Mrocza Melodia
Queen
Czarnowłosy patrzył na ludzi przywiązanych do słupków...Nucił piosenkę,która była wyliczanką trzymał w ręku swoją dwuręczną włócznie...Stopy miał bose,a jego tors był nagi..
Obok niego szedł jego mistrz..Co jakiś czas pokazywał mu człowieka,którego ma zabić..Quentin posłusznie ich zabijał patrzył na krew kapiącą na ziemie i słuchał rozkosznych odgłosów śmierci..
Gdy zabił wszystkich których wskazał jego pan zaczął rysować ich krwią jeden z magicznych symboli..włócznia posłużyła mu jako pędzel,a on sam wyglądał jakby tańczył.
Gdy skończył Lucien uśmiechnął się do niego i kazał przyklęknąć mu w centrum symbolu.Quentin upadł na kolana,a jego mistrz przeciął swój nadgarstek..wlał krew do kielicha i dał Quentinowi do wypicia.Chłopak wypił krew i wypowiedział słowa przysięgi..
-Wyrzekam się światła..Wyrzekam się dobra..od dzisiaj jestem czarną więdnąca różą..Czarnoksiężnikiem,którego siłą jest jego mrok..Przysięgam ci wierność do ostatniej kropli krwi..Teraz on przeciął swój nadgarstek,a czarnoksiężnicy zaczęli wiwatować przyjmując Nowego z swoich..Jego mistrz pocałował go namiętnie w usta i zaprowadził go za rękę do Zamku w którym wszyscy czarnoksiężnicy mu gratulowali.Było przyjęcie na jego cześć..
Quentin się zdziwił,a jeszcze bardziej gdy Lucien zabrał go na balkon,aby mógł obejrzeć pokaz fajerwerków..
Pocałował mistrz w usta,a ten nakreślił mu węglem na szyi symbol Czarnoksiężników.
-Od teraz jesteś mój i tylko mój..-powiedział i znowu go pocałował.
-Wiem mistrzu -powiedział i oddał pocałunek..
Baltazar
Quentin..zabrali go wyczuwam to..powiedział..- i dotknął swojej krwawiącej piersi....padł na ziemie,ale ostatkiem sił udało mu się dostać do naszego świata za pomocą magicznego amuletu.Znalazł go Eliot i szybko zabrał ojca do swojego domu..
-Trzeba zapoczątkować nowe pokolenie -powiedział i zapalił papierosa...
Pojawcie się szybko nowi Magicy..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro