Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Dziennik Bridget Jones" i pozostałe części

Wiem, jakiś czas temu pisałam, że tego nie znoszę... Ale chyba bluźniłam. Wakacyjna nuda kazała mi sięgnąć po "Dziennik Bridget Jones", jeśli nie dla wartości intelektualnych, to chociaż dla zaczepistej obsady. A tu zdziwienie! Ta "szmira" okazała się nie taką szmirą, jak pamiętałam. Po prostu... musiałam do tego dojrzeć i bardzo się cieszę, że ta chwila nareszcie nadeszła. W dobę pochłonęłam wszystkie trzy części, niemalże modląc się do ekranu.

Ten film ma swój urok. To pełna wdzięku komedia romantyczna, trochę głupia, ale w gruncie rzeczy fajnie zrobiona. Ciepła, wywołująca uśmiech, z kilkoma bezcennymi scenami, paroma przepięknymi pocałunkami i wspaniałym morałem, który naprawdę mnie zachwycił: prawdziwa miłość kryje się w sąsiedztwie, choćby była nie wiem jak arogancka i nosiła nie wiem jak idiotyczny sweter. A jak kocha, to poczeka. Nawet 40 lat.

Na ekranie trio, którego nie da się nie uwielbiać: Renée Zellweger, Amerykanka z europejskimi korzeniami, oraz dwóch zabójczo przystojnych, wiecznie młodych Brytyjczyków - Hugh Grant i Colin Firth.

Bridget Jones, średnio rozgarniętą, ciapowatą blondynkę z nadwagą wymyśliła w latach 90. XX w. Helen Fielding, angielska pisarka. Ona także odpowiadała za scenariusze ekranizacji swoich powieści, razem z Richardem Curtisem, scenarzystą "Czterech wesel...", "To właśnie miłość" i "Notting Hill".

Akcja filmowej trylogii zaczyna się w dniu 32. urodzin Bridget. Panna Jones to miła, sympatyczna, choć niezbyt błyskotliwa kobieta. Ma parę kilogramów za dużo, pozytywnie zakręconych rodziców, paczkę wiernych przyjaciół i w miarę stabilną pracę. Nie ma za to chłopaka i strasznie to przeżywa. Za dużo pali, gada, co jej ślina na język przyniesie, bezskutecznie usiłuje się odchudzać i upija się do łzawych kawałków. Walczy z samotnością i wciąż przegrywa. Wreszcie Pan Bóg nie wytrzymuje i mówi sobie: "Dobra, Bridget, porządna z ciebie dziewczyna, czas się wziąć w garść". Nagle, niemal z dnia na dzień, w i tak chaotyczne życie Bridget z impetem wpada dwóch facetów, znających się zresztą od czasów Cambridge i niedarzących się nawzajem zbytnią sympatią. Ale za to jakich facetów... Wykształconych, inteligentnych, przystojnych, obytych w świecie ludzi sukcesu!

Daniel Cleaver, szef Bridget, to nałogowy podrywacz, który nie potrafi się ustatkować. Bridget, jak każda jego podwładna, marzyła, żeby zwrócił na nią uwagę... I tak się dzieje. Tylko czy romans z beztroskim kobieciarzem to na pewno dobry pomysł?

Zraniony rozwodnik Mark Darcy (chyba coś mnie z Helen Fielding łączy, a mianowicie fascynacja prozą Austen), syn znajomych rodziców Bridget, to wzięty adwokat od praw człowieka. Oschły i nadęty, z początku nie pokazuje się od najlepszej strony. Ale im bliżej Bridget go poznaje, tym bardziej interesujący i pociągający się okazuje.

Bridget będzie się odbijać od ścian, próbując odzyskać równowagę emocjonalną, ale nie ma na to szans. Jej serce już do niej nie należy... Teraz stało się trofeum w czysto męskiej rywalizacji.

Historia Bridget Jones to słodko-gorzka opowieść o niepewności, rozdrożach, uczuciowym berku trwającym dekady, jednak przede wszystkim o kobiecie, która lata młodości ma już za sobą. Ale czy to oznacza, że jest już stracona? Na miłość nigdy nie jest za późno...

Bridget to taki typ, który wybiegnie w majtkach na śnieg, goniąc Tego Jedynego albo w ciągu tygodnia zaliczy dwa numerki - jeden po pijaku z kompletnie obcym facetem i jeden na chrzcie własnego chrześniaka z jego ojcem chrzestnym - przy użyciu przeterminowanych o kilkanaście lat biodegradowalnych prezerwatyw z przyjaznego delfinom plastiku (nie no, po prostu XDDDDDD; cieszmy się, że w ogóle jakieś przy sobie nosi). Bridget będzie tracić to, co dla niej najważniejsze i odzyskiwać, ośmieszać się i robić karierę, a wszystko to zaprowadzi ją do zakończenia najszczęśliwszego z możliwych.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro