Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II.8.

15. Wspomnienie po imprezie.

Zabawa z Kasią i Bartkiem mi się spodobała. Nie chcieli niczego wyjątkowego, a jednocześnie podeszli do swoich pomysłów z zaangażowaniem. Zaczęło się od tego, że Katarzyna posadziła nas na łóżku i zgasiła światło, zostawiając tylko zapalone dwie małe lampki przy łóżku. W ten sposób mieliśmy z Bartkiem widok na nią. Kobieta włączyła muzykę i zaczęła się rozbierać w jej rytm. Jednocześnie podchodziła do nas i zaczepiała, a potem cofała się na swoje miejsce.

– Fajna jest ta moja Kaśka, prawda? – szepnął mi do ucha Bartosz.

– Ożeniłeś się z nią, to wiesz najlepiej – odpowiedziałem dyplomatycznie.

– Zawsze marzyła o tym, że jeden facet będzie ją posuwał od tyłu, a ona drugiemu zrobi loda. Rozumiesz, że w tym wypadku wolę być drugim? – spytał, porozumiewawczo mrugając.

– Rozumiem – zaśmiałem się. – Naprawdę nie mam nic przeciwko, żeby spełnić jej marzenie.

Katarzyna była ode mnie o kilka lat starsza, ale bardzo zadbana. Miała krótkie ciemne włosy i szelmowskie spojrzenie. Na co dzień podobno była fryzjerką czy tam kosmetyczką, nie pamiętałem. Nie było to aż takie ważne poza faktem, że umiała zadbać o swój wygląd.

– Ściągaj spodnie, mężu – zażądała kobieta, która została już w samych majtkach.

– Sama mi zdejmij – zaśmiał się Bartosz, wstając z łóżka. – A ty leć pod prysznic, Rafał – wskazał mi łazienkę.

Posłuchałem, rozumiejąc, że oni chcą przez chwilę zostać sami.

– Jesteś pewna, że tego chcesz, kochanie? – usłyszałem, jak Bartek dopytuje Kaśkę dyskretnie.

– Jeszcze jak – odpowiedziała. – No, już, nie martw się, misiaczku. Tak ci obciągnę, że padniesz – zachichotała. I tyle słyszałem, bo wlazłem pod prysznic.

Kiedy wróciłem do pokoju, Kaśka leżała na plecach, całkiem naga, a Bartek lizał ją zapamiętale. W ogóle nie zwrócili na mnie uwagi. Stanąłem więc z boku i przyglądałem się ich zabawie. Ona pierwsza mnie zauważyła. Poklepała męża po głowie.

– Bartek, Rafał już jest.

– Okej. – Mężczyzna podniósł się, spoglądając na mnie spody byka.

– Jeśli chcecie zostać sami, to ja pójdę gdzie indziej – stwierdziłem.

– Nie, zostań – poprosiła Kasia.

– Zostań, skoro Kasia chce.

Już zrozumiałem. Bartek próbował przekonać żonę, żeby dała sobie spokój z trójkątem, a ona była przekonana, że chce spróbować.

– Zostanę tylko jeśli oboje tego chcecie – podkreśliłem odpowiednie słowo.

– Skoro moja żona sobie tego życzy, to oboje chcemy – zdecydował Bartek. – Wstawaj, Kaśka – polecił żonie, po czym kazał jej uklęknąć na brzegu łóżka, a sam stanął na wprost niej. – I ssij tak jak lubisz – dodał, nakierowując swojego członka na jej usta. Przyjęła go całego. Zawsze podziwiałem kobiety, które potrafiły zrobić coś takiego.

Mina mężczyzny ewoluowała do bardzo zadowolonej, kiedy poruszał się rytmicznie w jej ustach. Kaśka wydawała z siebie tylko stłumione jęki, koncentrując się na tym, co robiła.

– Rafał, zrób, proszę, co chciała – poprosił mnie Bartek, wskazując na wypięty tyłek jego żony.

– Jak każecie, jestem tu dla was – odparłem, wciągając gumę na interes.

Powoli położyłem dłonie na pośladkach Kaśki. Były ciepłe i okrągłe, dokładnie takie, jakie powinny być. Kobiecy tyłek ma w sobie coś magicznego, kiedy jest za co złapać. Facet czuje się, jakby godził się ze wszechświatem.

Katarzyna zamruczała, poruszając biodrami. Nakierowałem wacka na jej wygoloną cipkę i pchnąłem ostrożnie. Była wilgotna i napalona. Spojrzałem kontrolnie na jej męża, któremu euforia odbierała już rozum. Byłem pewien, że lada chwila facet spuści się w usta swojej żony. A ona najwyraźniej na to liczyła, bo obciągała mu z pełnym zaangażowaniem.

Przyśpieszyłem ruchy, licząc na to, że Kaśka dostanie to, o czym marzyła. Skoro chciała obciągnąć mężowi, będąc jednocześnie dymaną od tyłu przez innego faceta, a ja zobowiązałem się jej to zapewnić, to musiałem dać z siebie wszystko.

Złapałem ją za biodra i zacząłem dociskać się mocniej do jej pośladków, wbijając się w nią głęboko i wyraźnie zaznaczając każdy ruch, a jednocześnie nadając jej tempo w ogóle. Bartek szybko się ze mną zsynchronizował, pieprząc jej usta dokładnie w tym samym tempie, w którym ja posuwałem ją od tyłu. Tym samym kobieta została zupełnie pozbawiona kontroli. Mogła się tylko nam poddać i to zrobiła. To dopiero nakręciło jej męża. Widziałem to po drapieżnym błysku w jego oczach, zanim je przymknął, żeby eksplodować w jej ustach. Kaśka zakrztusiła się, więc zwolniłem trochę ruchy, żeby pozwolić jej dojść do siebie.

– Nie przestawaj, zaraz dojdę – wycharczała, ciągle odkrztuszając spermą męża.

Skoro tak chcesz, laleczko – pomyślałem i przyśpieszyłem jeszcze.

Zamknąłem oczy, wyobrażając sobie, że rżnę tę rudą laskę z korytarza. Rzeczywiście, Kaśka niedługo zacisnęła się na moim kutasie, wydając z siebie głośny jęk. Mi też nie było trzeba wiele, żeby osiągnął spełnienie, bo fantazje o rudej strasznie mnie nakręciły.

– Dzięki, było fajnie – powiedziałem, wychodząc z niej, ale przytrzymując gumkę, żeby się nie zsunęła. Zawsze się zabezpieczałem, nawet jak ktoś mnie zapewniał, że bierze tabletki czy cokolwiek innego. Zdrowie było najważniejsze, a poza tym nie były mi potrzebne komplikacje w postaci alimentów dla cudzej żony.

– To my dziękujemy, Rafał – odpowiedziała Kaśka, ciągle ciężko dysząc.

– Tak, dzięki, że pomogłeś mi spełnić fantazję żony. Prawda, kochanie? – Bartek spojrzał z czułością na Kaśkę, a ja pomyślałem, że ludzie jednak mają nierówno pod sufitem.

Gdybym ja miał własną kobietę, co nigdy nie nastąpi, ale gdybym miał... nie chciałbym patrzeć jak inny ją posuwa i na pewno by mnie to nie podniecało. Zaraz pomyślałem sobie jednak o scenie, którą obserwowałem na korytarzu i doszedłem do wniosku, że pożądanie czyjejś kobiety jest znacznie bardziej podniecające niż brykanie z wolną. Może coś w tym jest, że zakazany owoc smakuje najlepiej, ale ja nie chciałem mieć kłopotów. Musiała wystarczyć mi wyobraźnia.

Poszedłem do łazienki, żeby się umyć i ubrać, a potem po cichu ewakuowałem się z pokoju, w którym para raczyła się na łóżku czułościami. Nie mogłem się nie uśmiechnąć pod nosem. Zawsze miło było obserwować ludzi, którzy do siebie pasowali i byli ze sobą na dobre i na złe. Takich, którzy skoczyliby za sobą w ogień, nawet jeśli ten ogień oznaczał zabawę w trójkąciku, żeby zadowolić żonę albo krztuszenie się spermą męża, żeby dać mu satysfakcję.

Poszedłem poszukać Olgierda. Znalazłem ich w stałym pokoju Wieśka i Aśki.

– Co, też chcesz popatrzeć? – spytał Wiesiek, zauważając mnie.

– Przyszedłem sprawdzić, jak kolega sobie radzi – odparłem, przysiadając się do niego.

– Już trzeci raz zmienił pozycję. Obraca ją na wszystkie strony. Ten facet chyba się nie męczy – odpowiedział Wiesiek z uznaniem, wskazując na Ola, który tym razem trzymał Aśkę na rękach i opierał jej plecy o szafę, która skrzypiała w rytm ich ruchów.

No, Olo sobie radzi.

– A ty? – spytałem kontrolnie, patrząc na jego bokserki, których kształt wskazywał na żywe zainteresowanie tematem.

– A ja dokończę. Aśkę trudno jest zadowolić. Skubana, jest bardzo wymagająca, a ja już nie ma tyle siły. Mam za to swoje sztuczki, więc jak już się zmęczy, to zrobię swoje czary-mary – wyjaśnił.

Zachichotałem. No tak, po co rżnąć żonę przez godzinę, jak ktoś może to zrobić za ciebie, a ty tylko doprowadzasz ją na szczyt.

Olgierd odpadł pierwszy, tak jak spodziewał się Wiesiek, znając swoją Aśkę najlepiej. Mężczyzna przejął swoją zmęczoną żonę od atletycznego kochanka i podziękował mu, podając rękę.

– Świetnie się spisałeś, kolego – pochwalił go.

– Dzięki, to było ciekawe doświadczenie – odparł Olo, nie do końca przekonany, ale robiąc dobrą minę do złej gry. Poszedł do łazienki się ogarnąć, a ja powiedziałem mu, że zaczekam na korytarzu.

Kiedy Olgierd wyszedł z pokoju, szepnął do mnie:

– Ta kobieta jest nie do zdarcia. Próbowałem na wszystkie strony, a teraz jeszcze Wiesiek ja bzyka.

– Taki mają układ – odparłem, wzruszając ramionami. – Ostatecznie, w tym wszystkim chodzi o to, żeby oni byli zadowoleni. Ja przed chwila pożegnałem podobną parę. Bawią się z innymi, ale się kochają i mają zaufanie do siebie nawzajem. To jest właśnie dobry związek, Olo.

– Chcesz powiedzieć, że byłem zaborczy wobec Karoliny? – zreflektował się Olo.

– Tak troszeczkę – zachichotałem. – Kobieta lubi być doceniana, adorowana, dopieszczana, ale nie lubi być trzymana w klatce. No i jak jej z tobą dobrze w łóżku, nigdy cię nie zostawi.

– Ty, patrz, Rafał, taka niby impreza, a ile się można nauczyć. Będę miał fajne wspomnienia. I na pewno wyciągnę wnioski.

– To dopiero początek zabawy, Olo – zaśmiałem się, a on spalił buraczka.



+/-

Nowy początek? 

To jest pierwszy z rozdziałów, które nie byy wcześniej publikowane. Odtąd obiecuję wrzucać jeden w tygodniu. Jak mi przybędzie magicznie tekstu, to pomyslimy o bonusach ;-) Miłej lektury :-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro