29
Cel nr 2
Wyrzutki
W drużynie jest kilka osób rezerwowych, ale słowo rezerwowych zmieniło się w "osoby, które zostały zastąpione przez lepszych i już nigdy nie zagrają" Stało się to przez to, że doszły takie osoby jak Jude, Jennett, Josh, Erick, Bobby. Te osoby na razie nie zwracają tak bardzo na to uwagi, ale Avril to zmieni i sprawi, że odejdą. Załamie to całą drużynę, a w szczególności Marka.
Oczami Avril
Gdzie ja znajdę tych gamoni.. Całkiem fajnie jest całować Nathana i ta mina Mayi była bezcenna. Tylko pieniądze straciłam. To nie możliwe, że ci chłopcy nie są świadomi, że zespół ich nie potrzebuje. Fajnie, bo nie będę musiała kłamać ani grać tylko powiem im całą prawdę. Dobra widzę ich no to zaczynamy show. Oczy ich rozbłysły na mój widok, nie wiem czy ze strachu czy zdziwienia. Tylko jak oni mieli na imię. Steve, Max,Sam, Timmy i ten długowłosy to.. Jim.
- No hej.
- Hej -po ciuchu powiedział Steve.
- Szkoda mi was chłopcy
- Czemu? - zapytał ten w czapce, dziwiąc się czemu w ogóle z nimi rozmawiam
- Czemu nie trzymacie się razem z drużyną?
- Bo... - spróbował wytłumaczyć mikrus, ale nie umiał.
- Widziałam wasze mecze, czemu prawie nigdy nie wchodzicie na boisko?
- Gdyż jesteśmy rezerwowymi..
- A czy to ma sens? Być w drużynie chociaż wiadome jest to, że nigdy nie zagracie całego meczu. Przecież doskonale wiecie, że inni są lepsi od was tylko nie powiedzą wam tego prosto w twarz. Po co macie im zaśmiecać drużynę dodatkowymi członkami jak i tak nie będziecie grać - zaraz się uda! Widzę po ich twarzach, że bolesna prawda w końcu do nich dotarła.
- A co cie w ogóle to obchodzi? - zapytał swym smętnym głosem ten z fioletowymi firankami na oczach. Boże co by tu wymyślić...
- Ubiegam się o rolę menadżera waszej drużyny i bardzo mnie ta sprawa zastanawiała. Z resztą słyszałam jak na wasz temat rozmawiała Nelly z Markiem. Mówili, że jesteście coś w stylu piątego koła u wozu, co jest według mnie prawdą - ich miny pogrążyły się w moich uderzających w serce słowach. Więcej argumentów nie mam, ale chyba i tak zrobiłam wiele.
- No nic, to tylko moje zdanie, ale na waszym miejscu bym odeszła z drużyny Raimona - pokazałam im plecy oraz włosy i pomachałam ręką.
Po odejściu Avril zapadła cisza przerwana przez Timmiego
- Ona może mieć trochę racji.
- Nie mów tak! Ona chciała nas zmanipulować do odejścia! - krzyknął sprzeciwiony i żyjący w nienawiści do dziewczyny Steve
- Nawet jeśli była to manipulacja, to jej słowa były prawdziwe Nie jesteśmy już potrzebni w drużynie - wytłumaczył Max
- To co, mamy odejść? - odezwał się ponuro Jim
- To jest za poważna decyzja żeby ją podjąć tak pochopnie- Steve nie palił się jakoś do odejścia z drużyny, lecz już od dłuższego czasu czuł się niepotrzebny
- Ja dołączyłem do drużyny tylko dlatego, że mi się nudziło, ale siedząc na ławce nudzi mi się jeszcze bardziej - stwierdził Max.
- Ja dołączyłem bo brakowało im członków - dodał Jim
- Dobra, niech każdy z was zadecyduje i i przed treningiem podejmiemy ostateczną decyzję - zakończył dyskusję najmniejszy z nich Timmy
Narracja 3 os.
Nelly niosła ogromny stos kartek, były to plakaty, które musiała powiesić.
Ogłoszenia dotyczyły konkursu piosenki organizowanego między szkołami w ich mieście, nagroda miała być warta 1000 złotych do tego kosz słodyczy i podniesienie oceny na semstr. Natsumi wysłała kilka innych osób z samorządu żeby wręczyli plakaty dyrektorom z innych szkół i je również rozwiesili. Teraz szukała kogoś do pomocy. Przez stertę kartek dostrzegła Mayę.
- Mayka! Chodź na chwilę!
Dziewczyna podeszła, jeszcze płacz jej nie przeszedł. Nelly gadała trochę z Mayą i to nie możliwe, żeby płakała. Przecież cały czas promienieje radością.
- Co się stało? - białowłosa wtuliła się w nią mocno, mocząc bluzkę brunetki i płacząc jeszcze głośniej.
- Mogę ci jakoś pomóc?
- Zabij go! - wrzasnęła po czym odbiegła. Przez przypadek popchnęła pannę Raimon, po czym było można usłyszeć TRACH i Nelly upadła na podłogę, a kartki zaczęły latać po całym korytarzu. Nikt nawet nie wpadł na pomysł aby jej pomóc.
- Mayka, to ja ciebie zabiję!! - prychnęła podnosząc się z podłogi. Otrzepała się z kurzu i spojrzała przed siebie. Cała podłoga była w kolorowych kartkach, wyglądało trochę jakby korytarz był zrobiony z tęczy. Jak nam doskonale wiadomo, Nelly nienawidzi sprzątać, ale tego to nie mogła od tak zostawić.
Ktoś klepnął ją w ramię odwróciła się i ujrzała twarz Josha, który uśmiechał się i trzymał w rękach dużą część plakatów.
- Może ci pomóc? - jak to brunetka ma zwyczaju, zostawiłaby wszystko na głowie chłopaka, ale zebrała się w sobie i postanowiła, że tym razem tak nie będzie. Właściwie to tylko dlatego, że chce zaimponować Joshowi. Zaczęli wszystko zbierać kiedy z drugiego korytarza dosłyszeli krzyki.
- Nelly, ja też ci chcę pomóc! - to był Mark. Biegł jak najszybciej w ich stronę. Jego prędkość była ciut za duża i poślizgnął się na jednej z kartek zaliczając przy tym glebę. Wszyscy wokoło zaczęli się śmiać, razem z poważną Nelly. Mark, w taki sposób nie jej nie odzyskasz.
Zebrali wspólnie wszystkie plakaty i przykleili w każdym miejscu w szkole. Byli z siebie dumni. Josh jeszcze przyklejał ostatni plakat. Gdy zobaczył swoją przyjaciółkę wybiegającą ze szkoły, gadała przez telefon. Jej mina nie pokazywała nic dobrego.
- Oj Jennett w co ty znowu się pakujesz...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro