II.8.
15. Wspomnienie po imprezie.
Zabawa z Kasią i Bartkiem mi się spodobała. Nie chcieli niczego wyjątkowego, a jednocześnie podeszli do swoich pomysłów z zaangażowaniem. Zaczęło się od tego, że Katarzyna posadziła nas na łóżku i zgasiła światło, zostawiając tylko zapalone dwie małe lampki przy łóżku. W ten sposób mieliśmy z Bartkiem widok na nią. Kobieta włączyła muzykę i zaczęła się rozbierać w jej rytm. Jednocześnie podchodziła do nas i zaczepiała, a potem cofała się na swoje miejsce.
– Fajna jest ta moja Kaśka, prawda? – szepnął mi do ucha Bartosz.
– Ożeniłeś się z nią, to wiesz najlepiej – odpowiedziałem dyplomatycznie.
– Zawsze marzyła o tym, że jeden facet będzie ją posuwał od tyłu, a ona drugiemu zrobi loda. Rozumiesz, że w tym wypadku wolę być drugim? – spytał, porozumiewawczo mrugając.
– Rozumiem – zaśmiałem się. – Naprawdę nie mam nic przeciwko, żeby spełnić jej marzenie.
Katarzyna była ode mnie o kilka lat starsza, ale bardzo zadbana. Miała krótkie ciemne włosy i szelmowskie spojrzenie. Na co dzień podobno była fryzjerką czy tam kosmetyczką, nie pamiętałem. Nie było to aż takie ważne poza faktem, że umiała zadbać o swój wygląd.
– Ściągaj spodnie, mężu – zażądała kobieta, która została już w samych majtkach.
– Sama mi zdejmij – zaśmiał się Bartosz, wstając z łóżka. – A ty leć pod prysznic, Rafał – wskazał mi łazienkę.
Posłuchałem, rozumiejąc, że oni chcą przez chwilę zostać sami.
– Jesteś pewna, że tego chcesz, kochanie? – usłyszałem, jak Bartek dopytuje Kaśkę dyskretnie.
– Jeszcze jak – odpowiedziała. – No, już, nie martw się, misiaczku. Tak ci obciągnę, że padniesz – zachichotała. I tyle słyszałem, bo wlazłem pod prysznic.
Kiedy wróciłem do pokoju, Kaśka leżała na plecach, całkiem naga, a Bartek lizał ją zapamiętale. W ogóle nie zwrócili na mnie uwagi. Stanąłem więc z boku i przyglądałem się ich zabawie. Ona pierwsza mnie zauważyła. Poklepała męża po głowie.
– Bartek, Rafał już jest.
– Okej. – Mężczyzna podniósł się, spoglądając na mnie spody byka.
– Jeśli chcecie zostać sami, to ja pójdę gdzie indziej – stwierdziłem.
– Nie, zostań – poprosiła Kasia.
– Zostań, skoro Kasia chce.
Już zrozumiałem. Bartek próbował przekonać żonę, żeby dała sobie spokój z trójkątem, a ona była przekonana, że chce spróbować.
– Zostanę tylko jeśli oboje tego chcecie – podkreśliłem odpowiednie słowo.
– Skoro moja żona sobie tego życzy, to oboje chcemy – zdecydował Bartek. – Wstawaj, Kaśka – polecił żonie, po czym kazał jej uklęknąć na brzegu łóżka, a sam stanął na wprost niej. – I ssij tak jak lubisz – dodał, nakierowując swojego członka na jej usta. Przyjęła go całego. Zawsze podziwiałem kobiety, które potrafiły zrobić coś takiego.
Mina mężczyzny ewoluowała do bardzo zadowolonej, kiedy poruszał się rytmicznie w jej ustach. Kaśka wydawała z siebie tylko stłumione jęki, koncentrując się na tym, co robiła.
– Rafał, zrób, proszę, co chciała – poprosił mnie Bartek, wskazując na wypięty tyłek jego żony.
– Jak każecie, jestem tu dla was – odparłem, wciągając gumę na interes.
Powoli położyłem dłonie na pośladkach Kaśki. Były ciepłe i okrągłe, dokładnie takie, jakie powinny być. Kobiecy tyłek ma w sobie coś magicznego, kiedy jest za co złapać. Facet czuje się, jakby godził się ze wszechświatem.
Katarzyna zamruczała, poruszając biodrami. Nakierowałem wacka na jej wygoloną cipkę i pchnąłem ostrożnie. Była wilgotna i napalona. Spojrzałem kontrolnie na jej męża, któremu euforia odbierała już rozum. Byłem pewien, że lada chwila facet spuści się w usta swojej żony. A ona najwyraźniej na to liczyła, bo obciągała mu z pełnym zaangażowaniem.
Przyśpieszyłem ruchy, licząc na to, że Kaśka dostanie to, o czym marzyła. Skoro chciała obciągnąć mężowi, będąc jednocześnie dymaną od tyłu przez innego faceta, a ja zobowiązałem się jej to zapewnić, to musiałem dać z siebie wszystko.
Złapałem ją za biodra i zacząłem dociskać się mocniej do jej pośladków, wbijając się w nią głęboko i wyraźnie zaznaczając każdy ruch, a jednocześnie nadając jej tempo w ogóle. Bartek szybko się ze mną zsynchronizował, pieprząc jej usta dokładnie w tym samym tempie, w którym ja posuwałem ją od tyłu. Tym samym kobieta została zupełnie pozbawiona kontroli. Mogła się tylko nam poddać i to zrobiła. To dopiero nakręciło jej męża. Widziałem to po drapieżnym błysku w jego oczach, zanim je przymknął, żeby eksplodować w jej ustach. Kaśka zakrztusiła się, więc zwolniłem trochę ruchy, żeby pozwolić jej dojść do siebie.
– Nie przestawaj, zaraz dojdę – wycharczała, ciągle odkrztuszając spermą męża.
Skoro tak chcesz, laleczko – pomyślałem i przyśpieszyłem jeszcze.
Zamknąłem oczy, wyobrażając sobie, że rżnę tę rudą laskę z korytarza. Rzeczywiście, Kaśka niedługo zacisnęła się na moim kutasie, wydając z siebie głośny jęk. Mi też nie było trzeba wiele, żeby osiągnął spełnienie, bo fantazje o rudej strasznie mnie nakręciły.
– Dzięki, było fajnie – powiedziałem, wychodząc z niej, ale przytrzymując gumkę, żeby się nie zsunęła. Zawsze się zabezpieczałem, nawet jak ktoś mnie zapewniał, że bierze tabletki czy cokolwiek innego. Zdrowie było najważniejsze, a poza tym nie były mi potrzebne komplikacje w postaci alimentów dla cudzej żony.
– To my dziękujemy, Rafał – odpowiedziała Kaśka, ciągle ciężko dysząc.
– Tak, dzięki, że pomogłeś mi spełnić fantazję żony. Prawda, kochanie? – Bartek spojrzał z czułością na Kaśkę, a ja pomyślałem, że ludzie jednak mają nierówno pod sufitem.
Gdybym ja miał własną kobietę, co nigdy nie nastąpi, ale gdybym miał... nie chciałbym patrzeć jak inny ją posuwa i na pewno by mnie to nie podniecało. Zaraz pomyślałem sobie jednak o scenie, którą obserwowałem na korytarzu i doszedłem do wniosku, że pożądanie czyjejś kobiety jest znacznie bardziej podniecające niż brykanie z wolną. Może coś w tym jest, że zakazany owoc smakuje najlepiej, ale ja nie chciałem mieć kłopotów. Musiała wystarczyć mi wyobraźnia.
Poszedłem do łazienki, żeby się umyć i ubrać, a potem po cichu ewakuowałem się z pokoju, w którym para raczyła się na łóżku czułościami. Nie mogłem się nie uśmiechnąć pod nosem. Zawsze miło było obserwować ludzi, którzy do siebie pasowali i byli ze sobą na dobre i na złe. Takich, którzy skoczyliby za sobą w ogień, nawet jeśli ten ogień oznaczał zabawę w trójkąciku, żeby zadowolić żonę albo krztuszenie się spermą męża, żeby dać mu satysfakcję.
Poszedłem poszukać Olgierda. Znalazłem ich w stałym pokoju Wieśka i Aśki.
– Co, też chcesz popatrzeć? – spytał Wiesiek, zauważając mnie.
– Przyszedłem sprawdzić, jak kolega sobie radzi – odparłem, przysiadając się do niego.
– Już trzeci raz zmienił pozycję. Obraca ją na wszystkie strony. Ten facet chyba się nie męczy – odpowiedział Wiesiek z uznaniem, wskazując na Ola, który tym razem trzymał Aśkę na rękach i opierał jej plecy o szafę, która skrzypiała w rytm ich ruchów.
No, Olo sobie radzi.
– A ty? – spytałem kontrolnie, patrząc na jego bokserki, których kształt wskazywał na żywe zainteresowanie tematem.
– A ja dokończę. Aśkę trudno jest zadowolić. Skubana, jest bardzo wymagająca, a ja już nie ma tyle siły. Mam za to swoje sztuczki, więc jak już się zmęczy, to zrobię swoje czary-mary – wyjaśnił.
Zachichotałem. No tak, po co rżnąć żonę przez godzinę, jak ktoś może to zrobić za ciebie, a ty tylko doprowadzasz ją na szczyt.
Olgierd odpadł pierwszy, tak jak spodziewał się Wiesiek, znając swoją Aśkę najlepiej. Mężczyzna przejął swoją zmęczoną żonę od atletycznego kochanka i podziękował mu, podając rękę.
– Świetnie się spisałeś, kolego – pochwalił go.
– Dzięki, to było ciekawe doświadczenie – odparł Olo, nie do końca przekonany, ale robiąc dobrą minę do złej gry. Poszedł do łazienki się ogarnąć, a ja powiedziałem mu, że zaczekam na korytarzu.
Kiedy Olgierd wyszedł z pokoju, szepnął do mnie:
– Ta kobieta jest nie do zdarcia. Próbowałem na wszystkie strony, a teraz jeszcze Wiesiek ja bzyka.
– Taki mają układ – odparłem, wzruszając ramionami. – Ostatecznie, w tym wszystkim chodzi o to, żeby oni byli zadowoleni. Ja przed chwila pożegnałem podobną parę. Bawią się z innymi, ale się kochają i mają zaufanie do siebie nawzajem. To jest właśnie dobry związek, Olo.
– Chcesz powiedzieć, że byłem zaborczy wobec Karoliny? – zreflektował się Olo.
– Tak troszeczkę – zachichotałem. – Kobieta lubi być doceniana, adorowana, dopieszczana, ale nie lubi być trzymana w klatce. No i jak jej z tobą dobrze w łóżku, nigdy cię nie zostawi.
– Ty, patrz, Rafał, taka niby impreza, a ile się można nauczyć. Będę miał fajne wspomnienia. I na pewno wyciągnę wnioski.
– To dopiero początek zabawy, Olo – zaśmiałem się, a on spalił buraczka.
+/-
Nowy początek?
To jest pierwszy z rozdziałów, które nie byy wcześniej publikowane. Odtąd obiecuję wrzucać jeden w tygodniu. Jak mi przybędzie magicznie tekstu, to pomyslimy o bonusach ;-) Miłej lektury :-*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro