Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

56

Już nie każę wam więcej czekać i płakać, łapcie wy wygłodniałe zwierzęta!

Dzisiejszy rozdział funduje wam Dawid Podsiadło.

--------

- Powariowaliście?! Nie pokażę się tak na mieście! A zwłaszcza Jennett!

W mieście z okazji nowego roku odbywał się festiwal, jedzonko, wróżby, łowienie rybek i przede wszystkim dzieciaki poubierane w kimona. Nie jest to oczywiście nakaz, ale dynastia blondynów, do której należy Byron trzyma się tego bardzo mocno.

- Nie wiedziałem, że mam taką ładniusią kuzynkę... - Artur przejechał palcem po policzku Aphrodiego, od którego dostał z prawego sierpowego.

Blondynka miał na sobie ciasno zawiązane białe kimono w zielono niebieskie kwiaty przewiązane granatowym pasem. Włosy jego były upięte w artystyczny nieład zwany kokiem podtrzymywany jakimiś drutami. Miał pełno spinek i wsuwek we włosach z koralikami, kwiatkami...te ozdoby aż tonęły w jego włosach. Nawet miał na twarzy makijaż! Jedyne co go różniło od bardzo atrakcyjnych kobiet to to że był płaski jak decha.

- Uważaj przystojniaku bo cię ktoś jeszcze zgwałci na ulicy - dalej dokazywał Artur.

- To nie fair! Czemu to ja musiałem być ofiarą własnej ciotki, a nie Mayka, która jest dziewczyną, a przede wszystkim jej córką?!

Rodzeństwo wzruszyło ramionami.

- Tatusiu kochany, zawieziesz mnie?

Pan Richard, leżał z głową na stole. Wyglądał na pijanego, ale w ręku trzymał tylko zwykły sok pomarańczowy.

- Tato!

- Nie krzycz na mnie!

- To ty się drzesz!

- Ale to nie ja wdaję się w bójki!

- Boże, skoro dalej jesteś na mnie zły to pójdę pieszo, ale wtedy mnie ktoś zgwałci - już był otwierał drzwi, gdy nagle oboje znaleźli się w samochodzie.

W drodze panowała dosyć niezręczna cisza, do której byli przyzwyczajeni.

- Wy naprawdę zostaliście parą...

- A wiesz, że ja też w to nie wierzę? Ona jest wręcz idealna. Ładna, mądra, wysportowana, utalentowana i...

- W końcu ktoś kto może się tobą porządnie zajmie.

- Nie będę się zmieniał dla niej...dla nikogo!

- Wiem, wiem...może chociaż ci wybije palenie z głowy - Byron zaśmiał się na to, ale nagle ogarnął, że wcale nie mówił tacie o swoim nałogu.

- Czekaj co?! Skąd ty...

- Jennett mi powiedziała. Ja nie mam już serio do ciebie siły to może ona coś zrobi. Powiem szczerze, nie lubię dziewczyny i nie chciałbym abyś z nią chodził, ale jesteś już dorosły i nie będę decydować o twoim życiu.

- Możesz powtórzyć bo nie dowierzam, że to mówisz...ale co ci nie pasuje w Jennettce?

- Bo ona...jej mama..aaaa nie ważne.

Akurat dojechali pod jej dom, stamtąd już pieszo miała się odbyć wycieczka.

- Okej...to pa - o co mogło mu chodzić. W ogóle od jego pobytu w szpitalu, jego ojciec się jakoś dziwnie zachowuje. Upija się sokiem pomarańczowym.

Afuro podchodzi do drzwi, całkowicie zapomina jak jest ubrany, dzwoni i czeka aż ktoś mu otworzy. W progu staje McCurdy ubrana w granatowe kimono w jakieś księżyce i słonka, wyrysowane są na nim gwiazdozbiory. Z włosów miała zrobionego długiego warkocza i wbitą jakąś koronę na kształt słońca czy gwiazdy. Nie przeszła takich męczarni jak Byron, ale na jej widok szczena opadała.

Ona sama przeleciała wzrokiem osobę, która się zjawiła.

- Kim jesteś? - zapytała. Mina blondyna wyglądała tak ;-;

- Nie śmieszne, przecież to ja! - jego twarz wypełniały rumieńce.

- Ja wiedziałam, że ty masz tak dzikie zapędy seksualne...

- Możemy już po prostu tam iść i pozwolić innym ludziom się pośmiać?

Lecz ta była już w innym świecie

- Ile tak właściwie kosztuje korekta płci?...

- Jennett!

- Dobra! Mame wychodzę! Nie wiem kiedy wrócę, ale jest ze mną moja dziewczyna!

- Ja nie mogę... - chwycił czarnowłosą pod pachę i wyrzucił ją z własnego domu. Miał dosyć dzisiejszego wieczoru, a dopiero się zaczął.

Szli sobie chodniczkiem trzymając się za ręce dopóki nie dotarli na miejsce. Wszędzie latały dzieciaki, lampiony porozwieszane na drzewach, stosika z jedzeniem i oczywiście masa ludzi.

- Ile ludu - jeszcze tego brakowało Byronowi do szczęścia.

- To był twój pomysł.

- Chodzenie na festiwale to idealne zajęcie dla par, nawet tych udawanych! Poza tym obiecałem Iris i Demeterowi, że przyjdę...idziemy.

- Podwójna randka? Fajnie, że wyglądamy na parę lesbijek.

- Dobra widzę ich! - para siedząca na kocu nie była jakoś specjalnie ubrana w przeciwieństwie do naszej pary lesbijek. Wręcz mieli na sobie ciuchy robocze. Zdziwił ich widok dwóch nieznajomych pań zmierzających w ich kierunku.

- Siema - przywitał się Byron.

- Znamy się? - zapytał chłopak w kasku, dlaczego ta panienka siada na ich kocu?

Jennett zaczęła się śmiać w niebogłosy zaś zdenerwowany Byron kopnął stojący blisko kamień.

- Kurwa!

- Ale uroczo razem wyglądacie - Iris ułożyła ze swoich palców serduszko wokół przybyłej dwójki.

- Jak para lesbijek - wymamrotała niesłyszalnie Jennett. Mimo wszystko czuła się dziwnie w ich towarzystwie, jakby tak niechcianie. Przecież pół roku minęło odkąd zawitała z Zeusie.

- Przynajmniej ktoś się zaopiekował naszym Byronkiem - Demeter kocha dokazywać blondynowi.

- Zabrzmiało to jakbym był waszym dzieckiem.

- Weź przestań! Nigdy bym nie chciał takiego dziecka jak ty!

Jennett chyba jeszcze się nigdy tak dziwnie nie czuła, chociaż właśnie przyszła na zjazd fanów drwienia i ośmieszania Byrona.

- W ogóle macie czas sobie tak randkować? Jutro przecież gracie mecz.

- To udawana randka - rzekli oboje długowłosi z niesamowitą powagą.

- Nie graliście jeszcze z królewskimi prawda? - nareszcie coś z siebie wyrzuciła.

- Jeszcze? w ogóle z nimi nie zagramy! Przecież to by była tak bardzo brutalna gra...na trybunach doszłoby do zamieszek - Demeter dokładnie wytłumaczył zaistniały problem.

- I tak beze mnie byście nie dali rady! - Byron dostał kamykiem w czoło.

- Phi! Twoje ego nie mieści się nawet na boisku. Nikt za tobą nie tęskni, razem z tobą pozbyliśmy się też złej sławy, którą niosłeś!

-Czyli nie macie za złe Byronowi, że gra z wami? Bo królewscy cały czas są obrażeni na Jude'a.

Głos zabrała Iris:

- Przecież sam się nie wyrzucił z drużyny. Może i był naszą gwiazdą, ale nie na nim opiera się siła Zeusa.

- Bo opierała się na boskiej wodzie - nie wiem ile Demeter miał tych kamyków pod ręką, ale czoło Byrona dostała kolejną ich porcją.

- Pani już podziękujemy

Żeby przerwać tę meczową atmosferę, Iris zaproponowała coś co robią i udawane pary jak i te prawdziwe.

- Idziemy złożyć prośby do świątyni? Po pokazie fajerwerków będzie tam dużo ludzi.

- O co chcecie się modlić? O szczęście w miłości - czarnowłosej już podchodziło pod gardło słowo "miłość"

- Dokładnie- odpowiedziała para

- W naszym przypadku bardziej wypadałoby się pomodlić o szczęście w meczu. Meh...dobra - blondyn podniósł swój ciężki zad z koca i wszyscy udali się w stronę świątyń przez labirynt stoisk.

- Takoyaki! - Jennett niczym małe dziecko zaczęła wpatrywać się maślanymi oczami w grilla.

- Jenny to jest cholernie drogie, pójdę z tobą do maka - pociągnął ją za rękę, ale czarnowłosa ani drgnęła.

- Poproszę 10! - wyciągnęła ogromną ilość pieniędzy jakby była gotowa sprzedać duszę za takoyaki.

- 10?!

- Masz rację, to za mało...12! - twarzopalma.

Czarnowłosa dokonała zakupu i teraz dziarsko szła przed siebie pożerając wszystko i nie myśląc o dzieleniu się. Za nią szła pozostała trójka szepcząc coś do siebie

- Jakie to dziecko jest szczęśliwe - Iris mówiła o zajadającej się dziewczynie.

- Jest bardzo urocza - wzdychał Byron.

- Jak długo zamierzasz to ciągnąć, to udawanie? Widzę jak cierpisz.

- No, ale jak mam jej to powiedzieć?

- Przez cały czas robiłeś wszystko tylko nie to co trzeba. Uważam, że powinieneś zwyczajnie powiedzieć kocham cię - znawcy od miłości...

- A jak odmówi?

Demeter przekręcił oczami.

- Nie odmówi. Axela sobie odpuściła, tego całego Josha też już nie ma. A jak odmówi to możesz na spokojnie zostać oficjalnie gejem.

- Zajebiście - rzekł jeszcze bardziej przerażony.

Jennettki nie wpuścili do świątyni z jedzeniem, dlatego usiadła z Byronem na ławce. Patrzyli w niebo, na którym pojawiały się kolorowe światła, fajerwerki. Blondyn chwycił delikatnie dziewczynę za rękę. Druga wytarł jej policzek.

- Mówiłam, że się nie podzielę...

- Nie jesteś ani trochę romantyczna

Tak jakby się obraziła i położyła głowę na ramieniu chłopaka.

- I jak? Teraz ty powineneś tak jakoś skrzywić głowę i mnie pocałować.

- W ten sposób? - jak powiedziała, tak zrobił. Czarnowłosa dostała wypieków na twarzy. Nie sądziła, że serio to zrobi.

- Coś ostatnio dużo się całujemy...

- Jennett ja cię kocham

Cisza. Cały świat jakby stanął czekając tylko na odpowiedź. Czarnowłosa miała ogromną ochotę powiedzieć "Ja ciebie też". Cisnęło jej się to na usta od dawna, a Aphrodi przecież nie pragnął niczego bardziej.

- Nie chcę już udawać, a ja wiem że czujemy do siebie to samo i nie chcę skończyć jako gej.

Dalej cisza, chociaż nie. Jedno ciężkie westchnięcie.

- Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby.

- Nie śmieszne.

- Ja ciebie też kocham, tak bardzo, że mam ochotę zobaczyć cię nago w moim łóżku. Jednak jeśli mamy być razem musimy wygrać jutrzejszy mecz. A ty i Axel chociaż raz zrobić Bananową rybę.

- Chyba jestem w stanie przystać na te warunki...wiesz...mi się marzy zobaczyć cię w czerwonej koronkowej bieliźnie - przywaliła mu pięścią w ramię.

- Zboczeniec!!! Ehhh no dobra

- Umowa?

- Umowa, na twoje nagie ciało i koronkową bieliznę - podali sobie rękę.

Jest to bardzo dziwne zjawisko, ale Byron i Axel mimo wzajemnej nienawiści pisali do siebie częściej niż najlepsi przyjaciele. Tyle, że Aphrodi miał go zapisanego jako "Axel gówniak" , a Blaze po prostu jako "Nie odpisywać"

I znowu telefon blondyna zawibrował akurat kiedy próbował zasnąć.

Axel gówniak: Powiedziałeś jej?

Nie odpisywać:Śpię

AG: Ona jest twoją siostrą

N: Nie

AG: Jest

N: Nie

AG: Nie powiedziałeś jej prawda?

N: Nie

AG: Nie, że powiedziałeś, czy że nie powiedziałeś?

N: Kurwa Axel daj mi spać

AG: Nie

N: ;-;

AG: Jak ty nie chcesz, to ja jej powiem, że się zamartwiasz

N: Nie zamartwiam się! I nic jej nie powiesz bo jesteśmy już razem!

AG: Serio?

N: Nie

AG: T-T

N: Ale będziemy! Jak wygramy mecz i zrobimy Banana fish. Więc jutro spinamy dupę.

AG: My?

N:Tak

AG: Nie

N: Dobranoc

Axel gówniak zmienił pseudonim Byrona Love na " NIE"

AG: Dobranoc

--------
Będzie ktoś za tydzień na magni w Krakowie? :< Powiedzcie, że tak...Fajno bydzie pogadać z kimś o inazumie w stroju lokiego xd
Dzisiaj anioł a za tydzień Killer Queen! Kto czeka?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro