Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19


    Nie wiem jak to się stało, że jestem z Harry'm na mieście. Chciał pogadać, więc no cóż.. skoro już przyjechał to chyba powinnam go wysłuchać.
- Wiem, że chcesz mnie stąd jak najszybciej wypieprzyć, ale muszę Ci coś powiedzieć i błagam nie przerywaj – nalega, a ja kiwam głową i rozglądam się na boki sprawdzając czy przypadkiem nikt nas nie słyszy.


- Dowiedziałem się, że nie jestem ojcem dziecka Becky – jego pierwsze zdanie sprawia, że czuję ulgę. Nie wiem czemu, już nie jesteśmy razem i nie powinno mnie to obchodzić, ale po prostu ulżyło mi – Przyjechałem tutaj, żeby dać Ci ten prezent i cholera.. chyba też po to, żeby po prostu Cię zobaczyć. Tak dawno się nie widzieliśmy i możliwe, że już nie chcesz mnie..
- Chcę – przerywam mu – Chcę Cię widzieć.


Lekko się uśmiecha, a ja pozwalam mu mówić dalej.
- No cóż, więc chcesz mnie widzieć i ja też bardzo chciałem Cię zobaczyć, więc oto jestem. I chyba chciałbym się dowiedzieć jak układa Ci się z tym gościem – widzę, że nie jest łatwo mu to powiedzieć, więc unoszę dłoń w górę.
- Stop, stop. Nie mówmy o nim, serio, wiem jak to wygląda, ale to nie tak. On dużo mi pomógł, przeprowadziłam się do niego i myślę, że chciał mieć mnie na wyłączność. Ale mnie nie da się mieć na wyłączność – a już na pewno nie on.
- Ale ktoś inny może? – pyta i staje w miejscu.
Waham się przez chwilę i wiem, że powinnam wypieprzyć go z Chicago, bo zranił mnie w każdy możliwy sposób, a potem tak po prostu przyjeżdża i myśli, że wszystko wróci do normy, ale no cóż..
- Ty mógłbyś – mówię. 




kocham Was i mam świetny pomysł, jeśli jeszcze dziś będzie 100 votes ↕ pod tym rozdziałem to jutro robię maraton! (ewentualnie dziś po północy) ♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro