74
Cześć aniołki <3 w sumie nie wiem co mam wam do powiedzenia. Mam tylko jedno mega ważne info.
Od 2.11.2021 jako iż jest to data mojego założenia konta na wattpadzie, zmieniam nazwę. Ta jest za długa, na profilu jest bałagan i czas na zmianę gdyż moje książki zmierzają ku zakończeniu. Nazwą będzie najprawdopodobniej TadaTsune od TADAshi kitSUNE od mojego imienia i nazwiska twórczego, a także mojej ocki. Więc się nie zdziwcie, że nagle anioła wstawia ktoś inny.
Kocham Josha
----
- Dziękuję ci Arti, że ze mną przyszłaś.
- Iris...dziękujesz mi już 3 raz...
- Tak, ale w takie miejsca raczej dziewczyny nie chodzą...
Iris i Odrei znajdywały się nigdzie indziej jak w Maido cafe. W ostatnim czasie po wprowadzeniu ról jakie odgrywają dziewczyny kafejka stała się o wiele popularniejsza. W pobliżu znajduje się również uwielbiana przez drużynę Zeusa kawiarnia Nature Art Cafe, która opustoszała od czasu fali popularności dziewczyn w fartuszkach.
Iris jako iż boi się odmawiać ludziom, nie protestowała i została wybrana do przeprowadzenia przeszpiegów. Wzięła ze sobą Odrei, no bo jak to tak? Raczej samotni chłopcy i faceci, ewentualnie lesbijki chodzą w takie miejsca. Chociaż może myśli starodawnie? W końcu to problem jest w tych którzy to seksualizują, a nie w seksualizowanych. Jako kelnerkę wybrały sobie cosplayerkę, od razu ją rozpoznały, tak jak pozostałe dziewczyny na liście. Zaś zdziwiły się widząc imię Jennett, ale nie mogły jej wybrać gdyż była już zajęta.
- Myślisz, że jak wprowadzimy takie same desery to nikt się nie zorientuje? - kminiła Iris.
- Nie mam pojęcia. Tylko, że tu wcale nie mają nic oryginalnego! Wszędzie dostaniesz galaretkę i deser lodowy.
- Ale specjalnych usług nie świadczymy...
- One też nie robią nic wielkiego! To nie klub ze striptizem. Wasza kawiarnia to poważna knajpa, nie wygłupiajcie się i nie szukajcie problemu gdzie go nie ma.
Iris aż się przestraszyła. Nie chciała marnować czasu przyjaciółki. Ta tylko siedziała z głową podpartą o rękę i śledziła uważnie Jennett. Była pod wrażeniem jak idealnie chodzi w tak wysokich butach, chyba wcześniej miała z tym problem. I że płacą jej za darcie się na klientów?
- Jesteś zła, że cię tu zabrałam czy dalej się przejmujesz tym 2- z matmy? - spytała gotowa na wybuch. Pewnie chodzi o zupełnie coś innego. Od dłuższego czasu była naburmuszona, a jej stukanie obcasów po korytarzu było głośniejsze.
- Nie...nie... - ogarnęła, że zmartwiła przyjaciółkę - Nic się nie dzieje, zgłoszę się do tablicy i wyrównam to jakąś czwórką.
Iris odetchnęła z ulgą przynajmniej w tym temacie, bo zaczęła wyczuwać pewne napięcie w powietrzu. Skupienie energii właśnie na ich dwójce.
- Czemu ja się na to zgodziłam?! Wszyscy się na nas patrzą, tylko dlatego, że jesteśmy dziewczynami - załamała się znowu Iris i próbowała się schować za menu. Umierała już z zawstydzenia.
- Bo się babo dajesz wykorzystywać! Ciągle robisz wszystko dla wszystkich, masz szczęście, że przynajmniej Demeter jest dla ciebie łaskawy! - i znowu się uniosła co dla Iris było jeszcze bardziej przerażające, że znowu na nią krzyczy.
- Przepraszam! - na jej nieszczęście za kartką papieru chowała się tylko jej twarz - Ale zauważ, że głównie patrzą się na nas kelnerki...
Odrei jakoś to przeoczyła, aż zamilkła na chwilę i się obróciła patrząc na każdą z osobna, niektóre nawet coś szeptały między sobą.
- Rzeczywiście, a czy to przypadek, że prawie wszystkie je znam? Przecież tam stoi nasza klasowa blondi, a ta w kocich uszach jest menadżerką Otaku.
- W sumie Byron mi coś mówił, że Otaku pozyskują informacje od dziewczyn powiązanych z piłką z każdej szkoły.
- Co za gnoje! - uderzyła otwartymi dłońmi w stół - ...zaraz, Love ci powiedział? Czemu nie mi?
Iris pokazała kolejną minę przerażenia, ale nie rozumiała co w tym złego, w końcu ona też jest menadżerką Zeusa, chyba, że to wcale nie chodzi o to.
- Jesteś zazdrosna? - wyszeptała.
- Niby o co? - Tak naprawdę była kompletnie załamana, że ich relacja tak bardzo się rozlazła, nie piszą do siebie, a ich wspólne czasy szkolne przestały mieć znaczenie. Nie chciała w to mieszać Jennett, ale nie umiała inaczej. Teraz denerwowało ją wszystko.
- Jak tylko słyszysz imię Byrona to kręcisz nosem...- zasłoniła się tarczą z menu by potwór Odrei zadała jej jak najmniej obrażeń.
- Wcale nie! - jakby teraz dokładnie tak nie było.
Na szczęście nadchodzącej bitwie zapobiegła kelnerka cosplayerka, która przyniosła zamówienie. Akurat była przebrana za Hatsune Miku
- Tęskniłyście? Przyniosłam wasze zamówienie. Dla ciebie Pancakeki z puchatą chmurką, a dla ciebie koktajl z magicznego wróżkowego owocu.
- Nie mogłaś po prostu powiedzieć naleśniki z watą cukrową i sok z truskawki i banana? - upomniała dziewczynę obrzydzona ilością cukru jaki zaraz spożyje oraz tym jak kelnerka próbuje być słodka.
- Nie baka! Ale zamiast tego mogę wam zaśpiewać... Sekai de ichiban ohime-sama... - zaczęła pierwszy wers „The world is mine"
- Nie! Błagam!
- No weź Odrei - że też musiała ją pouczać jak się zachowywać - Jak już tu jesteśmy to chociaż bawmy się dobrze.
- Czy jest coś co mogę dla ciebie zrobić? Umiem też tańczyć - zakłopotała się Hatsune.
- Jakiś problem? - podeszła do ich stolika Jennett zdziwiona tym hałasem.
- Ooo cześć - przywitała się Iris, Odrei też szczęśliwsza pomachała jej licząc na pogawędkę z chyba jedyną tu normalną osobą.
Jennett zamrugała dwa razy oczami jakby nie kojarząc kim są te dziewczyny i czemu się tak ucieszyły na jej widok.
- Heeej - odpowiedziała szybko, ale trochę za sztucznie.
- O widzę, że się znacie, to może was zostawię, szłaś na przerwę? - Miku już się odsuwała by nie narazić się nerwowej brązowowłosej jeszcze bardziej.
- No szłam - nie była zadowolona, że ją zatrzymują. Dziewczyny znowu się lekko zdziwiły jej zachowaniem, przecież tylko zamienią parę słów.
- Należy ci się! Tak się dzisiaj spięłaś, że nic nie stłukłaś, spaliłaś ani się nie potknęłaś no aż szok!
- Przecież to nic wielkiego - Josh zapomniał jak niezdarna potrafi być jego przyjaciółka. Jennett przysiadła się obok Iris, która zaczęła się bać jej obojętności na twarzy.
- Byronowi muszą się podobać te ciuszki... - zaśmiała się Odrei i zaczęła swojego naleśnika.
- Tia... temu zboczeńcowi tylko jedno w głowie - widząc, że Iris szykuje tarcze z menu po prostu wzięła i napiła się jej koktajlu. Smith patrzyła na to z przymarszczonymi brwiami. Nie określiłaby Byrona zboczeńcem, w końcu tak dobrze ją traktuje, a to że ma wysokie libido to sprawa genów matki Afrodyty.
- Słuchaj, a nie masz go trochę dość? Wkręcił się trochę w tą akcję z kamieniami, chyba mało czasu że sobą spędzacie?
- Odrei! - upomniała ją Iris, że od razu schodzi na temat Love'a jak mogłaby się zapytać co u niej. W końcu dowiedziała się, że jest adoptowana
- No co?
Jennett zachichotała.
- Tak mam go trochę dość - Co jak co ale twierdzącej odpowiedzi się nie spodziewała, tamto powiedziała z raczej słyszalną ironią. - Ale to Byron, jest w cholerę irytujący - przez Jennet było można usłyszeć Josha - Jednak wychodzimy dość często. A co? Liczysz, że się zdenerwuję, rzucę go i zajmiesz moje miejsce?
Wtedy to Odrei podniosło się ciśnienie jak i nieświadomie jej policzki się zaróżowiły. Iris wiedząc co się szykuje deptała ją pod stołem, a Smith nie chcąc od razu się rzucać po prostu ustąpiła.
- C-co? - dotykała się zimną dłonią po policzkach.
- Mylę się? Przyjaźń ci wystarczy? No spoko. Tylko czemu już się ze sobą nie spotykacie, pewnie myślisz, że to przeze mnie?
- Ale czemu zaczynasz, ja wcale tak nie... - plątał jej się język. Skąd ona takie rzeczy wzięła?
I czemu wyrzuca je na wierzch, widać, że jej nie lubi. W interesie Jennett było zniszczyć życie towarzyskie Jennett, Byrona przy okazji też. Przejrzała telefon Aphrodiego i była tam jakaś Odrei, dokładnie jej opowiedział o ich znajomości. Ale się udało, że akurat się spotkały!
- No przyznaj, że mnie nie lubisz - założyła ręce na piersi - Jeszcze tu przyszłaś i mnie śledzisz.
Iris afirmowała do niebios by zła aura nad ich stolikiem zmieniła kolor.
- Lubię cię, ale widzę, jak działasz na Byrona, jak jakiś narkotyk. A to ja jestem jego zdrowym rozsądkiem, ja go zawsze wspierałam. Nie mieszkasz tu nawet przez rok, a się rządzisz i mydlisz mu oczy - No i nie wytrzymała.
Jennett zagwizdała z podziwem, że powiedziała co myśli. Odrei aż wstała, bo już zamierzała wyjść
- Też wiem jak to jest być numerem 2 - skomentowała to, ale w głowie brązowowłosej zabrzmiało jakby powiedział to ktoś inny. Jeszcze ten wzrok zaintrygowania, i co to ma znaczyć? Być numerem 2? Coś jest nie tak. Ale już nie powiedziała nic, ponieważ Jennett po prostu wstała i sobie poszła.
- Smacznego życzę.
I chyba na tym skończyły się przeszpiegi, przynajmniej w przypadku Odrei, która wzięła naleśnika to ręki i wyszła. Mega się przejęła tym co zaszło. Nie czekając napisała do Byrona czy mogą się spotkać. Jakoś musiała mu o wszystkim opowiedzieć prosto w twarz, raczej jej nie odmówi. Ręce jej drżały i myślała, że się zapłacze. Jeszcze zostawiła Iris samą, odda jej pieniądze w szkole. Love na szczęście trenował sobie w pobliżu i miał odebrać Jennett z pracy, po jakiś 40 minutach w końcu się pojawił. Myślała już, że ma jej dość.
- Co się stało, nie mogłaś zadzwonić? - od razu się rzuciła na niego z uściskiem, jakby się cieszyła, że nic mu nie jest. Co z tego, że widzi go codziennie w szkole.
- Martwię się o Jennett - Byron podniósł pytająco brew. Widzi się z nią dzień w dzień i wszystko było okej.
- Co, niby czemu? Przez tego demona?
- Nie...- patrzyła w ziemię załamana, powstrzymywała się by nie płakać. Aphrodi nie miał pojęcia co się dzieje, czemu wygląda tak marnie. Nieco przejęty po prostu ją objął.
- Pamiętasz jak w 1 klasie gimnazjum zatrzasnęliśmy się w schowku woźnego bez światła?
- No... - zaśmiał się, przypominając sobie, że weszli tam, gdyż koledzy wmówili im, że woźny w skrzynce na narzędzia trzyma sztuczną szczękę.
- Strasznie się wtedy bałam, ale równocześnie cieszyłam się, że mogę być tam z tobą...czy ty już masz mnie dość? - odepchnęła go i spojrzała mu w zakłopotane oczy.
- Dość? Może w ostatnim czasie wsadzałaś nos gdzie nie trzeba, ale dość mojej przyjaciółki jeszcze nie mam.
- Przyjaciółki... - znów spuściła wzrok - zawsze będziemy się przyjaźnić prawda? Nawet jak na ciebie krzyczę?
- No...ale o co chodziło z Jennett? - i zepsół klimat.
- Nie jest sobą, nienawidzi mnie.
- Matko Odrei znowu to samo...
- Co znowu to samo?! Krzyczała na mnie, zarzucała mi różne rzeczy, w ogóle była pyskliwa jak ja chciałam zwyczajnie porozmawiać.
- O czym ty mówisz, przecież cię lubi! - zdziwił się i aż nie mógł uwierzyć, że mówi o jej dziewczynie.
- Też tak myślałam. Do tego jej koleżanka powiedziała, że jest za perfekcyjna jak na nią.
- Ha, ha, to jest to twoje zmartwienie? - Już nie był w stanie potraktować jej poważnie. Smith znowu się napięła.
- Mówię ci, że coś jest nie tak! - krzyknęła na niego.
- Odrei...czy ty jesteś zazdrosna? Może Jennett czuje się nieswojo przy tobie i się dziwnie zachowuje?
- Co kurwa?! Wiedziałam, że czego bym nie powiedziała będziesz trzymać jej stronę - tupnęła nogą bosko wściekła. Czemu nie jest w stanie jej zrozumieć?
- Zawsze będę trzymać jej stronę - rzekł Byron z czystą powagą. Jennett jest dla niego wszystkim.
- I dziwisz się czemu jestem zazdrosna?! Ja cię tylko ostrzegam.
Byron nie chciał mówić, że jej nie wierzy, ale nie zauważył nic dziwnego w zachowaniu nastolatki. Trudno było mu wziąć Arti na poważnie.
- Jeszcze tu jesteś? - odezwał się głos całkowicie z tyłu. Stała tam Jennett, która wyszła z kawiarni gotowa do powrotu do domu. Konflikt Smith i Love'a, już nie może się doczekać rozwoju tych wydarzeń. Odrei już nie była w stanie powiedzieć nic. Zacisnęła pięść i uciekła, a pojedyncze łezki polały się z jej oczu.
- Idziemy? - Jennett złapała Aphrodiego za rękę i pociągnęła w przeciwnym kierunku. Ale blondyn dalej wpatrywał się jak Odrei ucieka.
- W którym momencie poczułaś, że ty i Josh to przyjaciele na zawsze? - zrobiło mu się żal, że znowu na siebie krzyczeli. Będzie to musiał wyjaśnić. Poczuł jak Jennett ściska mocniej jego rękę, jakby zareagowała na imię Duna.
- Chyba wtedy gdy nikt nie chciał się z nim bawić, a gdy usiadłam obok niego zbudowaliśmy największą wieżę z klocków ze wszystkich...
- Odrei jest trochę jak on tylko raczej nie okaże się być chujem.
Wspólna nauka nigdy nie szła im za dobrze. Ciągle ich coś rozpraszało. Najlepsza była zabawa gdy tato Byrona przyniósł im popcorn i rzucali sobie do ust, w większości lądował na podłodze.
Jennett z czasem zapomniała, że jest w roli, bawiła się tak dobrze z Byronem nie tylko jako czarnowłosa, ale też jako Josh. Sama nie mogła w to uwierzyć. Był tylko jeden problem...
Gdy wciągnęli cały popcorn z podłogi i zrobili minimum z minimów z lekcji zbliżyli się nieco bliżej i oczywiście zaczęli się lizać. Teraz praktycznie każdy wieczór tak wyglądał. Sprawa kamieni stanęła w miejscu , fioł przeszedł blondynowi i znowu zaczął żyć normalnie. Josh wiedział na co się pisał zmieniając się w Jennett. Musiał przyznać, że Love dobrze całował i było mu z nim przyjemnie. Jak za czasów gdy się do siebie dobierali "dla beki". Dun już sam nie wiedział o co mu wtedy chodziło, po prostu gardził blondynem, ale brakowało mu tych ust i jego bliskości.
Z podłogi przenieśli się na łóżko i czule całowali. Rączka Byrona spoczęła na piersi dziewczyny, a ta położyła mu ręce na ramionach. Języki splotły im się i tańczyły wchodząc wzajemnie do gardeł.
- Uwielbiam cię - wymruczał Byron przerywając na chwilę. Jennett wsunęła mu rączki pod koszulkę i pogładziła po klacie. Odrei miała rację, działa na niego jak narkotyk. Była prawdziwym demonem.
Blondyn zrzucił z siebie koszulkę, to samo uczyniła Jennett, a Love od razu wbił się w jej szyję. Wplótł rękę w jej włosy i skubał po szyi. Lizał i całował, chciał oznaczyć całe jej ciało jako swój teren.
- Ej weź, nie będzie mi się chciało malinek korektorować - oderwała go od siebie i znowu pocałowała. Blondyn przeszedł niżej z pocałunkami na jej obojczyki, zsunął ramiączka od stanika.
- Mogę? - na co czarnowłosa pokiwała głową by rozpiął jej stanik. I już mógł złapać za jej obie nagie piersi. Ta go wtuliła do siebie by mógł swobodnie ją dotykać. To było naprawdę miłe uczucie. Ona też mu jeździła paznokciami po plecach, ale Byronowi nie szło tak dobrze jak zwykle. Widać było, że jest rozkojarzony, dręczyły go słowa Odrei. Nie do końca chciał wierzyć, że to wszystko było z zazdrości. Pocałowali się znowu, ale Love odkleił się na chwilę ciągnąc przy tym stróżkę śliny.
- Co robisz? - spytała gdy jej chłopak sięgnął po telefon.
- Głupio mi jak potraktowałem Odrei, będę musiał z nią pogadać na spokojnie, tylko kurczę kiedy...jutro widzę się z Axelem...
- Wierzysz jej? - zirytowała się, że chłop przerwał w takim momencie. Blondyn wzruszył ramionami - Napisz jej, że pogadasz z nią w najbliższym czasie, ale nie mów dokładnie kiedy.
No i git. Niczego nieświadoma blondyna pójdzie na spotkanie z jeżem, a ona w tym czasie nastraszy Smith. Co może pójść nie tak?
Po wysłaniu wiadomości rzucił telefon na bok i wskoczył ponownie na łózko przywierając Jennett do ust.
-----
To jest piękne i gejowe xD Że w teorii Byronek posunął chłopca. Podobnie Josh ma jakiś syndrom Draco Malfoya. I chyba tak naprawdę mu się podobał Byron wtedy, nie tylko dla beki. Śmiało bym uczyniła go kanonicznie gejem, tylko Jennett stoi na przeszkodzie. On poprostu jest fałszywy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro