"Perry Mason"
Odzwyczaiłam się od oglądania seriali po odcinku tygodniowo. W ciągu ostatnich miesięcy jeśli coś mi się podobało, to po prostu pochłaniałam to w kilka dni. Nowy "Perry Mason" zmusił mnie do wyczekiwania ze zniecierpliwieniem każdego poniedziałku. Mogłam machnąć ręką i zaczekać, aż pojawi się całość, ale nie umiałam. Z każdym kolejnym odcinkiem wymięty Matthew Rhys coraz mocniej przyśrubowywał mnie do ekranu.
Ten serial ma niewiele wspólnego z prawdziwym Perrym Masonem, postacią powołaną do życia przez amerykańskiego prawnika i pisarza Erle'a Stanleya Gardnera, chyba tylko nazwiska pojawiających się bohaterów. Na początku nie miałam jeszcze o tym zdania, ale przez te parę tygodni zdążyłam choć trochę poznać prozę Gardnera. Ciężko nowego "Perry'ego Masona" nazwać ekranizacją książek i w tym drzemie jego potencjał, bo wciąga dużo bardziej niż powieści Gardnera. Ma kompletnie inny klimat, jest mroczny i brudny, pokazuje też pogubionego bohatera z historią zamiast bystrego, ale pozbawionego przeszłości i zainteresowań pracoholika. Niezbyt to fair, ale w pełni wybaczam, bo "Perry Mason" w produkcji Roberta Downeya Juniora jest świetny. Boli mnie jedynie kwestia rozwiązania wątku Delli Street, sekretarki Masona. To ich pełna napięcia, służbowo-romantyczna relacja stanowi według mnie najciekawszy, acz mocno wyciszony element książek o Perrym. Współczesna pogoń za poprawnością niestety to zniszczyła.
Perry Mason jest prywatnym detektywem, mieszka na zadłużonej, podupadającej rodzinnej farmie koło lotniska w Los Angeles. Zarabia na życie głównie robieniem kompromitujących zdjęć gwiazdom filmowym. Wreszcie trafia mu się jednak coś znacznie poważniejszego - prawnik przyuczający Perry'ego do praktyki adwokackiej zleca mu śledztwo w sprawie porwania, które miało tragiczny skutek. Rodzice małego Charliego Dodsona zapłacili okup, ale i tak znaleźli groteskowo okaleczone zwłoki synka. Poszukując prawdy, Mason zagłębia się w świat fanatycznej sekty skupionej wokół charyzmatycznej siostry Alice. Tymczasem podjudzona przez policję i prokuraturę opinia publiczna wydaje już wyrok...
Serialowy Perry Mason to pod wieloma względami nieudacznik, choć wojowniczy. Jego małżeństwo się rozpadło, z synem prawie nie ma kontaktu. Tonie w długach. Wiecznie wymięty, nieogolony, sfrustrowany snuje się z aparatem fotograficznym po ulicach Miasta Aniołów. Dzięki sprawie Dodsonów odkrywa nowy cel życia. Ma dla kogo się starać i walczyć o sprawiedliwość. Kłody walą się mu pod nogi, ale Perry podnosi się.
"Perry Mason" jest ponury, nieco brutalny i wulgarny, ale świetnie zrobiony. Matthew Rhys wypada przekonująco, pozwala swojemu bohaterowi gubić się, wpadać w szał i bronić niewinnych. Czyni go człowiekiem, pokrytym siatką pęknięć, popełniającym błędy. Wielkie brawa należą się też Tatianie Maslany, która wcieliła się w tajemniczą, pełną zaraźliwej energii siostrę Alice, dumną, ale jednocześnie pełną ciepła przewodniczką duchową. Twórcy zadają pytanie: czy Alice rzeczywiście wierzy w głoszone przez siebie Słowo Boże? Czy może, wbrew pozorom szlachetności, jest tak samo pazerna i zepsuta jak jej otoczenie?
Warto było czekać na każdy kolejny odcinek, bo ten serial decydowanie zasługuje na obejrzenie i docenienie, nawet jeśli zgodność z oryginalną fabułą jest bliska zeru, a niektóre wątki są na siłę zbyt rzewne lub poprawne politycznie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro