Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Carnival Row"

Połączcie "Ripper Street" z netfliksowskim "Wiedźminem", dodajcie klimat najmroczniejszych odcinków "Lucyfera", tych o Sinnermanie, i szczyptę iście Austenowskich prawd o miłości łamiącej konwenanse i przebijającej się przez mur zbudowany z uprzedzeń oraz dumy, a wszystko to połączcie starą jak świat, ale wciąż boleśnie aktualną historią o dyskryminacji rasowej - tak wygląda przepis na "Carnival Row", drugą i zapewne ostatnią produkcję z biblioteki Amazon Prime Video, którą zamierzam Wam polecić, na wypadek, gdyby ktoś znalazł się w odmętach tego serwisu. Taka mieszanka brzmi szalenie? Owszem, "Carnival Row" jest szalone przy całej swej atmosferze mrocznego, krwawego fantasy z wątkami kryminalnymi - a jakie jest w tym szaleństwie pociągające.

Akcja serialu dzieje się we wzorowanym na XIX w. równoległym świecie, zamieszkanym przez ludzi oraz istoty magiczne: skrzydlate wróżki, rogate puki, wielkie trowy czy malutkie, złośliwe koboldy. Równowagę między ludźmi a innymi stworzeniami zaburzyła wojna. Nimfy zostały zmuszone do ucieczki z zajętych działaniami wojennymi ziem i przeniosły się do ludzkich miast, gdzie zaczęły być traktowane jak obywatele drugiej kategorii. W Republice Burgue uchodźcy są szykanowani i wykluczeni, podejmują się źle płatnych, często upokarzających prac, byle tylko przetrwać. Ich głównym siedliskiem jest tytułowe Carnival Row, owiane złą sławą miejsce pełne nielegalnych handlarzy, bimbrowników i wróżych burdeli.

To właśnie podczas wojny wróżka Vignette Stonemoss poznała żołnierza Rycrofta Philostrate'a, zwanego Philo. Wdali się w krótki, namiętny romans, ale Philo porzucił Vignette - wierzył, że dla jej własnego dobra - i złamał tym zarówno swoje, jak i jej serce. Minął długi czas, Vignette zdołała wydostać się z okupowanych terenów i dotarła do Burgue, ojczyzny Philo, przekonana, że jej ukochany zginął podczas walk. Jednak Philo żyje - jest inspektorem policji, detektywem tropiącym seryjnego mordercę wróżek. On i Vignette znów się spotykają, tymczasem pojawiają się kolejne ofiary, których śmierć wydaje się mieć jakiś upiorny związek z sekretem zagrzebanym głęboko w przeszłości Rycrofta - sekretem, którego ujawnienie w tym brutalnym, niesprawiedliwym świecie może go naprawdę wiele kosztować. Napięcia rosną, a my jako widzowie możemy tylko bezwolnie patrzeć, jak pogardzane, ale z początku wciąż jeszcze wolne Carnival Row powoli staje się zamkniętym gettem.

Makabryczny wątek kryminalny nie jest jedynym, który ukazano na tle fantastycznego uniwersum "Carnival Row" z pogranicza bajki i horroru. Obserwujemy m.in. polityczne przepychanki w wykonaniu kanclerza Burgue i jego oponentów, relacje w kanclerskiej rodzinie, początki fanatycznej organizacji terrorystycznej czy uczucie rodzące się pomiędzy zamożnym pukiem a rozwydrzoną panienką z wyższych sfer, stopniowo oddalającą się od brata bankruta.

Jest to serial niezwykle barwny, pomimo celowo i jakże pięknie brudnych, lecz nieco przeładowanych efektami specjalnymi kadrów. Przede wszystkim dobrze zagrani i wykreowani bohaterowie potrafią wciągnąć widza w swoje prywatne opowieści. Moimi ulubieńcy czaili się w tle, za dwójką głównych bohaterów, przykuwając wzrok i wzbudzając zainteresowanie. Podobała mi się Tourmaline, prostytutka o duszy artystki, przyjaciółka - a nawet ktoś więcej - Vignette, miotająca się między troską a zazdrością. Z wielką uwagą śledziłam żony kanclerza, ambitnej i bezwzględnej lady Piety Breakspear, a także wybryki jej syna Jonah. Najbardziej intrygująco według mnie wypadał jednak pełniący w sumie marginalną rolę Ezra Spurnrose, elegancki, dumny panicz z dobrego rodu, który stracił majątek ojca, a jego biznesowe próby odbudowania dawnej potęgi kończyły się klęską. Ezra nie jest dobrym człowiekiem, to rasista, który nie gra fair i protekcjonalnie traktuje młodszą siostrę, ale obudził we mnie coś na kształt pokręconego współczucia.

Jeśli chodzi o Orlando Blooma w roli Philo oraz Carę Delevingne w roli Vignette... Uważam, że Philo ma potencjał i został on wykorzystany. Przeszłość i teraźniejszość uczyniły z niego człowieka zawieszonego pomiędzy dwoma światami, a oba te światy ranią go i oszukują. Philo siedzi okrakiem na barykadzie, służąc w ludzkiej policji, ale jednocześnie uznając za swój obowiązek pomoc wróżkom. Orlando Bloom nieźle odnajduje się w postaci zgorzkniałego, narwanego detektywa, który niczym pies myśliwski gna za tropem, uciekając przy tym przed własnymi demonami - i to nie tylko w przenośni, bo w Burgue niektóre demony są materialne. Polubiłam Philo, znacznie trudniej było mi z Vignette. Brakowało mi w niej... głębi, naturalności. Jakiegoś ostrzejszego rysu. Ma być twardą dziewczyną, co w praktyce sprowadza się do tego, że przez jej własne głupie pomysły inspektor Philostrate musi ją bez przerwy ratować z opresji. Stać ją głównie na obsesyjne deklaracje. Do tego bywa strasznie niekonsekwentna, jak np. kiedy opiera się i szarpie, gdy Ezra proponuje jej skrócenie służby wynikającej z zaciągniętego długu w zamian za seks, ale zaraz potem pędzi do swojej przyjaciółki z prośbą, by załatwiła jej pracę w burdelu - co, przyznacie, sprowadza się do tego samego. Możliwe, że to po prostu Cara Delevingne mnie wkurzała.

"Carnival Row" to serial fantastyczny, ładnie nakręcony, fajnie zagrany, mroczny, krwawy, z wątkami kryminalnymi i romantycznymi... To, co ludzie lubią. Jednak jednocześnie wyczułam w nim coś więcej - mądrość, której można się nie spodziewać. To historia o dyskryminacji. Popatrzmy w przeszłość - ile to razy określone grupy społeczne był prześladowane z powodu ich narodowości, koloru skóry, wyznania czy orientacji seksualnej? I niestety to wciąż bywa aktualne. Stereotypy, pogarda i nieuzasadnione poczucie wyższości nie są grzechami wyłącznie mieszkańców Republiki Burgue.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro