Projekt szkolny
Nastał nowy dzień, dźwięk budzika zmusił moje powieki do podniesienia się.
-Ugh... mam powoli dosyć tej budy - Mruknął Alfred i zakrył twarz poduszką.
Po tak zwanych "5 minutach" usiadł na łóżku, przeciągnął się i ziewnął. Założył swoje zielone kapciuszki i wyszedł z pokoju, żeby sprawdzić czy jego współlokator wstał. Szarpnął za klamkę od jego pokoju i wrzasnął.
-JB! Wstawaj zesrałeś się! Zara będą zajęcia, rusz dupsko.
Alfi wrócił do swojego pokoju i ubrał swój ulubiony sweterek w paski oraz swój kolczyk z turkusowym piórkiem. Idąc do kuchni przeczochrał swoje lekko kręcone blond włosy. Wypił kawę i patrząc że jest już spóźniony wybiegł z pokoju w stronę szkoły.
Stojąc przed klasą Alfred jeszcze raz sprawdził telefon. 10 minut spóźnienia... nerwowo złapał się za swój sygnet ze smokiem i wszedł do klasy.
-O! Kogo my tu mamy? Ktoś tu się chyba spóźnił?! - Wrzasnęła stara jędza Hejna.
Alfred złapał się za tył głowy - Przepraszam to się nie powtórzy... - po czym spojrzał w dół
-Eh.. miejmy nadzieję. Mówiliśmy właśnie o projekcie chemiczno-biologicznym, który wszyscy macie wykonać w parach jako pracę na zaliczenie roku. - Przez to że Alfred był pupilkiem nauczycieli to większość rzeczy uchodziła mu płazem.
-I jako karę to sama wybiorę ci partnera do współpracy. - W klasie było słychać głosy zawodu i wzdychanie głównie ze strony dziewcząt, ponieważ Alfi nie dość, że był świetny z biologii to także dzięki swojej urodzie był bardzo popularny w szkole.
-Twoim partnerem będziee... - Stara prukwa rozejrzała się po klasie. Wszystkie dziewczyny patrzyły na nią jak na swoją szanse zbliżenia się do Alfreda.
-Ignacy! - Wszyscy zaczęli się rozglądać po klasie, ponieważ nikt nie znał żadnego Ignacego
-Przepraszam? U nas w klasie nie ma nikogo o imieniu Ignacy..
-Przecież WIEM! Jest to chłopak z 2 klasy. Jest genialny z chemii, nie chce żebyś sam zrobił całą robotę, dlatego wybrałam ciebie i jego, ponieważ jesteście na takim samym poziomie w nauce. Idź do niego na przerwie i powiedz, że to ja ciebie przysyłam. Dobrze?
-Nie ma problemu. - Alfi uśmiechnął się do starej Hejny i usiadł na swoim miejscu
Lekcja minęła dalej bezproblemowo, a kiedy dzwonek zadzwonił wszyscy wyszli pośpiesznie z klasy, żeby stara Hejna ich nie zaczepiała.
-Eh.. Ten stary babsztyl nie powiedział do jakiej klasy chodzi ten "Ignacy" - Mamrotał do siebie Alfred.
Alfred pozaczepiał parę osób z drugich klas, żeby dowiedzieć się do jakiej klasy chodzi ten Ignacy. Jego wyobrażenie na temat Ignacego było trochę wygórowane. Myślał, że będzie to chłopak bardzo rozmowy i chociaż w połowie tak popularny jak on.
Po długich poszukiwaniach, w końcu jedna dziewczyna wskazała chłopaka w szarej rozciągniętej bluzie, który siedział pod ścianą w słuchawkach z zamkniętymi oczami.
Alfred jako osoba bardzo przyjacielska, od razu podszedł do niego i położył mu dłoń na ramieniu. Chłopak się wzdrygnął i nerwowo odsunął, po czym spojrzał na Alfiego.
-A coty, gej jesteś?! Nie dotykaj mnie! - Zrzucił jego dłoń ze swojego ramienia. Delikatnie się przy tym rumieniąc.
Alfred delikatnie speszony kucnął przy nim i powiedział niepewnie - Um.. ty jesteś Ignacy?
Ignacy widząc jak speszył kolegę spojrzał w bok i ściągając słuchawki odparł - Czego chcesz..
Alfred uśmiechnął się szczerze i wyjaśnił całą sytuację Ignacemu.
-No tak.. Ta stara baba mówiła coś, że załatwi mi jakąś parę do tego projektu. Eh no dobrze to jak masz na imię? Bo moje najwidoczniej już znasz...
-Jestem Alfred, ale przyjaciele mówią mi Alfi. Miło mi cię poznać - Wyciągnął dłoń do Ignacego, który ją odtrącił.
-Tak tak, mi także "miło" - Ignacy w myślach już zaczynał narzekać, że byłoby łatwiej jakby zrobił ten projekt sam.
Trochę zakłopotany Alfred zaproponował - To może zajmiemy się tym projektem u mnie w pokoju?
Ignacy rozszerzył oczy i zasłonił rękawem twarz - Chyba cię pojebało! Nie jestem jakimś gejem, żeby iść do twojego pokoju!
-Oh... rozumiem, to może omówimy to w bibliotece po zajęciach? - Uśmiechnął się niezręcznie Alfi
-N-Niech ci będzie.. - Mruknął Ignacy, a Alfred tylko się uśmiechnął i poszedł w głąb korytarza
Jakiś czas później przyszła pora, na którą czekał niecierpliwie Alfi. Był bardzo podekscytowany możliwością zrobienia projektu z kimś nowym i liczył na to, że da radę się zaprzyjaźnić z Ignacym. Szybko podniósł torbę która leżała obok jego biurka i wyszedł z klasy cały w skowronkach.
Alfred uchylił drzwi od biblioteki. Było to ogromne pomieszczenie z milionem rozmaitych szafek i paroma stołami przy, których można było w spokoju usiąść i przeczytać książkę lub się pouczyć. Przy jednym z nich siedział Ignacy, oczywiście w słuchawkach i przeglądał jakąś książkę z kolorowymi obrazkami.
Alfi nie wiele czekając od razu ruszył w jego stronę i się do niego przysiadł witając się cicho.
-Ile można czekać?! Już sam zacząłem rozmyślać nad jakimś projektem. - Rzekł naburmuszony Ignacy
-Wybacz.. nauczyciel mnie o coś poprosił na końcu lekcji i nie mogłem odmówić - Odpowiedział speszony Alfred robiąc oczy szczeniaka.
Ignacy delikatnie się zarumienił - Dobra już wszystko jedno.
Alfred wyciągnął z torby swój segregator na notatki z biologii i zaczął szukać jakiegoś natchnienia na projekt.
-Masz już jakiś pomysł co możemy zrobić?
-A co ja jestem, niewolnik?! Sam coś wymyśl. - Po tych słowach Ignacy wyciągnął swój scyzoryk w stokrotki i zaczął coś nim skrobać na stole w bibliotece.
-Co ty wyprawiasz?! To własność szkoły! Będziesz mieć przez to problemy! - Alfred złapał za dłoń ze scyzorykiem Ignacego.
-Puszczaj! Co niby zrobisz? Doniesiesz na mnie?! - Wyrwał swoją dłoń z uścisku Alfreda
-A żebyś wiedział! - Alfred pewnie wstał od stołu i ruszył w stronę pani bibliotekarki
Ignacy szybko się zerwał od stołu i złapał Alfreda za sweter - Jezu no dobra! Przestane.. tylko.. tylko nie donoś na mnie. - Mruknął
Alfred szybko zauważył, że Ignacy jest tylko mocny w słowach, a jak przychodzi co do czego to jest pizdą.
Chłopcy następne 2 godziny siedzieli w niezręcznej ciszy i przeglądali swoje notatki. W końcu Ignacy rzekł
-Może zrobimy projekt o szczepionkach? Takie wiesz, za i przeciw.
-Szczepionki? Hm.. to może być dobry pomysł, słyszałem, że u nas w szkole jest coraz więcej osób które się nie szczepi, więc może to da im do myślenia i zmienią zdanie.
-Zobaczy się. Dobra to trzeba to gdzieś zanotować - Ignacy odłożył na stół swój długopis i sięgnął po jakiś notes do plecaka.
Długopis sturlał się ze stołu i spadł na ziemię. Brzdęk zwrócił uwagę Ignacego, który schylił się po niego. O dziwo Alfred miał taki sam pomysł i także schylił się po długopis. Ręka Alfiego wylądowała na bladej dłoni Ignacego.
-Z-Zabierają tą rękę pedale! - wrzasnął czerwony Ignacy. Na szczęście w bibliotece nikogo nie było, oprócz pani bibliotekarki, która tylko chrząknęła, że jest to biblioteka a nie korytarz. Czerwony ze wstydu Ignacy odwrócił się plecami do Alfreda i coś mamrotał pod nosem.
Alfred szybko odsunął swoją dłoń sam się przy tym rumieniąc. Zdenerwowany zaczął bawić się swoim sygnetem.
Ignacy był tak zirytowany, że zaczął się pakować i wyszedł z biblioteki. Dodając przy wyjściu
-Obrzydzasz mnie.
Alfred siedział sam w bibliotece i zaczynał się zastanawiać, dlaczego nie może się zbliżyć do Ignacego, przecież nie zrobił nic złego.
Alfred jako osoba bardzo popularna w szkole był praktycznie zszokowany, że ktoś może go nie lubić. Przecież jest miły i bardzo wyrozumiały. Alfi pomyślał tylko, że być może Ignacy miał dziś zły dzień i następnym razem będzie to wyglądać lepiej. Po czy zebrał swoje rzeczy i także wyszedł.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Lol to na tyle z rozdziału 1 :D
Jeśli się podobało to się cieszę, a jeśli nie to wypierdalaj xD
Pozdro 3stera
Alfred:
Ignacy:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro