Rozdział 6-Oferta Królowej
Obudziłam się przez wpadające między zasłonami promienie słoneczne. Nadal nie rozumiałam decyzji ojca, odnośnie do tego nagłego wyjazdu. Jednak muszę się pogodzić z tym, że mój brat teraz tu rządzi, a ja mam mu pomagać. Taka rola Fille de France. Chciałam się obrócić, aby jeszcze przez moment życiodajne promienie mnie nie dosięgły. Jednak natchnęłam się na coś, co poduszką już nie było. List. Podniosłam go i obejrzałam. Miał angielską pieczęć. Rozejrzałam się po komnacie. Ktoś musiał wejść tu nadzwyczaj cicho, inaczej bym usłyszała. Oferta przedstawiona w liście mroziła krew w żyłach, a podpis... Elizabeth R.
Należy ją teraz dokładnie schować. Jeśli ktoś by znalazł angielską pieczęć w moim pokoju... To rozpoczęłoby setki domysłów i plotek względem mojej lojalność wobec Korony.
Moje dwórki pomogły mi się ubrać, a następnie pozwoliłam im na czas wolny. Sama miałam spędzić ranek ze swoim rodzeństwem starszymi braćmi- Janem Filipem i Florianem oraz młodszymi siostrami Charlotte, Gabrielle, Louise, Amélie i Florence.
Było ciepło, więc zaplanowaliśmy piknik w pobliżu zamku. Planowaliśmy pojechać dwom kartami. Ja, Jan Filip, Charlotte oraz Florence pojadą z nami, reszta pojedzie inną karetą.
- Nie cieszysz się, że spędzisz dzień z rodzeństwem?- spytałam.
Jan wydawał się bardzo zamyślony jakby bezwiększych chęci do życia.
- Oczywiście, że się cieszę.
- Ty też wydajesz się zamyślona, Mirabelle.- zauważyła Charlotte.
- Dostałem list od matki.- oznajmił Baron.
- Lady Loli?
- Tęsknisz za nią?- spytała Florence.
- Florence.- skarciłam siostrę wzrokiem.
- Nic się nie stało.- zapewnił brat.
Jednak jego mina starała się mówić sama za siebie.
Podczas pikniku bawiliśmy się bardzo dobrze, niewiadomo, kiedy trzeba było już wracać do zamku, gdzie czekał już na mnie Książę Franciszek. Prawda jest jednak taka, że tego dnia nie mogłam się skupić na jednej rzeczy. Oferta od Królowej Elżbiety wciąż krążyła w mojej głowie.
- Jesteś nieobecna.-zauważył Franciszek podczas odwiedzin w mojej komnacie.
- Przepraszam.-odpowiedziałam.
- Co się dzieje?-spytał, łapiąc mój wzrok.
- Nic.
- Widzę.
- Pomyślałeś, że łatwiej byłoby, gdybyśmy nie musieli czekać na zgodę ojca?
- Oczywiście, że byłoby łatwiej, ale wiemy jak jest.
- Mogę to zmienić.
- Chcesz uciec?
- Niedokońca.- oznajmiłam, zaczynając bawić się mieczem Księcia.
- Zostaw, zrobisz sobie krzywdę.
- Naucz mnie.
- Naucz czego?
- Naucz mnie bić.
- Bić po co?
- Jestem księżniczką, nie zawsze mam rycerzy wokół siebie.
- Nie jestem co do tego przekonany.
Stwierdził, na co położyłam dłoń na jego policzku, a usta zamknęłam pocałunkiem.
- A teraz?-spytałam, a następnie kontynuowałam dalsze pocałunki.
Książę jednak po chwili złapał moje nadgarstki, przez co się przechyliłam, a to on był teraz nade mną.
- Co ty robisz?-spytałam.
- Powiedz mi czemu ja?
- Czemu ja, co?
- Czemu się zakochałaś we mnie? Wiedziałaś kim jestem.
- Nie od razu, ale muszę przyznać, że przystojny nieznajomy bardzo mi się spodobał. Ty też nie wiedziałeś kim jestem. Gdy się tobie przedstawiłam wiedziałam, że mogę ci zaufać, że jesteś oddany koronie. Nie chciałeś mi zrobić krzywdy.
- Przedstawianie się swoim tytułem nieznajomym to wielkie ryzyko.
- Tym razem się opłaciło.-stwierdziłam, na co Książę ułożył mnie do spania.
- Śpij dobrze.-ucałował mnie i zaczął zmierzać w kierunku drzwi.
Już łapał za klamkę, gdy go zawołałam.
- Franciszku?
- Tak.-odwrócił się do mnie.
- Zostań, proszę. Choć na chwilę. Proszę.
- Będziesz miała problemy, jeśli ktoś tu rano wejdzie.
- To nieistotne. Proszę.
- Jesteś zaniepokojona.-stwierdził, podchodząc do mnie.- Czemu nie mówisz co się dzieje?
- Nic się nie dzieje.-zapewniłam, gdy położył się koło mnie i mogłam się do niego przytulić.
Poranny list z Anglii wciąż zaprzątał moją głowę. Oferta Królowej Elżbiety była otwarta. Proponowała mi bycie następczynią angielskiego tronu. Jednak nie wiem... Dlaczego mnie? Nie dowiem się, jeśli się wstępnie nie zgodzę i nie dopłynę do Anglii. Spalę wtedy za sobą wszystkie mosty. Moje zniknięcie nie obejdzie się bez echa. Mogę sobie tylko wyobrażać ewentualne zachowanie ojca, gdy zniknę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro