Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz.7 Wszystko przepadło?

- Miło cię znowu widzieć Sally- Odparła Lila zaraz po tym jak weszła do mojej „celi".
Od razu podbiegła do mnie rzuciła jakimś małym urządzeniem , coś typu czip na moją maskę. Od razu gdy urządzenie dotknęło mnie przemieniłam się z powrotem w człowieka.
- Dla nas lepiej przybrać w tym momencie tą postać , o wiele łatwiej będzie nam zwiać z tej dziury.- odparła. No bez wątpienia się z nią zgodziłam.
Nie byłam już przykuta gdyż przybrałam postać ludzką.
- Co z McQueenem !?!- od razu zapytałam.
- Jeszcze u niego nie byłam ale z tego co wiem jest piętro wyżej.- odpowiedziała.- Nie martw się nie zamierzam go tu zostawiać.
Wybiegłyśmy , żaden alarm się nie włączył. Prawdopodobnie dla tego że zatrzaski które miałam na oponach ani drgnęły przy przemianie , więc nie było żadnych powodów by powiadomić innych o naszej ucieczce.
Biegłyśmy ciemnym korytarzem.
- Tu zaraz powinny być schody , musimy się spieszyć prędzej czy później zorientują się że nas nie ma.- szepnęła do mnie Lila.
Teraz już wchodziłyśmy po schodach, bardzo podejrzane było że przez całą naszą drogę nie napotkałyśmy się na żadnego strażnika. Weszłyśmy na piętro gdzie prawdopodobnie był uwięziony Zygzak. Doszłyśmy do końca korytarza , który wydawał się być o wiele za długi. Zobaczyłyśmy drzwi z napisem" Ściśle tajne, obiekt x786".Lila otworzyła tym samym urządzeniem drzwi co moją celę. Gdy je otworzyła natychmiast zamarłam. Nigdy nie czułam takiego przerażenia. W środku znajdował się McQueen, najbardziej skatowany jakiegokolwiek widziałam. Ból przeszedł całe moje ciało. Bez zastanowienia wbiegłam do celi i padłam przy nim na kolana przytulając częściowo jego maskę i zderzak. Zaczęłam rozpaczać.
-Co oni ci zrobili ??!! - wypowiedziałam przez szloch.
Mój ukochany był nie przytomny do póki nie zorientował się że klęczę przy nim. Lekko uchylił powieki , spojrzał na mnie.
- Jak dobrze że nic ci nie jest Sal- ciężko powiedział. Niestety musiało mu to sprawiać ból. Każde słowo , każdy ruch.Nigdy nie byłam pogrążona w takim bólu jak teraz kiedy widziałam go w takim stanie . Wszędzie miał wgniecenia, ślady czarnego smogu. Lila stała w drzwiach , ten widok też wywarł na niej straszne uczucia.
-Zygzak , musimy się stąd zmywać , wiesz o tym.- dodała konsekwentnie.
-Lila? , Jak ty ..co się stało?...naprawdę to ty ?- McQueen wyraźnie był zdziwiony pojawieniem się Lily.
- Nie czas na wyjaśnienia , musimy się stąd zabierać!-agentka miała rację.
Rzuciła w niego tym samym małym urządzeniem co we mnie . Przybrał postać człowieka ale wcale nie wyglądał lepiej. Cały posiniaczony i zakrwawiony próbował wstać. Pomagałam mu jak mogłam , Lila też. Udało nam się opuścić celę. Powoli dochodziliśmy do wyjścia ze strefy 51. Kilka przejść Lila otworzyła różnymi sposobami. Resztę z nich były już otwarte. Po godzinnym przedzieraniu się przez wielki labirynt wyszliśmy na powierzchnię. Słońce oślepiło mnie natychmiast. Próbowaliśmy biec , ja i Lila z Zygzakiem połowicznie na nas opartym. Znienacka usłyszałam warkot helikopterów. Stało się najgorsze . FBI nas dopadło, wiedziałam, że idzie nam za dobrze. Helikoptery wylądowały otaczając nas . Z jednego z nich wyszedł nikt inny jak Dr. Mark. Był ostatnim człowiekiem jakiego chciałam widzieć.
- Myśleliście że jesteśmy nieświadomi waszej ucieczki? Chyba nie mieliśmy głupszych przypadków od was. Proszę was. Nie wydawało wam się to zbyt łatwe ? heh - odparł Dr.
Lila naglę żucia jeden z kulek gazu , czy coś w tym stylu. Natychmiastowo pojawił się wszędzie dym . Nie byłam wstanie zobaczyć ani twarzy McQueena ani Lily mimo tego że staliśmy obok siebie.
-Zajmę się nimi wy uciekajcie , Już!- krzyknęła do mnie.
Zapięła mi jakiś zegarek na rękę.
- Jak coś się stanie zadzwoń do Sean'a rozumiesz !?- krzyknęła do mnie. Ja z Zygzakiem próbowaliśmy uciekać. On w ciąż miał problem żeby poruszać się o własnych siłach pomagałam mu ale nasza ucieczka nie wyglądała jakby miała się powieść. Zdążyliśmy przebiec kilkadziesiąt metrów.Wtedy on się zatrzymał.
-Nie dam rady, ratuj się. - Ciężko wypowiedział. Był strasznie wyczerpany widziałam to , walczył z tym ale bałam się właśnie tego że się podda.
- Nie mogę ! Absolutnie odpada !!- krzyknęłam ze łzami w oczach.- Dasz radę ! Tylko wstań , pomogę ci .
- To nie ma sensu.Lepiej znajdź Sean'a .Nie mogę pozwolić im cię skrzywdzić Sal. Już raz cię straciłem.- On też mia już łzy w oczach .
Nagle jeden z żołnierzy który wybiegł z helikoptera zaczął strzelać czymś. Trafił Zygzaka. On upadł na kolana. Rzuciłam się na kolana , by mu pomóc. Żołnierz się zbliżał. Celował ku mnie. Byłam pewna że to koniec. Że zaraz umrę. Lila zainterweniowała strzeliła do niego. Napastnik padł. Ja trzymałam Zygzaka w ramionach. Płakałam. Nie byłam pewna czym oberwał. Miał ranę po prawej stronie klatki piersiowej. Był nie przytomny.
- Musisz znaleść Sean'a- zaczęła Lila gdy ze smutnym lecz stanowczym wzrokiem spojrzała na mnie. Wymierzyła we mnie jakąś bronią z której wyłoniła się wiązka światła. Oślepiła mnie. Potem nastała ciemność.

...

Otworzyłam oczy, byłam w moim łóżku w moim pokoju. Czułam że jestem wyspana . Był poniedziałek. Do autobusu do szkoły miałam jeszcze godzinę. Przeciągnęłam się leniwie. Spojrzałam na prawą rękę. Na nadgarstku miałam dziwny srebrny zegarek w bardzo nowoczesnym stylu. Nie miałam pojęcia skąd go mam ale podobał mi się. Zdziwiło mnie to że nie zdjęłam go na noc. W ogóle zastanowiłam się co wczoraj robiłam. Nie byłam w stanie sobie nic przypomnieć. Pustka. Nie byłam pewna czy byłam na jakieś imprezie i po prostu przesadziłam z alkoholem. Nagle gdy szykowałam sobie poranną kawę w głowie pojawiło mi się zdanie" znajdź Sean'a". Tylko jakiego Sean'a ?



Więc tak się prezentuje cz.7. Reszta historii już w krótce, nie martwcie się cała historia jest mniej więcej zaplanowana więc nie przestane ją kontynuować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro