Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nabieraj doświadczenia

Kolejna historyjka dedykowana PaniFornal 🧡😘

'''

Listopadowe wieczory należały do tych chłodnych i deszczowych. Mimo, że tego roku śnieg jeszcze nie spadł,  temperatury przyjmowały wyjątkowo niskie wartości. Nic więc dziwnego, że pewna grupa nastolatków postanowiła w jeden z tych wieczorów rozgrzać się przy pomocy taniego alkoholu i tańca do tandetnie popularnej muzyki.

Impreza odbywała się w starej remizie strażackiej, ulokowanej gdzieś na obrzeżach miasta. Dlaczego akurat tam? Koszty wynajmu na dwa dni nie były zbyt wysokie - w sam raz na studencką kieszeń (choć warto tu dodać, że w zabawie brał udział aż jeden student, pozostali to licealiści, których bardzo bawił fakt spędzania czasu z jedynie o rok starszym chłopakiem, który właśnie ze względu na różniący ich etap edukacji zawsze zostawał zmuszany do rezerwowania "lokalu" na własne nazwisko).

Na początku wszyscy bawili się świetnie - pili, tańczyli, śpiewali, jedli pizzę, zamówioną przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo kiedy, brak tej wiedzy im nie przeszkadzał. Od czasu do czasu ktoś zrobił coś głupiego, czego reszta "przyjaciół" nie omieszkała nagrać, by mieć z czego śmiać się przez najbliższe dni. Kilka osób wymiotowało przez nadmiar alkoholu, podczas gdy inni trzymali ich włosy i pomagali doprowadzić się do porządku (bardzo często potem zamieniali się rolami).

Po pierwszej w nocy pierwsi uczestnicy zaczęli z wolna opuszczać remizę. Liczba bawiących się nastolatków stopniowo malała, aż do trzeciej, gdy zostało już tylko sześcioro najwytrwalszych imprezowiczów. 

- No i jak tu bawić się w szóstkę?- spytał Miłosz, niebezpiecznie chwiejąc się na nogach.

- W piątkę- poprawił go ktoś, kładąc mu dłoń na ramieniu.

- Coooo..?- jęknął blondyn- Wojjjtasss, nie możesz mi tego zrobiiić!- krzyknął, "wieszając się" na szyi przyjaciela.

- Nie ma szans. Zaraz będę czołgał się do... Do...- chłopak zamyślił się, nie mogąc przypomnieć sobie o co tak naprawdę mu chodziło- Do... No kur..!- zdenerwowany uderzył pięścią w stół, a przekleństwo uwięzło mu w gardle- Doo-oo... TA..AK..SÓW..KI!!!- wrzasnął zadowolony, gdy w końcu na jego język trafiło właściwe słowo- A teraz żegnam, blondi- nachylił się tuż przy uchu swojego rozmówcy- Śnij o mnie piękna...- mruknął, a potem rzucił mu pijacko-zmysłowe spojrzenie (a gdyby tylko Miłosz był trzeźwy, to padłby ze śmiechu przez całą tę sytuację).

- Ej, chłopaki! Chodźcie tu!- dał się słyszeć gdzieś z oddali damski głos. Fergiński niewiele myśląc ruszył w jego kierunku, kompletnie zapominając o Wojtku, który naprawdę zaczął czołgać się w kierunku czekającego na niego transportu.

Po chwili Miłosz, Konrad, Zboro i Natalia siedzieli w małym kółeczku na podłodze, patrząc na siebie.

- Po co nas tu zawołałaś?- spytał jeden z nich.

Dziewczyna tylko pomachała mu przed nosem pustą butelką po wódce, uśmiechając się i poruszając brwiami w zabawny sposób.

- Pytanie i wyzwanie- powiedziała, na co pozostali niemo przytaknęli.

- Ej, a nie brakuje nam kogoś?- spytał Konrad, marszcząc nos i rozglądając się po opustoszałej sali.

- Noo... Jakaś laska jeszcze gdzieś tu się toczy...- rzucił Zborek, przecierając dłońmi oczy.

- Taa... Gdzieś w kiblu, chyba znowu rzyga- ucięła Natalia, nie pamiętając nawet, że mówi o swojej najlepszej przyjaciółce- To nieważne, jak skończy, to do nas dołączy.

Wszyscy kiwnęli głowami i po krótkim przerywniku, jakim były ich pijackie przekomarzanki, rozpoczęli grę. Pierwszy butelką zakręcił Konrad, który chyba najszybciej z pozostałej grupki zaczynał trzeźwieć. Szyjka wskazała Natalię, co bardzo ucieszyło dziewczynę. Szybko wybrała ona pytanie, ku wielkiemu niezadowoleniu pozostałych.

- Mmm... Ile w skali 1-10 dałabyś każdemu z nas, jeśli chodzi o wygląd?- spytał chłopak z błyskiem w oku.

- O kurde- zaśmiała się, a potem lustrując wzrokiem każdego, zaczęła udzielać odpowiedzi- Kondziu, noo... Tak średnio się dziś postarałeś ze stylówą... Yyy... z 5, może 6. Ciebie Zboruś kocham ponad wszystko, ale więcej niż 2 nie dostaniesz. Nie rób takiej miny jak zbity piesek! Było zrezygnować w porę z tych różowych włosów... Hm... Maniii... Mani dobra dupa, dyszka się należy!- zawołała, klepiąc Miłosza po ramieniu.

Blondyn od razu zarumienił się i nawet on sam nie był w stanie ocenić czy było to winą komplementu, czy wypitego przez niego alkoholu.

Następnym, na kogo padło, był Konrad.

- Odweeeeet!- ryknęła uradowana dziewczyna- Pytanie czy wyzwanie?

- Wyzwanie- chłopak nawet się nie zastanawiał- Zaskocz mnie- dodał wyzywającym tonem.

Natalia potrzebowała chwili, po której z cwanym uśmieszkiem rzuciła:

- Usiądź naszej Różyczce na kolanach do końca tej rundy.

Oczy Kondzia momentalnie otworzyły się szeroko, a jego usta otwarły, tworząc małe "o". Trwało to ułamek sekundy, ale nie pozostało niezauważone. Chłopak zajął miejsce, ale widać było, że nie czuł się z tym komfortowo.

Następny wypadł Miłosz, który poprosił o pytanie, mówiąc że "ma to być tylko rozgrzewka".

- Którą "bazę" już zaliczyłeś?

Jeżeli Miłosz już wcześniej był zarumieniony, to w tamtym momencie spalił buraka, który był rekordowy w jego życiu.

- Co to w ogóle za pytanie- starał się zbyć swoją reakcję śmiechem- Każdą- rzucił nieco spięty, co było swoistym kłamstwem. Nigdy nie był blisko z dziewczyną, nawet do końca nie wiedział czym były "bazy" ani jak je zaliczać.
Konrad chciał jakoś skomentować jego odpowiedź, wiercąc się na kolanach różowowłosego, lecz nim otworzył usta, został brutalnie zepchnięty na podłogę.

- Już koniec kolejki- mruknął Zborek, podkurczając kolana do piersi i owijając je rękami, próbując ukryć rumieńce zażenowania, powstałe na własnej twarzy.

Miłosz bardzo chciał trafić na swojego przyjaciela, by zapytać, co tak nagle sprawiło, że stał się czerwony i zrzucił drugiego ze swoich kolan, jednak szyjka butelki znów wskazała Natalię. Ta kolejny raz poprosiła o pytanie.

- Kto z Felivers jest twoim ulubieńcem?- spytał blondyn, gdyż żadne lepsze pytanie nie przychodziło mu do głowy.

- No nieee... Wszystkich was kocham!

- Wybierz jednego.

- Ja nie...

- Wybierz.

- Um... No...Powiedzmy, że Miłosz, bo...

- Nie tłumacz się i kręć!- wrzasnął zaskoczony chłopak, zanim dotarło do niego to, co usłyszał.

Przez następne pół godziny zadawali sobie głupie pytania, a Zboro, którego butelka nie wylosowała ani razu, usnął z głową opartą o ramię Kondzia.

- Okej, myślę, że jestem gotów- powiedział w końcu Mani, gdy kolejny raz padło na niego- Dajesz wyzwanie.

- Musisz pocałować Natalkę.

Blondyn zamarł w miejscu, próbując nie spanikować. Czyli tak miał wyglądać jego pierwszy pocałunek? 

Dziewczyna otrząsnęła się pierwsza i nieśmiało usiadła na jego kolanach. Potem objęła jego twarz dłońmi i powoli złączyła ich usta. Inicjowanie pocałunku nie było dla niej niczym nowym, ale nawet nie zdawała sobie sprawy jak ważne było to dla chłopaka, z którym to zrobiła...

'''

Mam nadzieję, że historyjka wam się spodobała 😊

Jeżeli macie jakieś uwagi czy zastrzeżenia, to zapraszam do "wygadania się" w komentarzach!

Historyjki można zamawiać w komentarzach pod pierwszym "rozdziałem" lub w wiadomości prywatnej 🥰💕


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro