Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ignacy lubi...


*Zaczynamy teraz od perspektywy Costy, przyjaciela Ignacego*

Wyszedłem z klasy strasznie zdenerwowany. Ta głupia pizda znowu zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę! Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiał zmienić szkołę po raz 3!

Costa nerwowo schwycił się za odstające czarne włosy i oparł się o szafki.

-Ej wszystko gra? - Costa poczuł czyjąś dłoń na ramieniu i podniósł głowę.

-O Hugo... nie jest dobrze, ta jędza z chemii mnie udupi! - Jęczał zmarkotniały.

-Może poproś o pomoc Ignacego? On jest geniuszem w tej dziedzinie! Jestem pewien, że jak ładnie go poprosisz to na pewno się zgodzi. - Powiedział Hugo uśmiechając się do smutnego Costy.

-Hah postaram się.. Jedyną pociechą dziś jest to, że jest już koniec lekcji - Costa odwzajemnił uśmiech.

Idąc razem w stronę wyjścia usłyszeliśmy trzask drzwi, który dobiegł ze strony biblioteki.

-Sprawdzimy kto się wkurwił? - Rzucił szybko ucieszony Costa, ale nie czekał na odpowiedź Hugo i pobiegł prosto w stronę z której dobył się dźwięk.

Dźwięk wydobywał się z piętra niżej, dlatego Costa zbiegał po schodach tak szybko, że popchnął jakąś dziewczynę na schodach i nie zwrócił nawet na nią uwagi.

Hugo tylko westchnął i poszedł spokojnym krokiem za Costą.

-Co za pedał zjebany! - Ignacy kopnął w jeden ze szkolnych śmietników.

Ignacy wyżywający się na koszu w pewnej chwili zobaczył, że ktoś biegnie w jego stronę. Nadal będąc czerwonym szybko odbiegł w boczny korytarz, który prowadził na stare kontenery za szkołą.

Costa widzący, że ktoś ucieka z "miejsca zdarzenia" podążył jego śladem.

-Ja pierdole. Jeszcze brakuje, żeby ktoś na mnie doniósł - Burknął Ignacy wyciągając paczkę wiśniowych fajek.

Ignacy zaczął trzepać się po kieszeniach w poszukiwaniu zapalniczki, ale niestety żadnej przy sobie nie miał. Bardziej zirytowany Ignacy miał już iść w stronę domu, ale nagle drzwi od szkoły uchyliły się, a z nich wychylił się Costa, który szukał jakiejś szkolnej "dramy"

-Costa?! To ty do mnie biegłeś? - Powiedział zdziwiony Ignacy próbując zasłonić rękawem czerwoną twarz.

-Tak! - Rzekł dumny z siebie Costa - Czekaj.. to ty trzasnąłeś drzwiami od biblioteki?

-Nie! Chyba cię coś jebło. Z resztą nie ważne, masz może ognia? - Powiedział zawstydzony Ignacy.

-A ty nie masz przypadkiem astmy? - Rzekł Costa rzucając Ignacemu zapalniczkę.

-Na coś trzeba umrzeć nie? - Uśmiechnięty Ignacy poszastał paczką fajek w stronę Costy na znak poczęstowania go jednym.

W chwili kiedy Costa sięgał po fajkę drzwi od szkoły znowu się otworzyły. Tym razem z trzaskiem.

-COSTA! Mogłeś na mnie poczekać pajacu! Ja jak debil szukałem ciebie w bibliotece! - Wrzeszczał Hugo

-O. Siema rudy, zapalisz z nami? - Rzekł rozbawiony sytuacją Ignacy.

-Oh Ignacy, nie zauważyłem cię.. jasne że zapale - Hugo sięgnął po jedną fajkę i spojrzał podejrzliwie na Ignacego.

-A ty nie miałeś przypadkiem rzucić? - Rzekł zmartwiony Hugo.

-Stary przestań ty wyglądasz gorzej niż ja - Wszyscy cicho się zaśmiali.

Ignacy odpalił swoją fajkę po czym podał zapalniczkę Hugo, a ten z kolei podał zapalniczkę Coście.

-Ej.. co jest? Zużyliście mi zapalniczkę? - Zmarkotniał Costa.

-Haha sorki mordo - Rzucił szybko Hugo, rozkoszując się wiśniowym papierosem.

Zirytowany Costa zwrócił uwagę, że Ignacy stoi bliżej niego, więc chwycił go za głowę i przyciągnął do swojej. Ignacy w jednej chwili zrobił się cały czerwony.

-C-c-co ty robisz?! A ty co, gej jesteś?! - Szybko odsunął głowę.

-Wyluzuj pedziu, odpalałem fajkę od twojej, a ty już cały czerwony się robisz haha - Costa złapał się za głowę i zaśmiał.

-Widać, że Ignacy lubi kutasy. - Costa zaczął się mocniej śmiać, a Hugo do niego dołączył.

-Nie jestem pedałem! - Irytował się Ignacy.

Koniec końców przyjaciele trochę sobie porozmawiali przy kontenerach i razem zdecydowali, że pójdą na jakieś żarcie do "Unos Bros Tres Tacos".

Po zamówieniu sobie jakiegoś jedzonka Costa spoważniał i usiadł naprzeciw Ignacego. Chłopak spojrzał tylko na niego trochę speszony.

-Co się tak gapisz? - Rzekł Ignacy.

-Co to za jedna? - Costa spojrzał na Ignacego i zmierzył go wzrokiem.

-Ooo no właśnie. To ty trzaskałeś drzwiami od biblioteki? - Dorzucił zaciekawiony Hugo.

-Co za jedna? O co ci chodzi? - Odrzekł zmieszany Ignacy.

-No dziewczyna pajacu! Chyba, że to jakiś koleś odrzucił uczucia biednego Ignacego - Hugo zaczął się chichrać jak małpa w zoo.

-Um.. To nie była dziewczyna, ale też nie chłopak! Wkurzyłem się na mojego partnera od projektu chemiczno-biologicznego. Jestem pewien, że to gej. - Mamrotał Ignacy.

-Ooo faktycznie coś wspominałeś, że ta Hejna szuka ci partnera do projektu, ale co on zrobił, że tak cię wkurzył? - Zapytał zaciekawiony Hugo.

-Eh.. teraz jak ochłonąłem to w sumie nie zrobił nic złego - Ignacy położył dłoń na czole.

-Aaaa już wiem! Zawstydził cię? Zawsze jak się czerwienisz to zaczynasz odwalać. - Uśmiechnął się złowieszczo Costa.

-Zamknij morde! To nie prawda! - Ignacy odwrócił twarz w stronę ulicy która była obok budki z żarciem.

-No nie gadaj, znowu się czerwienisz? - Zadrwił Costa przyglądając się twarzy Ignacego.

Ignacy patrząc w stronę ulicy i udając złego, uśmiechnął się sam do siebie. Jego przyjaciele czasem go wkurzają, ale wie, że w razie co, to może się do nich zwrócić o pomoc.

Po paru godzinach chłopcy zaczęli się powoli zbierać i ruszać w stronę domu. Gdy Ignacy podniósł swoją torbę, poczuł, że ktoś schwycił go za kawałek rozciągniętej bluzy.

-Ej właśnie.. mam małą prośbę - Uśmiechnął się niechętnie Costa.

-Ta? - Odparł Ignacy.

-No więc, ta stara baba z chemii nie chce mnie przepuścić do następnej klasy za wszelką cenę ii tak sobie myślałem, czy nie chciałbyś pomóc przyjacielowi? Mogę ci zapłacić nawet, ale błagam wyciągnij mnie z tego bagna! - Costa zrobił oczy szczeniaczka.

-Heh.. Nie musisz mi płacić jak na razie, postaram się ci pomóc, dobrze? Powiedzmy, że będzie to taka przysługa okej? - Uśmiechnął się szczerze Ignacy.

Costa lekko się zarumienił, nie często ma okazję widzieć Ignacego uśmiechniętego, zazwyczaj widzi go jak jest w ponurym nastroju lub jak jest cały czerwony ze wstydu.

-Um no jasne.. to może wpadniesz do mnie jutro po zajęciach? Ja kończę wcześniej, ale chyba znasz drogę? - Odparł Costa odwzajemniając uśmiech.

-Nie chce nic mówić, ale znamy się 4 lata więc chyba znam drogę. - Rzucił szybko Ignacy zbierając swoje rzeczy.

-Nigdy nie wiesz kiedy dostaniesz demencji haha - Odparł Costa już stojąc tyłem do Ignacego i machając mu tyłem na pożegnanie.

Ignacy tylko zaśmiał się do siebie - Co za idiota..

Różowe włosy - Klemens
Szaro czarne włosy - Costa

Hugo:


--------------------------------------------------------------------------------------

Koniec rozdziału 2

Jak się podobało to się cieszę, a jak nie to nie


Pozdro 3stera

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro