56
Już nie każę wam więcej czekać i płakać, łapcie wy wygłodniałe zwierzęta!
Dzisiejszy rozdział funduje wam Dawid Podsiadło.
--------
- Powariowaliście?! Nie pokażę się tak na mieście! A zwłaszcza Jennett!
W mieście z okazji nowego roku odbywał się festiwal, jedzonko, wróżby, łowienie rybek i przede wszystkim dzieciaki poubierane w kimona. Nie jest to oczywiście nakaz, ale dynastia blondynów, do której należy Byron trzyma się tego bardzo mocno.
- Nie wiedziałem, że mam taką ładniusią kuzynkę... - Artur przejechał palcem po policzku Aphrodiego, od którego dostał z prawego sierpowego.
Blondynka miał na sobie ciasno zawiązane białe kimono w zielono niebieskie kwiaty przewiązane granatowym pasem. Włosy jego były upięte w artystyczny nieład zwany kokiem podtrzymywany jakimiś drutami. Miał pełno spinek i wsuwek we włosach z koralikami, kwiatkami...te ozdoby aż tonęły w jego włosach. Nawet miał na twarzy makijaż! Jedyne co go różniło od bardzo atrakcyjnych kobiet to to że był płaski jak decha.
- Uważaj przystojniaku bo cię ktoś jeszcze zgwałci na ulicy - dalej dokazywał Artur.
- To nie fair! Czemu to ja musiałem być ofiarą własnej ciotki, a nie Mayka, która jest dziewczyną, a przede wszystkim jej córką?!
Rodzeństwo wzruszyło ramionami.
- Tatusiu kochany, zawieziesz mnie?
Pan Richard, leżał z głową na stole. Wyglądał na pijanego, ale w ręku trzymał tylko zwykły sok pomarańczowy.
- Tato!
- Nie krzycz na mnie!
- To ty się drzesz!
- Ale to nie ja wdaję się w bójki!
- Boże, skoro dalej jesteś na mnie zły to pójdę pieszo, ale wtedy mnie ktoś zgwałci - już był otwierał drzwi, gdy nagle oboje znaleźli się w samochodzie.
W drodze panowała dosyć niezręczna cisza, do której byli przyzwyczajeni.
- Wy naprawdę zostaliście parą...
- A wiesz, że ja też w to nie wierzę? Ona jest wręcz idealna. Ładna, mądra, wysportowana, utalentowana i...
- W końcu ktoś kto może się tobą porządnie zajmie.
- Nie będę się zmieniał dla niej...dla nikogo!
- Wiem, wiem...może chociaż ci wybije palenie z głowy - Byron zaśmiał się na to, ale nagle ogarnął, że wcale nie mówił tacie o swoim nałogu.
- Czekaj co?! Skąd ty...
- Jennett mi powiedziała. Ja nie mam już serio do ciebie siły to może ona coś zrobi. Powiem szczerze, nie lubię dziewczyny i nie chciałbym abyś z nią chodził, ale jesteś już dorosły i nie będę decydować o twoim życiu.
- Możesz powtórzyć bo nie dowierzam, że to mówisz...ale co ci nie pasuje w Jennettce?
- Bo ona...jej mama..aaaa nie ważne.
Akurat dojechali pod jej dom, stamtąd już pieszo miała się odbyć wycieczka.
- Okej...to pa - o co mogło mu chodzić. W ogóle od jego pobytu w szpitalu, jego ojciec się jakoś dziwnie zachowuje. Upija się sokiem pomarańczowym.
Afuro podchodzi do drzwi, całkowicie zapomina jak jest ubrany, dzwoni i czeka aż ktoś mu otworzy. W progu staje McCurdy ubrana w granatowe kimono w jakieś księżyce i słonka, wyrysowane są na nim gwiazdozbiory. Z włosów miała zrobionego długiego warkocza i wbitą jakąś koronę na kształt słońca czy gwiazdy. Nie przeszła takich męczarni jak Byron, ale na jej widok szczena opadała.
Ona sama przeleciała wzrokiem osobę, która się zjawiła.
- Kim jesteś? - zapytała. Mina blondyna wyglądała tak ;-;
- Nie śmieszne, przecież to ja! - jego twarz wypełniały rumieńce.
- Ja wiedziałam, że ty masz tak dzikie zapędy seksualne...
- Możemy już po prostu tam iść i pozwolić innym ludziom się pośmiać?
Lecz ta była już w innym świecie
- Ile tak właściwie kosztuje korekta płci?...
- Jennett!
- Dobra! Mame wychodzę! Nie wiem kiedy wrócę, ale jest ze mną moja dziewczyna!
- Ja nie mogę... - chwycił czarnowłosą pod pachę i wyrzucił ją z własnego domu. Miał dosyć dzisiejszego wieczoru, a dopiero się zaczął.
Szli sobie chodniczkiem trzymając się za ręce dopóki nie dotarli na miejsce. Wszędzie latały dzieciaki, lampiony porozwieszane na drzewach, stosika z jedzeniem i oczywiście masa ludzi.
- Ile ludu - jeszcze tego brakowało Byronowi do szczęścia.
- To był twój pomysł.
- Chodzenie na festiwale to idealne zajęcie dla par, nawet tych udawanych! Poza tym obiecałem Iris i Demeterowi, że przyjdę...idziemy.
- Podwójna randka? Fajnie, że wyglądamy na parę lesbijek.
- Dobra widzę ich! - para siedząca na kocu nie była jakoś specjalnie ubrana w przeciwieństwie do naszej pary lesbijek. Wręcz mieli na sobie ciuchy robocze. Zdziwił ich widok dwóch nieznajomych pań zmierzających w ich kierunku.
- Siema - przywitał się Byron.
- Znamy się? - zapytał chłopak w kasku, dlaczego ta panienka siada na ich kocu?
Jennett zaczęła się śmiać w niebogłosy zaś zdenerwowany Byron kopnął stojący blisko kamień.
- Kurwa!
- Ale uroczo razem wyglądacie - Iris ułożyła ze swoich palców serduszko wokół przybyłej dwójki.
- Jak para lesbijek - wymamrotała niesłyszalnie Jennett. Mimo wszystko czuła się dziwnie w ich towarzystwie, jakby tak niechcianie. Przecież pół roku minęło odkąd zawitała z Zeusie.
- Przynajmniej ktoś się zaopiekował naszym Byronkiem - Demeter kocha dokazywać blondynowi.
- Zabrzmiało to jakbym był waszym dzieckiem.
- Weź przestań! Nigdy bym nie chciał takiego dziecka jak ty!
Jennett chyba jeszcze się nigdy tak dziwnie nie czuła, chociaż właśnie przyszła na zjazd fanów drwienia i ośmieszania Byrona.
- W ogóle macie czas sobie tak randkować? Jutro przecież gracie mecz.
- To udawana randka - rzekli oboje długowłosi z niesamowitą powagą.
- Nie graliście jeszcze z królewskimi prawda? - nareszcie coś z siebie wyrzuciła.
- Jeszcze? w ogóle z nimi nie zagramy! Przecież to by była tak bardzo brutalna gra...na trybunach doszłoby do zamieszek - Demeter dokładnie wytłumaczył zaistniały problem.
- I tak beze mnie byście nie dali rady! - Byron dostał kamykiem w czoło.
- Phi! Twoje ego nie mieści się nawet na boisku. Nikt za tobą nie tęskni, razem z tobą pozbyliśmy się też złej sławy, którą niosłeś!
-Czyli nie macie za złe Byronowi, że gra z wami? Bo królewscy cały czas są obrażeni na Jude'a.
Głos zabrała Iris:
- Przecież sam się nie wyrzucił z drużyny. Może i był naszą gwiazdą, ale nie na nim opiera się siła Zeusa.
- Bo opierała się na boskiej wodzie - nie wiem ile Demeter miał tych kamyków pod ręką, ale czoło Byrona dostała kolejną ich porcją.
- Pani już podziękujemy
Żeby przerwać tę meczową atmosferę, Iris zaproponowała coś co robią i udawane pary jak i te prawdziwe.
- Idziemy złożyć prośby do świątyni? Po pokazie fajerwerków będzie tam dużo ludzi.
- O co chcecie się modlić? O szczęście w miłości - czarnowłosej już podchodziło pod gardło słowo "miłość"
- Dokładnie- odpowiedziała para
- W naszym przypadku bardziej wypadałoby się pomodlić o szczęście w meczu. Meh...dobra - blondyn podniósł swój ciężki zad z koca i wszyscy udali się w stronę świątyń przez labirynt stoisk.
- Takoyaki! - Jennett niczym małe dziecko zaczęła wpatrywać się maślanymi oczami w grilla.
- Jenny to jest cholernie drogie, pójdę z tobą do maka - pociągnął ją za rękę, ale czarnowłosa ani drgnęła.
- Poproszę 10! - wyciągnęła ogromną ilość pieniędzy jakby była gotowa sprzedać duszę za takoyaki.
- 10?!
- Masz rację, to za mało...12! - twarzopalma.
Czarnowłosa dokonała zakupu i teraz dziarsko szła przed siebie pożerając wszystko i nie myśląc o dzieleniu się. Za nią szła pozostała trójka szepcząc coś do siebie
- Jakie to dziecko jest szczęśliwe - Iris mówiła o zajadającej się dziewczynie.
- Jest bardzo urocza - wzdychał Byron.
- Jak długo zamierzasz to ciągnąć, to udawanie? Widzę jak cierpisz.
- No, ale jak mam jej to powiedzieć?
- Przez cały czas robiłeś wszystko tylko nie to co trzeba. Uważam, że powinieneś zwyczajnie powiedzieć kocham cię - znawcy od miłości...
- A jak odmówi?
Demeter przekręcił oczami.
- Nie odmówi. Axela sobie odpuściła, tego całego Josha też już nie ma. A jak odmówi to możesz na spokojnie zostać oficjalnie gejem.
- Zajebiście - rzekł jeszcze bardziej przerażony.
Jennettki nie wpuścili do świątyni z jedzeniem, dlatego usiadła z Byronem na ławce. Patrzyli w niebo, na którym pojawiały się kolorowe światła, fajerwerki. Blondyn chwycił delikatnie dziewczynę za rękę. Druga wytarł jej policzek.
- Mówiłam, że się nie podzielę...
- Nie jesteś ani trochę romantyczna
Tak jakby się obraziła i położyła głowę na ramieniu chłopaka.
- I jak? Teraz ty powineneś tak jakoś skrzywić głowę i mnie pocałować.
- W ten sposób? - jak powiedziała, tak zrobił. Czarnowłosa dostała wypieków na twarzy. Nie sądziła, że serio to zrobi.
- Coś ostatnio dużo się całujemy...
- Jennett ja cię kocham
Cisza. Cały świat jakby stanął czekając tylko na odpowiedź. Czarnowłosa miała ogromną ochotę powiedzieć "Ja ciebie też". Cisnęło jej się to na usta od dawna, a Aphrodi przecież nie pragnął niczego bardziej.
- Nie chcę już udawać, a ja wiem że czujemy do siebie to samo i nie chcę skończyć jako gej.
Dalej cisza, chociaż nie. Jedno ciężkie westchnięcie.
- Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby.
- Nie śmieszne.
- Ja ciebie też kocham, tak bardzo, że mam ochotę zobaczyć cię nago w moim łóżku. Jednak jeśli mamy być razem musimy wygrać jutrzejszy mecz. A ty i Axel chociaż raz zrobić Bananową rybę.
- Chyba jestem w stanie przystać na te warunki...wiesz...mi się marzy zobaczyć cię w czerwonej koronkowej bieliźnie - przywaliła mu pięścią w ramię.
- Zboczeniec!!! Ehhh no dobra
- Umowa?
- Umowa, na twoje nagie ciało i koronkową bieliznę - podali sobie rękę.
Jest to bardzo dziwne zjawisko, ale Byron i Axel mimo wzajemnej nienawiści pisali do siebie częściej niż najlepsi przyjaciele. Tyle, że Aphrodi miał go zapisanego jako "Axel gówniak" , a Blaze po prostu jako "Nie odpisywać"
I znowu telefon blondyna zawibrował akurat kiedy próbował zasnąć.
Axel gówniak: Powiedziałeś jej?
Nie odpisywać:Śpię
AG: Ona jest twoją siostrą
N: Nie
AG: Jest
N: Nie
AG: Nie powiedziałeś jej prawda?
N: Nie
AG: Nie, że powiedziałeś, czy że nie powiedziałeś?
N: Kurwa Axel daj mi spać
AG: Nie
N: ;-;
AG: Jak ty nie chcesz, to ja jej powiem, że się zamartwiasz
N: Nie zamartwiam się! I nic jej nie powiesz bo jesteśmy już razem!
AG: Serio?
N: Nie
AG: T-T
N: Ale będziemy! Jak wygramy mecz i zrobimy Banana fish. Więc jutro spinamy dupę.
AG: My?
N:Tak
AG: Nie
N: Dobranoc
Axel gówniak zmienił pseudonim Byrona Love na " NIE"
AG: Dobranoc
--------
Będzie ktoś za tydzień na magni w Krakowie? :< Powiedzcie, że tak...Fajno bydzie pogadać z kimś o inazumie w stroju lokiego xd
Dzisiaj anioł a za tydzień Killer Queen! Kto czeka?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro