Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ.12

Luke Skywalker i Han Solo otrzymali medale, a na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Connor przez cały czas trwania "Nowej Nadziei" był wpatrzony w ekran. Faktycznie były dość ciekawe. Adison za to walczyła, aby nie zasnąć. Było bardzo późno i padała z nóg.

- No i co powiesz? - zapytała ziewając. Przeciągnęła się i spojrzała na jego twarz.

- Podobają mi się. - uśmiechnął się lekko.

- To dobrze, bo teraz "Imperium Kontratakuje". - ponownie ziewnęła. Connor spojrzał na nią, lecz nie wiedział, jak o to zapytać. Adison nie specjalnie zbierała się do wyjścia. Nie, że jej obecność mu przeszkadzała. Wbrew przeciwnie. Było miło. Miał nadzieje, że uprze się i powie coś w stylu "Nie wyjdę dopóki tego nie obejrzymy". Czy pytanie wprost o to, czy ktoś ma zamiar zostać na noc jest dobrą opcją?

- Jeżeli jesteś śpiąca to możemy nadrobić ten film kiedy indziej. Nie pogniewam się. - zapewnił ją.

- Wciągnęłam się. Dawno nie oglądałam "Gwiezdnych Wojen". - spojrzała w jego czekoladowe oczy. - Jeżeli ci się nie pod...

- Właśnie bardzo mi się podobają! - przerwał wskazując na ekran. Mówił tonem podekscytowanego dziecka. - Jeżeli jednak jesteś zmęczona to...

- Oglądajmy dalej. Okey? Jestem pewna tego czego chce. - złapała za jego ramię. Connor uniósł kącik ust i zaczął szukać filmu. Uruchomił go, a po ekranie zaczęły spływać żółte litery. Android oparł się mocno o kanapę. Swoją rękę ułożył na zagłówku i czytał treść napisów.

Adison praktycznie na pamięć znała wstęp tej części. Oglądała "Gwiezdne Wojny" dziesiątki razy ze swoim tatą.  Filmy były o wiele starsze od niej, ale kochała je całym sercem. Dzisiaj faktycznie jednak kleiły jej się powieki, a lodowa planeta Hoth, która była pokazana na ekranie nie ułatwiła jej trzymania oczu szeroko otwartych. Przymknęła je na chwilę, aby nie musieć patrzeć na śnieg. Wsłuchiwała się jedynie w głos bohatera filmu. Nie wiedziała w którym momencie przestała rozumieć gdzie jest i kto mówi. Opadła luźno na ramię Connora.

Android początkowo bardzo się przestraszył. Był tak pochłonięty filmem, że nie zwracał uwagi na wszystkie inne czynniki. Spojrzał na nią kątem oka. Ta wręcz wtuliła się w jego przedramię i zasnęła. Con uśmiechnął się delikatnie. Odgarnął włosy z jej twarzy. Spała bardzo głęboko. Adison doskonale wiedziała, że nawet gdyby w środku nocy nadeszła apokalipsa i w mieście rozległ się alarm, ona nie usłyszałaby go. Connor zastopował film i przez chwilę po prostu na nią patrzył. Czuł, że jego krew krąży szybciej, ale nie wiedział dlaczego. Ogarnął go spokój. Na decyzje Connora nie trzeba było długo czekać.

Złapał Parker pod nogami i pachy i przeniósł ją do swojej sypialni. Kolejna rzecz, która ludziom przychodziła z trudem w przeciwieństwie do niego. Nie czuł żadnego dyskomfortu w związku z noszeniem ciężarów. Pewnego dnia z Hankiem pojechali do warsztatu samochodowego. Jak się okazało na ich nieszczęście zepsuł się podnośnik. Dwójka mężczyzn starała się unieść przód samochodu. Ich twarze nabrały wypieków, a auto nie uniosło się wystarczająco wysoko. Connor zaproponował pomoc i uniósł auto wyżej, niż mężczyźni. O wiele dłużej też je utrzymał. Po wszystkim otrzepał ręce i poprawił włosy. 

Ułożył Adison na pościeli, a ta obróciła się na bok. 

Wygląda uroczo - pomyślał

Connor wziął w dłonie koc z komody i dokładnie ją nim okrył. Ta jeszcze bardziej wtuliła się w pościel. Naprawdę mocno spała. Con podrapał lekko kark i przez chwilę patrzył na jej spokojną twarz. Uśmiechnął się lekko. Sam stwierdził, że się położy "spać". Ostrożnie wsunął dłoń pod poduszkę, aby wyciągnąć z pod niej koszulkę. Ostatni raz spojrzał na Adi po czym wyszedł z pokoju. Bardzo ostrożnie zamknął drzwi. Skierował się do salonu. W przejściu zdjął z siebie czarną koszulkę. Rzucił ją na kanapę i zaczął rozpinać dżinsy. Usiadł na kanapie i ściągnął je. Pozostał jednak w swoich czarnych bokserkach. Ponownie coś czego nie musiał robić. Noszenie bielizny. Nie jest w stanie przecież jej w jakikolwiek sposób ubrudzić. Nie poci się, a co dopiero mówić tu o innych zabrudzeniach. Ludzie noszą bieliznę ze względu na higienę. O nią RK800 również nie musiał się martwić. Było to jednak w pewien sposób ludzkie. Człowiek po za wcześniej wymienionymi powodami nosi ją też dla własnej wygody, albo dla manifestowania skromności,czy erotyzmu. Być może głupie było to co robił. Właśnie taka głupota jednak sprawiała, że czuł się bardziej żywym. Założył na swój tors luźny, szary podkoszulek bez rękawów. Zamknął laptopa dłonią i rozejrzał się pokoju za kocem. Takowy leżał pod jedną poduszką na kanapie. Connor wyjął go i rozłożył. Położył się na kanapie osłaniając swoje nogi kocem. Założył ręce za głowę i przez chwilę patrzył w sufit. Myślał nad rankiem, co powie Adison na to, że zasnęła i... co zje?

Jasna cholera.

Connor uniósł głowę i spojrzał na aneks kuchenny. Na śniadanie nie da jej zjeść przecież zupki chińskiej!

******

Obracała się z boku na bok kiedy światło zaczęło świecić wprost w okno pokoju. Zakryła głowę kocem i zaczęła mruczeć coś pod nosem. Podniosła się do siadu zastanawiając się nad tym jakiego dnia, o jakiej godzinie i w jakiej rzeczywistości się obudziła. Otworzyła oczy i przetarła je delikatnie. Ziewnęła kiedy dotarło do niej gdzie jest. Obróciła się po obcej jej sypialni. Panował w niej niebywały porządek. Zupełnie nie kojarzyła tego miejsca. 

- Connor... - szepnęła pod nosem. Wstała szybko z łóżka o mało nie potykając się o koc który spadł na ziemię. Przeszła do salonu, gdy zobaczyła dość nietypowy widok. Connor stał w kuchni w bokserkach i podkoszulku... smażąc coś? Android odwrócił się w jej stronę. Uśmiechnął się ciepło.

- Dzień dobry, jak się spało? - zapytał wracając wzrokiem na patelnię. Adison nie mogła jednak odwrócić od niego wzroku. Co dopiero odpowiedzieć. Gdyby się nie odwrócił byłą pewna, że by go nie poznała. Con zaczął wyciągać talerze i było słuchać, jak coś układa i nalewa.

- Bardzo dobrze... miałeś rację z tym zaśnięciem. - powiedziała dalej oszołomiona. Usiadłam przy kuchennym blacie. Wtedy Connor odwrócił się i położył przed nią talerz z jajecznicą, kanapkami i szklanką soku pomarańczowego.

- Nie wiedziałem co lubisz. - wybronił się od razu. - Nie mogłam ci z samego rana dać zupki chińskiej, a w sklepie...

- Dziękuje. - przerwała mu. - Nie musiałeś, naprawdę. Tak samo, jak nie musiałeś mi odstępować łóżka. - powiedziała dość poważnym głosem.

- Mi nie robi różnicy, gdzie śpię. Nie wpływa to na mnie w żaden sposób. - stwierdził. - I wszystko co zrobiłem po prostu musiałem. Nie podlega to dyskusji. 

Adison patrzyła to na niego, to na talerz. Connor wyciągnął z pod blatu nóż i widelec i podał je dziewczynie. 

- Nie wiem, jak ci się odwdzięczę. - szepnęła.

- Nie musisz. Po prostu spróbuj i powiedz, że nie spaliłem jajecznicy. To bardziej skomplikowane, niż myślałem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro