Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18- Problemy Walezjuszy

Od Autorki

Z założenia rozdziały mają być dodawane co 2-3 dni. Jednak w tym tygodniu mi nie wyszło. Koniec roku i przygotowania do bierzmowania robią swoje. Lecz teraz zapraszam Was na rozdział oraz jednocześnie dziękuję za ponad tysiąc wejść.

Lady_Katia

Mirabelle


W towarzystwie Michała wróciłam do sali, skąd dobiegał krzyk Louise. Zauważyłam tam wyraźnie zdenerwowanego ojca i roztrzęsioną matkę, którą mimo wszystko próbował uspokoić Król Franciszek.

- Pozbawiam cię wszelkich tytułów, jakich kiedykolwiek ci nadałem! Do rana masz opuścić zamek! Nie interesuję mnie, gdzie się udasz.

Wymieniłam się spojrzeniami z Lousie.

- Zawsze mnie nienawidziliście! - Wrzasnęła patrząc na mnie i Floriana ze łzami w oczach. - Zawsze stałeś po stronie Mirabelle! Z nią spędzałeś najwięcej czasu! Jest zaraz po tobie w kolejce do tronu, najważniejsza!

Teraz po tych wyjaśnieniach rozumiem, dlaczego chciano pozbyć się nas obu. Po naszej śmierci następczynią tronu zostałaby Charlotte. Co jeszcze jakiś czas temu oznaczałoby, że królem trzech europejskich państw stałby się sułtan Mustafa. Ładnie to zaplanowali.

***

Po zaręczynowej kolacji udałam się do swoich komnat wraz z Eleonorą, która pomagała mi się przygotować do snu.

- Ciężki dzień? - Spytała, rozszczesując moje włosy po kąpieli.
- Pewnie słyszałaś już o Księżniczce Louise, a właściwie teraz tylko Louise.
- To okropne co chciała zrobić tobie i twojemu bratu.
- Jednak mimo wszystko mam wątpliwości z tym że ją wydaliśmy przed ojcem.
- Masz dobre serce, Mirabelle, ale powinnaś uważać, aby nie okazało się twoją zgubą.

Wyjaśniła, gdy drzwi do mojej komnaty się otworzyły.

- Prosiłaś mnie do siebie — Przypomniał Franciszek.
- Możesz się już położyć, Eleonor. To był dla nas długi dzień. Dobrej nocy.
- Wzajemnie. - Uśmiechnęła się i dygnęła lekko przed Franciszkiem nim opuściła komnatę.
- Chciałam z tobą porozmawiać.
- Tak?
- Nie jestem pewna czy zdajesz sobie sprawę, jaką rolę będziesz pełnić u mojego boku jako mąż, Książę Walii, a w przyszłości mąż królowej Anglii.

Stanęłam naprzeciw niego, ale ten zdawał się niekoniecznie rozumieć do czego zmierzam.

- Musisz stawać sobie sprawę, że nigdy nie będziesz miał władzy. Władzy, jakiej będę miała ja.
- Skąd pomysł tej rozmowy? - Spytał.
- Jest duża możliwość, iż nigdy nie dostaniesz tytułu króla, a co najwyżej Księcia małżonka. Musisz również pamiętać, że każda ustawa będzie w dużej mierze zależna ode mnie, nie od ciebie.
- Uważasz, że chcę, abyś została moją żoną tylko z tego powodu, iż zostaniesz królową pewnego dnia?
- Tłumaczę, abyś wiedział z czym się to wiąże, z czym się wiąże małżeństwo ze mną. - Wyjaśniłam, gdy ten podszedł i jedną dłonią ujął mój policzek.
- Chcę, abyś była moją żoną. Nie ważne kim jesteś, kim będziesz. - Mówił, patrząc w moje oczy. - Bądź moją muzą, moim światłem.
- Przepraszam. - Pokiwałam głową, przytulając się do Księcia.

Poczułam jak z moich oczu zaczynają płynąć łzy, mocząc zarazem koszulę Franciszka. Kuzyn objął mnie.

- Chodzi o Louise? Masz wątpliwości co do decyzji króla?
- Mam wątpliwości i ich nie mam.
- Nie zamęczaj się tym. Król zrobił co uważał za słuszne. Powinnaś się z tym przespać. Rankiem wszystko będzie wyglądać inaczej.

***

Pomrugałam kilka razy oczyma, aby kształty nabrały ostrości po przebudzeniu. Przetarłam oczy i zauważyłam postać, która siedziała nieopodal mojego łóżka.
Gwałtownie się zarwałam.
- Spokojnie. - Postać uniosła rękę w geście uspokojenia mnie.
- Florian? Co ty tu robisz tak wcześnie?
Spytałam, opadając na poduszkę.
- Wcześnie? Jesteśmy już po obiedzie. Do zamku przyjechała siostra ojca Klaudia. Wieść o tym, że jeszcze nie wyszłaś z komnat dzisiejszego dnia już się rozeszła.
- Jak rodzice? Radzą sobie?
- Nie wspominaj przy nich o Louise. Przyjechali tu jacyś angielscy lordowie do ciebie.
- Co mówili?
- Nalegali na spotkanie z Księżną Walii.
- Będę musieli poczekać do wieczora lub do jutra, jak ich spotkasz to przekaż.
- Królowa, na którą czekają lordowie, no proszę.
- Tobie również polecam — Westchnęłam.
- Podoba ci się ta funkcja, funkcja następczyni tronu.
- Tobie nie?
- Mi musi, ty jeszcze nie tak całkiem dawno miałaś wybór. Dziś mężczyźni gonią o twoją rękę bardziej niż kiedykolwiek, szybciej niż robili to wcześniej.
- Co, proszę?
- U ojca jest stos listów od królów, książąt, hrabiów. Są w stanie przepłynąć ocean, aby ojciec oddał im twoją rękę.
- Ocean? To raczej zadanie dla idiotów, żadnemu się nie uda. Chcą popełniać masowe samobójstwa dla tytułu króla Anglii, a obecnie Księcia Walii.
- Mogę ci pokazać te listy. W niektórych można się szczerze pośmiać.
- To wszystko jest w dokumentach ojca.
- To stanowi dla ciebie jakiś problem?
Spytał z lekkim uśmiechem, po czym się uśmiechnęłam.
- Oczywiście, że nie.

Wraz z bratem ubrana w jedną ze swoich sukni szłam do biura ojca. Miałam takie szczęście, iż natchnęłam się na kilku angielskich lordów, którzy usiłowali się ze mną spotkać.

- Wasza wy... - Zaczął jeden z nich, lecz mój brat podniósł dłoń.
- Księżna nie czuję się dziś najlepiej. Potrzebuję odpoczynku.

Wyjaśnił krótko brat, gdy mijaliśmy Anglików. Bez słowa również dotarliśmy do biura ojca, gdzie odkąd sięgam pamięcią planował najróżniejsze kroki Szkocji i Francji, w celu umocnienia sojuszu przeciw Anglii. Teraz? Nie bywałam tam tak często jak mogłam czy chciałam w ostatnim czasie, ale to ze względów oczywistych. Byłam wciąż księżniczką monarchów Szkocji i Francji, jednak byłam również Księżną Walii, następczynią tronu Anglii. Nie mogłam już znać już wszystkich tajemnic państw sojuszu.

- Są tu.- Oznajmił brat, wyciągając z szuflady stos listów.

Razem usiadaliśmy po stronie biurka, gdzie siedział ojciec i zaczęliśmy przeglądać listy, coraz wybuchając salwą śmiechu.

- Nie myślałam, że aż tyle jestem warta.
Stwierdziłam z uśmiechem, odkładając kolejny z listów.
- Może zabrzmi to jakbym sprzedawał klacz, ale prawa jest taka, że twoja wartość wzrosła tak samo, jak twoja pozycja i wielkość twoich ziem.
- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
- O twoim mężu?
- Zdaję sobie sprawę, że działasz na ojca swą siłą perswazji przez co żadna z nas nie jest zaręczyona z jego woli.
- Ojciec kiedyś umrze, a ja zostanę królem. Nie będę czuł się dobrym królem, jeśli moje siostry nie będą szczęśliwe.
- Tam przed lordami... nazwałeś mnie Księżną. Gdy wróciłam z Anglii, nigdy nie dałeś mi odczuć twojej złości za to, że spiskowałam za twoimi plecami.
- Nie byłem zły. Byłem przygotowywany do bycia królem Francji i Szkocji, Anglia nigdy nie była pewna. Od kiedy pamiętam, byłaś u mojego boku. Pilnie się uczyłaś nie tylko rzeczy dla dziewcząt, ale i chłopców. Anglia będzie miała cudowną królową, siostro.

Mówił patrząc prosto w moje oczy. Naszą jakże szczerą rozmowę przerwał wchodzący do sali ojciec. Był wyraźnie zdziwiony naszą obecnością.

- Szukacie czegoś? - Spytał, widząc nas nad stosem listów.
- Pokazuję Mirabelle listy od mężczyzn proszących o jej rękę — Oznajmił Florian.
- Od rana szukają cię angielscy lordowie, a teraz są wyraźnie zmartwieni.
Zauważył ojciec.
- Florian powiedział im, że nie czuję się dzisiaj najlepiej — Wyjaśniłam.
- Pozwalasz im na siebie czekać?
- Będę królową, nie będę na każde zawołanie szlachty.
- Pewna mała dziewczynka chce się widzieć z Księżną Mirabelle. - Oznajmiła mama, wchodząca do pomieszczenia.
- Dziewczynka? - Spytałam niezrozumiale, ale odpowiedziałam. - Niech wejdzie.
- Bash.

Na to imię wuj Sebastian wprowadził do biura ową dziewczynkę. Miała na sobie czerwoną pelerynę, a na jej ramię opadał brązowy warkocz. Tą dziewczynką była Isolde. Na widok mojego ojca, matki oraz mnie i brata, ukłoniła się.

- Chciałam porozmawiać z waszą wysokością — Oznajmiła, na co się uśmiechnęłam.
- Jestem Mirabelle, nie musisz się tak do mnie zwracać, Isolde — Przypomniałam, schylając się do dziewczynki. - Może powiesz mi co tu robisz?

Zaproponowałam, lecz dziewczynka obejrzała się na innych, którzy byli wokół nas.

- Nie masz czego się obawiać. To przyjaciele. - Wyjaśniłam na wstępie, gdy Florian wziął małą na ręce.
- Mirabelle ma rację. Ja jestem Florian, brat Belle — Książę uśmiechnął się do dziewczynki, po czym wskazał głową na rodziców. — To są nasi rodzice, Król Franciszek i Królowa Maria. Obok króla stoi nasz wujek, Książę Sebastian. Jak widzisz jesteś wśród swoich, nie trzeba się bać.
- Ciocia kazała ci to przekazać.
Powiedziała dziewczynka, wyciągając list zaadresowany do mnie.
- Ciocia? - Spytał ojciec.
- Później wyjaśnię. - Pokiwałam głową.

„Kochana siostro

Liczę, że ten list dotrze do ciebie jak najszybciej. Przeciwnicy monarchii porwali mnie i Henryka. Niebawem zgłoszą się do ojca o okup albo wyślą nasze głowy. Trzymają nas w lasach niedaleko zamku. Głęboko wierzę, że Isolde dotarła do ciebie i jest bezpieczna.

Florence"

Szybko przeczytałam list i znów spojrzałam na Isolde.

- Zaprowadzę cię do mojej dwórki. Nazywa się Eleonora, pewnie się polubicie. Ja w tym czasie zajmę się sprawą, z którą przyszłaś do mnie. Dobrze?
- Dobrze. - Uśmiechnęła się.
- Chodźmy zatem. - oznajmiłam, na co dziewczynka zwróciła się do króla.
- Odprowadzisz mnie, Franciszku?

Może było to niegrzeczne, ale spowodowało na twarzach wszystkich uśmiech. Florian postawił Isolde na podłogę, a Król wyciągnął rękę do dziewczynki.

- Z przyjemnością, panienko. - Oznajmił, na co jej mała rączka ujęła męską dłoń króla.
- Odprowadzę was i powiem Eleonor co ma robić.

Szłam wraz z ojcem i Isolde zamkowym korytarzem. Córka Henryka była wyraźnie zadowolona, że ma króla u swojego boku. A on? On wydawał się lekko rozbawiony jej szczęściem.

- Wasza wysokość nie możemy być dużej ignorowani! - Uniósł się względem mnie jeden z Anglików, który przyjechał dzisiejszego rana.
- Tak jak mówił Delfin Florian, porozmawiamy jutro. - Oznajmiłam się, obracając się i idąc dalej. Jednak usłyszałam słowa jednego z nich.
- Nie ma dla nas czasu, a zajmuję się tą smarkulą.

Stanęłam, a następnie wróciłam do angielskich lordów.

- Ojcze? Możesz na chwilę tu przyjść z małą Isolde? - Spytałam, na co dziewczynka wróciła z uśmiechem do mnie, wraz z królem.
- W tym momencie nadaję tej o to... Jak to powiedzieliście? Ach, tak smarkuli. W tym momencie Isolde ma tytuł Lady i należy się do niej zwracać Lady Isolde. Jeśli usłyszę brak szacunku od kogokolwiek, a szczególnie od któregoś z was, potraktuje to jako obrazę majestatu i będziecie wisieć.

***

Poinstruowałam Eleonor co ma zrobić z Isolde. Ma się nią po prostu dobrze zająć. Mogą powybierać jakieś sukienki dla Isolde z moich, które nosiłam w dzieciństwie.

- Zostańcie jeszcze chwilę, proszę.
Prosiła dziewczynka, abyśmy jeszcze nie wychodzili z ojcem.
- Teraz zostaniesz z Eleonorą, a jutro spędzisz ze mną cały dzień, Lady Isolde.
Zaproponował ojciec.
- To dobra propozycja, Isolde.
- Zgadzam się, zatem.

Po przystaniu Isolde na propozycję króla, wraz z nim opuściłam komnatę.

- Możesz mi teraz wyjśnić kto to jest?
Spytał.

Nie mogłam już dłużej ukrywać prawdy. Florence była w niebezpieczeństwie. Wyjaśniłam ojcu, po krótce, o co we wszystkim chodzi.

- Gabrielle prosi nas do siebie — Powiedziała Charlotte, przerywając moją rozmowę z ojcem.
- Już idę. - Powiedziałam siostrze, po czym zwróciłam się do ojca. - Dołączę do was wkrótce w sali tronowej.

Po chwili odwiedziłam komnatę Gabrielle. Była tam również Charlotte, Florian i Jan Filip. Siostra płakała. Jednak nie znałam jeszcze powodu rozpaczy.

- Ktoś mi powie co się stało? - Spytałam zbita z tropu.
- Pamiętasz hiszpańskiego księcia?
Odpowiedział pytaniem na pytanie starszy z braci.
- Oczywiście, nie mogłabym zapomnieć.
- Gabrielle będzie miała z nim dziecko.
Oznajmił Florian.
- Powiedz, że masz kogoś kto natychmiastowo szuka żony.
Błagała Gabrielle przez łzy.
- Znalazłby się ktoś — kiwnęłam głową z uśmiechem, aby dodać siostrze otuchy.
- Za kilka dni mamy bal. - Zauważył Florian. - Kogoś znajdziemy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro