Rozdział 3-Burza nadchodzi
Przechadzałam się zamkowymi korytarzami, gdy wpadłam na Matthew.
- Unikasz mnie?-spytał.
- A powinnam?
- Twoich strażników jest jakby więcej.
- Słyszałam twoją rozmowę.-oznajmiłam.
- Rozmowę? Jaką rozmowę?
- Miałeś ode mnie wydobywać informacje, nie zwracając uwagi na to, w jaki sposób to robisz.
Wyjaśniłam, na co zastygł w bezruchu.
- Księżniczko Mirabello.-usłyszałam głos króla Christiana IV.-Czy nie wybrałaby się wasza wysokość ze mną do ogrodów?
- Z wielką przyjemnością.-kiwnęłam głową, wymijając syna ambasadora.
***
Christian IV Oldenburg był bardzo miły dla mnie. Miły i przystojny, ale jednak miałam świadomość tego, że lada dzień pojawi się tutaj król Nawarry wraz ze swoim bratankiem, Franciszkiem. Król Nawarry i moja rodzina się nie lubili. Ten pierwszy był z dynastii Burbonów, z chęcią zagarnąłby tron mojego ojca.
- Muszę przyznać, że oczarowałaś mnie od razu.
- Bardzo mi schlebia, wasza wysokość.
- Proszę, mówmy sobie po imieniu. Christian.
- Mirabella.
- Możemy mówić otwarcie?
- Oczywiście.
- Zdaję mi się, że wiesz, dlaczego tu przyjechałem.
- Nie jesteś pierwszym, który przyjeżdża tu w tym celu.
- I nie pierwszym, który odjedzie bez ręki księżniczki Mirabelii.-stwierdził.
- Aż tak jestem znana w Europie?-spytałam.
- Zdawałem sobie sprawę, że mnie też odrzucisz.
- Znamy się zbyt krótko.-pokręciłam głową, z lekkim uśmiechem spoglądałam na Christiana.- Może gdybyśmy znali się dłużej.
- Możemy to naprawić.-stwierdził, jednak spojrzałam na niego niezrozumiale.
- W jaki sposób?
- Pojedź ze mną, pojedź ze mną do Danii.
- Do Danii?-roześmiałam się.-Jak kto?
- Księżniczka francuska.
- Sęk w tym...
- Sęk w tym, że nie jesteś zainteresowana.
- Przykro mi.-uśmiechnęłam się.
- Ale możemy zostać przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi? Jestem francuską księżniczką, nie mogę ci nic dać, prócz mojej serdeczności.
- Ja za to jestem królem, dwóch krajów. Chcę być tylko twoim przyjacielem. Jeśli ty lub twój kraj będziecie kiedyś, potrzebować pomocy wystarczy, że napiszesz do mnie.
- Dlaczego? Dlaczego jesteś dla mnie taki miły?
- Polubiłem cię.
- To wszystko?
- Tak. Jesteś bardzo podejrzliwa.
- Ktoś ostatnio zawiódł moje zaufanie, mam nadzieję, że nie jesteś następny, który również je zawiedzie.
- Myślę, że nie chciałbym się znaleźć w jego skórze przed królem Franciszkiem i królową Marią.
- Nie są tacy straszni jak mogłeś słyszeć.
- Nie tak straszni jak królowa matka.
Oznajmił.
- Zdaję ci się.-uśmiechnęłam.-To miła kobieta, mimu kilku mankamentów.
Wyjaśniłam, na co usłyszeliśmy dźwięk zwiastujący przyjazdu królewskiego gościa.
- Ktoś nadjeżdża.-oznajmił.
- Burza nadchodzi.-stwierdził.
- Idziesz ze mną?-spytałam.-To prawdopodobnie Król Nawarry.
- Nie jest moim gościem, spotkamy się pewnie wieczorem na uczcie. Wszyscy.
Udałam się szybko na dziedziniec zamkowy, na którym już była kareta.
Stanęłam obok rodziców i braci.
- Jak tam król Christian?-spytał Florian.
- Ciekawy człowiek.-oznajmiłam, na co poczułam na sobie wzrok ojca, po czym rzekłam do niego.-Nie rób sobie nadziei, nie zmienię zdania.
- Nawet bym nie śmiał.-stwierdził, spojrzawszy na mnie.
- Nie dasz mu szans?-spytała matka.
- Nie. Będziemy przyjaciółmi.-oznajmiłam, gdy kareta się zatrzymała.-Oto i są nasi gości.
Rodzice zaczęli podchodzić w kierunku karety, a ja z Florianem i Janem zaraz za nimi.
- Jesteś chora?-spytał Jan.
- Proszę?-spytałam.
- Masz rumieńce na twarzy.
- Trochę mi gorąco.-ukróciłam temat, gdy stanęliśmy.
- Król Nawarry.-zaczął ojciec.-Czemu jesteśmy zaszczyceni twoją wizytą?
- Kuzynie, do interesów przejdziemy później.
- Interesów? To ciekawe.-odrzekł król Francji.
- To jest mój bratanek, Książę Franciszek.
Przedstawił mojego pół-narzeczonego, który pokłonił się przed rodzicami. Ja i Franciszek spojrzeliśmy się na siebie.
- Wielką radość sprawia mi poznanie króla i królowej Francji.-oznajmił.
- Książę Florian i Baron Jan oprowadzą cię po dworze.
***
Zaczęłam wracać do swoich komnat po przyjeździe Burbonów. Gdy otworzyłam drzwi, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i wciąga do mojej komnaty, a następnie zamyka drzwi.
- Nie powinieneś tu być.-oznajmiłam na widok Franciszka, który przygwoździł mnie do ściany, składając mi na ustach pocałunek.
- Stęskniłem się.-odpowiedział, podnosząc mnie i nosząc na łóżko.
- Jestem ciężka.
- Nie rozśmieszaj mnie.-oznajmił kładąc na łóżku i dalej mnie całując.
- Mirabello.-usłyszeliśmy, gdy drzwi od moich komnat nagle się otworzyły.
W progu stanął mój brat, Książę Florian.
Spojrzał na nas, a następnie zamknął drzwi, podchodząc do nas.-Byłbyś tak miły i zszedł z mojej siostry?-spytał, po czym zwrócił się do mnie.-Zrobił ci coś?
- To nie tak, Florianie. Wytłumaczę ci wszystko.
- Porozmawiamy jak książę Franciszek opuści twoje komnaty.-wyjaśnił, na co spojrzałam na chłopaka, który moment wcześniej leżał ze mną na łóżku.
- Zostawisz nas?-spytałam, na co kiwnął głową, a po chwili drzwi za nim się zamknęły.
- Już wiem skąd te rumieńce.-zaczął brat, spoglądając na mnie.-Zdajesz sobie sprawę, że jeśli by ktoś inny wszedł do tego pokoju, twoja reputacja byłaby zniszczona?
- To nie tak jak myślisz, znamy się dłużej. Kochamy się. Tak, wiem co mi zawsze mówiłeś, my władcy nie powinniśmy iść z głosem serca. Sęk w tym, że jestem tylko księżniczką, córką króla i królowej. Władczynią niczego.
- Jest z dynastii Burbonów, ojciec nie będzie zadowolony.
- To ja mam być zadowolona, nie on.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro