"Turysta"
Są filmy, których fenomenu absolutnie nie da się logicznie wyjaśnić i tak jest właśnie z "Turystą". Jednak jakoś nikt tłumaczenia się w tej kwestii nie domaga - "Turysta" to "Turysta". Ktoś widzi tu jakieś niedomówienie? Ta produkcja może i zasługuje na miano nierzeczywistej oraz z lekka idiotycznej, ale większości widzów to najwidoczniej nie przeszkadza.
Johnny Depp i Angelina Jolie. Deppa nie znoszę i uważam za świetnego aktora; Jolie lubię, ale nie cenię jej talentu.
Frank Tupelo, niepozorny amerykański turysta, jedzie sobie spokojnie do Wenecji. W pociągu spotyka śliczną Elise Clifton - Ward. Nie wie, że ma do czynienia z agentką Interpolu, która prowadzi własną grę z gangsterami, a tymi kilkoma posłanymi w jego kierunku uśmiechami właśnie wplątała go w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. Frank nagle staje się celem niejednego snajperskiego karabinu.
Brzmi oklepanie? Jest oklepane. Brzmi tandetnie? Odrobinę tandetne jest. Brzmi nudno? Za nic w świecie nie jest nudne.
Nie no, ludzie, "Turysta" to klasyk w całej swej naiwnej głupocie. Efekty specjalne (acz nie przesadzone, co niestety ostatnio staje się niepokojącą tendencją), ładne plenery i dwójka słynących z urody aktorów - to właśnie kwintesencja tego filmu. Nie fabuła, nie pomysł, nie inteligentny scenariusz. "Turysta" powinien być kiepski, a zrobił się z tego hit i w zasadzie nie do końca wiadomo, dlaczego. Oczywiście, można się szczycić swoim dobrym smakiem i nie przyznawać, że "Turysta" się nam podoba, ale to nie zmienia faktu, że robi wrażenie. I to może nawet wciąż większe, niż przeładowane komputerowymi dinozaurami i innymi takimi przeboje kinowe ostatnich miesięcy.
A 10 sierpnia do polskich kin wchodzi... "MISSION IMPOSSIBLE: FALLOUT"!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro