Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz.10

Wieczorem moim oczom ukazał się kolejny piękny widok. Neony rozświetlały całe miasto. Wszyscy mieszkańcy zebrali się u Loli w kawiarni. Dołączyłam do nich. Powitali mnie z gorącym uśmiechem. Przy nich wszystkich czułam się jak w domu. Rodzinna atmosfera przepełniała całe to miejsce. Żarty Złomka i sprzeczki Luigi'ego i Guido wywoływały uśmiech na moim zderzaku. Po miło spędzonym wieczorze wszyscy udali się do swoich domów spać w tym i ja do mojego motelu. Długo przed tym jak zasnęłam rozmyślałam o wszystkim co się wydarzyło od czasu kiedy Zygzak po mnie przybył. Co mogło się z nim teraz dziać ? Ta myśl nie pozwalała mi spać. W końcu z powodu wielkiego zmęczenia zasnęłam.

                                          ***
                         *Tydzień później*

Zaczął się kolejny dzień w Chłodnicy Górskiej. Był to bardzo ładny dzień słońce dopiero co wyszło zza gór. Dziś prawdopodobnie będę mogła wyruszyć z Sean'em do mojego wymiaru uwolnić McQueena. Minął już tydzień co wskazywało , że będziemy mogli bezproblemowo przedrzeć się do wymiaru w którym przebywali Zygzak i Liliana. Od razu podjechałam do jego stożka w którym go ulokowałam. Zapukałam ( o ile oponą można pukać).Sean otworzył i wyjechał z jego tymczasowego zamieszkania.
- Sean, czy możemy już dziś wyruszyć ? Minął tydzień więc inne wymiary nie powinny nam zawadzać podczas podróży.-powiedziałam
- Tak Sally możemy wyruszyć a dokładnie ja mogę.-odpowiedział
-Zaraz co ?! Chyba nie myślisz że tu zostanę i będę czekać jak jakaś idiotka!-krzyknęłam
-Przykro mi ale to zbyt niebezpieczne , sama widziałaś co się stało gdy tam wylądowałaś z Zygzakiem. Jestem dobrze wyszkolony , dam im radę i sprowadzę Lile wraz z McQueen'em.-odparł
Coraz bardziej mnie irytował ale nie dawałam za wygraną. Nie ma mowy że tu zostanę.
-Słuchaj , nie zamierzam tu sterczeć i czekać podczas jak wy będziecie walczyć o życie żeby się z tamtąd wydostać . Jadę z tobą i koniec !
Po dłuższym przekonywaniu agenta ten zgodził się niechętnie żebym i ja pojechała.
Po porannej wizycie u Loli w kawiarni i napełnieniu baków Sean pokazał mi kilka trików dzięki którym, jak on to ujął „nie zabiją mnie po 5 minutach po przybyciu" i wyposażył w kilka podstawowych broni. Mieszkańcy martwili się gdy wyruszaliśmy. Zapewniłam ich że damy radę mimo że sama nie byłam tego tak pewna. Aczkolwiek byłam z najlepszym agentem Brytyjskim jakiego znałam i to nieco podnosiło mnie na duchu. Agent wyciągnął jakąś metalową kulkę , którą rzucił na ziemię. Zaraz po tym wystrzeliło z niej światło i otworzył się portal.
-Myślałam że można podróżować tylko za pomocą tych śmiesznych „zegarków"-powiedziałam
-Ja jestem wyposażony w nieco lepsze „gadżety"-oznajmił z lekkim uśmiechem
Wzięłam oddech , musiałam się przygotować do „skoku".
-Będę odliczał, na 3 wjeżdżam a zaraz po mnie ty. Spróbuj utrzymać jak najmniejszy odstęp. -powiedział , po czym zaczął odliczanie.
-1....2...3!
W tamtej chwili pamiętałam tylko moment wjechania w portal. Następne co ujrzałam była droga i samochód jadący z naprawdę wielką szybkością i to wprost na mnie! Szarpnięcie za rękę i ściągnięcie z jezdni uratowało mnie przed rozjechaniem. Oczywiście to był Sean. Teraz znowu byłam człowiekiem ale nie byłam wstanie teraz zdać sobie z tego sprawę gdyż prawie rozjechał mnie samochód.
-No trzeba przyznać że w nieciekawym miejscu nas wyrzuciło-oznajmił agent.
Spojrzałam na niego i wtedy zobaczyłam Sean'a jakiego nigdy nie widziałam. Jako człowiek był dość wysoki miał lekko czarno-siwe włosy aczkolwiek nie wyglądał na tak starego oraz miał wąsy.
-Dobra , musimy namierzyć tę całą strefę 51  , nie mam pojęcia gdzie jesteśmy- powiedział po czym wyciągnął jakieś dziwne urządzenie z monitorem .
Po jakiś 10 min okazało się że jesteśmy dość niedaleko jakieś 10 km od naszego celu.
Wyruszyliśmy.
Gdy byliśmy już blisko Sean zatrzymał mnie.
- Oni na pewno się nas spodziewają więc musimy być ostrożni. Weź ten nadajnik , jakbyśmy się musieli rozdzielić muszę cię łatwo namierzyć. Próbowałem nawiązać kontakt z Lilianą ale brak odpowiedzi . Sytuacja może wyglądać gorzej niż się spodziewałem-powiedział.- ogólnie plan wygląda tak, wchodzimy . Znajdujemy główne biuro gdzie możemy zlokalizować gdzie i przetrzymują Lilę i McQueen'a. Mam czipy które pozwolą nam być niewidzialnym więc powinniśmy się łatwo przedostać przez bazę.
Kilka szczegółów później założyliśmy czipy a dokładnie przyczepiliśmy je do swoich pasków do spodni. Byliśmy niewidoczni i łatwo weszliśmy ale od razu po tym alarm zaczął świrować. Nikt nie wiedział co się dzieje mijało nas kilka strażników. Gdy dotarliśmy do głównego biura był w nim nikt inny jak Dr. Mark . Miałach ochotę go udusić za to wszystko. Alarm rozprzestrzeniał się coraz bardziej więc nie musieliśmy sobie zawracać głowy jak wyciągnąć Dr. Mark'a z biura. Wybiegł z krzykiem „co do diabła!?!"
Dostęp do kamer umożliwił nam znalezienie lokalizacji Zygzaka i Lili. Było to -23 piętro , Zygzak był w pomieszczeniu 203 a Lila 204.
Oboje byli z powrotem przemienieni w auta co zaniepokoiło mnie i powodowało myśli ile okropnych doświadczeń zdołali już na nich przeprowadzić. Wybiegliśmy , znowu kilku strażników minęło nas . Alarm dalej wył.
Byliśmy już na -23 piętrze, coraz bliżej „celi" w których ich przetrzymywano. Agent otworzył drzwi pomieszczenia 203 za pomocą tego samego sprzętu co Lila gdy przybyła nas ratować. Moim oczom ukazał się straszny widok  . McQueen był w okropnym stanie. Miał dużo wgnieceń oczy miał zamknięte ale skoro go tu wciąż trzymali musiał być wciąż żywy. Sean przemienił go w człowieka by łatwiej było nam się poruszać . Rana na jego klatce piersiowej była opatrzona. Czyli na szczęście nie pozwolili mu umrzeć. Trzymałam go w ramionach.
- Idę po Lilę , zaraz wrócę- oznajmił Sean.
Nagle Zygzak się obudził. Był w szoku.
-Sss..Sally?- szepnął-jak dobrze że nic ci nie jest-kontynuował
-Przybyłam z Sean'em , wydostaniemy cię i Lilę .-powiedziałam
Jego stan nie był dobry ale znacznie lepszy od tego w jakim widziałam go ostatni raz. Był w stanie wstać sam. Właśnie wtedy pojawił się agent Sean z Lilą. Agentka nie wyglądała za dobrze ale była w lepszym stanie od Zygzaka.
-Wiejmy stąd zanim się zorientują co jest grane.-powiedział Sean.
Rzucił w stronę McQueena mały czip pozwalający na bycie niewidzialnym . Lila też już go mocowała. Biegliśmy w kierunku wyjścia gdy nagle nikt inny jak Dr. Mark Ant stanął przed nami na korytarzu. Pierwsza myśl , czy on nas widział? Te wątpliwości rozwiały wypowiedziane przez niego słowa:
-Ładna próba ucieczki nie powiem ale przede mną  jeszcze nikt nie zdołał uciec.


                                       ***
Hejka , tak w końcu udało mi się napisać kolejny rozdział. Mam nadzieje że jest ok i że nie znudziła was ta historia. Dziękuję każdej osobie która to czyta za wytrwałość :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro