Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VI.5.

42. Ciekawość to... pierwszy stopień do odkrycia prawdy.

Nie wiedzieć czemu, nagle zapragnąłem wiedzieć, co takiego zdarzyło się tej obcej kobiecie.

– Opowiesz mi o tym? – spytałem.

– Chętnie, ale może róbmy coś... dla niepoznaki – szepnęła, wskazując na grupę, która już dziwnie nam się przyglądała.

– Możemy rozmawiać i tańczyć. – Objąłem ją w talii i poprowadziłem w zmysłowym tańcu.

– Zgoda. – Zarzuciła mi ręce na szyję i zakołysała biodrami.

Skinąłem na znajomych, że będę się bawił i skupiłem się na partnerce.

Babka miała na sobie krótką sukienkę z czarnej koronki, pod którą były tylko stringi. W wysokich lakierowanych szpilkach prawie dorównywała mi wzrostem. Była zgrabna, ale wiek zdradzała jej twarz. Na pewno była ode mnie o parę lat starsza. Po chwili zorientowałem się, że nie wiem nawet, jak się do niej zwrócić.

– Ja jestem Rafał. A jak mam mówić na ciebie? – spytałem.

– Natalia.

– W porządku, Natalio. To teraz opowiesz mi, co takiego przydarzyło ci się na imprezie w Morf?

– Ciii, bez żadnych nazw. – Przyłożyła palec po moich ust i pokręciła głową karcąco.

– Okej, bez nazw – zgodziłem się.

– Poznałam go tutaj. Najpierw bawiliśmy się razem, potem zaczęliśmy spotykać poza klubem. Zakochałam się jak głupia nastolatka – zaśmiała się gorzko, a ja musiałem przyznać, że jestem w stanie zrozumieć to uczucie.

– I co się stało?

– A co się miało stać? Przez jakiś czas spotykaliśmy się u mnie, więc nie chodziłam na imprezy...

– A on?

– O, widzę, że jesteś w temacie. – Spojrzała na mnie z wyrzutem.

– Co nie znaczy, że sam tak robię – odburknąłem.

– Okej, nie powinnam oceniać cię przez pryzmat innych – przyznała.

– No więc?

– Okazało się, że on spotykał się ze mną, ale cały czas przychodził tu sam. Ktoś ze wspólnych znajomych w końcu mi o tym doniósł. Więc i ja postanowiłam zabawić się jego kosztem.

– Czemu mam przeczucie, że to się nie skończyło tak, jak liczyłaś?

– Bo to prawda. Kiedy zobaczył mnie na imprezie, zaczął zachowywać się terytorialnie. Najpierw mnie opieprzył, że przyszłam bez niego. Jakby on nie przychodził beze mnie. A potem zaczął mnie nękać.

– I jak się z tego wyplątałaś?

– Uderzył gościa, z którym się bawiłam i dostał dożywotni wilczy bilet na wszystkie kluby z tej sieci.

– To jest ich więcej?

– Ech, ty chyba nietutejszy, bo nie chce mi się wierzyć, że taki nieobyty.

– Masz rację, jestem z daleka – przyznałem.

– To wiele tłumaczy. – Uśmiechnęła się zalotnie. – Ten sam właściciel posiada podobny klub w Poznaniu, Gdańsku i Krakowie.

– Niezły rozrzut, ale wszędzie mam daleko. Jestem tu dziś gościnnie i podejrzewam, że to pierwszy i ostatni raz.

– Rozumiem. A skąd jesteś?

– Tak jak mówiłem, Natalio, czekam na kogoś ważnego dla mnie. Nie jest to kobieta, która chciałaby mnie uwiązać w domu, choć jej pewnie bym się pozwolił usidlić. – Puściłem oko do partnerki w tańcu.

– Nawet się zabawić nie chcesz bez niej? – zdziwiła się.

– Jestem facetem, który poważnie traktuje zobowiązania – odparłem.

W jej oczach zobaczyłem zachwyt. Natalia ocierała się o mnie biodrami w tańcu. Musiałem przyznać, że nie było to nieprzyjemne doznanie. Ale przecież nie przyszedłem tam po to, żeby zadowalać się kimkolwiek.

Kiedy podniosłem wzrok, za jej plecami dojrzałem moją Wi. I wszystko inne przestało mieć znaczenie.

– Odprowadzę cię teraz do znajomych – oznajmiłem. – Jest i moja pani.

Natalia odwróciła się w kierunku, w który patrzyłem, żeby zobaczyć, co przyciągnęło moją uwagę.

– Która to? – spytała.

– Rude loki.

– Częsta bywalczyni – syknęła.

– Wiem.

Nie miałem zamiaru jej się tłumaczyć. Odprowadziłem Natalię do loży, w której siedzieli Aśka, Wiesiek i ich znajomi.

– Dziękuję za taniec, było inspirująco – powiedziałem na tyle głośno, żeby wszyscy usłyszeli. – Ale jest już moja znajoma, więc na razie was opuszczę.

Wiesiek pokręcił głową z niedowierzaniem, ale nie komentował. A Natalia dosiadła się do gościa, od którego wcześniej chciała uciec.

Co za ludzie...

Wyrwałem w stronę Wiolety, jakby mnie ktoś gonił. W porę wyhamowałem, bo przecież nie mogłem rzucić się na nią w klubie. Ochrona mogłaby nie być tak wyrozumiała dla gościa, który był tu pierwszy raz, nawet gdyby zapewniał, że „zna poszkodowaną".

Zakręciłem więc do baru, wypiłem szota i spokojnym krokiem podszedłem do rudej, wokół której zaczęło się już kręcić parę sępów.

– Już myślałem, że nie przyjdziesz, Wi – rzuciłem bez skrępowania, udając luz.

– Widziałam właśnie – odparła chłodno.

– O nie, nic z tego księżniczko. Nie spławisz mnie.

– Sprawdź mnie – rzuciła mi wyzwanie.

MI? WYZWANIE?

– Nie zrobię tego. Nie zamierzam cię sprawdzać ani kontrolować, Wi. Umówiliśmy się, że się spotkamy, prawda?

– Nie przypominam sobie.

– Tak cię zająłem, że straciłaś głowę? – zaśmiałem się.

– Schlebiasz sobie, Rafał.

– A wolałbym schlebiać tobie, Wioleto.

Spojrzała na mnie spod rzęs.

– Przyszłam tu się zabawić.

– Nie wykluczam tego. Porozmawiajmy. Opowiedz mi, czego pragniesz, a ja ci to dam.

– Skąd ta pewność?

– Uznajmy, że wiem, o czym mówię. – Założyłem ręce za siebie tak, żeby uwydatnić bicepsy, nad którymi przecież ciężko pracowałem z Olgierdem. Wi spojrzała na mnie z błyskiem w oku. Wiedziałem, że jej się podobam i cholernie mnie to rajcowało.

– Okej, niech ci będzie. Napijemy się? – Wskazała na bar.

– Zapraszam.

– Nie, sama za siebie płacę.

– Daj spokój, Wi. Ja cię tu dziś ściągnąłem i mam wobec ciebie plany, więc nie wymyślaj.

Nieoczekiwanie się zaśmiała.

– Zapomniałam już, jak uroczy bywasz, kiedy próbujesz się rządzić, skarbie, ale pozwól, że coś ci przypomnę: jesteś prowincjonalnym nauczycielem, a ja prezesem świetnie notowanej giełdowej spółki. – To ostanie szepnęła mi do ucha.

Ta kobieta wiedziała, jak wykastrować faceta jednym zdaniem. Nie zamierzałem jednak jej pozwolić pozbawić mnie męskości. Szczególnie w obliczu konkurentów.

Zapłaciłem za drinki swoim identyfikatorem, a potem objąłem ją w talii i zaprowadziłem na wolną kanapę.

– Opowiadaj, Wi. Czego pragniesz?

Ruda upiła łyk kolorowego drinka, a potem uśmiechnęła się do mnie.

– Chcę być wypełniona wszędzie – oznajmiła.

– Wszędzie, to znaczy? – Wolałem doprecyzować.

– To znaczy: jeden w cipce, drugi w tyłku i ostatni w ustach. – Zrobiła minę, która miała mnie zaszachować, ale widać nie doceniła mojej determinacji.

– Czyli potrzebujesz jeszcze dwóch kutasów – oznajmiłem spokojnie. – Bo to, że mój zajmuje ci usta, jest więcej niż pewne.

– Zrobisz to dla mnie?

– Zrobię więcej, skarbie. Nie zapomnisz tego wieczoru do końca życia.

– Bo wiesz... – zawahała się – bałam się dotąd tego próbować. Nie wiedziałam, czy mogę zaufać do końca trzem obcym facetom.

A ja znam kobiety, które się nie bały – pomyślałem, ale zachowałem to dla siebie.

– O to się nie bój, Wi. Jestem przy tobie i ze mną zawsze będziesz bezpieczna.

Spojrzała na mnie z wdzięcznością.

– Jednak potrafisz mnie zaskoczyć.

– Myślałaś, że już wiesz o mnie wszystko? – zaśmiałem się. – Niedoczekanie twoje, księżniczko. Dopij spokojnie drinka i poszukamy odpowiedniego towarzystwa.

– A co z tobą?

– Dziś uznajmy, że twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. Odbiję sobie innym razem.

– A ta babka, z którą się miziałeś, zanim przyszłam?

– Nie miziałem się, tylko z nią tańczyłem i rozmawialiśmy.

– Często ją tu widuję.

– Ona ciebie też. Myślała, że to mi w czymkolwiek przeszkodzi.

Wi się zawstydziła. Na serio. Jej jasną twarz ozdobiły rumieńce. A myślałem, że jest bezwstydna.

– A nie szkodzi?

– Przypominam ci, w jakich okolicznościach się poznaliśmy. Nie było to kółko różańcowe. Oboje musimy sobie zdawać sprawę z tego, że mamy jakieś doświadczenia w tego typu imprezach. I że one nas nie definiują. Bo nie definiują, Wi. Jesteś cudowną osobą i twój sposób spędzania wolnego czasu i odrywania się od rzeczywistości to tylko ułamek całej fascynującej ciebie.

Wioleta nie odpowiedziała nic, tylko dopiła drinka, po czym pocałowała mnie namiętnie. A potem złapała mnie za rękę i zaprowadziła do prywatnego pokoju. Na drzwiach wywiesiła zawieszkę z napisem: „Zapraszamy do dołączenia się" z rysunkiem faceta.



<>=-+

Kochani, jeszcze jest czwartek, więc zdążyłam :D Do zobaczenia wkrótce :-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro