i tak to nastąpi, ale aktualnie mam dość wszystkich i wszystkiego.
Chcę wrócić do czasu kiedy, nie wiedziałam co to znaczy dorosłość, nie musiałam się martwić tym co będzie dalej, wystarczyło wtedy przytulić się do mamy i taty i wszystko było idealnie. Dlaczego oni musieli tak szybko mnie zostawić? Byli dobrymi ludźmi.
Zatrzymałam się, zamrugałem kilka razy, żeby chociaż zobaczyć gdzie jestem. Co i tak nie wiele dało. Jedynie co dostrzegłam, że zmieniłam drogę i przyszłam na polane gdzie rośnie wielki stary dąb. Usiadłam pod nim. Podkuliłam nogi i rozpłakałam się na dobre.
Tęsknie za mamą.. za jej cudownym uśmiechem, za tym kiedy robiła śmieszne miny kiedy próbowała udawać zdenerwowaną co jej nie wychodziło, za rozmowami matki z córką..
Tęsknie za tatą.. który zawsze opowiadał mi różne historie, za tym jak dawał mi reprymendy na temat bezpiecznych powrotów do domu, za naszymi piknikami we dwoje..
Tak cholernie mi ich brakuje...
Tak cholernie brakuje mi jego!..
Dlaczego on nie dotrzymał słowa? Przecież mi obiecał! Obiecał, że zawsze będzie, że nigdy nie zostawi.. złamał słowo.
Złamał słowo nie on pierwszy, tata, też mówił, że z każdym problemem mam do niego przychodzić i gdzie on jest teraz?
Nie ma go!
Nie ma ich!
Nie ma!!
Siedziałam i płakałam może tak jakoś z godzinę, może więcej. Nie mam pojęcia. Głowa bolała mnie od ciągłego płaczu, a ja nadal nie mogłam się uspokoić. Nie mam pojęcia co było powodem tego rozklejenia się. Nagłe wspomnienie o rodzicach czy o nim?
Nie wiem, ale wiem jedno jeśli tak będzie nadal to długo nie pociągnę.
Podniosłam się z zamiarem powrotu tym razem do domu. Zaczęło mi się kręcić w głowie, czułam się tak jak bym była na jakiejś karuzeli, która nie chce się zatrzymać, zamknęłam oczy i było jeszcze gorzej. Mój żołądek stwierdził, że ma dość i postanowił wysiąść. Zwymiotowałam chyba krwią, bo czułam w ustach jej metaliczny smak. Nie mogłam upewnić się wzrokowo, więc zdałam się na kubki smakowe.
- Dobrze się czujesz? - usłyszałam głos Luke. I ponownie zwymiotowałam krwią. Co raczej nie spodobało mu się, bo usłyszałam soczystą kurwę z jego ust. - Wracamy
- Dur, Dur Luke - mruknęłam cicho, co usłyszał, bo od razu się zatrzymał - Przepraszam.. Luke.. nie mam siły.. prze..
- Nie przepraszaj Skarbie - wtrącił mi się w zdanie i mocno przytulił mnie do siebie co odwzajemniłam.
Wracaliśmy do domu w ciszy. Nie spieszyliśmy się, bo nie było takiej potrzeby. A raczej ja nie chciałam. Moje myśli były skupione aktualnie na tym co powiem dla Zayna. Jak mu to wszystko wytłumaczę?
°°°°
CZEŚĆ I CZOŁEM!!
Z góry chcę was przeprosić, za tak ogromną przerwę i za tak krótki rozdział.
ALE!
Wracam z nowymi rozdziałami. I z motywacją do dalszego pisania!
Mam nadzieję, że mi wybaczycie tą nieobecność tutaj i, że rozdział wam się podobał. Dajcie mi znać co i jak, abym wiedziała czy nie przepadło „Find Me"
Buźka Pysie 😘❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro