Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Robraluch

Net wszedł do szkoły kwadrans po dzwonku. Z racji, że pierwszą lekcją była chemia (a Próbówka przecież nie przyjmuje spóźnień) od razu skierował się na strych. Gdyby nie to, że mama z Bratosiostrą pojechali na szczepienie i to, że Manfred, w ramach zemsty za wczorajszą kłótnię, dziś rano go nie obudził, zdążyłby na czas. Ślamazarnie wszedł po schodach na piętro i otworzył kratę, która cicho skrzypnęła, zawiadamiając potencjalnych lokatorów ostatniego piętra o jego przybyciu.

Trzeba będzie znowu popsikać tym spreyem od Felixa - pomyślał.

Wszedł do Kwatery Głównej i rozsiadł się w fotelu. Nie miał zbyt wielu pomysłów, co ze sobą zrobić... Wtem wpadł mu do głowy pewien pomysł. Wczoraj Felix przyniósł do przetestowania nowego robota - robralucha, czyli karalucha w wersji mechanicznej. Chłopak był bardzo zadowolony z tego wynalazku, pracował nad nim ostatni miesiąc razem z tatą. Dwucentymetrowy mechaowad mieszkał w pudełku zakopanym na dnie szafy - aby nikt niepowołany przypadkiem go nie odkrył. Net wyciągnął małego robota z pojemniczka i połączył go do komputera. Wyglądał tak samo, jak prawdziwy owad. Dla zwykłej osoby trudno byłoby powiedzieć, czy to maszyna, czy żywe stworzenie.

Kilka kliknięć później, na laptopie wyświetlił się obraz z wbudowanej kamery.

- No to teraz się zabawimy. - Chłopak potarł ręce i puścił robota na ziemię. Od jego metalowego pancerzyka odbijało się światło, kiedy wychodził z kwatery. Zszedł po schodach i znalazł się na korytarzu trzeciego piętra. Net kierował maszyną pod ścianami, nie chciałby przecież, aby jakiś uczeń go zobaczył. Zanim dotarł na drugie i pierwsze piętro zdążył przestraszyć jednak sporo spóźnionych dziewczyn. Te odbiegały z piskiem z korytarza, a chłopak gonił je robraluchem póki nie włączyły wyższego biegu. Bawił się przy tym doskonale i nawet zdążył mu się w tym czasie ułożyć pewien demoniczny plan.

Korytarz na pierwszym piętrze był już pusty (już, bo przed chwilą uciekła z niego niska blondyneczka z klasy równoległej), więc Net miał pełne pole do popisu.

Prześlizgnął się robotem pod drzwiami pracowni chemicznej i rozejrzał wokół.

Za dużym blatem na eksperymenty, na podeście przed tablicą stała Wiesława Czartoryska, nazywana Próbówką, i coś tłumaczyła. Gestykulowała przy tym żwawo, co w zestawieniu z jej lekko siwymi ciemnymi włosami, kilkoma zbędnymi kilogramami i za małą sukienką w jakieś kiczowate wzorki wyglądało - przyznajmy - komicznie. Nikt, jednak nie śmiał jej tego przyznać. O nie. Była typem nauczyciela, który prędzej zakopałby się żywcem, niż zażartował na lekcji. Młodzież siedziała grzecznie w ławkach notując coś w zeszycie i spuszczając głowy, za każdym razem, kiedy pani Czartoryska rozglądała się po klasie w poszukiwaniu swojej ,,ofiary" do rozwiązania kolejnego zadania.

Net wpisał kilka szybkich komend i robraluch wskoczył na biurko chemiczki. Chłopak wydał polecenie, aby ten zszedł na podłogę, jednak robot nie słuchał. Spróbował jeszcze kilka razy - nadal nic. Brunet w końcu walnął w komputer, mieląc w ustach jakieś przekleństwo.

- Super, jak ja się teraz wytłumaczę Felixowi, że zepsułem jego robota? - pomyślał.

Ten zaczął się trząść, obracać się i podskakiwać na biurku. Uczniowie teraz, zamiast na nauczycielce, zaczęli skupiać się na karaluchu.

- Taniec godowy - krzyknął ktoś z tyłu.

Próbówka słysząc komentarz obróciła się od tablicy w sam raz, aby pomyślnie zgasić uśmiechy niektórych uczniów. Kiedy kobieta dostrzegła mechaowada wydała z siebie serię dźwięków przypominających krzyk i pisk jednocześnie. W kamerce ukazały się blond włosy Felixa, a później jego ręka i w końcu dno jakiegoś pudełka.

Wtedy Net usłyszał trzy dzwonki oznaczające alarm pożarowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro