47
- Mam nadzieję, że trening będzie na sali gimnastycznej, bo inaczej wszyscy się pochorujemy - powiedział Josh rzucając śnieżką czarnowłosą.
- O ty! Tak chcesz się bawić? - rzuciła śnieżką w kolegę, ale spudłowała
- ;-; - za to Josh miał gotowy cały arsenał i zaczął strzelać śnieżnymi kulkami jak z karabinu, Jennett nie stawiała żadnego oporu dla chłopaka bo nawet dorzucić do niego kulką nie umiała.
- Poddaję się! - wrzasnęła bombardowana, Joshua przestał śmiejąc się podle.
- Przestań się chichrać bo zamienisz się Affo!
- ;-; - Joshua spuścił wzrok na swoje buty myśląc o zdarzeniu po koncercie. Wtem dostał śnieżką w łep i rozbiła się o jego czoło.
- Haha! Jednak mam cela! ...um...coś nie tak? - brunet zerwał się z zamyśleń i wytrzepał śnieg.
- Nie..nic, nie musisz się martwić - z ciekawość spojrzał na zegarek na ręce, podskoczył z wrażenia.
- 0-0 o której mamy trening?
- Chyba o drugiej a co?
- Zaczął się pół godziny temu! - Jennett chwyciła przyjaciela za rękę i w popłochu pobiegli w stronę szkoły i boiska.
***
- Czyli twierdzisz, że Aphrodi zachowuje się dziwnie?
- Tak! Dziwniej niż zazwyczaj!
- Byron jest dla mnie jedną wielką, dziwną zagadką - Nathan postanowił pogodzić się z Mayą albo Maya z nim. Dziewczyna nie potrzebnie wtedy tak zareagowała, trzeba było wysłuchać Swifta. Najważniejsze, że wszystko zaczęło się powoli układać, właściwie to zaczęło się układać gdy okazało się, że Nathan przyszedł na zawody i jej kibicował. Oczywiście panienka Miles, myślała, że to ze względu na nią przyszedł.
- Nie wiem o co może mu chodzić, nie chciał z tobą pogadać?
- Nieeee, on chowa coś przede mną...pogadasz z nim?
- Że ja?! - znajomość między Nathanem, a Aphrodim nie wygląda za wesoło i niebiskowłosy raczej nie zamierza z nim rozmawiać.
- Tak ty, nie znam jego przyjaciół, raczej jest samotny, porozmawiacie sobie jak faceci czy coś.
- No chyba nie ಠ_ಠ słuchaj jest prawie pełnoletni i to, że pali papierosy to nic wielkiego. Powiedz ojcu o jego zachowaniu.
- A co jak wyśle go do jakiegoś zakładu?!
- Nigdzie go nie wyśle! Zaufaj mi, a jak Aphrodi potrzebuje dobrej rady to niech się uda do Jennett, ona ostatnio mi dobrze poradziła - tia. Jennett i jej wspaniałomyślne rady. Maya zaczęła przewracać złotą monetę w ręku, moneta czyli medal za wygrane zawody i myśleć czy jej kuzyn nie popadł w jakąś zimową deprechę i czy rada Nathana jest dobra. Poczuła dotyk na ramieniu i jak ktoś ją klepie.
- Ja spadam, mam trening. Nie wierzę, że będziemy grać w taką pogodę, ale Nelly nie odpuści.
- Tak...pa - rozczochrała chłopakowi jego niebieskie włosy na do widzenia.
***
- Przepraszamy za spóźnienie! - Jennett i Josh wbili z buta do domku klubowego kłaniając się w ramach przeprosin. Nikt nie zareagował, może tylko rzucili na nich okiem. Ekipa siedziała na ziemi jak przedszkolaczki, a menadżerki na stole machając nogami.
- Czyli czekamy na jeszcze jedną osobę - rzekła Nelly.
- Kogo? Przecież są wszyscy! - Josh przeleciał wzrokiem zebranych, brunetka i Mark głupio śmiali się do siebie. Przybyła para wzruszyła ramionami i usiadła do grona.
Czekanie trochę ich nużyło. Trenera też nie było, czy w ogóle był sens tu przychodzić? Evans stał przy tablicy na której było rozrysowane ich ustawienie i nad czymś intensywnie główkował, a wraz z nim Nelly. Chyba nikt do końca nie wiedział o czym rozmawiają, a jak ktoś ich o to zapytał jedyną odpowiedzią było "nie ważne" . Axel siedział pod oknem z podkulonymi kolanami. W pewnym momencie poczuł jak ktoś na niego patrzy takie dziwne przeczucie. W jego patrzałki spoglądała Jennett.
- No cześć
- Hejjjjjj, nie zamierzam z tobą gadać.
- Dlaczego, dlaczego nie chcesz dojść ze mną do porozumienia?
- Nie ufam tobie, jesteś zepsuta aż do szpiku
- Nie przesadzaj..ja naprawdę cię lubię..
- Bardziej niż Afuro?
- ;-; wiesz hmmm... ja i on... - McCurdy wpadła w małe zakłopotanie.
- Jego też zawiodłaś tak jak mnie.
- Axel błagam zostańmy chociaż znajomymi z drużyny, ale nie fochaj się jak jakaś księżniczka! Co mam zrobić byś przestał się obrażać? - dziewczyna zaczęła robić przed nim pokłony na kolanach, naprawdę chciała zakończyć ten głupi spór. Powrócić do tych dni gdzie byli razem...chociaż już chyba nigdy nie będą razem.
- A zdradzisz mi swój sekret? - Jennett się podniosła nie dowierzając uszom. Zatrzepotała rzęsami. Czy aż tak chce zgody z Blazem? W sumie nikt się na nią nie obraził i jej nie odrzucił jak dotąd, a i tak został uchylony duży rąbek tajemnicy. Walczyła z decyzją w głowie, czy na pewno nic się nie stanie jak powie?
- Okej... - Axel nadstawił ucho - ...ale dopiero gdy przyjdzie ta jedna osoba. Powiem to przy wszystkich! - odważne posunięcie z jej strony.
Wtem do drzwi klubiku ktoś zapukał, Nelly zaczęła się psychicznie śmiać. Otworzyła drzwi i większości zebranych twarze pobladły, innym szczęki opadły, a reszcie to w ogóle chciało się mdleć. Jedynie Joshua wpłynął tylko rumieniec na twarz. To był on ;___;
- Aphrodi jesteś! ^^ - krzyknął Mark rzucając się na chłopaka stojącego w drzwiach. Drużynę dziwił widok blondyna w stroju Raimona, sam wydawał się trochę zawstydzony. Odgarnął pasemko włosów za ucho i się przywitał.
- No cześć - dosłowne cykanie świerszczy. Wszystkim wyłączył się aparat mowy dopóki do domku za blondynem nie wszedł trener. Wtedy Byron usiadł na podłodze akurat obok Bobbiego, który specjalnie się od niego odsunął.
- No co?! Wiecie jak trudno było mi tutaj przyjść?! Witam się z wami w miarę optymistyczny sposób, spodziewałem się jakieś wyzwiska, ale grobowej ciszy nie za bardzo! - nadal cisza.
- ;-; też was lubię
- Od teraz Aphrodi jest w naszej drużynie - powiedział swym dumnym głosem trener i uśmiechnął się na koniec pod wąsem. Wszyscy na raz:
- Co?! - blondyn w tym momencie zaliczył facepalma. Było parę tekstów krytykujących wybór ich mentora oraz kilka obelg w stronę Byrona, które go tylko śmieszyły. Na rekach nadal miał te swoje "rękawiczki" (Bóg wie co to jest xD) to coś założone na rękach. Gdy akurat Kevin wrzeszczał coś na Marka w stylu "Co ty sobie myślałeś?!" i wszyscy patrzyli się w ich stronę zsunął jedną z rękawiczek i pogładził kciukiem swoje blizny, gdy dostał telefon od Marka nie był za bardzo przekonany do wstąpienia do drużyny, ale to był chyba jedyny sposób by odpokutować krzywdę, którą im zrobił. Na rękę Affo uwagę zwrócił Axel kulący się wcześniej pod ścianą.
- On wie coś czego nikt z nas nie wie..- wyszeptał sam do siebie
- A co ty tu masz? - blondyn zerwał się chowając rękę.
- Nie wszczubiaj wszędzie swojego nosa - Axel wzruszył ramionami i wrócił pod ścianę. Doskonale wiedział, że Afuro się tnie, wystarczyło jedno rzucenie okiem.
Hałas panujący w domku zakończył Jude, który ryknął na całe gardło:
-Cisza!!!!
I znowu grobowa cisza.
- Jak chcecie to sobie pójdę - wstał z miejsca i skierował się w stronę drzwi, które od razu całą sobą zagrodziła Nelly.
- Nie! Siadaj! Jesteś nam potrzebny! - potrzebny? Znowu przeszedł głuchy szmer po sali. Aphrodi potrzebny? Niby do czego? To przecież oni zrobili mu łaskę i pozwolili na wstęp do drużyny.
- Jak miło słyszeć - usiadł z powrotem lecz tym razem obok Josha, który cały czas udawał, że Byrona nie ma i go nie widzi.
- Mamy do omówienia strategię na mecz z Królewskimi - rzekła Celia - Afuro grałeś z nim już mecz?
- Tylko ten no... wtedy ... - wszyscy wiedzieli o jaki mecz mu chodzi i żeby dalej nie wypytywać.
- Aha czyli nie wiesz.. - mruknęła Silvia pod nosem.
- Jude, utrzymujesz jeszcze kontakty z Davidem i Joe? - Sharp poprawił gogle. Przypomniało mu się nagle, że kiedyś miał przyjaciół o takich imionach, jak ich opuścił..niby dla ich dobra, a teraz ma grać przeciwko nim? W sumie to nawet do nich nie dzwonił i się z nimi nie widział. W sumie to czy oni jeszcze żyją?
- Ummm...nie za bardzo..
- Świetnie! Czyli znowu przegrzebujemy cały internet, dzięki braciszku - Celia wyciągnęła swój komputer i założyła okulary.
- To teraz omówmy wasze techniki hissatsu - Silvia założyła ręce za plecy i chodziła w kółko niczym detektyw. Zaczęła coś nawijać, Endou wyciągnął swój zeszyt i zaczęli odczytywać "hieroglify" Davida Evansa i zrobilj spis ich technik oraz co przydało by się domyślić.
Aphrodi siedział sobie po turecku, nie za bardzo czuł się tak potrzebny jak mówił Mark. Nie stać go było na to także aby do kogoś zagadać. Wtem dosunął się do niego lekko Joshua, Byron nie mógł pojąć jego dziwnych zalotów. Czy właśnie okazuje mu jego ciemną stronę? Położył swoją dłoń na dłoń Aphrodiego i zaczął ją gładzić. Terumi nie zwracał na to uwagi, chociaż czuł się nie zręcznie. Czyżby podobali mu się...nie! nie! I jeszcze raz nie!
Zgromadzenie dobiegało końca, wszyscy zaczęli się zbierać, gdy przyszła kolej na Jennett. Wstała ściskając pięści i przegryzając wargę
- Muszę wam coś powiedzieć
- Teraz będzie ciekawie - szepnął Josh Byronowi do ucha.
- Trzymałam to w sobie o wiele za długo i totalnie bez sensu, ale w końcu zebrałam się na odwagę - spojrzała na Josha, który jedyny znał historię, a potem z nadzieją na Axela.
- Zaczęło to się tak, że...
---------
Hohohoho! To już ten czas! Dowiemy się wszystkiego!
Strasznie mi się podoba ta różnica pomiędzy Byronkiem w wieku 17 lat, a 15 lat. I o wiele bardziej wolę tego starszego. A wy?
On to jedna wielka depresja, zakochał się niefortunnie i ma Axela w dupie.
Pisanie o dwóch charkterach tej samej postaci jest świetną zabawą.
Okazało się, że parę osób lubi Josha. Ja myślałam, że go nikt nie lubi i jest odpychany, a tu taka niespodzianka.
W następnym rozdziale będzie wspomniane jak poznał się z Afurko.
I jeszcze okazało się, że ship "Friendzone forever" ma u was powodzenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro